Sony TC-K950ES
Dwadzieścia pięć lat nie nagrywałem kaset. Dzisiaj zastanawiam się dlaczego tak łatwo z tej przyjemności zrezygnowałem. Dzięki uprzejmości Kolegów nadrobiłem zaległości w kalibracjach, nastawach, różnych filtrach i systemach Dolby. Naprawdę super zabawa. Oprócz samego faktu nagrywania, to pewnego rodzaju ceremonia w efekcie której mam wrażenie, że sam coś zrobiłem. Tak, to jest śmieszne, ale chyba nie tylko mnie to dotyczy.
Ad rem, nie wiedząc co wybrać kupiłem trzy magnetofony Sony: TC-K950ES, TC-K808ES i KA6ES. Wkrótce będę miał jeszcze TC-K990ES. Nie wiem jeszcze, który albo które zostawię, jednak na pewno magnetofon kasetowy w moim systemie będzie. Sony TC-K950 z około 1990 roku to bardzo solidna konstrukcja, jak większość ówczesnych referencyjnych modeli, rzec by można ponadczasowa. Obsługa jest bardzo prosta i nawet bez firmowej instrukcji łatwo to wszystko ogarnąć.
Pierwsze próby nagrywania zrobiłem na kasecie chromowej BASF, nic topowego. Nagrałem kilka utworów z CD Dire Straits - Brothers in Arms, SACD Diana Krall - When I look in your eyes i XRCD The Eagles - Hell freezes over oraz kilka z płyt winylowych MOFI z lat siedemdziesiątych Neil Diamond - Hot August Night i DECCA L. Pavarotti TUTTO z lat osiemdziesiątych. Sony K950 musiał zmierzyć się z tak zwanym dobrym gramofonem i dobrym odtwarzaczem CD/SACD. Rezultat był naprawdę zaskakujący. Kopia z taśmy była na tyle doskonała, że nic w niej nie raziło, niczego nie brakowało i zupełnie komfortowo się jej słuchało. Oczywiście ustępowała ona oryginałowi w zakresie dynamiki, przestrzeni i delikatności wysokich tonów. Jednak liczy się całościowy przekaz, który zdecydowanie mieści się w pojęciu dobrego dźwięku. Słuchanie kopii i oryginału nie powoduje jakościowej przepaści. Na pewno bardzo wymagający i doświadczony słuchacz wskaże wpadki magnetofonu kasetowego i jego niższość, ale to i tak nie zmieni mojego poglądu o poprawnej i odmiennej formie odtworzenia muzyki z taśmy. Tym bardziej, że taki efekt powstał w wyniku nierównej walki co do zaawansowania technologii i klasyfikacji urządzeń, o cenach nie wspomnę.
W trakcie tych prób Sony 950 w różnych kombinacjach ustawień zmieniał dość zasadniczo nagrania. Przy włączonym Dolby C i filtrze HX PRO, odtwarzany materiał był nieco mniej przestrzenny i z lekko przyciętą górą. Ostatecznie nie wiem jaki wybiorę standard nagrania ale taki materiał na surowo, to znaczy ze wszystkim na zero chyba mi najlepiej odpowiada. Ten pogląd muszę jeszcze zweryfikować i lepiej przetestować.
Deck Sony TC-K950ES zasługuje na uznanie za bardzo precyzyjny mechanizm. Kieszeń otwiera i zamyka się cicho, mechaniki w trakcie słuchania w ogóle nie słychać. Ten element był dla mnie bardzo istotny, ponieważ używam wyłącznie słuchawek. Podobnie żadnych problemów nie stwarza ilość filtrów oraz regulacji. Po krótkim czasie nawet słabo zaawansowany użytkownik ma wszystko opanowane. Przyciski i potencjometry rozlokowane są prawidłowo i ergonomicznie. Wygodny, dokładny i praktyczny jest osobny wyświetlacz przesuwu taśmy. Mam wrażenie, że jest to lepsze rozwiązanie niż wszystko w jednym displayu.
Faktem jest, że magnetofon na pewno nie zastąpi CD. Zmienić tego nie zmienią ani Dragony, ani wypasione DAT-y, ani też wielośladowe magnetofony szpulowe. Z drugiej strony również faktem jest, że nic trwale nie zastąpiło analogowego magnetofonu. Obserwując moich jeszcze nie nawróconych audio-przyjaciół, wnioskuję, że tak jak ja, oni również staną się szczęśliwymi i zakręconymi posiadaczami kaseciaków.
Dziękuję Wam Koledzy, za ciekawe dyskusje, które skutecznie zainspirowały mnie do poszerzenia horyzontów w audio-hobby.
Powodzenia,
Wiktor