Samplery nie mówią mi absolutnie nic o sprzęcie, nie wykluczam, że nie potrafię ich słuchać :-) Nie jestem w stanie wyłapać czwartej harmonicznej drżenia struny w absolutnej ciszy tła, czy ocenić prawidłowości zaakcentowania głoski nagranej w idealnych warunkach, gdy w nagraniu słychać każdy ten szczegół nawet na przysłowiowych "pchełkach". Jeśli na takich nagraniach sprzęcior pokaże mi coś takiego, to chyba musi być absolutny szkieletor grający pojedynczymi tonami :-)
Moim zdaniem im więcej instrumentów i mniej "wymuskana" realizacja tym większe wyzwanie dla systemu, aby odtworzyć to tak dokładnie, by zabrzmiało właśnie jak ten audiofilski sampel.
Do tego na zwykłych nagraniach wychodzą wszystkie "udziwnienia" co niektórych wynalazków. Sprzęt z najwyższej półki jakościowej ma zagrać wiernie, czysto, spójnie i detalicznie (za detal nie uznaję dodatkowych trzasków i pisków będących pochodnymi podbitej góry pasma), mówiąc inaczej - normalnie i naturalnie, nigdy zaś z fajerwerkami. Wiele osób słysząc coś co gra wręcz wyśmienicie, a będąc jeszcze na etapie pierwszych fascynacji i poszukiwań super-dźwięku, nie doceni urządzeń, na których ci bardziej doświadczeni przeważnie kończą swoje poszukiwania.
W moim wypadku ilość płyt, które sprzęt "trawił", a wręcz wyciągał z pozycji nudnych lub nieprzyjemnych brzmieniowo, sukcesywnie rosła wraz z osłuchaniem i "poziomem wtajemniczenia".