Ja porównałem jeszcze raz teaca do 950. Można to uznać za drugi test, lub jako uzupełnienie pierwszego. Po pierwszym porównaniu miałem niepokój, że zbicie teaca mogło nastąpić choćby częściowo z mojego powodu, tj. przez tę nieszczęsną minimalną różnicę poziomów na niekorzyść właśnie teaca. Nie dawało mi to spokoju i dzisiaj zrobiłem reduplikację. Poziomy udało się wyrównać idealnie tym razem i długo się nad tym męczyłem. Nie musiałem więc nic korygować gałką głośności podczas przełączania źródeł. Ok, ale przejdę do rzeczy: tak jak w pierwszym teście 950 udało się obrócić teaca w popiół, tak w dzisiejszym teście wynik jest nieco inny.
Tak więc.. 950 udało się pobić dzisiaj teaca oczywiście pięknie rozbudowanym dołem. Nie słyszałem oczywiście wszystkich decków świata, ale sądze, że nie ma wielu, które mają lepszy dół niż ten sony. Jest szeroko, głęboko i soczyście. Teac ma dół dużo mniej wyeksponowany.
Teac jednak ładnie się odgryzł w dwóch aspektach, które nie wyszły podczas pierwszego testu: 1 bardzo detaliczną średnicą, która wyszła nieco zamazana na 950. Teac miał ładną separację i soczystość właśnie w średnim zakresie, sony zrobił za to ze średnicy zupę.
Drugi aspekt, gdzie teac zaskoczył to..... talerze i werbel! Już piszę o co chodzi - pamiętacie, jak napisałem, ze na teac perkusja jest mniej lotna niż na 950? Że mniej wybrzmiewa - niejako podtrzymuję tę opinię. Jednak werble teaca mają taką zaletę, że są bardziej realistyczne w odbiorze - tj., naturalniej oddają dźwięk, jaki jest generowany przez werbel - bardziej sprężysty i naturalny.
Powiem Wam, że z każdym słuchaniem coraz bardziej przekonuję się do teaca. Teraz już doceniam ideę, jaka przyświecała inżynierom, którzy go budowali i dostrajali. Jednak nie mogę się nadal przekonać do tych bursztynowych wyświetlaczy... dlaczego oni nie zrobili tego na niebiesko??? Wygląda to jak kwiatek do kożucha