Czołem wszystkim,
przejście z 432 na 440 ma chyba bardziej prozaiczne powody, cytuję:
"Pozwolę sobie zacytować fragmenty maila od pewnego muzyka do Shieldera. Muzyk ten wypowiedział się w tej sprawie.
Strojenie instrumentów do A = 440Hz
(...) Otóż przed XIX wiekiem nie było żadnych standardów w tej kwstii i mogły się zdarzyć A4 jako 380 Hz albo nawet 480 Hz (organy J.S.Bacha w Lipsku, Hamburgu i Weimarze). Dopiero w 1711 roku wymyślono kamerton. Pierwsze kamertony również były totalnie różne, między 400 a 450 Hz. To zresztą naturalne, biorąc pod uwagę, że wówczas nie istniały metody pomiaru częstotliwości, które mogłyby tę wartość dokładnie określić. Np. jednostka "Hz" została wprowadzona dopiero w XX wieku.
W pierwszej połowie XIX wieku w Austrii (opera wiedeńska, itd.), Niemczech i Włoszech powszechnie przyjętą wysokością dla A4 były częstotliwości między 423.2 Hz (opera drezdeńska 1815) a 451 Hz (La Scala w Mediolanie). Czym dalej w las tym wyżej, ponieważ muzykom zależało na uzyskaniu brzmienia "łamiącego kryształ" w operze.
Ówczesne metody wytwarzania strun i stroików do instrumentów faworyzowały zresztą wysokie dźwięki pod względem ich klarowności (niższe częstotliwości często nie dały się do końca dobrze nastroić).
Tendencja rosnącego A4 została powstrzymana ostatecznie przez śpiewaków, którzy się wkurwiali, że nie wyrabiają. Jednocześnie, bardzo niefajną tendencją w posiadaniu tak dużego wachlarza częstotliwości były problemy z dostrojeniem instrumentów do siebie
(część była wyprodukowana w taki sposób, że po prostu brzmiały poprawnie podciągnięte pod "starą filharmoniczną" A4 (452 Hz), podczas, gdy inne instrumenty nie dały się nastroić wyżej niż na "nową filharmoniczną" (439 Hz).
Wielką zmianę przyniosły dwa pojedyncze wydarzenia.
Pierwsze z nich to fala strajków wokalistów operowych, która spowodowała, że w lutym 1859 roku francuski rząd przyjął uchwałę określającą A4 jako 435 Hz. Do dzisiaj takie strojenie nazywa się "francuskim" i produkowane są "klarnety francuskie", które mają dodatkowy pierścień, który możesz ściągnąć, żeby mieć 440 Hz, a razem z nim masz 435 Hz. Miałem taki klarnet
Jako ciekawostka, w uchwale przepadła propozycja 430.54 Hz jako zbyt skomplikowana. Wywodziła się ona natomiast z ustawienia środkowego C dokładnie na 256 Hz (2^8, no nie?). Posiadanie środkowego C jest wciąż uważane za "doskonałe" pod tym względem, że akurat ten dźwięk ma tę właściwość, że jego kolejne oktawy są potęgami dwójek (C5 byłoby idealnie 512 Hz). Mówię, że tylko C ma tę właściwość, bo wówczas powszechnie używane skale nie były do końca chromatyczne (tzn. kolejne dźwięki miały trochę inne odległości między sobą - w konsekwencji nie dało się po prostu transponować muzyki z jednej tonacji w drugą). Co do 256 Hz, do dzisiaj takie strojenie nazywa się "filozoficznym" lub "naukowym" i czasem stosują je współcześni kompozytorzy.
Drugie z istotnych wydarzeń, które wpłynęło na ustalenie częstotliwości A4 to przestrojenie organów w Queen's Hall w Londynie. Wszyscy muzycy angielscy chcieli móc grać właśnie tam, a żeby to zrobić na swoim instrumencie musieli być zgodni z tamtejszym sprzętem. Jako ciekawostka: organy w rzeczywistości podczas koncertów grały niżej, bo strojenie do 439 odbyło się na wczesną wiosnę w temperaturze 15 stopni wewnątrz. Rozgrzana sala mogła obniżyć rzeczywiste A4 nawet do 435 Hz. W każdym razie właśnie wtedy ustanowiono konsensus, że instrumenty (i struny, stroiki, itd.) będą produkowane z nastawieniem do strojenia między 430 a 440 Hz.
