KROLEWSKI POJEDYNEK
ORFEUSZ z LST HBZ /Accu P-500, Ayon Sunrise i ORFEUSZ w komplecie z HEV90
To jest właściwie ukoronowanie moich starań o porównywanie adapterów/wzmacniaczy konwencjonalnych z wyspecjalizowanymi wzm elektrostatycznymi. HEV90 jest tu do tego wzmacniaczem wyjątkowym, gdyż dedykowanym tylko jednym słuchawkom HE90, a więc miałem Orfeusza w komplecie. Co prawda słuchawki nie są "przyspawane" do wzmacniacza, jak to ma miejsce z nowym modelem Orfeusz 2.
Porównywanie LST/Accu do kompletnego Orfeusza wydawało mi się już wcześniej rzeczą niemożliwą. Powszechnie uznawany za króla królów komplet Sennheisera nigdy nie był pobity, ale do pojedynków startowały jedynie (?) różne Staxy z amerykańskimi czy rosyjskimi (i innymi) wzmacniaczami e-statycznymi.
Więc to moje porównanie sprzed paru tygodni jest czymś wyjątkowym, może unikalnym wydarzeniem w świecie. Bowiem były dwa Orfeusze HE90, ten Cortazara i ten który przyszedł w komplecie. Na początku podłączyłem LST z Ayonem, kolega podgrzał swojego HEV90.
Zakładamy Orfeusze na głowy, na parę sekund przed pierwszymi dźwiękami referencyjnego fortepianu. Iskrząca napięciem ciekawości cisza. I zaczęło się. Zamienialiśmy się co parę muzycznych fraz Orfeuszami i powtarzaliśmy testowany odcinek. Zamiany były szybkie, więc porównanie wypadło bezpośrednio. Pierwsze wrażenia na cichej głośności wypadły na korzyść kompletu Sennka, też przy różnych rodzajach muzyki. Nie było zaskoczenia. Ale na zasadzie: Jesteśmy na szczycie M. Everestu i patrzymy sobie na drugą co do wielkości górę. Niższa, wyższa? Trudno powiedzieć. Choć z lekcji geografii wiadomo, bo pomierzone. A tu nijak pomierzyć... Więc tylko odczucia subiektywne. Zestawy grały każdy na swój sposób inaczej, każdy w swoim zakresie bardzo pięknie. HEV wydobywał jeszcze więcej niuansu, był może bardziej bezpośredni, dawał jeszcze więcej barwy i autentyczności przekazu.
Próbowaliśmy również oba Orfeusze na tej samej dziurce, stwierdzając, że oba te egzemplarze grają... różnie. Ten kolegi był nieco ciemniejszy z mniejszym, gorzej zdefiniowanym basem, bardziej płaski dźwiękowo. Właściciel wiedział już o tym, bo kiedyś porównywał u Wiktora i nawet zafundował sobie nowe drivery i pady, ale jeszcze nie zamontował. Także, porównania robiliśmy używając słuchawek Cortazara i zamieniając gniazda raz HEV, raz LST.
Porównanie nie było też do końca równe: LST i Accu grały na porządnej ale niedrogiej sieciówce, kolega za to połączył swojego HEV90 poprzez grubaśną profesjonalnie wyglądającą sieciówkę w cenie nowej coś za około 4,5 tys. EUR... Na średniej głośności, a tymbardziej przy jej bardzo wysokim poziomie, trzeba było się już mocno starać, żeby zdefiniować różnice i wskazać objekt preferencji. A więc konie szły łeb w łeb, kolega był zdziwiony, jaki wynik można uzyskać z konwencjonalnym wzmacniaczem. Ale: Przy b. głośnych fortissimach kolega sam twierdził, że jego HEV przesterowuje! Może to tylko ten egzemplarz?
A potem zafascynował się zestawem LST + Accu + 009. Podobało mu się to granie tak, że stwierdził chęć posiadania podobnego zestawu jako alternatywy do Orfiego.
To była jedna z najciekawszych sesji odsłuchu, jakie do tej pory znałem. I nadal twierdzę, że
Orfeusz HE90 gra delikatniej jak Stax, z wycofaną średnicą, znakomitym ale podobnie proporcjonalnym do 009 basem i ma przepiękną bardzo bogatą we wszystkie kolory i ich odcienie górę. A HEV? Doskonały partner, najlepszy do tej pory wzmacniacz dedykowany, jaki słyszałem w porównaniu do mojego zestawu. Jeżeli pomijamy wysokie głośności (zależnie od egzemplarza?). No i nie należy myśleć o relacjach cenowych, czy o tym, że służy tylko jednemu celowi - jednym słuchawkom HE90.
Taki, nie zaprzeczam - piękny, legendarny jednoosobowy Ferrari, którego nie należy jednakże nadwyrężać zbyt wielkimi prędkościami...