\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\"Too old to rock and roll ,too young to die !\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\" podzielam niestety niezadowolenie.moich gosci uprzedzalem,ze chyba zaden koncert tamze nie zaczal sie o czasie.bylem pol godziny przed planem,muzycy juz byli, mozna z pewnoscia bylo zaczac grac i ZREC przy publice wczesniej.zreszta, lekkie poczucie glodu wyszloby muzyce na dobre,wystarczylaby mala przekaska do przerwy a nie obfite polmiski! Dzwiek rzeczywiscie na poczatku kiepsciutki.trzeba bylo jak najpredzej probe.1 czesc to jakies nieporozumienie-w tym miedzy muzykami.byly min 2 wpadki,zaczelo udzielac sie zdenerwowanie,co przy wlasnie wypelnionych zoladkach nie wplywalo stymulujaco na jakosc wykonywanej improwizowanej muzyki. Kontrabasista jakby dopiero co wpadl pograc,sobie.po przerwie,podczas ktorej maestro wyraznie niekontent narzekal w rozmowie ze mna na brak mozliwosci zrobienia proby,bylo lepiej muzycznie,dzwiekowo.niestety nie zdazyli zamazac wrazen z 1szej czesci.a przyznanie,ze genialny momentami copland mial zlamana noge wywolalo gdzieniegdzie usmieszki.nie spodziewalem sie wiele,najbardziej cenie maestro w repertuarze ecm.mam kilka plyt z coplandem, ale te mnie nigdy nie zachwycaly.liczylem na choc troche z pazurowatego materialu z plyt nagranych z kochanem,ktory byl wczoraj gwiazda. po 1 bisie chcieli jak najpredzej spadac.ja i goscie takze.co by nie obic ryja gowniarstwu,ktore glosnymi gadkami co rusz przeszkadzali.dlaczego nie poszli na top trendy czy open er? Jestem wqrw