SONY TA F 808ES
Nie tylko wytestowałem i obejrzałem -kupiłem. W 1994 wyprodukowany, optycznie nówka, nie otwierany od nowości, pancernik ostatnich lat audioświetności Sony. Za śmiesznie małe pieniądze, jak porównam do obok stojącego Crossfire III oraz accu C-260 + P-500... Po co go kupiłem? Aby sobie i wielu czytającym udowodnić, że ta integra potrafi grać na bardzo wysokim poziomie i wcale nie musi się chować w drugim szeregu.
F 808 ES vintage-model, następca już świetnego 870 ES, opisywany w wielu publikacjach, jest też stosunkowo łatwo dostępny na rynku, też polskim. Moc 2 x 135W /8 ohm daje możliwość stosowania LST TS jak też HB lub HBZ z niskim przełożeniem. Potężny pod względem wagi (25 kg) i optycznie ciekawy wzmacniacz to rozwiązanie na MOS-FET tranzystorach, zarówno w podzespole sterującym (Class A) jak i mocy. Wiele bajerów wskazujących na high-end, np. 2x Gibraltar-Chasis (calziumcarbonat z żywicą epoxydową), specjalne ogromne trafo sieciowe, potężne kondensatory po 22.000 µF, wspomniane MOS-FETy, doskonała sekcja phono MM i MC, no i parametry wskazujące, jak pismo Audio 1993 potwierdziło, na "Spitzenklasse".
Po trudnym, bo dziewiczym demontażu obudowy - najpierw usuwanie mas kurzu. Kurz potrafi nawet zakłócać elektronikę... Kontrola kondensatorów (szczególnie małych): wszystko jak na razie szczelne, ale np. te małe mogą już nie trzymać wartości. Wzmak wytwarza niezłą temperaturę, więc będzie kilkanaście wkrótce do wymiany. Łatwa sprawa, bo dostałem też Service-Manual ze schematami poszczególnych boards, z wartościami pomiarów np. bias na głównej board B, z pokazaniem gdzie co jest i jak demontować. Ale, to kiedyś potem. A po złożeniu, od razu był odsłuch.
Tajemnicą tego wzmaka jest optymalny dźwięk po połączeniu źródła (tu mój cedek lub PS Audio PerfectDac) z wejściem wzmacniacza "Direct In". Omijamy tym przełączanie źródeł (ta zielona płytka po prawej ugóry, łączona z zespołem cinchów na tylnej ściance- patrz zdjęcie środka) i sekcję REC SELECTOR.
Sony rzuca masę dzisiejszych wzmaków w klasie nawet 3.000 EUR na kolana w sprawach - rozdzielczość, przestrzeń. Scena-scena-scena-scena, panie pmcomp... Poza tym oddziałuje powiedziałbym, "spójną muzykalnością" ciepłem wręcz lampy, przy bardzo dobrym szczególe, co poznałem mając kiedyś dzielonki Sony pre TA-E80ES i wzm mocy TA-N80ES. Grało to u mnie z wielkimi Infinity Kappa 9.2i (aż sąsiedzi powiedzieli "dość"...). Nie tracąc nic ze szczegółu, integra szczególnie dobrze zgrywa się z 007 mk1: Ładny głęboki, precyzyjny bas, oraz fakt charakterystyki dźwięku po nieco "jaśniejszej stronie mocy" i przy wielkich rezerwach dynamiki - te słuchawki to szczególnie lubią. Naturalnie, jest też bardzo pięknie z 009 i z lambdami. Słowem, pasuje wszystko.
Nie porównuję do Ayona czy Accupase - to jeszcze w każdym punkcie trochę wyżej; pytanie, czy każdy tego chce za tak niewspółmiernie wyższą cenę.
Przy okazji chciałbym namówić moich poznańskich kolegów na spotkanie w lutym - przywiózłbym właśnie tego Sony wraz z LST i dwoma parami słuchawek. Może nawet zostawiłbym soniaka, LST i lambdę na jakiś tydzień, dwa. To mogłaby być taka powtórka spotkania sprzed paru lat, które miło wspominam, ale z innymi już zabawkami. Lancaster? Gustaw?