Czytam te wasze rozterki i zastanawiam się co zrobić ze swoimi magnetofonami.Od zawsze zezowałem na szpulowe i to te z najwyższej półki.Oczywiście ,mogłem tylko zezować,bo ich ceny w PRL były więcej,niż zaporowe.Kastowe ,a miałem możliwość posłuchania kilku porządnych sprzętów jakoś mnie nie pociągały.Podziwiałem ich często piękny wygląd,ale zawsze mi czegoś brakowało w ich dzwięku.Teraz nastały inne czasy i udało mi się skompletować niezłą kolekcje. Większość to szpulowe,ale zawsze miałem co najmniej jednego kasetowego.I dalej byłem niezadowolony.W końcu znalazłem Aiwę -3800,której dzwięk w końcu mnie zadowolił.Wydawało mi się,że to mi wystarczy i nic mnie już nie zaskoczy.Wiecie,że z wymienialnością kaset jest problem.Kasetowy magnetofon służył mi głównie do nagrywania kaset do samochodowego odtwarzacza,a mam taki wypasiony z dolby C.Rok temu kupiłem coś czego na zdrowy rozum nie powinienem nawet oglądać.Philipsa N-2510.Pierwszy ich magnetofon ze znaczkiem Hi-Fi.Prosta konstrukcja,wręcz w porównaniu z Aiwą prymitywna.Odbudowałem go z dużą pomocą kolegów z tego forum i jest to najczęściej ostatnio słuchany w moim domu magnetofon.Wszystkie kasety,nagrane zarówno na Aiwie,jak i na poprzednich moich sprzętach odtwarza wspaniale.Nie posiada nawet Dolby,tylko DNL,a pomimo tego pięknie grają na nim kasty nagrane nawet z dolby S.Nie ma żadnych problemów z wymienialnością nagrań.Gra równo pięknie na kasetach nagranych osobiście ,jak i na nagranych fabrycznie.Pozostaje,tylko jeden problem.Komu ja to zostawię?