Słuchawki Sennheiser HD 598
Po premierze high-end’owych słuchawek HD800 – zresztą bardzo entuzjastycznie przyjętych przez rynek oraz po prezentacji nowej linii HD400 przyszła pora na „odświeżenie” modeli z serii HD500. Sennheiser zaprezentował na początku września słuchawki HD518, HD558 oraz HD598.
Inżynierowie firmy oraz pracownicy działu marketingu przygotowali całkowicie odmienny projekt słuchawek w estetyce do tej pory niespotykanej. Zwykle produkty firmy mieściły się w przedziale, który można by nazwać „dyskretną i stonowaną elegancja” i mieszczący się w kolorach powszechnie uważane za „bezpieczne”, czyli odcieniach szarości oraz czerni z metalowymi elementami. Firma do tej pory stroniła od ekstrawagancji wzorniczej, ale jak się okazało, słuchawki HD800 i ich stylistyka były jedynie „przygrywką” do idei, która prawdopodobnie przyświecała i designerom modelu HD598, bo ich design jest tak odmienny, że przez to jednocześnie i wielce intrygujący.
Budowa i ergonomia
Pierwsze co zwraca uwagę w wyglądzie słuchawek to ich luksusowy wygląd. Pałąk obciągnięty jest wysokiej jakości cienką skórą lub jej dobrą imitacją o kremowej barwie – miłej i delikatnej w dotyku. Głowa opiera się na kilku gąbkach także obszytych kremową skórką. Na górnej części pałąka wyciśnięto duży napis „Sennheiser”. Na końcach pałąka umieszczono brązowe wstawki z polerowanego i lakierowanego drewna (?). Muszle wykonano z twardego plastiku o takim samym kolorze jak skóra na pałąku. Po środku muszli znajduje się metalowy szaro-czarny grill z prześwitującym pod nim logo Sennheiser. Grill obramowany jest metalowym pierścieniem, a ten dodatkowo kolejnym pierścieniem z lakierowanego i polerowanego drewna – takiego samego rodzaju jak na pałąku. Pady zrobione są z wysokiej jakości weluru o brązowym odcieniu – uszy mieszczą się w nich swobodnie i wygodnie. Słuchawki bardzo dobrze trzymają się na głowie – nawet kilkugodzinne odsłuchy są wygodne i komfortowe dla użytkownika. Po boku lewej muszli znajduje się gniazdo na tzw. mini-jack 2,5mm, do którego podłącza się kabel słuchawkowy o długości 3 m i zakończony dużym pozłacanym Jackiem. W komplecie znajduje się przejściówka duży jack – mały jack. Niestety, w zestawie nie ma krótszego kabla 1,5m zakończonego małym jackiem – tak jak to ma miejsce w słuchawkach HD438 i jest wygodnym rozwiązaniem dla zastosowań słuchawek do urządzeń przenośnych np. iPod. Bardzo żałuję, że producent nie załącza ww. krótszego kabelka, bo zarówno wygląd jak i komfort noszenia słuchawek zachęcają do używania ich "na wynos", a niekoniecznie wyłącznie w domowych pieleszach. Słuchawki produkowane są w Chinach.
Wrażenia z odsłuchu
Bardzo ciekawy byłem czy dźwięk słuchawek będzie tak samo imponujący jak ich wygląd. Po wetknięciu ich wtyczki do wzmacniacza słuchawkowego do uszu dociera bardzo bezpośredni przekaz, mocny i dobitny, o wspaniałym rozciągnięciu na całej skali częstotliwości. Spójny, ale i jednocześnie i wyważony, nie nachalny. Zgodny ze specyficzną i oryginalną sygnaturą soniczną firmy Sennheiser – przede wszystkim radość i przyjemność z odbieranej muzyki, czyli lekkie podkolorowania w niektórych pasmach dla lepszej percepcji dźwięków, kosztem lekkiego „zawoalowania”, a nawet niedopowiedzenia innych składowych.
