Audiohobby.pl

Testy ABX decydujące starcie :-)

gruesome

  • 778 / 5824
  • Ekspert
03-05-2016, 10:32
Poczytałem relacje z testów ABX i wygląda na to, że kluczowa jest WIEDZA o tym, co gra. Przed właściwym testem ślepym często pozwalają na osłuchanie sprzętu bez jego ukrywania i wtedy wiele osób uważa, że nie będzie miało problemu ze zdaniem ABX. Nawet ci, którzy określają się jako sceptycy i nie wierzą np. w różnice między kablami słyszą różnice w brzmieniu! Wystarczy jednak opuścić kotarę na sprzęt i wszystko zaczyna grać tak samo dla wszystkich.

Jak dla mnie tym, co broni audiofilizm jest fakt, że opinie o tym, jak sprzęt gra / w jaki sposób koloryzuje dźwięk w dużej mierze pokrywają się. Jak posłucham dłużej sprzętu to powstaje w głowie konkretny obraz tego, w jaki sposób gra. Można to porównać do filtra w programie graficznym, który np. może ocieplać kolory i rozmazywać szczegóły w konkretny sposób. Ciężko przyjąć, że tak konkretne właściwości mogą być wytwarzane przez przypadkowy fenomen psychologiczny.

Jak więc wytłumaczyć ABX? Nie wiem :). Jak kiedyś pisałem może mózg pracuje w zupełnie innych trybach gdy wie/nie wie co się dzieje. Nie znalazłem, aby ktoś robił pomiary aktywności mózgu podczas ABX.

magus

  • 20990 / 5889
  • Ekspert
03-05-2016, 11:03
Ja też dużo czytałem o piłce nożnej, gruesome, i też już wszystko wiem ;-)


Odszedł 13.10.2016r.

Corvus5

  • 2596 / 5353
  • Ekspert
03-05-2016, 15:28
Wpływ tego, co widzimy, gdy słuchamy muzykę, był już tu niedawno poruszany przy oglądaniu koncertu. Od siebie dodam, że gdy gram na pianinie, to jest różnica gdy patrzę na klawisze, mam zamknięte oczy czy patrzę się gdzieś na otoczenie, ścianę, innych ludzi. Najtrudniej jest, gdy się patrzę na coś niezwiązanego z muzyką, bo wtedy rozprasza. Najlepszą kontrolę nad barwą uzyskuję przy zamkniętych oczach, natomiast otwarte oczy niezawsze pomagają. Mogę się czegoś nauczyć grać z zamkniętymi oczami, a po otworzeniu ich czuję się rozproszony. Bywa też przeciwnie, gdzie np. Chopina, opus 10 nr 12 wolę grać wszystko widząc i kontrolować prędkość przemieszczania się dłoni przy długich pasażach. Bez tych dodatkowych sygnałów mógłbym się pogubić tak, jak słuchając koncert na słuchawkach można by się pogubić w scenie nie oglądając go ;-)

gruesome

  • 778 / 5824
  • Ekspert
29-05-2016, 19:15
Apropos kategorii cenowych i tego, że sprzęt audio zawsze wpisuje się poziomem do podobnych cenowo, wyjaśnia to Wojciech Pacuła w teście Naim Statement, wzmacniacza za 850 tys. http://highfidelity.pl/@main-548&lang=en:
(sorry że po angielsku, ale chyba nie ma polskiej wersji)

Cytuj
The biggest challenge each music fan faces when choosing a top quality audio system is: sound quality assessment. Why is it such a challenge? Because to do it right, one needs a reference one can confront potential purchase with. One can't assess amplifier's/CD Player's/loudspeakers' performance without comparing it to other products of the same kind. Otherwise one would be able to tell, whether one likes or dislikes the sound, instead of assessing its quality. And that's not a real assessment, as the next session with another product of the kind might refute previous impressions. And then another one, and another. And that's comparing, the key to sound quality assessment, for both: customers and reviewers.

