Zbieram się od dłuższego czasu, aby coś napisać o Enleum, ale mam pewną trudność, jak się już trochę rozegrał, zacząłem porównywać do Niimbusa, ale jakoś szybko mi przeszło wolałem słuchać i niejako odkrywać na nowo moją muzykę i słuchawki. Trudno się od niego oderwać a Niimbus się kurzy. To nie jest wzmacniacz, który zrobi efekt wow, ale akurat mnie uzależnia. Po prostu gra muzykę, duża przestrzeń i niebywała precyzja lokalizacji źródeł dźwięku, czy to lampowe granie, poniekąd ale to nie lampy ze względu na precyzję połączoną z delikatnością właśnie lamp.
W porównaniu do Niimbusa, które wciąż jeszcze chcę zrobić to na pewno jest można powiedzieć delikatniejszy, moja żona określiła Niimbusa jako bardziej dźwięczny o bardziej metalicznym dźwięku, co ważne Enleum pokazuje więcej szczegółów nie epatując nimi, większa scena zwłaszcza na głębokość, lepsza precyzja umiejscowienia źródeł dźwięku.
Ale chyba najważniejsze to to co robi ze słuchawkami, jeszcze nie słyszałem tak dobrze grających moich K1000, o synergii z Susvarami nie wspominam, ale takie Abyssy nabierają muzykalności idąc to w kierunku Susvar nie tracąc swoich walorów na górze i dole, także świetne połączenie, nawet 009 z iESLem dostają więcej kolorów i urzekają przestrzenią.
Do tego gra z głośnikami, ale tu jeszcze nie było czasu aby więcej sprawdzić, bo wymaga sporych zmian w ustawieniu.
Nie jest wprawdzie zbyt mocny, ale teraz już wiem czemu takie zachwyty nad tym maluchem, szkoda, że w wyglądzie zewnętrznym odeszli od tego co było w Bakoon bo miało to swój urok, mi przypominało Yamamoto.
Niestety te nóżki to powinna być integralna część wzmacniacza.