Pewnie się ze mną nie zgodzicie, ale tego rodzaju temat śmierdzi mi audiofilią...
No bo co to znaczy "trzy płyty", co gorsza "najczęściej słuchane" ? Tego czego słuchałem kiedyś, nie słucham dziś, co więcej nieustannie pojawiają się rzeczy kapitalne, które w prywatnym rankingu oznaczane są gwiazdką, ale w klasyce to co najmniej kilkadziesiąt pozycji. A poza klasyką mam dwie płyty, bardzo specjalne.
1. Joni Mitchell "Turbulent Indigo"
2. Joni Mitchell "Taming the Tiger"
3. RHCP "Blood Sugar Sex Magic" (w pozycji nr.3 mógłbym wpisać ze 30 tytułów odnoszących się do czasów kiedy w muzie szukałem czystej energii)
Poza konkursem najbardziej zdarte płyty familijne/małżeńskie, tzw. "grillówki" :-)
...Eric Clapton "Pilgrim", Dawid Bowie "Hours", Nora Jones "Feels like Home", i uwaga, uwaga.....
...George Michael "Older" !!! ;-))