Rafaellu,
To, że szlifowanie zmienia parametry techniczne w jakiś tam sposób, to nie jest tajemnica ani niespodzianka. Każdy chyba zdaje sobie z tego sprawę. Ale nie widzę powodów, żeby w ten sposób się unosić, z kilku powodów.
Po pierwsze, jak już pisałem, nie jest to złoty środek, a półśrodek i jako taki się sprawdza. Po prostu nie ma dobrych zamienników, można szukać tylko w innych magnetofonach. Trafić nie jest łatwo, więc robi się różne rzeczy, żeby trochę przedłużyć życie magnetofonu.
Po drugie, nie ruszyłbym w życiu głowicy, która nadaje się do użytku. Ale niektóre są tak wytarte, że już się nie nadają. Wtedy deckowi nie robię krzywdy szlifowaniem, tylko reanimuję go i pozwalam przetrwać do czasu znalezienia innej głowicy. Nazwiesz to robieniem krzywdy?
Po trzecie, jeśli po szlifowaniu są nierówne poziomy albo nierówny poziom wysokich tonów, to jest to szlifowanie nieudane i głowica powinna wylądować w koszu.
Tak w ogóle piszę o tym, jak bym nie wiem ile ich wyszlifował, a miałem tylko raz doczynienia z takim procederem :)
Nie odbieram tego jako atak na mnie, tylko po prostu wolałbym, żebyśmy zachowali spokój i powstrzymali emocje. Każdy z nas ma swoje zdanie i swoje poglądy, uszanujmy to. Też mi się czasem włos jeży na głowie, jak czytam o niektórych sprawach, ale po co nerwy? Dla mnie najważniejsze jest, żeby moje magnetofony grały tak, żebym był z nich zadowolony i żeby dźwięk sprawiał mi przyjemność.
A na rozluźnienie tematu powiem, że od wczoraj swoim dźwiękiem cieszy mnie Onkyo TA-2900. Piękny sprzęt i naprawdę wysokiej klasy brzmienie.