This is settled than. As always we make a first step only to find out that there is a second, third and so on, and we did not see them coming as they had been obscured by previous steps. We've established a fact that to assess a product we need to compare it with something else.

Czyli pan Wojciech twierdzi, że nie da się po prostu posłuchać sprzętu i stwierdzić, jaki poziom reprezentuje. Zawsze trzeba wcześniej wybrać poziom odniesienia.

Wyobraźcie sobie podobną sytuację w innych dziedzinach. Np. tester dostaje telewizor do przetestowania i po obejrzeniu na nim filmu nie jest w stanie stwierdzić, jaką mniej więcej reprezentuje klasę. Brzmi dość absurdalnie. Matryce, rozdzielczość, kontrast, głośniki - to wszystko ma wyraźnie wyższy poziom w droższych telewizorach. A jeśli nie, to nie widziałbym powodu, aby wydać więcej pieniędzy.

Pewnie są jednak dziedziny podobne do high-endu. Wspominane wina, albo biżuteria. Trzeba wcześniej wiedzieć, że ogląda się Swarovskiego, aby móc docenić jego piękno :).

lancaster

  • Gość
29-05-2016, 19:40
tu akurat temat prosty, wzmacniacze za 800K sa dedykowane dla ludzi ktorzy NAPRAWDE nie wiedza co z  pieniedzmi robica  przy okazji zeby gralo spoko albo i bdb. Niestety spoko czy bdb to zdecydowanie za malo amunicji do opisu urzadzenia za 800K, a co napisac jak pod niektorymi wzgledami podoba sie bardziej od pod niektorymi mniej od urzadzenia powiedzmy 20x tanszego ?
Malo domyslny dystrybutor podeslal wzmaka do recki zamiast walic reklamy de Forbesie, Playboyu itd.

kendail

  • Gość
29-05-2016, 20:01
Malo domyslny dystrybutor podeslal wzmaka do recki zamiast walic reklamy de Forbesie, Playboyu itd.
Bardzo cenna uwaga. Ktoś, kto szasta milionami na lewo i prawo nie czyta P.Pacuły. Powód prozaiczny : "a kto mi będzie mówił co jest dobre!". Drugi powód: "czy znajomi mają TEN sprzęt"? Powód trzeci: "milioner nie pyta ile kosztuje i jak brzmi, on sam wie co jest dobre!"

gruesome

  • 778 / 5824
  • Ekspert
29-05-2016, 20:02
Mnie to zaciekawiło jako generalnie opis filozofii WP, wyjaśniającej pewne ogólne zjawiska występujące w prasie audio. Krótko - klasę sprzętu ustala się a priori, na podstawie ceny. A najciekawsze wydało mi się wytłuszczenie tej filozofii niemalże explicite.

lancaster

  • Gość
29-05-2016, 20:05
apropos, moja ulubiona reklama produktu luksusowego :-)

tetejro

  • 2745 / 2978
  • Ekspert
29-05-2016, 20:10
To sa zjawiska audio wystepujące najpierw w głowach owych recenzentów audio z bożej łaski.

Ten oportunizm bierze się z powszechnej chęci zarabiania pieniedzy na byle gównie. Czyli w tym przypadku na produkowaniu fałszywych recenzji, wydumek okraszonych audiofilską poezja recenzencką.

Zrecenzować w ten sposób można wszystko i nie zajmuje to wiele czasu ani kosztów, ani potrzebnej wiedzy. Przykładem tego podejści ajest magazyn LOGO recenzujacy nawet zegarki i krawaty.

Da się???

Jak się da, to się da!

lancaster

  • Gość
29-05-2016, 20:26
nie tak to wize. Pieniadze chyba kazdy lubi zarabiac, praca recenzenta jest jak kazda inna. Recenzentami sa hobbysci wiec zapal zupeknie normalna rzecz.
A to ze czasami trzeba sie usmiechnac tu a czasami tam, tudziez czasami naprawde cos sie bardzo podoba itd.

