.....\'wybrałem się na maraton na trasie ponad 1000 godzin z moimi GRADO GS-1000...podróż zakończona....co uległo zmianie???
1. Nie obserwowałem zmian na bieżąco ale dopiero na końcu, dlatego wiele tego co zwykle na forum jest rozważane napewno umknęło mojej uwadze i dodać muszę, że to było właściwie docieranie na siłę, bo już przedtem miały, ze 400 godzin grania i grały na tyle dobrze, że właściewie to nieczego więcej nie oczekiwałem.
2. Dostrzegłem widoczną zmianę w barwie, bardziej ciepła we wszystkich aspektach i bardziej złagodniały, przedtem miały tendencję do wyostrzania w sensie mieszczącym się w moim pojęciu w granicach neutralności ale teraz to inna bajka, teraz zniknął element sztuczny, malutki ale moim zdaniem był, w zasadzie każdy instument z tych jakie przesłuchałem dotąd po zmianie: perkusja (głównie talerze), bas, kontrabas, fortepian, saksofony, gitary, trąbki, brzmią wyjątkowo przyjemnie...o wokalach nie piszę bo zawsze były bardzo dobre. Pewne instrumenty to znaczy ich barwa powalają mnie obecnie na kolana i wyjątkowo mne ciągnie do ich słuchania w szczególności: fortepian, saksofony (to oczywiście moje preferencje).
2.Pojawiło się zdecydownie więcej szczegułów oraz uwydatniły się te, które już były i tu mam na myśli głównie pozamuzyczne dźwięki z tła: moim zdaniem jest już wszystko to co tygrysy lubią najbardziej a melomanom przeszkadza: mechanika instrumentów, skrzypienia, oddechy muzyków, szelest ubrań, w przypadku koncertów słychać "życie sali ze strony publiki w detalach mogących irytować (kaszlnięcia, szepty, czasem ciche uwagi słuchaczy wymieniane między sobą, itd
Konkluzja:
GRADO GS-1000 - to żywy instrument w takim sensie jakim są instrumenty drewniane i w drewnie upatruję tej tajemnicy. Fizycznie i sonicznie drewno może przchowywać "duszę" i to jest ciepłe miejsce na dom dla demona nastroju i tak to widzę :-), różne metale, tworzywa nie sprzyjają przechowywaniu życia, grado mają dużo drewna i pewnie w nim mieszkają uduchowione muzyczne byty :-)....