wielki minus podobnie jak te wszystkie decki które mają automatyczną kalibracje wszelkiej maści: auto ble, preset itp itd.
Autokalibracja jak działa poprawnie nie jest zła. Jak można wyłączyć albo ręcznie skorygować to jest to pozytyw. Wielkim plusem jest "obiektywność autokalibracji" - ona nie ma gustu, ustawi powiedzmy to "neutralnie". Kręcąc ręcznie zawsze ustawimy "po swojemu", najczęściej faworyzując wysokie. Ręczne nastawy też mają swoje plusy: ostatnio nagrywałem żelazówki jak chromówki, odtwarzałem już normalnie. Tzn. prąd podkładu tak ustawiałem. Korekcję .... kurde, zapomniałem jak ustawiałem. Ale efekty takiej operacji były obiecujące.
Piszesz tutaj o kalibracji, a nie chodzi mi o autokalibrację sama w sobie. Chodzi o to, ze jeden przycisk może nam pięknie zepsuć ukochaną kasetą a na pewno materiał nagrany na jej taśmie. Wystarczy kiedy umieszczona wewnątrz nie ma wyłamanego ząbka,
A Kenwood robi to nam pięknie samym przyciskiem REC - wystarczy tylko przez pomyłkę dotknąć (np wieczorem).
Wielki MINUS !!!! Dla wszystkich autokalibracji i Kenwood-ów
Ale emandDe napisałeś:
Ta marka nie bardzo mi pasuje. Maa jedną super wadę, wielki minus podobnie jak te wszystkie decki które mają automatyczną kalibracje wszelkiej maści: auto ble, preset itp itd.
I z tej zacytowanej wypowiedzi nie wynika wprost, że chodzi o funkcję OTR (one touch record) bo można było zakładać jakąkolwiek specyficzną funkcję a w tym konkretnym przypadku wskazywana jest autokalibracja. Ale mniejsza o to. Ta funkcja (OTR) w Kenwoodach potrafi być irytująca. Klawisz mały, niepozorny i w towarzystwie mu podobnych może sprawić niemiłą niespodziankę gdy przypadkiem go wciśniemy. Na szczęście podczas "play" wciśnięcie go nie prowadzi do przejścia w tryb nagrywania. Rozwiązaniem jest jak wskazałeś wyłamanie ząbka zabezpieczającego. W sumie może być problem przy ewentualnej odsprzedaży kasety, ale my chyba nie będziemy wyprzedawać kaset? Ja nie mam z tym problemu i ząbki wyłamuję. Jeśli już nagrywam ponownie to mam mocną taśmę, która nie pozostawia śladów kleju.
Podobnie niespodziankę może zrobić TA-2050. Jest tam pokrętło z napisem "fader" i pokręcenie nim przy uruchomionej funkcji "play" z jednoczesnym wciśnięciem uruchamia głowicę kasującą i ze zmienną siłą kasowania możemy sobie zrobić wyciszenie. Przydatne do wyciszania końców utworów nagrywanych z radia gdy prowadzący "wcina się" w nagranie. Gorzej jak sobie niechcący uszkodzimy nagranie.
Na te wszystkie bolączki jest rozwiązanie: czytanie instrukcji obsługi (user manual). Do każdego decka staram się ściągnąć i wydrukować instrukcję użytkownika i serwisową. Lektura bywa interesująca bo nie wszystkie funkcje decków są dostępne "wprost" z panelu. Czasem trzeba wcisnąć kombinację klawiszy by uruchomić funkcję "zaszytą| w programie procesora. Nie zawsze jest jednak możliwe ściągnięcie tych instrukcji.
Co do autokalibracji. Lepiej jak deck ją posiada niż jak nie posiada jakiejkolwiek możliwości regulacji. Z tej funkcji można skorzystać jak i ją pominąć. Dobrze jak jeszcze jest możliwość manualnej korekty. Ale co zrobić gdy deck nie posiada nic a parametry użytej taśmy odbiegają od taśmy odniesienia danego producenta? Można oczywiście zdjąć pokrywę i skalibrować pod tę konkretną lub te, których mamy najwięcej. Jednakże to niepotrzebna, dodatkowa robota. Od przybytku głowa nie boli. W ramach testu nagrywamy próbkę z ustawieniami standardowymi i z autokalibracją, a później oceniamy i decydujemy co wybrać. Kwestia wyboru. No i zależy też co robi autokalibracja a co my sami możemy zrobić bo często automat w tej kwestii ma więcej możliwości (bias, czułość, korekcja).