Audiohobby.pl

Shozy Alien test recenzja opinie

Cashlack

  • 1566 / 5789
  • Ekspert
24-04-2015, 18:06
właśnie otrzymałem odtwarzacz mp3 (DAP) Shozy Alien. Ponieważ sprzęt jest dopiero co odpalony (no, z godzinkę mi już ukradł drań jeden), więc wstrzymam się od autorytarnych stwierdzeń i właściwą recenzję umieszczę za parę tygodni, jak dłużej pogra.

Ale pierwsze wrażenia mogę chyba umieścić.

Odsłuchiwane na słuchawkach Sound Magic E10, wygrzanych, których dźwięk znacząco różni się od tego co prezentowały tuż po wyjęciu z pudełka. Teraz brzmią naturalniej, nie tak ostro na wysokich, z ładnymi wokalami.


Pierwsze co zwraca uwagę po odpaleniu Shozy Alien, to to, że nic nie zwraca na siebie uwagi. Jest gładko i poprawnie. Są szczegóły, ale trzeba ich świadomie szukać, nie zwracają na siebie uwagi. Gitary elektryczne nie są najbardziej rozstrzeloną chmurą iskier jakie miałem okazje słyszeć, ale mają ładny ton. Wszystko ma ładny ton, głosy męskie (Ciechowski, ) i żeńskie (Jopek), i organy Hammonda, ale to jest raczej pastela niż przejaskrawiona fotografia cyfrowa.

Głęboki, silny, fakturowany bas pokazuje ograniczenia słuchawek Sound Magic. Bas jest mocny, ale nie wysilony, taki "ot tak, potrafię", czasami jak próbuje zejść za nisko słuchawki zaczynają się dziwnie zachowywać, jak byś membranę głośnika basowego próbował powstrzymywać ręką. Na ile mogę ocenić, to wina słuchawek.

Gra to ładnie i naturalnie, w ogóle nie spektakularnie, relaksująco. Złodziej czasu, człowiek zapomina, że miał śródzakresy pasma oceniać, do jakiejś referencji porównywać.

Ostatnie co mógłbym powiedzieć, to że to sybilanci. W ogóle nie sybilanci, ani nie syczy. Trudna pod tym względem płyta Raz Dwa Trzy pt Sufit, z naturalnie nagrywaną perką która wiele razy sprawiała mi problemy i krwawienie z uszu, na Shozy Alien gra... po prostu ok, celowo ją wgrałem i pierwszy raz można posłuchać bez zmęczenia. Za to klarnet i fortepian brzmią ładnie (znowu to określenie).

Brak ekranu rzeczywiście w niczym nie przeszkadza. Załadowałem 4 płyty, dłuższe przytrzymanie "forward" zmienia folder i już z Ciechowskiego jestem w Philu Collinsie.

Ogólnie pierwszy odsłuch skłania raczej do ściszania niż zgłaśniania (i to mimo braku ostrości!) co uważam za zaletę. I w ogóle nie chce się zmieniać kawałków. Tak sobie to to leci i gdyby nie chęć napisania czegoś do recenzji i potrzeba porównań, to idzie zapomnieć o bożym świecie i godzinę od pierwszego do ostatniego kawałka słuchać całej płyty wysłuchać. NIE CHCE MI SIĘ PRZEŁĄCZAĆ. Jest dobrze, a tak dobrze, to jest chyba bardzo dobrze :-D.

Pozamieniałem jeszcze oryginalnie dołączone słuchawki i Sound Magic E10 i te dołączone są całkiem niezłe ! Nie wygrzane, prosto z pudełka, bardziej spektakularne dzięki podpiciu pasm dołu i góry, ale po powrocie do SM E10 jest normalniej i naturalniej, wokal na swoim miejscu i we właściwej skali. Podłączyłem też taniutkie, ale udane Philips SHP 1900 (32 Ohm / 98 dB) i po podgłośnieniu naście kliknięć w celu wyrównania głośności, jest bardzo, bardzo dobrze, chyba lepiej niż na SM E10, na pewno płyta ID od Ani Jopek podoba mi się na nich najbardziej, podobnie Ciechowski szybiej "łączy emocjonalnie", jest więcej "ognia" i rozedrgania, Sound Magic na tle SHP 1900 grają jakoś tak poprawniej i beznamiętnie.

Na head-fi polecają bardzo Fidue A83 do tego playera, tyle, że 1600 zł za 3-drożne IEM przekracza moje możliwości finansowe :-/.

Całkowicie gładki, fizjologiczny i niemęczący sposób prezentacji. Brak chropowatości, szurgotu sprawia, że zaczynam rozważać do tego DAP`a słuchawki w rodzaju Brainwavz B2, albo inne "bezkompromisowe" w krwawieniu z uszu (Grado?).
Lity drut, first watt, full range.

-Pawel-

  • 4724 / 5490
  • Ekspert
26-04-2015, 17:11
Design pierwsza klasa!

Cashlack

  • 1566 / 5789
  • Ekspert
25-09-2015, 03:08
no, to już ponad pół roku minęło jak słucham czasami tej "empetrójki"

na początku grało to bardzo ujednoliconym , ściśniętym dźwiękiem , z dosłownie zerową przestrzennością, na jedno kopyto, wszystko "ładnie" ale bez wglądu w nagranie itp.

