"Etched" odnosi się tu zapewne do procesu wytrawiania okładzin kondensatora. Nie słyszałem, by się tego nie robiło, a przynajmniej nikt się tym nie chwali, ale mogę sobie wyobrazić, że stare kondensatory mają okładziny nie trawione, a tym bardziej kondensatory powietrzne - jeszcze gdzieś takie mam ze starych stacji wojskowych.
Proces trawienia folii w okładzinach zwiększa ich porowatość, a przez to także ich powierzchnię wieleset, a może i wiele tysięcy razy. Tak powstają miniaturowe kondensatory o dużych pojemnościach. Mniej porowate okładziny - większy kondensator dla tej samej pojemności.
W praktyce audiofilskiej kondensatory mające mniej porowate okładziny brzmią lepiej w torze audio, np. Nichicon KZ 1000uF/25V jest zdecydowanie większy od Panasonica FC czy FM dla tej pojemności, jednak zakłada się, że lepiej zabrzmi. Przebieg modułu impedancji w funkcji częstotliwości od kilku Hz do dziesiątek MHz, a szczególnie przebieg ESR i reaktacji, to już próba rozłożenia tego.
Do tego kondensatory z delikatniej trawionymi okładzinami w elektrolitach mają coś na miarę "wygrzewania" i trwa to znaczniej dłużej, do np. 10 godzin pracy na stałym napięciu dla "najspokojniejszych" okładzin. Może z okładzinami coś się dzieje i trzeba je doformować? Ale dlaczego bardziej wytrawione nie potrafią się tak dobrze "wygładzić".
Wszelkie publikacje na ten temat mile widziane.