Audiohobby.pl

Dekalog początkującego audiofila

Hammer

  • 5142 / 2767
  • Ekspert
08-10-2024, 19:19
Myśle że najpierw trzeba obliczyć jak wielkie trzeba pomieszczenia aby usłyszeć w miare swobodnie pasmo słyszalne i z jakim natężeniem.

wars

  • 11 / 441
  • Nowy użytkownik
17-10-2024, 04:20
Lancaster - 50 stron wątku. Jakie to było klasyczne.
Foremki jajek, filc, to, że nie mam problemów zawdzięczam... Lanowi, Jozwie, Paltonowi, Gustawowi i Magusowi mimo jego koszmarnym Klipschom

pień

  • 2895 / 1504
  • Ekspert
04-08-2025, 08:54
Naszło mnie trochę marudzić i przy okazji odgrzeję temat.
  Wczoraj nawiedził mnie znajomy który ma jak uważam, mocno zaznaczone ciągoty audiofilskie :) Przyjechał jak należy, z kratą browara i cycem w kieszeni na którym swoją ulubioną muzę przywiózł >kontrolny odsłuch <  przeprowadzić.  W innym miejscu, na innym sprzęcie.
  Dodam teraz że uważam jego tzw.  pomieszczenie odsłuchowe za daleko bardziej zaawansowane, powieszone jakieś miśki tu i tam, deski z piramidkami itp.... Mnie się podoba i fajnie u niego gra jak uważam.
  U mnie w ciągu roku jedyną zmianą było rozwinięcie kudłatego dywanika i oblepienie drzwi piramidkami, żeby to niby poprawiło dźwięka.
I o ile wpływ dywanika to jeszcze da się wysłyszeć to już tych ulepszonych drzwi to nie za bardzo.   Zostanie i tak bo drzwi fajnie wyglądają.
  No ale ja w sumie nie o tym bo>   u mnie jest jego jeden z dawnych magnetofonów i właśnie z powodu zakupu tegoż magnetofonu zostaliśmy znajomymi.   Sprzedawał go bo stracił raz że zainteresowanie nim, dźwiękowo stał się dla niego zupełnie zwykłym itd...
 A wczoraj to o mało nie odkupił go.  Zbyt bandyckiej ceny żądałem jak się wyraził :)
Ponadto nie omieszkał oczywiście wyrazić swojej opinii co to trzeba mi zmienić w sprzętach.   Biorąc pod uwagę jego dokonania, swoje własne, wyczytane i na filmach obejrzane doszedłem do wniosku:

    Zadowolenie wynikające ze słuchania muzyki wcale nie zależy od jakości sprzętu.  Ono wynika z tego co mamy w głowie, jak my do tego podchodzimy i jakie ptaszki w krateczkach od nastawów mamy odptaszkowane.
 No bo weźmy taki przykład :
   Kiedyś - dawno w PRL-u gdy udało nam się stać właścicielem jakiego Grundiga, do tego jakaś skrzypiąca taśma z Wiskordu którą jeszcze zmęczyliśmy dziesiątkami przegrań to i tak nam słuchanie sprawiało przyjemność, prawda?
Potem zmienilśmy najdoskonalszy system społeczny na ten zły, zgniły zachodni to najpierw na te koszmary plastikowe, kolorowe z Hong Kongu, czyli prawie japońskie :)  rzuciliśmy się jak głodna sfora i dalej nam się podobało.
  W końcu dotarliśmy do poziomu światowego, zaczęliśmy kupować sprzęty które realnie spełniały normę HiFi i co?
Nagle przestało się podobać.   Zaczęła plenić się zaraza znana jako Hiend.
   Czym jest ten hiend?   On ma cokolwiek wspólnego z dalszym przyrostem >przyjemności wynikającej ze słuchania muzyki?
Ja osobiście uważam że jest wprost przeciwnie.   Ta zaraza powoduje że człowiek stracił samokontrolę, jest ciągle nie zadowolony, ciągle coś zmienia.   Jedni same sprzęty, innym padło na kable a jeszcze innym na kondensatory i wzmacniacze operacyjne.   I czego by nie zrobili, za dowolne pieniądze to zawsze będzie źle! 
 Sporów, pojedynków do krwi na ubitej ziemi o wyższości wzmaka X nad Y  czy  dac-a  B nad C namnożyło się okrutnie dużo.
I to wszystko w sprzętach które realnie osiągnęły poziom taki że ew. różnice w nich są widoczne na wypaśnych urządzeniach pomiarowych.  A ten możliwy do usłyszenia jest już daleko poza ludzkimi możliwościami żeby to usłyszeć.    To zresztą już nie raz było udowodnione i praktycznie w odsłuchach i realnym życiu.   Znacie przecież przykłady z historii jak w konia nie jednego audiofila robiono.  Jakiś pierwsze z brzegu CD obudowali blachami, jakiegoś grawera walnęli i gościu uważany za guru wychwalał pod niebiosa cudowny dźwięk i podkreślał że za jakość trzeba BULIĆ słono.
I tak się cieszył jak murzyn blaszką aż do czasu interwencji bo laser zdech, w środku zaś zobaczył jakiś CD ze średniej półki którego kijem normalnie to by nie dotknął.  I nagle gościu stracił słuch, sprzęt już mu się nie podoba i robi afere na cały świat jak go to wydymali bez wazeliny na kasę że willę mógł sobie postawić.
 Kto takiego gościa wydymał?    On sam się wydymał, własną zarazą którą wychodował w swoim łbie.
  Niestety to co widzę u niektórych to już daleko wykracza poza zdrową jak uważam, chęć  zmiany sprzętu na taki który nam się podoba :)
A zaczynają się pogrążać w zarazie hiendowej audiofilii .

