Maleńczuk śpiewał, że "wiara jest jak D...a, każdy ma swoją". Dlatego nie mam się za żadnego góró, ani wszechwiedzący i wiedzę swoją mam też.
Czy wyobrażasz sobie jakość nagrań studyjnych, gdyby inżynierowie dźwięku, każdy na swój strój, tylko na słuch prowadzili sesje? Bez pojedynczego sinusa nie rozbieriosz, a normy mieć w małym palcu.
Ja sobie nie umiem tego wyobrazić, widocznie za mało mam tej wiary. Chociaż?: słyszę totalną kakofonię (wczorajszy koncert w RNŚ), uszamy wyobraźni oczywiście. Myślę, że muzykę by usłyszał wtedy tylko "wróż Maciej" no i jego koledzy audiofile.