Dźwięk reprodukowany przez HD598 jest dość "kremowy", naturalnie brzmiący i zdecydowanie muzykalny, czyli taki który rysuje dźwięki dokładnie, z dużą głębią oraz jednocześnie z eleganckim rozmachem. Basy są przeogromne i wielowarstwowe – w muzyce rockowej mocne i sprężyste, przez to dające silne poczucie „drajwu” jej klimatu oraz poczucie uczestnictwa w koncercie na żywo. Co ważne, bas jest sprężysty, motoryczny i z szybkim atakiem, bez najmniejszych cech tzw. „mułowatości”. Każda częstotliwość basu jest żywa i dość prawdziwa, choć oczywiście są słuchawki, które mają obiektywnie lepszy bas np. Sennheiser HD650 – bardziej szlachetny i mniej ofensywny, łagodny. Przestrzeń w HD598 jest bardzo dobrze definiowana, wielopłaszczyznowa i szeroka. Każdy głos i instrument wyraźnie nakreślony w przestrzeni, lokalizacja muzyków i wokalistów na scenie jest zupełnie bezproblemowa, łatwa.
Wielki skład zespołu Incognito z płyty „Transatlantic R.P.M.” (Schanachie) nie gubi się na scenie, każdy instrument posiada odpowiednie brzmienie oraz wybrzmienie, z odpowiednią ilością „powietrza” dookoła, wokal Marco Biondi’ego jest mocny i wyraźny, ale także i jednocześnie aksamitny, głęboki – zmysłowo subtelny. Źeński głos Chaka Khan jest nacechowany emocjami, pozytywnymi wibracjami i przyjemnie intensywny – przekonujący barwą i czystością. Wibrafon i marimba odpowiednio dźwięczna i z właściwym rezonansem, gitary – z rozwibrowanymi i dosadnymi strunami, ale także i lekkim echem, pogłosem. Perkusja dosadna i silna, z odpowiednim strukturalnym wypełnieniem. Perkusjonalia, natomiast wypełniają „całą głowę” swoim dźwiękiem, który jest wręcz dookolny.
Orkiestra symfoniczna Les Musicienes du Louvre pod batutą Marca Mincowskiego na płycie „Mozart – Jupiter” (Archiv Production) zabrzmiała wspaniałą i bezpośrednią pełnią dźwięków instrumentów smyczkowych kapitalnie zorganizowanych w przestrzeni. Słuchawki oferują rzetelną ułudę obecności na Sali koncertowej – kiedy potrzeba grają spokojnie, lecz przy dynamiczniejszych fragmentach nagrania szybko i gładko podkręcają tempo robiąc to w sposób całkowicie naturalny i bez oznak trudności. Gradient tonów orkiestry symfonicznej bardzo dobrze rozkłada się na obszarze stereofonii słuchawkowej.
Często ulegałem wrażeniu, że Sennheiser HD598 to swoistego rodzaju hybryda słuchawek HD438 oraz HD650, ponieważ wiele elementów zarówno jednego jak i drugiego modelu można tu, w tych opisywanych odnaleźć. Scena, jej głębokość oraz wybitna przestrzenność to znak charakterystyczny dla HD650, a niczym nie skrępowana radość przekazywanej muzyki oraz dosadność dźwięku, jego przyjazna struktura to cecha HD438. Natomiast impakt basu, punktowość i jego naturalna żywiołowość przypomina mi ten znany ze słuchawek Creative Aurvana Live! lub Denon AH-D2000. Oczywiście, HD598 mają i swoje wyjątkowe „znaki rozpoznawcze”, które najlepiej wyrażają takie epitety jak: klarowność odbioru muzyki i specyficzna naturalna „kremowość” dźwięku, który zawsze jest jednocześnie gładki i potoczysty, swobodny – otwarty. Sądzę, że nowość Sennheisera przegrywa rywalizację z modelem HD650 ciut słabszą od nich umiejętnością budowania trójwymiarowej przestrzeni, nieco mniejszą odczuwalnością namacalności instrumentów oraz mniej strukturalnie zróżnicowanym basem.
