szybki test Marantza SD-60. Do porównania akurat stał Pioneer CT-939mkII.
Odtwarzanie: Marantz gra mniej przestrzennym dźwiękiem od Pioneera, jest mniej powietrza, dźwięk za to lepiej wypełniony, jakby bardziej analogowy. Jednak nie jest tak selektywny jak Pioneer, wszystko bardziej posklejane ze sobą. Bas dosadniejszy i bardziej sprężysty jest w Marantzu. Czyli podsumowując, bardziej gęste, skondensowane brzmienie, choć wysokie tony mogą się podobać, są gładkie, ale wyraźne. Pioneer lżejszy, wyraźniej oddzielający dźwięki, gra szerzej.
Nagrywanie : po nagraniu na kasecie chromowej, wrażenia podobne, słychać w Marantzu lepsze wypełnienie średnich tonów, dźwięk jakby bardziej zrównoważony, liniowy. Pioneer daje więcej powietrza, jest szerzej, ale delikatniej, trochę brakuje wykopu.
Podsumowując wydaje mi się, że Marantz lepiej nagrywa niż odtwarza, Pioneer jest w tym względzie równiejszy.
Nagrania z Pioneera i Marantza brzmią dobrze na innych magnetofonach.
Marantz bardzo dobrze nagrywa na kasetach żelazowych, można nagrać wysokim poziomem bez zniekształceń i góra jest dobrze rozciągnięta. Podsumowując oceniam Marantza jako średniaka, nie jest w żadnym aspekcie wybitny, ani też jakiś tragiczny. Do Nadów, Naków sporo mu brakuje, Pioneerowi troszkę ustępuje, może jest na poziomie serii 6,7 Pioneera, Technicsa RS-BX707, 808 ?
Nakamichi BX-300 ich pogodził i zagrał lepiej nagraną przez ww decki kasetę od nich samych.