Audiohobby.pl

Ile wydawać na sprzęt w % ?

rpm

  • 26 / 3398
  • Użytkownik
23-03-2015, 23:58
Na ogół chyba jest tak,że wydajemy więcej,a może i najwięcej pieniędzy na kolumny ale skoro to one potrafią zmienić najwięcej w systemie to jaki jest sens wydawać na nie większość budżetu przeznaczonego na sprzęt?Moim zdaniem kolumny powinny być najtańszym elementem systemu hi-fi,a większość powinno się wydawać na elektronikę bo przecież to elektronika w klasie cenowej kolumn wnosi do systemu najmniej zmian.
Co Wy na to i jakie macie w tym zdanie?

cadam

  • 4401 / 5889
  • Ekspert
24-03-2015, 01:11
Kolumny wprowadzają setki razy większe zniekształcenia niż elektronika. Ogromny wpływ na jakość odbieranego dźwięku ma też akustyka pomieszczenia.

lancaster

  • Gość
24-03-2015, 02:30
moja opinia stronnicza i tendencyjna bo zajmuje sie glownie kolumnami ;-)

Źle dobrane kolumny/sluchawki = nigdy nie bedziesz mial dxwieku ktory Ci odpowiada.
Przypadkowa elektronika = zapominasz po kilku dniach ze inna gra inaczej, z wyjatkiem sytuacji gdzie ta jest skrajnie niedobrana, np. 9W wzmacniacz w pomieszczeniu 50m2 z kolumnami 84dB/4ohm, lub jest proteza tego czego szukamy w kolumnach (tzw "synergia z rozsądku" :-)). sa rzecz jasna urzadzenia wyjatkowo udane, ale wazniejsza rzecza od posiadania "najlepszych" urzadzen jest umiejetnosc ich zlozenia.
kable i inne akcesoria = najpopularniejsze kola ratunkowe


nano

  • 9079 / 4979
  • Ekspert
24-03-2015, 08:16
akustyka pomieszczenia.

potwierdzam ze ma niesamowite  niedoceniane znaczenie

kiedys przenosilem sprzet specjalnie  z pomieszczenia do pomieszczenia 
i dzialo sie bardzo duzo na dobre i na zle
np. gladka podloga  czy dywan  lub ogromne lustro

zrob sobie test bardzo prosty

zaslony  w oknie

wywal je i posluchaj muzy
a potem zaslony znow powies  i posluchaj !!

lub  zrob taki myk

wez przescieradlo i przyczep jeden koniec na lampie a drugi gdzies na szafie czy polce
zmieniasz wtedy wsio akustycznie

przetestuj i sie zdziwisz
tak wiec radze sie zajac akustyka pomieszczenia a nie od razu wywalic kolumny  czy wzmacniacz

« Ostatnia zmiana: 24-03-2015, 11:15 wysłana przez nano »

Ged

  • 1715 / 5889
  • Ekspert
24-03-2015, 08:51
To samo co Lancaster.
Słuchawki/kolumny to najważniejszy element. Potem elektronika, ale ja słyszę poważne różnice tylko pomiędzy wzmacniaczami tranzystorowymi a lampowymi. I oczywiście, że kable to takie ratowanie/zmienianie systemu na siłę, nigdy nie słyszałem aby to coś naprawdę zmieniło.
Słyszę duże różnice pomiędzy wszystkimi słuchawkami i kolumnami jakie miałem przyjemność gościć u siebie.
Natomiast niedawno porównywaliśmy moją integrę MBL z DIY kolegi. Były różnice. W niektórych aspektach MBL był lepszy, w innych - DIY. Porównanie integry MBL z pre Accustic Arts (hybryda na lampach) i końcówką ModWright 100SE nie dawało takich jednoznacznych wyników. Wydawało się, że wersja dzielona gra lepiej, ale nie na 100%.
Itd itd itd.

