Jeżeli nagrywasz ze źródła i po taśmie słuchając od razu porównujesz zapis odczyt i nie słyszysz różnicy to znaczy że jest ok.
Hammer, może dla Ciebie jest OK, ale...
Takie porównanie nie mówi nam prawdy o jakości magnetofonu i taśmy. Tak możemy na szybko oszukać siebie, jak to nasz za..bisty magnet wierną kopię robi.
Po pierwsze nawet słuchając na "source" w decku trzygłowicowym sygnał przechodzi już przez elektronikę magnetofonu, czyli preamp etc. i zostaje już zmieniony względem źródła. Po drugie w deckach z głowicami typu "sandwitch" dochodzi do przesłuchów między głowicą zapisującą, a odtwarzającą, co ma wpływ na dźwięk po taśmie.
Dlatego dopiero odtworzenia nagrania i porównanie go ze żródłem mówi nam o jakości magnetofonu. A wtedy już nie jest tak różowo.
Fajnie by było, gdyby magnety po kilka stówek robiły kopię jeden do jednego. A właściciele wszystkich Dragonów tego świata to idioci wyrzucajacy kasę w błoto. Bo mój Denon, Technol czy Pionek za 3 stówki klonuje muzę jak zły. Takie cuda Panie :)
Kolejna sprawa to sprzęt towarzyszący, czyli odpowiedniej klasy źródło i tor odsłuchowy. Na wielu systemach różnicy faktycznie nie będzie, albo będzie mała, identycznie gdy nagra się ze źródła, typu Youtube plus wyjście słuchawkowe z laptopa, na co ostatnio jest moda wśród kasetowej braci:)
No i słuch. Jeden słyszy skrzypienie krzesła w trzecim rzędzie orkiestry, a drugiemu wszystko jedno, ważne, żeby coś grało, a z grających kabli etc. ma kupę śmiechu.
Na końcu dodam, że nie każdy z nas szuka kopii idealnej. Wielu szuka "swojego" brzmienia z kasety, zniekształconego względem oryginału, ale miłego dla WŁASNEGO ucha.