Audiohobby.pl

Portishead - Poznań/Malta 6.07.11

Gustaw

  • Gość
07-07-2011, 10:29
Na poznański koncert Portishead poszedłem bez żadnych uprzedzeń. Nie znam zbytnio twórczości zespołu a to co znam ogranicza się tylko do "przebojów" zasłyszanych w radio. Chciałem posłuchać na żywo i na tej podstawie wyrobić sobie zdanie czy ten rodzaj muzyki, wykonywanej przez znany zespół, trafi w moje gusta. Oczywiście jako skąpy Poznaniak nie kupiłem biletów tylko stanąłem w dogodnym do oglądania koncertu, darmowym miejscu. :-)

Scena  była ustawiona nad poznańskim jeziorem Malta, przy końcowych trybunach toru regatowego, prostopadle do trybuny, co mogło być pewną niedogodnością dla siedzących. Trybuny były zapełnione chyb w 90% a i przed sceną było sporo osób. Nie liczę bardzo pokaźnego tłumu oglądających rozlokowanego przy jeziorze. Na oko - kilkanaście tysięcy.

Sam koncert.
No cóż....... szału nie było. W przeważającej większości nuda. Mało kontaktu z publicznością ale rozumiem, że to nie Doda krzycząca "a teraz ewrybody klaszczą i robią pajacyki".
Układ kawałków wolno, wolny, wolny, szybki, wolny... Do tego zmieniające się filmiki na ekranie i na telebimach - czyli standard.  Wiem, że ten rodzaj muzyki i sam Portishead ma wielu fanów ale z mojego punktu widzenia to muzyka w większości tak monotonna, smutna, że jednocześnie nudna. Dobra muzyka do podjęcia decyzji o auto-eksterminacji.
W tej monotonności i w tym smutku nie znajduję czegoś co może zaiskrzyć,  tak jak np. u smutasów z Death Can Dance.
Nic nowatorskiego i nic wciągającego. Ciągnie się to monotonnie jak flaki z olejem, bez jaj i bez pomysłu. Na szczęście czasami za tej kotary nudy wychylała się gitara dając nadzieje, że coś się będzie dziać.  Generalnie, dla mnie to muza dla zblazowanych życiem 70-latków..... albo młodszych ale mających częste problemy z depresją.
Nagłośnienie. No cóż.... może stałem w złym miejscu albo za daleko. Dużo przewalonych basów. Kiepsko. Lepiej posłuchać w swoim systemie audio. :-)

Co ciekawe reakcje publiczności były całkiem żywe. Jednak przypomina mi to trochę relację mojego znajomego po meczu piłki nożnej - "mecz był kiepski ale wszyscy dobrze się bawili". Koncert Portishead był dla mnie dobrym powodem aby się spotkać i pogadać ze znajomymi ale sam koncert.......hmmmmm.

Mam nadzieję, że nie uraziłem fanów Portishead. Rozumiem, że komuś może się to podobać ale niestety nie w moim przypadku.

Makduf

  • 499 / 5690
  • Zaawansowany użytkownik
07-07-2011, 10:37
Ja mam całkowicie odmienne zdanie. Stałem pod samą sceną. Nagłośnienie było naprawdę OK, choć zgodzę się, że niskie tony mogłoby być lepszej jakości. Co do samej muzyki, to jest ona na tyle specyficzna, że rozumiem, iż w czyjeś gusta może nie trafić. Nazywanie jej jednak "flakami z olejem" to przesada. Nie zgodzę się również, że jest monotonna; ma po prostu swój, wyjątkowy klimat. Kontakt z publicznością...no cóż, przy takiej muzie, to chyba zrozumiałe, że szału być nie mogło. Beth była chyba zaskoczona takim przyjęciem koncertu przez publiczność. Na końcu zeszła nawet ze sceny, aby przywitać się z publicznością, porobić foty. Obok mnie stał Muniek Staszczyk. Po jego reakcji widziałem, że był pod wrażeniem; podobnie zresztą jak jego kobieta. Podsumowując bardzo udany koncert :)

Gustaw

  • Gość
07-07-2011, 10:41
>> Makduf, 2011-07-07 10:37:38
Podsumowując bardzo udany koncert :)

I o to właśnie chodzi.
Gdybyśmy się we wszystkim zgadzali i mieli podobne gusta to nie byłoby o czym dyskutować :-)

majkel

  • 7477 / 6104
  • Ekspert
07-07-2011, 10:43
Dead Can Dance ma się do Portishead tak jak Koło Gospodyń Wiejskich do zespołu Audiofeel na przykład. Odsłuch trawnikowy z dużego dystansu to na pewno nie jest sposób na wejście w klimat muzyki Portishead. Poza tym prawdą jest, że od albumu Dummy systematycznie zaniżają loty. Kupiłem ich koncertówkę z NY i zupełnie nie wiem po co, a nieco ponad dekadę temu wrzuciłem czasem do walkmana ich kolejny album po Dummy (1994).

Gustaw

  • Gość
07-07-2011, 10:51
>> majkel, 2011-07-07 10:43:43
Dead Can Dance ma się do Portishead tak jak Koło Gospodyń Wiejskich do zespołu Audiofeel


Etam...... Tutaj nie chodzi o szczegóły tylko o smutasowanie. Jedni i drudzy nie grzeszą z afirmacją życia. Jedno mi wchodzi a drugie nie.

Haka

  • 2996 / 5392
  • Ekspert
07-07-2011, 10:58
>Oczywiście jako skąpy Poznaniak nie kupiłem biletów tylko stanąłem w dogodnym do oglądania koncertu, darmowym miejscu. :-)


Cały Gucio, cały On :-)
Chociaż prawdę mówiąc, akurat na koncercie  Portishead, stałbym tam gdzie Gustaw.

majkel

  • 7477 / 6104
  • Ekspert
07-07-2011, 10:59
Zgadza się, tylko tu pewnie decydują gusta. Mnie DCD w ogóle nie kręci, do poziomu nierozumienia po co w ogóle ich słuchać? Zupełnie jak z kręcącymi się babciami w strojach ludowych zapodającymi lubieżne przyśpiewki. I w pełni rozumiem, że ktoś tak może mieć z Portishead. Tych dawno przestałem słuchać, wynurzywszy się z takich mrocznych klimatów jakieś 10 lat temu.

Makduf

  • 499 / 5690
  • Zaawansowany użytkownik
07-07-2011, 11:19
Moim zdaniem "Third" jest rewelacyjnym albumem. Nie uważam również, że Portishead zaniżył loty. Wręcz przeciwnie, słyszę na trzecim albumie, że to krok naprzód; nie zestawiłbym obok siebie "Dummy" i "Third" - to dwa różne okresy w twórczości zespołu - jednakże oba równie wartościowe. Na koncercie tylko się utwierdziłem w tym przekonaniu.

Gustaw

  • Gość
08-07-2011, 09:09
&feature=player_embedded