Mirek19

  • 688 / 4607
  • Ekspert
24-03-2015, 08:57
Na ogół chyba jest tak,że wydajemy więcej,a może i najwięcej pieniędzy na kolumny ale skoro to one potrafią zmienić najwięcej w systemie to jaki jest sens wydawać na nie większość budżetu przeznaczonego na sprzęt?Moim zdaniem kolumny powinny być najtańszym elementem systemu hi-fi,a większość powinno się wydawać na elektronikę bo przecież to elektronika w klasie cenowej kolumn wnosi do systemu najmniej zmian.
Co Wy na to i jakie macie w tym zdanie?

Trudno sprecyzować ile, ale na poniższych przykładach sprecyzuję jak.
Bo gdy wóz jest za ciężki, to zmieniamy konia na silniejszego, lub dodajemy drugiego aby wóz pociągnąć.
Do większego składu podczepiamy lokomotywę o większej mocy.
Zazwyczaj audiofile robią inaczej, i biegają z kolumnami "pod pachą", chcąc dobrać te optymalne do wzmacniacza.

4m

  • Gość
24-03-2015, 09:35
Nie istnieje takie przełożenie. Jeżeli ktoś twierdzi, że należy wydać xx% na kolumny, xx% na źródło, xx% na itd. itp. to lepiej go nie słuchaj, bo kolo nie ma najmniejszego pojęcia o systemach audio :)

rpm

  • 26 / 3398
  • Użytkownik
24-03-2015, 11:20
Nie istnieje takie przełożenie. Jeżeli ktoś twierdzi, że należy wydać xx% na kolumny, xx% na źródło, xx% na itd. itp. to lepiej go nie słuchaj, bo kolo nie ma najmniejszego pojęcia o systemach audio :)

Też tak uważam.Oczywiście poza samym sprzętem najważniejszy moim zdaniem jest jednak dobór kolumn do pomieszczenia i odpowiednia jego adaptacja ale jeśli chodzi o sam sprzęt to przecież może się okazać,że np. kolumny za powiedzmy 2kPLN z elektroniką za 20kPLN zagrają lepiej niż ta sama elektronika z kolumnami ze swojego przedziału cenowego ale ten stosunek cen w innych przypadkach może też być całkowicie odwrotny.
Nie ma sensu chyba trzymać się sztywnych ram cenowych tym bardziej,że do tego wszystkiego można by dołożyć jeszcze psychoakustykę i kupowanie sprzętu oczami zamiast uszami.

Synthax

  • 2323 / 4106
  • Ekspert
24-03-2015, 11:42
Cena nie przekłada się na jakość.

Dopóki koszt samych elementów urządzenia nie określa tej ceny.

Poniżej pewnego progu ciężko zejść podczas parowania elementów.

magus

  • 20990 / 5890
  • Ekspert
24-03-2015, 12:56
Nie ma sensu chyba trzymać się sztywnych ram cenowych


zgoda

a skoro sam tak uważasz, to temat wątku chyba nieaktualny?

Odszedł 13.10.2016r.

