Też się przyłączę do podobnych odczuć. Jeżeli "najwierniej"="jak live" to koniecznie horny.
Zanim się o tym przekonałem, wypłynęło trochę kasy, ale jak już wszedłem na ściężkę hornów to nie mam już dylematu "czy" tylko "jak". Obecnie słucham La Scali,
mam podobne zdanie odnośnie tub (mam Cornwalle), choć udało mi się nie wtopić zbyt wiele kasy po drodze
niewiele spotkałem w międzyczasie zestawów, które choćby zbliżały się do tego, co oferują horny
a jedyny naprawdę poważny zawodnik jak na moje ucho to Rehdeko
(choć szerokopasmówki i odgrody też dają mnóstwo frajdy z dźwięku)
p.s. jakbyś kiedyś organizował odsłuchy swoich LaScali i nie miał kompletu publiczności, to daj znać :-)