Audiohobby.pl

King Sound KS-H3

Fatso

  • 290 / 4223
  • Zaawansowany użytkownik
26-05-2015, 21:11
Elektrostatyczne słuchawki kojarzą się z jedną tylko firmą - Stax. Nieliczni wiedzą, że poza nimi elektrostaty produkowało, lub produkują jeszcze inni. Ale utarło się, że w tej technologii robi Stax i basta. Nie pomaga nawet informacja, że jedne z najlepszych słuchawek w historii, czyli Orpheus firmy Sennheiser, to również słuchawki elektrostatyczne. A oprócz tych dwóch wielkich Elektrostaty popełnił jeszcze Koss, Jecklin Float i choćby właśnie wzmiankowany w tytule KingSound. Firma z Hong-Kongu, budująca głównie elektrostatyczne głośniki, wypuściła na rynek serię słuchawek elektrostatycznych oraz dedykowanych im energizerów. Jeden z kolegów z forum AudioHobby.pl, był tak dobry i pożyczył mi swój egzemplarz modelu Ks-H3, abym mógł napisać niniejszą recenzję.

 
Na pierwszy rzut oka słuchawki robią wrażenie produktu premium. Wykonanie i jakość użytych materiałów robią naprawdę dobre wrażenie. Wprawdzie pady na egzemplarzu który do mnie dotarł zostały zapożyczone ze słuchawek SR-009 Staxa, a pałąki zostały obszyte skórą, to jednak cała reszta jest w pełni fabryczna. Słuchawki nie należą do najcięższych przedstawicieli swojego gatunku, ale z wagą 460gr najlżejsze również nie są. Na głowie leżą pewnie, nie przesuwają się, a dzięki dobremu rozłożeniu ciężaru za na głowie, nie powodują również zmęczenia, nawet przy dłuższej z nimi przygodzie. Po ściągnięciu pada ukazuje nam się driver od którego jesteśmy oddzieleni osłoną przeciw kurzową. Zewnętrzna strona została poddania torturom, bo ktoś pewnie, aby wydobyć z nich satysfakcjonujący dźwięk, używał na nich wiertarki. Była szansa na fajny wzorek, ale niestety sprawa się rypła i został chaos. Czy się komu podoba, sprawa gustu, ja myślę, że pomysł fajny, tylko wykonanie jakieś takie...

Naczytałem się jakie to te KingSoundy słabe, jaką mają fatalną górę, jak to nie grają i w ogóle. Przygotowany jak na wojnę zabrałem się za odsłuchy. Karol zapewniał mnie, że słuchawki są porządnie wygrzane, także, bez specjalnych ceregieli zabrałem się za słuchanie. Wprawdzie producent podaje, że Bias dla tych słuchawek to 550V, a Stax wymaga 580V, ale skoro wtyczka zgodna, a właściciel nie miał nic przeciwko, to do odsłuchów wykorzystałem kombinację 4rech urządzeń podłączonych do mojego cud-blaszaka:
1. Eurydice od Dubiel Acoustic, wyposażoną w 4ry lampy Mullard PL84, 2 Lampy GE 6SL7 i Prostownik Tung-Sol 5W4
2. Stax SRM-xH z zasilaniem bateryjnym, po pełnym serwisie (w sensie nówka prawie :P)
3. SWS Silicone po lekkich modyfikacjach zasilania, podłączony za pomocą XMOS przez USB
4. DAC Citrone TubeDAC z lampami PSVANE TMII 12AT7 podłączony przez Coaxial

Słuchawki do porównania do moje Lambdy Pro i SR-009

Eurydice + SWS Silicone DAC
Słuchawki faktycznie ciemne. I to nie ciemnawe, ale coś jakby góry nie stwierdzono. Potężny krater w zakresie 4-8kHz i specyficzny cyfrowy nalot na dźwięku nie pozostawiał złudzeń. Zestaw do słuchania tylko dla twardzieli. Ale poza tym mankamentem, jak zacząłem analizować, okazało się, że dźwięk jest dosyć bogaty i atrakcyjny, szczególnie na średnicy. Całość muzyki zamyka się bańce dookoła głowy słuchacza. Plany są jednak wyraźnie wyczuwalne, separacja bardzo dobra.

