No więc mój zamiar posłuchania 777ESII zrealizowałem całkiem szybko ;)
Zacznę od tego, że jest naprawdę niezwykle efektowny. Szczególnie wyświetlacz ma po prostu rewelacyjny, duży, wyraźny i wyjątkowo ładny. Żadne zdjęcia tego nie oddają. Reszta także bez zarzutów, może tylko pokrętła do kalibracji mogłyby być nieco większe. Generalnie widać, że jest bliskim krewnym 555ESII, świetnie razem wyglądają ;) 777 jest tylko dłuższy (głębszy), natomiast wysokość to samo - "naleśniki".
W dzisiejszym odsłuchu nie dał szans konkurencji. Nie jest to dla mnie łatwe, ale muszę przyznać, że zostawił zdecydowanie w pobitym polu mojego ulubionego Akai GX-75mk2 i to nie delikatnie - różnica wielka! 777 to przede wszystkim fenomenalna rozdzielczość dźwięku, świetnie słyszalne nawet najmniejsze detale, no i niesamowita stereofonia i przestrzeń. Dźwięk wręcz odrywa się od głośników, wypełnia pokój ze wszystkich stron. Wspaniały, niemal przestrzenny efekt. W porównaniu do niego, Akai gra zaskakująco "wąsko".
Mimo świetnej szczegółowości, dźwięk nie jest natarczywy. Wręcz przeciwnie, jest stonowany, delikatny, ciepły. Można wręcz odnieść wrażenie, że jakby za jakąś zasłoną, ale absolutnie nie jest stłumiony! Są właściwe wybrzmienia, są jak już mówiłem detale, nic nie umyka. Bas - ciepły, wypełniony, ale z odpowiednią kontrolą. Dźwięk jest szybki i dynamiczny, z dużym "kopem". Naprawdę ciekawie ten magnetofon gra, aż mam problemy z opisem ;)
Przy bezpośrednim porównaniu okazało się, że 555ESII jest do niego całkiem zbliżony. Charakter brzmienia podobny, może tylko trochę jaśniejsze i mniej ocieplone. Ale podobnie świetna przestrzeń, bardzo dobre szczegóły, świetny bas. Jednak co tu dużo mówić, trochę mu jednak brakuje.
Nie wiem, czy trochę nie pospieszę się z tą opinią, ale na dzień dzisiejszy TC-K777ESII to najlepszy deck, jaki słyszałem. Natomiast 555ESII trochę do niego brakuje, ale i tak zostawia w pobitym polu TC-K700ES i chyba jednak także Akai.