Nawet 200 godzin grania czy tam "wygrzewania" poprawiło niewiele. Pierwsze 2 tygodnie chodził non-stop w cyklu: ładowanie, gra do rozładowania, jak tam wróciłem z pracy. Było trochę lepiej, ale nadal nie spektakularnie i na pewno nie jak za mptrójkę bez ekranu za 800 zł, a już na pewno nie tak jak sobie to wyobrażałem czytając na head-fi.org jak to konkuruje z Astell Kern 100 czy Tera Player.

Dopiero niedawno (po 5 miesiącach !) zauważyłem skokową i wyraźną poprawę jakości dźwięku. Nadal nie jestem pewien, czy jest ów Shozy Alien wart ceny jaką za niego wołają (700-800zł), biorąc pod uwagę że telefon Nokia 108 za 100 zł gra całkiem nieźle, ale ma swoje plusy.

Naturalne instrumenty np. na Kayah i Bregovic brzmią organicznie, tj. są jednocześnie chropowate i ważą. Wokale i chórki są emocjonalne, słychać wysiłek i grymas. W ogóle to ta płyta na tym playerze zabrzmiała fascynująco i świeżo, choć mam ją od lat. Podobnie wyjątkowo dobrze brzmi pop-jazz Simply Red czy Rod Stewart - kontrabas jest duży i drewniany, miotełki suche, a fortepian kolorowy. Zespół Harlem brzmi spektakularnie.

Zespół Harlem czy Raz Dwa Trzy brzmi razem z akustyką pomieszczenia i wyraźnie inaczej niż mocno miksowane kawałki Bajmu czy Phila Collinsa gdzie "przestrzeń" to głównie sztuczne pogłosy. Różnicowanie sposobów realizacji jest jednocześnie łatwe do zauważenia, jak i zupełnie nie przeszkadza - przy przełączaniu katalogów każda płyta brzmi wyraźnie inaczej, ale w każdej idzie się zasłuchać.   

Jak płyta jest mocna sztuczna i eufoniczna, to tak zabrzmi, i będzie to przyjemne granie, ale im bardziej naturalne i nie udziwnione/kompresowane nagranie, tym bardziej spektakularnie i frapująco brzmi Shozy Alien.

Wysokie są jednocześnie szczegółowe i spokojne, a szczegóły obecne i nienarzucające się. Bas był i pozostał mocny i wyraźny, a duże słuchawki mogą zagrać naprawdę głośno bez dodatkowego wzmacniacza. Średnica jest wielokolorowa i harmoniczna, muzykalna, aż słychać jak się poszczególne partie, instrumenty i chórki w akordy układają :-). Widać grymasy, zamykanie oczu i  pochylenie głowy wokalistek.

Tempo wydaje się spokojne, nie czuję się "poganiany" czy jakoś wyjątkowo elektryzowany bitem. Zaangażowanie pochodzi raczej od harmonii i kolorów niż PRAT`u, jest spokojny i wciągający flow, ale dla mnie trosze za "wolno", tempo bardziej do Keitha Jarreta niż do szybkiego rocka.


To są wszystko technikalia, które każdy oceni po swojemu na swoich słuchawkach i swoich ulubionych kawałkach. Ogólnie trudno mi w entuzjastyczny sposób opisać jakiś aspekt grania czy jakąś cechę wybitną, bo gra to ogólnie równo i nic nie zwraca na siebie szczególnie uwagi, nie ma monstrualnego basu, wysokie nie kłują, a wokalistki nie mają mikrofonu głęboko w gardle. Poprawny aż do bólu :-).

Ale jedno co mogę powtórzyć z pierwszej recki - ten player nie zachęca do przeskakiwania kawałków ani podgłaśniania. Leci sobie kawałek za kawałkiem, płyta za płytą, wszystkiego słucha się z przyjemnością, z zaciekawieniem wita się każdy kolejny kawałek i spokojnie słucha do samego końca. Płyta Sirius czy Blade Runner to po prostu godzina wycięta z dnia niezauważalnie i taktownie. Nie masz potrzeby grać ich od nowa, ale nie masz też potrzeby przeskakiwać następnych płyt, łatwo akceptujesz alfabetyczną kolejność odczytywania folderów. Na innych sprzętach (komp, komórka, Sandisk Sansa) płytę "Singles" zespołu A-ha zwykłem szatkować, przeskakiwać do ulubionych i omijać inne, a tutaj - gra sobie od pierwszego do ostatniego kawałka, a nawet zaczynam lubieć te pomijane.

Shozy Alien dechu w piersiach nie zapiera, chyba że płyta wybitnie akustyczna. Pozwala bezboleśnie i z przyjemnością posłuchać wszystkiego co załadujesz na kartę przez 8 godzin non stop.

Przypomina mi to kawałek Lecha Janerki "Wyobraź sobie" - "... wszystko jest dobrze i wszystko w sam raz ... "

niestety nie miałem jeszcze okazji posłuchać plików hi-res, a Shozy ma grać do 192kHz...
« Ostatnia zmiana: 25-09-2015, 03:16 wysłana przez Cashlack »
Lity drut, first watt, full range.