Dwie sprawy na początek. Marta jest niezła, ale ni z gruchy ni z pietruchy wali na rozpoczęcie Schumannem a na wcześniejszym festiwalu (na którym mogła popisać się klasą i błysnąć interpretacją Niemca) czyli ten z okolicami - nie zjawiła się.
Jakość transmisji urąga moim oczekiwaniom. Telewizora niewiele oglądam a transmisja w necie na dwójce jest poniżej krytyki. 128 kilo pal je diabli, ale mikrofony zbierają wszystko oprócz fortepianu. Słychać klimy, zamykane drzwi (jak na dworcu), wyraźne odgłosy życia z widowni. Mamy możliwości techniczne, opiekuje się tym festiwalem ponoć DG a nie potrafią dobrać mikrofonów do akustyki?
Dzisiejsze przesłuchanie zdominował moim zdaniem Książek. Scherzo (chyba ostatni utwór) było wciągające, ekspresyjne i zapominało się przy słuchaniu o trudnościach technicznych. Słuchając wielu wykonawców jest z tym ostatnim największy problem. Lisiecki, w krótkim wywiadzie trafnie podchwycił podpowiedź p. redaktor o "sportowym" charakterze konkursu, ale jaki on jest wiadomo nie od dziś i sztuką jest opanowanie presji "pokazania się" czy "zwycięstwa" w zawodach. Pogorelic słabo wystartował, ale nie przeszkodziło mu to w karierze i uszczęśliwianiu ludzi muzyką i w końcowym rozrachunku zwyciężą najmocniejsi charakterem i indywidualnością.
Sportowy charakter tego konkursu podkreśla również tempo utworów, jest nieprawdopodobnie szybkie. Już dawno przekroczyło moje możliwości podążania za dźwiękiem. Pozostaje słuchanie całości, następujących po sobie akordów, barw, zmian tempa i nastroju, wywoływania takich i innych uczuć. Pilnowanie nutek zostawiam zawodowcom.