Tak, własnie o tym mówiłem - nie robić nic bez porozumienia z przyszłym właścicielem. Polacy sa strasznymi idiotami jeśli chodzi o kupowanie różnych rzeczy, jak kupują 10 letni samochód to oczekują przebiegu poniżej 100 000 km i kupują brednie ze jakiś dziadek jeździł tym wyłącznie do kościoła. Takie auta istnieją, ale nie muszą lawetami jechać do Polski ani kiblować w komisach, bo znajdują nabywców na pniu. Tak jeden mój znajomy używa samochodu, max 2-3 razy w tygodniu, poza tym wóz stoi w garażu i zawsze jak tylko zaczyna się zastanawiać, zeby wymienić na coś innego to zawsze zgłasza się 2-3 krewnych lub znajomych, którzy deklarują ze odkupią stary samochód. Dlatego lepiej dać zobaczyć na własne oczy jak niewielkie są uszkodzenia niż lakierować to na sprzedaż, bo wtedy zaczną sobie wyobrażać nie wiadomo co, albo skłonni powiedzieć nawet że to podróbka. I nawet na dłuzszą metę ciężko taki fakt ukryć, jak taki koleś obije albo zarysuje je (a szanse na to są pół na pół) to od razu zobaczy, że są dwie warstwy farby. Moze też po pewnym czasie się połapać, że lakier ma inny odcień niż oryginał no i wtedy możesz mieć bardziej przesrane niż te kilka stów warte, ludzie bardzo chętnie smarują komuś dupę na różnych forach, a zawsze intuicyjnie za pokrzywdzonego uznaje się tego, kto kupił.
Dowiedz się ile będzie kosztowała naprawa, powiedz zainteresowanemu, że w związku z usterką mozesz tyle i tyle opuścić, albo możesz naprawić na własny koszt. Gosć będzie mógł sobie w całości zweryfikować, że uszkodzenia są kosmetyczne a całość nie budzi wątpliwości i sam podejmie decyzje co z tym dalej zrobić. Na pewno jednak nie ma sensu odpuszczać więcej niż wyniesie naprawa, na pewno nie rzeczony wcześniej 1000 PLN, a jeśli ktoś będzie się upierał to skieować go do zakładu gdzie malują takie rzeczy i niech się sam zapyta ile wyniesie doprowadzenie ich do porządku. Prawda jest jednak taka, ze jeśli ktoś będzie chciał zbić cenę to prawie na pewno nie będzie tego naprawiał, co najwyżej zamaluje flamastem żeby się nie rzucało w oczy, inaczej się zachowuje klient, któremu faktycznie zależy na idealnym wyglądzie a inaczej ktoś kto szuka pretekstu, żeby maksymalnie zbić cenę. to jest kolejna cecha charakterystyczna polskiego audiofila - uważa że za wszystko przepłaca, wydaje mu się, że jak coś kosztuje 5 koła to powinno być perfekcyjne w każdym calu... Ech...