majkel

  • 7476 / 5887
  • Ekspert
24-03-2015, 13:00
Koszt elementów nie jest miarą jakości, co najwyżej może czasem dawać większą skalowalność projektu, tzn. dostęp do lepszych elementów powoduje, że utalentowany konstruktor sięgnie wyżej, ale tu też lepszy nie musi oznaczać droższy.
Już od kilku lat widzę pewną analogię między gotowaniem, a konstruowaniem urządzeń audio. W dużej mierze polega to na właściwym doborze składników, odpowiednim ich przygotowaniu i użyciu w trafionych proporcjach oraz kolejności. Z tego samego, prostego i taniego ziemniaka oraz paru innych warzyw można przyrządzić wspaniałą potrawę albo coś, co ledwo daje się zjeść. Koszt materiałowy będzie w obu przypadkach podobny, a efekt finalny bardzo różny. Umiejętność też polega na łączeniu, z poszanowaniem proporcji, elementów tanich i łatwo dostępnych z rzeczami o unikalnych i wydatnych cechach, często kosztownych. I w audio też jest jak w kuchni - nie zbuduje się niczego z samej kosztownej egzotyki. Baza z reguły zajmuje większość objętości i jest czymś tanim standardowym, a diabeł tkwi w szczegółach, np. takich, że gatunki ziemniaka mimo zbliżonego kształtu i ceny mogą się zupełnie inaczej zachować rzucone na patelnię. Z jednych wyjdą pyszne, chrupkie plasterki, a z innych niesmaczna, przypalona breja. Tak więc trzeba też uważać na opinie "znawców", że audio-ziemniaki wszystkie są takie same. Z podobnych bulw czy cebulek potrafią wyrosnąć kompletnie inne kwiaty.
Należy więc brać z dużym dystansem wypowiedzi, w których ktoś podlicza ceny komponentów i wychodzi mu wartość sprzętu. Takie szacowanie byłoby owszem adekwatne, ale w momencie oddawania wraku sprzętu na złom, kiedy nie bierzemy pieniędzy za urządzenie i jego walory, tylko za surowce.
Pamiętam, jak na IV roku studiów podczas wykładu z urządzeń do telekomunikacji cyfrowej wykładowca powiedział istotną rzecz, że tym można odróżnić lepszego elektronika od gorszego, że urządzenie o takiej samej funkcjonalności i parametrach zbuduje na tańszych elementach. Gorszy projektant z braku zaufania do swoich kompetencji i zwyczajnej obawy użyje elementów, które mają wyśrubowane wszelkie elementy, nawet te nieistotne w danym zastosowaniu, albo bierze coś, co nie ma słabych stron w swoim zestawie parametrów, zamiast dobrać element często tańszy, który pożądaną cechę ma na poziomie wybitnym, a kuleją w nim te, które nie mają w danym zastosowaniu znaczenia. Dlatego jak czytam o jakimś wzmacniaczu lampowym na przykład, że ma Black Gate'y, V-Capy, lampy same NOSy, druty srebrne, podstawki teflonowe, Duelundy, Shinkohy, _wpisz co chcesz_, to uśmiech mnie ogarnia, bo to bardziej przeniesienie i kondensat wszystkich mądrości przeczytanych na forach audio bez krzty refleksji i podparcia teoretycznego niż trzeźwa inżyniera poparta weryfikacją odsłuchową.
« Ostatnia zmiana: 24-03-2015, 13:09 wysłana przez majkel »