Kiedys slyszalem powiedzenie "dobry recenzent slucha tak dlugo az mu sie spodoba" ;-)
A bardzo dobry recenzent nie musi sluchac az mu sie spodoba bo po prostu potrafi ocenic patrzac przez pryzmat swojego gustu (czyt. subiektywnie moze nie do konca podchodzic ale majac znajomosc prokuktow i roznorodnosci gustow wskaze obiektywne wady i zalety).
Oczywiscie mozna zarzucic ze recki nie sa obiektywne bo jesli urzadzenie podejdzie to naturalna rzecza sa rozowe okulary na nosie, recenzenci to ludzie, maja gusta, emocje. W zasadzie tylko z 1 rzecza do dzis ciezko jest mi sie pogodzic - recki w ktorych padaja autorytarne stwierdzenia przedstawiane jako prawdy uniwersalne. Glupota moim zdaniem.

tetejro

  • 2745 / 2978
  • Ekspert
29-05-2016, 20:31
czyli taki recenzent recenzuje swój gust w najlkepszym razie, którzy mnie jako konsumenta gówno obchodzi. Zatem niech zajmie sie poezją...
a nie, przepraszam, za wierszoklectwo nie zniajdzie się tylu frajerów gotowych zapłacić :)
« Ostatnia zmiana: 29-05-2016, 20:36 wysłana przez tetejro »

lancaster

  • Gość
29-05-2016, 20:55
tatejro, to ma byc opowiesc a nie wyrocznia. Mozna sie zgadzac mozna nie zgadzac. Żeby byc recenzentem trzeba miec dar tzw "lekkiego pióra" - by czytalo sie jak na beletrystyke przystalo, by nie zasnac przy lekturze, poznac zyjas opinie, obejrzec ładne fotki, miec newsletter branzowy jak ktos do tego podchodzi w ten sposob (dystrybutorzy raczej tak).

A Ty odbiorca zamiast sie cieszyc ze masz co poczytac chocby zeby sie posmiac to zgrzyty. Nic to nie kosztuje, funkcjonowanie serwisu oplacaja reklamodawcy...jak bylem mlodszy to tez sie wczuwalem za bardzo, spoko :-)

tetejro

  • 2745 / 2978
  • Ekspert
29-05-2016, 20:57
Może sobie byc nawet i saga albo powieść groszowa, pod warunkiem że nikt nie będzi etakiej fałszywki nazywał recenzją.
To jest zwykła i to dosć ordynarnie robiona reklama.

kendail

  • Gość
29-05-2016, 21:05
Pieniadze chyba kazdy lubi zarabiac, praca recenzenta jest jak kazda inna. Recenzentami sa hobbysci wiec zapal zupeknie normalna rzecz.
Jeżeli hobbysta kleci recenzje nie biorąc pieniędzy to z tym się zgadzam. Gdy za recenzje bierze kasę to przestaje być hobbystą a jego poczynania to taka moralna prostytucja.

lancaster

  • Gość
29-05-2016, 21:16
"Gdy za recenzje bierze kasę to przestaje być hobbystą a jego poczynania to taka moralna prostytucja."

tylko kiedy pisze klake. Jesli pisze o swoich wrazeniach, robi to w sposob interesujacy to w czym problem ?
wiem powiesz ze nie wiadomo co mysli ale wiadomo co napisal. Zgoda, tylko nie rozumiem dlaczego nie interpretowac na korzysc "oskarżonego" ?:-)

Wiecej luzu w tym wszystkim, dystans i traktowanie recenzji jak kazdej innej opinii. Kupujesz dla siebie, zgodze sie tez ze handlarza interesuje prowizja i znow, co za problem mu ja dac jesli sprzedaje cos dobrego (DLA CIEBIE) ?

A jak ktos jest glupi kupuje z recki, bo mysli ze wyrocznia, wydaje majatek gra MU na 3+ i w sumie nie tego oczekiwal, to tez W CZYM PROBLEM ?