Dzięki uprzejmości firmy Auto-Tech w moje ręce dostały się tuby Tractrix 200. Z braku czasu dopiero dziś mogłem je podłączyć, ale cały czas ciekawiło mnie, jak bardzo inaczej to zagra. Porównanie mam tylko do swoich JMLC 350. Co na początku wydaje się bez sensu, ale jak przyjmiemy, że kryterium to wymiary (obydwie konstrukcje mają po 60 cm średnicy, Tractrixy są jedynie głębsze), to jest już jakiś sens. Nie da się wtedy ukryć, że Tractrixy mają przewagę w możliwościach zejścia (zalecane 350Hz, przy JMLC 520Hz).
Tuby od pierwszego dnia odsłuchu zawsze wywołują u mnie spore emocje. Podejście obiektywne jest dla mnie osobiście trudne do wykonania. Po kwiecistych opiniach z tegoż tematu o wyższości jednej konstrukcji nad drugą, miałem trochę mętlik w głowie, ale nie ukrywam, że w głębi ducha liczyłem na to, że Tractrixy zagrają lepiej, bo wtedy mógłbym zdecydować się na przejście z JMLC na Tractrixy, zyskując przy tym zejście i wykorzystując w pełni swój driver. Już zdążyłem się przekonać, że im więcej pasma z tuby = tym lepiej ;]
Odsłuchiwałem tylko bardzo dobrze znane mi płyty, które rozbierają mi muzykę na pojedyncze dźwięki. Choć dzisiejszy odsłuch nie był długi i czeka mnie jeszcze wiele dni zanim będę pewny tego co słyszę.
Nie będę przynudzał i od razu powiem, różnice są bardzo nieduże. Pierwsza płyta, pierwsze dźwięki i pierwsza myśl; kurcze, to gra tak samo! Po chwili wyczułem, że tuba względem basu gra jakby ciszej, Pi * Oko, to jakieś 2dB mniej, więc korekta na gałce i już jest OK. Dlaczego tak jest? Nie wiem, być może braki w dźwiękach - ich głośności, nie obejmowały całego pasma w tubie, ale zwiększyć głośność musiałem.
Należałoby rozróżnić pasmo średnie od wysokiego, gdyż zmiany zachodzące w konkretnych pasmach są po prostu różne. Dodam, że nie wszystkie zmiany jestem w stanie nazwać i zaklasyfikować. Średnica z Tractrixa zabrzmiała bardzo ciekawie w stosunku to JMLC. Było to inaczej, ale ani lepiej, ani gorzej. Zapewne dłuższe osłuchanie się lepiej mi to nakreśli, ale mam wrażenie, że po prostu jest bardziej naturalna. Słychać poprawę głębi, separacji oraz lokalizacji poszczególnych instrumentów, źródeł dźwięków. Jest to poważny plus konstrukcji Tractrixa. Niestety zwężeniu uległa scena. Nie zawsze to było słyszalne i w stosunku do plusów jakie przynosi poprawa głębi i tej naturalności, jest chyba do przełknięcia. Dodatkowo mam wrażenie, że usłyszałem pewne dźwięki z tła których wcześniej nie dostrzegałem, ale to wszystko już jest nieco na granicy percepcji...
Góra pasma niestety już nie tak różowo. Wszystko znacznie bardziej przykute do kolumn, nie odznaczające się jakoś specjalnie od tego co słyszałem do JMLC, ale słaba przestrzeń w jej wykonaniu to dla mnie niestety poważny minus.
Zmiany więc zsumował bym tak; średnica w sumie nieco lepsza, góra po prostu gorsza. Mam wrażenie, że jeśli planujemy wielodrożność to Tractrix, a jak jedna tuba maksymalnie szerokopasmowa to JMLC.
Pozostaje jeszcze jeden aspekt; wygląd. Dla mnie JMLC jest po prostu ładniejsza, a to poważny plus, przynajmniej dla mnie. Dodatkowo dzięki temu, że tuba nie ma takiej głębokości jak Tractrix, łatwiej ją zabudować w gotowej konstrukcji. Tractrix jednak ma jednego poważnego asa w rękawie (niższe cięcie), którego przetestuję i za kilka dni wspomnę, czy mnie przekonał ;)