Synthax

  • 2323 / 4106
  • Ekspert
24-03-2015, 13:33
Koszt elementów nie jest miarą jakości, co najwyżej może czasem dawać większą skalowalność projektu, tzn. dostęp do lepszych elementów powoduje, że utalentowany konstruktor sięgnie wyżej, ale tu też lepszy nie musi oznaczać droższy.
Już od kilku lat widzę pewną analogię między gotowaniem, a konstruowaniem urządzeń audio. W dużej mierze polega to na właściwym doborze składników, odpowiednim ich przygotowaniu i użyciu w trafionych proporcjach oraz kolejności. Z tego samego, prostego i taniego ziemniaka oraz paru innych warzyw można przyrządzić wspaniałą potrawę albo coś, co ledwo daje się zjeść. Koszt materiałowy będzie w obu przypadkach podobny, a efekt finalny bardzo różny. Umiejętność też polega na łączeniu, z poszanowaniem proporcji, elementów tanich i łatwo dostępnych z rzeczami o unikalnych i wydatnych cechach, często kosztownych. I w audio też jest jak w kuchni - nie zbuduje się niczego z samej kosztownej egzotyki. Baza z reguły zajmuje większość objętości i jest czymś tanim standardowym, a diabeł tkwi w szczegółach, np. takich, że gatunki ziemniaka mimo zbliżonego kształtu i ceny mogą się zupełnie inaczej zachować rzucone na patelnię. Z jednych wyjdą pyszne, chrupkie plasterki, a z innych niesmaczna, przypalona breja. Tak więc trzeba też uważać na opinie "znawców", że audio-ziemniaki wszystkie są takie same. Z podobnych bulw czy cebulek potrafią wyrosnąć kompletnie inne kwiaty.
Należy więc brać z dużym dystansem wypowiedzi, w których ktoś podlicza ceny komponentów i wychodzi mu wartość sprzętu. Takie szacowanie byłoby owszem adekwatne, ale w momencie oddawania wraku sprzętu na złom, kiedy nie bierzemy pieniędzy za urządzenie i jego walory, tylko za surowce.
Pamiętam, jak na IV roku studiów podczas wykładu z urządzeń do telekomunikacji cyfrowej wykładowca powiedział istotną rzecz, że tym można odróżnić lepszego elektronika od gorszego, że urządzenie o takiej samej funkcjonalności i parametrach zbuduje na tańszych elementach. Gorszy projektant z braku zaufania do swoich kompetencji i zwyczajnej obawy użyje elementów, które mają wyśrubowane wszelkie elementy, nawet te nieistotne w danym zastosowaniu, albo bierze coś, co nie ma słabych stron w swoim zestawie parametrów, zamiast dobrać element często tańszy, który pożądaną cechę ma na poziomie wybitnym, a kuleją w nim te, które nie mają w danym zastosowaniu znaczenia. Dlatego jak czytam o jakimś wzmacniaczu lampowym na przykład, że ma Black Gate'y, V-Capy, lampy same NOSy, druty srebrne, podstawki teflonowe, Duelundy, Shinkohy, _wpisz co chcesz_, to uśmiech mnie ogarnia, bo to bardziej przeniesienie i kondensat wszystkich mądrości przeczytanych na forach audio bez krzty refleksji i podparcia teoretycznego niż trzeźwa inżyniera poparta weryfikacją odsłuchową.

Miarą jakości nie jest, ale przyznasz że BP za 500pln nie da się wyprodukować? :)

gutekbull

  • 498 / 5837
  • Zaawansowany użytkownik
24-03-2015, 14:22
Co tu mówić o kosztach , przecież mówimy o HI Endzie, a tu nie ma ,że nie ma.
Ja jestem za tym ,aby wszystko wydawać na sprzęt, dokładnie wszystko, im więcej tym lepiej.
Można nawet jakiś kredycik wziąć i też będzie ok. ;-)

nano

  • 9079 / 4979
  • Ekspert
24-03-2015, 14:30
dla mnie nie istnieje   HI End

poniewaz nie rozumiem kiedy sie konczy ...  a jeszcze gorzej

nie wiem kiedy sie zaczyna 

to tak samo jak wydawanie pieniedzy

co to znaczy duzo i dla kogo

troszke bez sensu pisze ale mysle ze mnie rozumiecie :-)

ja znalazlem przed laty  wzmacniacz  i wszystko inne wywalilem
poniewaz trafil mi do ucha a co najwazniejsze

jestem ZADOWOLONY  do dzis


to dla mnie

HI End  :-)

ktorego szukalem paredziesiat lat   :-)
« Ostatnia zmiana: 24-03-2015, 15:01 wysłana przez nano »

-Pawel-

  • 4724 / 5492
  • Ekspert
24-03-2015, 18:37
Wybrać słuchawki/kolumny, które się podobają, a później sprawić aby zagrały. Cała filozofia ;)

Z własnego doświadczenia wiem, że niepasujący wzmacniacz sprawi, że nasze wymarzone słuchawki/kolumny odpadną w przedbiegach, zanim je poznamy. Następnie można dobrać źródło, gdy sprzęt gra już bez zadyszki i nie męczy uszu. A jeszcze kable...muszą przewodzić i nie latać luźno w gniazdach. Jeśli zostały poprawnie wykonane to nic nie popsują, dla mniej wprawionych pewnym wyborem będą jakieś profesjonalne np. Proel.

Niestety - bardzo często sprzęt, który nam się naprawdę podoba, podoba się zbyt mało, aby mózg nadrobił jego braki brzmieniowe :(