Wojciech7

  • 2146 / 1568
  • Ekspert
04-08-2025, 11:47
Bardzo dobrze napisane-:)))
"Zadowolenie wynikające ze słuchania muzyki wcale nie zależy od jakości sprzętu."- może
nie tak do końca, bo leszy sprzęt wyzwoli w  słuchającym więcej  endorfiny.-:)))

Michal_LDZ

  • 16 / 14
  • Nowy użytkownik
04-08-2025, 12:40
Dobrze rzeczesz! :)
Aczkolwiek muzyka to przede wszystkim emocje. A to wydaje się sprawa bardzo osobista.
Z pasjonatami (w każdej dziedzinie) nie dyskutuję, bo wiem, że jeden gotów oddać dom za 0,5 litra wina, a inny szuka całe życie łuski od XIV-wiecznego pocisku.
Proponuję przyjąć stoicką pozycję obserwacyjną. :)

pień

  • 2895 / 1504
  • Ekspert
04-08-2025, 14:49
Stoicka postawa :)   No oczywiście, chociaż ja czasami czytam jakieś >przemyslenia<  guru wszelkiego rodzaju, kalibru przynajmniej Buddy.
  Tyle że w celach rozrywkowych :)   Bawi mnie, ale też i zaskakuje niezmiennie poziom skretynienia na którym wywody są oparte.   Gdy już myślę że wszystko wyczytałem to zawsze znajdzie się coś co ponownie wprawi w osłupienie i podtrzyma wiarę w to że jedynie ludzka głupota jest bezgraniczna. I o ile tych którzy z premedytacją takie bzdury wymyślają to jakimś miłym uczuciem nie obdarzył bym.   To tych którzy te kity potrafią brać jako prawdę objawioną to mi szkoda.
Prędzej uwierzą w to że elektrony to takie kulki które rozpędzone spawają atomy w drucie niż to że źródłem dobrego brzmienia jest dobrze skonstruowany sprzęt.   Gdzie są ekrany, dobre rozmieszczenie elementów itd.....  Czyli dobra inżynierska robota.
Gra taki sprzęt znakomicie a czub jeden z drugim i tak wymieni konda w zasilaczu z X na Y  bo dzięki temu DAC będzie mniej metalicznie brzmiał.   Przy czym zupełnie spasiony oscyloskop czy inny miernik nie potrafi rozpoznać czy to zasilanie idzie z zasilacza czy baterii np.
   No ale gość słyszy różnicę.    Ja mu wierzę :)   Tacy naprawdę mają zarazę tak daleko posuniętą że realnie i naprawdę słyszą.
Oczywiście w ślepym teście gdyby ręką ręczyli to by bez tej reki zostali.   Na drugi dzień jednak pazurami z drugiej łapy oczy gotów wydrapać że w sumie po zastanowieniu to różnicę słyszał.
 Tak podobnie miałem z tym znajomym.   Kiedyś wystawiłem do sparingu z jego naprawdę wyczesanym wzmakiem, swój w klasie D.
Nie będę pisać co ów znajomy mógłby na ten temat powiedzieć :)    No i normalnie nie potrafił ich pomiędzy sobą odróżnić.
 Dla mnie to znaczyło że akurat ten wzmacniacz D był równie i realnie dobry jak jego wypas.
A mój znajomy na drugi czy trzeci dzień zadzwonił ze słowami >   Wiesz, jednak tak po zastanowieniu to powiem że ten mój grał lepiej :)

-Pawel-

  • 4804 / 5972
  • Ekspert
04-08-2025, 14:54
Naszło mnie trochę marudzić i przy okazji odgrzeję temat.(...)

