Tak, tylko troszkę czym innym jest coś przekręcić a czym innym nie wiedzieć w ogóle w jakim kościele dzwoni. Akurat jesli chodzi o sztukę to 90 % narodu nie orientuje się w ogóle w temacie, może jeszcze Bach, Mozart i Chopin są znani, ale na tym koniec. Z tą mamą i Betobenem to dobrze trafiłeś - teraz to można sobie włączyć i wyłączyć co najwyżej Paris Hilton. Wlaśnie dlatego IMO powinna to obejmować edukacja w szkole. Byłby obowiązek znać to by ludzie znali, tak samo jak wiedzą że Mickiewicz jak popił to twierdził ze nazywa się Milijon, a na imię ma 40 i 4, bo gdyby tego nie wiedzieli to by ich kariera edukacyjna skończyła sie na podstawówce to też nie koniecznie ukończonej i nie ważne że większości to zupełnie nie interesują wypociny tego cierpiętnika - jest wymóg żeby znać to znają.
Teraz jeszcze co do edukacji w domu - niektórym to rzeczywiscie mamusia z tatusiem niewiele przekazują, ale u mnie jedyne co było to stary kompletnie rozklekotany radiomagnetofon ktory nawet nie nagrywał. Później za ciężko oszczędzone kieszonkowe skołowałem pierwszego pól-martwego Kasprzaka i pierwsze Tonsile i kołowałem nagrania, które jako kilkunastoletni gówniarz uważałem za cool i trendy, wtedy był to punk wszelkiej maści. Gdyby nie fakt, że uczęszczałem do szkoły muzycznej, gdzie żeby zdać z klasy do klasy trzeba było znać na wylot masę rzeczy to bym przy punkowym łojeniu pozostał. Do słuchania klasyki wróciłem dopiero niedawno, do tego trzeba dorosnąć, ale też trzeba wiedzieć z czym to się je, bo inaczej też nic z tego nie będzie. ja akurat miałem szczęscie się dowiedzieć i to pomimo, że w domu z przyczyn od rodziców niezależnych nie było do tego warunków.
W dzisiejszych czasach bariery są o wiele mniejsze, sprzet jest tani, łatwo dostępny, jakośc MP3 co by nie gadać jest o wiele lepsza niż zajechanej kasety marki Stilon Gorzów, w przypadku których trzeba było mieć wiele samozaparcia, zeby słuchać z nich czegokolwiek, nie ma też takich barier w zdobywaniu nagrań, ale wapniaki mają znacznie mniejszy wpływ na swoje bachory, coraz mniej czasu, coraz silniejszy wpływ mass-mediów mocno zainteresowanych promowaniem kompletnej chały, szkoła mogłaby tutaj wiele zmienić, ale panowie ministrowie mają inne problemy, dumają czy zostawić Gombrowicza czy Sienkiewicza i robią z tego problem narodowej wagi. Takie rzeczy nie mają znaczenia, to jest bicie piany, literatury mieli się tyle, że nawet małpa by się zorientowała o co w tym wszystkich chodzi i to bez czytania połowy obowiązkowych lektur, tymczasem w innych dziedzinach są dziury wielkie jak kanion Colorado i przechodzi się nad tym do porządku dziennego.