Witam Szanownych Kolegów i Koleżanki
Jak pozostali Forumowicze uwielbiam sprzęt audio w tym oczywiście magnetofony. Moja przygoda z magnetofonem zaczęła się od bardzo popularnego ale i prostego radiomagnetofonu Marta RM-405. Przez wiele lat go używałem. Słuchałem podczas wakacji Lata Z Radiem, piosenek na święta Bożego Narodznia, list przebojów. Ech, wtedy było czego słuchać ;-)
To był pierwszy mój własny sprzęt grający. Jednak pierwszym magnetofonem z którym miałem kontakt był MK122 Unitry z mikrofonem. Magnetofon był sprzętem rodzinnym czyli należał do wszystkich. Nawet nie będę mówił ile oryginalnych kaset zepsuliśmy z rodzeństwem nagrywając na nich swoje głosy.
Potem był Stereo Cassette Deck MSD-1402 Unitry Lubartów. Miał podświetlane wskaźniki wysterowania stereo, regulację poziomu zapisu, licznik, redukcję szumów. To on pozwolił mi poczuć "magnetofonową magię". Obracające się szpulki z taśmą, poruszające się w takt muzyki wskaźniki wysterowania rozświetlające pogrążony w mroku pokój, tajemniczy ale i fascynujący proces zapisu dźwięku na brązowej wstążce taśmy magnetycznej.
Nie wiem co w tym jest takiego ale szum mechanizmu magnetofonu podczas pracy ma w sobie to coś. Naturalnie uwielbiam przenośne cyfrowe odtwarzacze audio gdzie na karcie pamięci można mieć setki godzin muzyki. W porównaniu z walkmanem można ich słuchać całymi godzinami na jednym naładowaniu akumulatorów, jakość dźwięku jest doskonała. Nie chciałbym za nic aby technika audio zatrzymała się na magnetofonie. Ale magia magnetofonu, odtwarzacza CD czy gramofonu jest niezapszeczalna i już. A przynajmniej dla "wtajemniczonych" ;-). TO tak jak z kominkiem na drewno. Filiżanka kawy albo jeszcze lepiej kakao, ciepłe skarpety, dobra książka i śnieg za oknem. Przyciemnione światło w pokoju rozjaśniane trzaskającym ogniem w kominka. Czy jeżeli zamienię kominek na kaloryfer to będzie to samo, co?
Także biorę książkę, robię kakao, zapalam szczapy w kominku i włączam ulubioną kasetę...
Pozdrawiam
Jerzy