Eurydice + Citrone TubeDAC
Whoa!! Nie wiem czy to zasługa DAC'a czy słuchawki ponownie przekroczyły jakiś Rubicon. One grają. I to jak, jest góra i nie ma żadnego cyfrowego nalotu. Scena zyskała oddech, chociaż nadal jest skondensowana. Sam dźwięk jest lekko zagęszczony w stosunku do SR-009, nie mogę jednak powiedzieć nic złego na jego temat. Ba, Tonalnie bardzo zbliżyły się do SR-009. Lekko przytłumiona, bardzo rozdzielcza góra z wyraźnie słyszalnymi akcentami, z mnóstwem szczegółów. Świetna średnica, wokale są naprawdę wiernie oddane. Różnica wobec zestawu z tranzystorem jest powalająca. KOLOSALNA. Do tego stopnia, że po 3 dniach od zakończenia odsłuchów na tranzystorze postanowiłem powrócić do tego zestawu na koniec.

Stax SRM-xH + Citrone TubeDAC.
Tutaj przed odsłuchem ustawiłem napięcie BIASU na 550V. Na Eurydice trochę kulały najniższe rejestry, za to bogatsza była średnica. Na xH jest równiej. Chociaż wybrzmiewanie bębnów w Razor's Edge AC/DC i sama ich dźwięczność znowu lepsza na Wzmacniaczu p. Dubiela. Na xH jest też więcej góry, choć np. na Lambdach Pro ta góra w stosunku do Eurydyki jest dobrze poskramiana. Także co zestaw to zagadka. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że te słuchawki naprawdę grają!! A pierwsze z nimi spotkanie wcale nie było obiecujące. Miało nawet symptomy masochizmu. Teraz sytuacja odwróciła się jak w kalejdoskopie. 

Eurydice + SWS Silicone DAC podejście drugie.
Słuchawki przeszły Rubicon. Serio. Ja tego kompletnie nie rozumiem, ale teraz w tym połączeniu jest jeszcze lepiej niż z Citrone. Puls i faktura gitary basowej w I Know it Hurts - Alter Brigde aż mi stawia włosy na karku. Góry jest dokładnie tyle ile bym chciał. Żadnych dziwnych zjawisk, pisków, sybilacji, cyfrowych nalotów, trzasków. Słuchawki grają tak, jak nas do tego przyzwyczaiły Elekrostaty. Jest szybko, ale dźwięcznie. Muzykalnie ale szczegółowo. Przyznam, że takiej metamorfozy jak żyję nie słyszałem. A słyszałem w swoim życiu wiele. Bas może nie schodzi do piekieł, ale jest bardzo istotnym elementem przekazu, jest wyraźnie zaznaczony, jest szybki i energetyczny. Ale to co robi na mnie ciągle największe wrażenie to ta metamorfoza jaka zaszła w tych słuchawkach.Z nieciekawych i mocno męczących przerodziły się w fenomenalnie grające słuchawki. Powtórzę, jakby ktoś nie złapał FENOMENALNE słuchawki :) Gitara akustyczna Chrisa Jonesa powala szczegółowością. Nagrania są tak zrealizowane, żeby oddać nawet najmniejszy ruch, niedokładne dociśnięcie struny do progu, uderzenie wewnątrz pudła, czy przesunięcie kostki po strunach. I tylko scena jest mniejsza w stosunku do produktów Staxa.

Pisząc te słowa ciągle mam na głowie KingSoundy. I pomimo tego, że mam je już tydzień, nadal nie wiem czy chcę je oddać. One mnie dzisiaj zachwyciły. Zmieniły się nie do poznania. Brzmienie tych słuchawek to teraz ekstraklasa. A wymagały jedynie czasu i cierpliwości. Nie wiem ile one teraz mają na liczniku. Muszę spytać o to Karola. Faktem jest jednak, że w cenie, którą trzeba za nie zapłacić to deal stulecia. I tak naprawdę zastanawiają mnie 2 rzeczy:
1. Jak słuchawki grały nieciekawie, to podczas wyłączania energizera było słychać dźwięk jakby ktoś odklejał taśmę klejącą od szyby.
2. Same słuchawki piszczały jak było podane napięcie biasu a słuchawki nie grały.

Aktualnie nie ma żadnych z tych zjawisk. Ja zamierzam zaryzykować zakup. Albo przynajmniej drugą parę do testów. Bo nie chce mi się wierzyć w to co słyszę.
http://audioivoodoo.blogspot.com/2015/05/kingsound-h03.html

ps. do dyskusji n/t tych słuchawek zapraszam ->>> http://audiohobby.pl/index.php?topic=9995
« Ostatnia zmiana: 26-05-2015, 23:29 wysłana przez Fatso »
To co powyżej napisałem to moje zdanie na dzień w którym je wygłosiłem. Dzisiaj mogę mieć już inne przekonania, zgodnie z zasadą, że tylko krowa się nie myli. I nie możesz mieć o to do mnie, drogi użytkowniku, pretensji. Jeśli zaś zawiodłeś się na moim braku stałości w przekonaniach, to trudno.