No i teraz jest najlepsze, co totalnie obala ten bullshit o Rockefellerze i jego diabolicznych zamiarach:
- jak opisałem wyżej, Francuzi ustalili 435 Hz
- Londyńczycy przestroili się na 439 Hz
- nikt nie wiedział, w jakiej temperaturze powinno być mierzone francuskie 435 Hz i powszechnie przyjęty konsensus był taki, że skoro jest to "koncertowa" wysokość, to powinna być mierzona w rozgrzanej sali. Rozgrzana "Queen's Hall" miała około 435 Hz, co stało się nieformalnie dodatkowym "dowodem" na takie traktowanie francuskiej częstotliwości - w konsekwencji: zaczęto używać na przemian albo 435 Hz albo 439 Hz (w zależności od interpretacji powyższego konsensusu), z czasem popularniejsze stało się to drugie, bo było wyższe i dawało bardziej "krystaliczny" dźwięk (cokolwiek to znaczy ) - ustalenie 439 Hz było BARDZO kłopotliwe dla producentów kamertonów i stroików, bo 439 jest LICZBĄ PIERWSZĄ i trudno wyliczyć dokładną wysokość potęgując wcześniejsze wartości. Stąd, w 1939 zdecydowano o rekomendacji dla 440 Hz jako o wiele łatwiej reprodukowanej wysokości.
Najlepsze, że do dzisiaj podczas koncertów po pierwsze stroi się całą orkiestrę od oboju, a nie kamertonu. Ponadto, niektóre orkiestry specjalnie stroją się do ich własnych "rozpoznawalnych" wartości (wiedeńska - 445, bostońska - 442).
Tyle Rockefeller. Pozostały wywód o 528 można pokrótce zamknąćtak:
- przy strojeniu A4 @ 440, na gitarze (najbardziej masowy instrument lat 1940 - 1990) od dźwięku A o wiele łatwiej chwycić akord mollowy - przy strojeniu A4 @ 440, wyższy dźwięk C (z naturalnym akordem durowym odpowiadającym mollowemu A440) ma w teorii wysokość 523,251Hz
- w praktyce tak nie jest, bo strojenie pianin i gitar zna fenomen ściskania spektrum, które pokrótce można wyjaśnić tak: wyższe struny są cieńsze i przez to mimo, że nastroisz je idealnie pod względem matematycznym, to w faktycznym rezonansie muzycznym z innymi nutami fałszują - to w końcu tylko fale mechaniczne)
- w konsekwencji oktawy się "rozciąga" (tzn. że nie mają stosunki 2:1, ale raczej 2.01:1, 2.02:1 lub inny podobny). Przy takim rozciągnięciu C5 najczęściej oscyluje bardzo blisko 528 Hz. Czy idealnie trafia czy nie to nie ma znaczenia, bo jak doskonale wiesz, na postrzeganą wysokość dźwięku wpływ ma też temperatura i wilgotność powietrza.
Tak więc cała teoria o 528, pomijając wywodzenie tej liczby z kodu Biblii czy jakiegoś innego mistycznego planu boskiego, opiera się na ciekawym i faktycznie nieodkrytym fenomenie:
- dlaczego akord a-moll (i inne mollowe) brzmi "smutno"
- dlaczego akord C-dur (i inne durowe) brzmią "wesoło"
To jest element bardzo długiej debaty i muzycznej, i naukowej. Dotąd nierozstrzygnięty. Głównie porusza się argumenty społeczne (od małego słuchasz muzyki "w kontekście" i faktyczny odbiór akordów staje się odruchem nabytym). Ale jednak jest to tylko hipoteza.
Resztę pominąłem, bo skoro podstawy są tak miałkie to nie ma sensu tracić czasu na wywody oparte na tych podstawach. (...)"
więcej
http://www.cheops.darmowefora.pl/index. ... g35526#new
pozdrawiam"
Koniec cytatu
pzdr, elem