Słuchawki podłączałem do trzech wzmacniaczy słuchawkowych: Musical Fidelity X-Can v.3, Matrix M-Stage oraz Matrix mini-i. Z Musical Fidelity X-Can v. 3 dźwięk był bardzo kulturalny, spokojny w przekazie, posiadał rozbudowaną oraz obszerną scenę oraz głęboki i wspaniale nasycony bas. Wokale naturalne i wypchnięte przeważnie do przodu, na front sceny. Głos ludzki był najbardziej prawdziwy oraz ciepły spośród porównywanych wzmacniaczy. Matrix M-Stage (będący chińskim klonem Lehmannaudio Black Cube Linear) zaoferował niezwykle spektakularny dźwięk, mocny w każdym zakresie, dobitny. Jednocześnie bardzo szczegółowy i nasycony licznymi detalami słyszalnymi na wielu płaszczyznach sceny. Tego typu prezentacja najbardziej mnie przekonywała i zachęcała do najdłuższych odsłuchów. Matrix mini-i zaproponował definicję dźwięku podobną do Matrix mini-i, lecz w mniejszej skali. Z uboższym nagromadzeniem szczegółów nagrań, mniejszym kontrastem, ale całościowo oferował właściwy przekaz, który można nazwać poprawnym, lecz bez nadmiernej finezji.
Pozwoliłem sobie także, dla potrzeb eksperymentu, wypróbować słuchawki w wejściu słuchawkowym wzmacniacza lampowego Yaqin MS-34D. Producent zaleca połączanie słuchawek do "dziurki" o impedancji nie większej niż 32 Ohm, a opisywany model ma ich równo 50. Jak się okazało, nie było to specjalną przeszkodą dla lampowca, który to z łatwością poprawnie wysterował niemieckie nauszniki. Dźwięk okazał się być mocny i wręcz ekscytujący - lampowa ciepła i jedwabista średnica rewelacyjnie "zgrała się" z przetwornikami słuchawek. Wzmacniacz produkuje wokale nieprawdopodobnie czysto i pełnym entuzjazmem, soczyście i klarownie. Natomiast basy mają bardzo pogłębioną konstukcję, są bardzo sprężyste - z lekkim wrażeniem okrągłej gładkości, energiczej i gorącej. Coś wspaniałego! Gdyby tak Yaqin umiał wycisnąć z nagrań jeszcze wiecej informacji i szczegółów niż to czyni Musical Fidelity X-Can v. 3 to niechybnie obtrąbiłbym go zwycięzcą tego testu.
Konkluzja
Sennheiser HD598 to kolejny udany model będący godnym reprezentantem firmowej „szkoły dźwięku”. Proponuje harmonijny przekaz, który jest spójny, wielowarstwowy oraz muzykalny – o dużej przestrzeni i rewelacyjnym wręcz basie. Ich gatunek transmisji można sformułować jako konglomerat radośnie śpiewnej sygnatury słuchawek nowej serii 400 oraz dojrzałej dostojności serii 600, ponieważ oferują one jednocześnie wielkie zaawansowanie w reprodukcji dźwięku, ale także zapewniają wiele bezpretensjonalnej przyjemności z jego odbioru, co uważam, wcale nie jest takie częste wśród słuchawek. Dlatego godne są polecenia zarówno do domowego sprzętu audio jak i do urządzeń przenośnych, dla których przydałby się w zestawie drugi, krótszy kabel zakończony mini-jackiem - być może niebawem będzie można takowy kupić osobno?
Dane technicze:
- Dynamika: 112 dB
- Wtyk: jack 6,3 mm (w zestawie przejściówka 3,5 mm)
- Przewód: miedź OFC, 3 m, odłączalny
- Waga słuchawek: 270 g
-Typ: dookołauszne
- Konstrukcja: otwarta
- Pasmo przenoszenia: 12 Hz – 38 500 Hz
- Impedancja: 50 Ohm
- Zniekształcenia THD: < 0,1 % (1 kHz/100 dB SPL)
Sprzęt użyty podczas odsłuchów
Źródło: Musical Fidelity A1 CD-PRO, Rotel RCD-06 i Nakamichi Cassette Deck 1
Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity X-Can v.3, Matrix M-Stage, Matrix mini-i oraz Yaqin MS-34D
Słuchawki: Sennheiser HD650, Sennheiser HD438 oraz Sennheiser PX100, Tonsil Sd-426, Creative Aurvana Live!, Grado SR-60.
Kable: Acrolink 6N-A2050II, przedłużacz słuchawkowy Van Damme na wtykach Pro Neutrik.