Fajnie ująłeś naturę zjawisk od strony praktycznej ;-) Czasami granica pomiędzy poszukiwaniem kolejnych emocji, które możemy wydobyć z brzmienia, zaciera się z emocjami towarzyszącymi sprzętowym pościgom i rywalizacjom. Gdy ktoś nie potrafi tego odseparować to można się obudzić z bublem zamiast sprzętu i konkretnym debetem na koncie ;-)))

Michal_LDZ

  • 16 / 14
  • Nowy użytkownik
04-08-2025, 15:37
Stoicka postawa :)   No oczywiście, chociaż ja czasami czytam jakieś >przemyslenia<  guru wszelkiego rodzaju, kalibru przynajmniej Buddy.
  Tyle że w celach rozrywkowych :)   Bawi mnie, ale też i zaskakuje niezmiennie poziom skretynienia na którym wywody są oparte.   Gdy już myślę że wszystko wyczytałem to zawsze znajdzie się coś co ponownie wprawi w osłupienie i podtrzyma wiarę w to że jedynie ludzka głupota jest bezgraniczna. I o ile tych którzy z premedytacją takie bzdury wymyślają to jakimś miłym uczuciem nie obdarzył bym.   To tych którzy te kity potrafią brać jako prawdę objawioną to mi szkoda.
Prędzej uwierzą w to że elektrony to takie kulki które rozpędzone spawają atomy w drucie niż to że źródłem dobrego brzmienia jest dobrze skonstruowany sprzęt.   Gdzie są ekrany, dobre rozmieszczenie elementów itd.....  Czyli dobra inżynierska robota.
Gra taki sprzęt znakomicie a czub jeden z drugim i tak wymieni konda w zasilaczu z X na Y  bo dzięki temu DAC będzie mniej metalicznie brzmiał.   Przy czym zupełnie spasiony oscyloskop czy inny miernik nie potrafi rozpoznać czy to zasilanie idzie z zasilacza czy baterii np.
   No ale gość słyszy różnicę.    Ja mu wierzę :)   Tacy naprawdę mają zarazę tak daleko posuniętą że realnie i naprawdę słyszą.
Oczywiście w ślepym teście gdyby ręką ręczyli to by bez tej reki zostali.   Na drugi dzień jednak pazurami z drugiej łapy oczy gotów wydrapać że w sumie po zastanowieniu to różnicę słyszał.
 Tak podobnie miałem z tym znajomym.   Kiedyś wystawiłem do sparingu z jego naprawdę wyczesanym wzmakiem, swój w klasie D.
Nie będę pisać co ów znajomy mógłby na ten temat powiedzieć :)    No i normalnie nie potrafił ich pomiędzy sobą odróżnić.
 Dla mnie to znaczyło że akurat ten wzmacniacz D był równie i realnie dobry jak jego wypas.
A mój znajomy na drugi czy trzeci dzień zadzwonił ze słowami >   Wiesz, jednak tak po zastanowieniu to powiem że ten mój grał lepiej :)

Niektórzy mają wbudowane, że nie mogą przegrać.
Pomijając indywidualne cechy aparatu słuchowego, to jest jeszcze "ego".
Dlatego jestem zwolennikiem ślepych testów.
Tylko jak ktoś taki polegnie na ślepym teście, to masz wroga na całe życie.


pień

  • 2895 / 1504
  • Ekspert
05-08-2025, 11:12
Tylko jak ktoś taki polegnie na ślepym teście, to masz wroga na całe życie.

 Jest duże prawdopodobieństwo takiego rozwoju wypadków.   Na szczęście mój znajomy zawodowo zajmuje się projektowaniem i budową mostów.  Jest więc świadom takich nieistotnych acz uciążliwych dla audiofilów zjawisk które normalni ludzie zwyczajowo wrzucają do wora z nadrukiem >prawa fizyki<   Ciągoty do mistycyzmu może i ma ale jego zdrowy rozsądek mimo wszystko utrzymuje go po właściwej stronie.
   Wedle mojego rozumowania :)
Jednak dla rasowego audiofila to ja jestem zwyczajnym prostakiem, głupcem, nie mam wyszkolonego słuchu ani nie zdaję sobie sprawy co powinienem usłyszeć.  Miałem pecha zwyczajnie że nie natrafiłem w życiu na mentora który uświadomiłby mi wszelkie niedostatki.
 Że już o urządzeniach odpowiednich nie wspomnę, bo zasadniczo to dysponowałem czy dysponuję jedynie takimi fabrycznymi marnotami typu Yamaha, Rotel, Kenwood, Nakamichi czy inny Tandberg.  I o zgrozo jakieś własne wynalazki a i nawet jeszcze Technicsa ( wiadomo przecie że one to tylko do wybijania szyb się nadają )    Cienizna panie że aż strach która koło prawdziwego i przyprawionego Hiendu nawet nie stała.    Tak więc co ja tam słyszałem hehehe
 A to trzeba mieć sprzęt taki,  gdzieś to kiedyś usłyszałem czy wyczytałem i bardzo mi się to spodobało :)

    Po uruchomieniu wrażenie obecności muzyków rockowych jest tak silne ze zaczęła mi ginąć kokaina!!

No i cóż, przyznam że jeszcze tak nie było hehehehehe