>> Radmar, 2009-07-20 09:31:29
>Tak czytam te wszystkie informacje o Kenwoodach i dochodzę do jednego wniosku, mianowicie wygląda to tak, że Kenwood chyba jako pierwszy zaczął myśleć o zmierzchu kasety magnetofonowej i zaczął stosować udziwnienia traktując swoje magnetofony jako tzw. "zapchaj-dziurę" dla tych co koniecznie chcieli kupić magnetofon pod koniec okresu ich produkcji,
Nie, chyba nie tylko Kenwood. Oznaki było widać i u innych producentów, tylko może trochę inaczej się to objawiało. Zauważ że kiedyś modele były wymieniane na nowe co rok, najdalej co dwa. A np. u Technicsa od mniej więcej 94/5 roku przez kilka lat były te same, niemal w ogóle nie zmienione magnetofony. Dwukasetowe modele 373, 474, 575 były w ofercie chyba przez 5-6 lat, i tylko w pewnym momencie zostały zmodyfikowane na serię Mark II. Z kolei Sony teoretycznie co rok zmieniało modele, ale praktycznie były one identyczne, przynajmniej zewnętrznie. Np. dwukasetowe modele z kolejnych lat: TC-WE805S, 825S i 835S nie różniły się niczym z wyjątkiem kształtu przycisków Reset i Memory! Moim zdaniem był to dobry przykład zmian pozornych.
Również u Onkyo te same modele, np. 6711, 6511, i dwukasetowe 544, 244, itp., były w ofercie bez zmian przez kilka lat, choć wcześniej były co rok wymieniane.
>bo chyba jako pierwszy zaczął stosować magnetofony, które nie miały przełącznika na metal,
To dotyczyło tylko modeli dwukasetowych - ale faktycznie, pozostali producenci nie posunęli się tak daleko, mimo tego, że posunięcie było w sumie dość rozsądne, bo wówczas mało kto kupował takie taśmy (a już bardzo rzadko - nabywcy dwukasetowców), a i ich produkcja była ograniczana.
Poza tym, przynajmniej u Kenwooda, ale u innych też, oznaką zmierzchu magnetofonów było ograniczanie produkcji wysokich modeli.
W serii xx50 najwyższym modelem był KX-9050, dostępny też w wersji S (z Dolby S), trzygłowicowy model typu "full wypas" - z dwuwałkowym napędem z silnikiem bezpośrednim, głowicami amorficznymi, autokalibracją z ręczną regulacją prądu podkładu, itp. Niższym modelem był 7050(S) - ciągle trzygłowicowy i dwuwałkowy, ale już z napędem zwykłym silnikiem, z głowicami permalojowymi, itd.
W następnej serii xx60 najwyższym modelem był już tylko 7060S, wyposażeniem odpowiadający wcześniejszemu 7050(S). Już nie było modelu z głowicami amorficznymi, napędem bezpośrednim, itd.
A w kolejnej serii xx80 już w ogóle nie było modelu trzygłowicowego! Najwyższym modelem był dwugłowicowy 5080S.
I dokładnie tak samo było u Yamahy (najwyższa KX-930 nie została zastąpiona nowszym modelem; kolejny najwyższy model KX-670 miał już gorszą specyfikację), Denona, i paru innych - stopniowo znikały modele o najwyższej specyfikacji, potem zniknęły trzygłowicowe w ogóle...
>jako pierwszy zaczął pomijać na wyświetlaczu oznaczenia poziomu zapisu, itp. No chyba że się mylę i Kenwood nie był pierwszy, ale tak mi to wygląda.
Jeszcze w latach 80-tych niektóre firmy nie stosowały oznaczenia poziomu Dolby na wskaźnikach - były to te firmy, które skalowały wskaźnik wg "zera Dolby". Robiło tak np. Nakamichi, i, zdaje się, Denon. Zresztą w wielu starszych magnetofonach (np. JVC), jeszcze z końca lat 70-tych, ze wskaźnikami VU skalowanymi wg "zera Philipsa/VU", też nie ma oznaczeń poziomu Dolby.
Ale fakt - o ile wskaźnik nie był skalowany wg poziomu Dolby - producenci ZAWSZE zaznaczali poziom Dolby, czy to powyżej, czy poniżej zera, zależnie od skalowania wskaźnika. Sony i Akai miały ładny zwyczaj zaznaczania na wskaźnikach wszystkich trzech "zer" - "zera VU/Philipsa", "zera Dolby" i "zera IEC". Tymczasem Kenwood nagle z tego zrezygnował - dlaczego? Na pewno nie dla oszczędności, bo co oszczędzali w ten sposób w rozbudowanym poza tym wyświetlaczu??? To wprowadzało zamęt, bo o ile w serii xx50 i xx60 przynajmniej pisali o tym w instrukcji, to w serii xx30 nawet w instrukcji nie było wzmianki o poziomie Dolby.