Chcialem sie podzielic garscia wrazen z odsluchu powyzszego wzmacniacza, mysle ze warto, a ze stracilem niemal zupelnie serce do klepania podobnych wrazen sprzetofilskich uznalem ze albo zrobie to teraz albo juz chyba nigdy sie nie przemoge, no wiec tak. Wzmacniacz poczatkowo nie byl moj, przyniosl go kolega z sasiedzctwa co to na sluchawkach sporo slucha, bo ja juz bardziej kolumnowy sie zrobilem. Jest to jakies chinskie ustrojstwo, sporo tego po ebayach roznych, wiekszosc pewnie wedle tego samego schematu jest jechana, jednemu lepiej wyjdzie aplikacja a innego nieco gorzej, wiadomo. Osobiscie nie chcialo mi sie tego za bardzo sluchac, mialem juz do czynienia z podobnymi sprzetami, i dosc czesto graly albo za jasno, nieco metalicznie albo tez przymulaly pseudo-muzykalnie, generalnie to nie bylo moje brzmienie, ale ze mialem juz taka mozliwosc to sie zebralem i poprzelaczalem 2 kabelki na krzyz (takie juz mnie lenistwo ogarnelo, ze i ta czynnosc to wyzwanie).
Skracajac wstepy i rozwiniecia, ten Sense gra niezwykle klarownie, z wybitna przejrzystoscia (zwlaszcza na srednicy) i bardzo stabilna przestrzenia (panowanie nad dzwiekiem pomaga), nic nie wycina na skrajach pasma, ani tez nie podbija, choc jest raczej jasny niz ciemny, choc ja sie sklaniam ze jest bardzo neutralny i to zrodlo slychac moje bylo glownie, ktore wlasnie gra dosc jasno. Najwazniejsze ze gora pasma jest tu bardzo rzetelnej jakosci (choc sporo jej), bez wyostrzen, wystarczy dodac, ze odsluchu dokonalem na GS-1000 oraz Beyerach dt 880 (model 2003, 250ohm), a te sa tutaj dosc wymagajace, niczego nie skoryguja, a najpredzej tylko wykaza niedomagania wszelakie. Odnosnie tych ostatnich, trenowalem Chinczyka na roznym materiale muzycznym, aby miec lepszy oglad, i wyszlo mi, ze nie ma tu specjalnych limitow odnosnie gatunkow muzycznych, przynajmniej ja tak to odebralem bo wszystkiego, co nie bylo zwalone przez realizatora w studio, sluchalo sie z przyjemnoscia, fakt, ze zwracalem wieksza uwage na takie aspekty jak wyrazistosc, duza otwartosc i namacalnosc dzwieku (dla mnie to istotne), bo czestym mankamentem wielu urzadzen, zwlaszcza tanszych jest ze notorycznie podkrecamy galke glosnosci aby wejsc na scene muzyczna, a tu tego nie bylo, co jest bardzo duzym plusem.
Szybko odnoszac sie do innych sprzetow ktore chwile mialem badz znam, Rudistor RPX-33 mial moze nieco wiecej motoryki na nizszych czestotliwosciach, ale przegrywal w generowaniu holografii, zwlaszcza w wymiarze pionowym Sense byl znakomity i sporo lepszy od Wlocha, a ze przejrzystoscia brzmienia rowniez gorowal nad Rudim (tak z pamieci to pisze) to i calosciowo wydal mi sie lepszy, ciekawszy jest chyba nawet od Bursona, ktorego jeszcze mam, a przynajmniej w sferze neutralnosci tak to widze.
Tak ze 3 lata temu myslalem sobie ze ze minimum jakie trzeba wydac aby cos zagralo to 2500PLN, a najlepiej z 5 patykow, pozniej zrewidowalem (zmadrzalem ?) swoje wyobrazenia uznajac ze pulap 1-1.5k PLN powinien z latwoscia zalatwic sprawe u mniej narwanych audiofili. Glownie w kontekscie tych rozwazan zdecydowalem sie popelnic powyzszy wpis, bo skoro za 500 zlotych z okladem (100funtow), mozna kupic hi-endo brzmiace urzadzenie (takim uwazam jest Sense G5, o ile slowo hi-end cos jeszcze znaczy) i to juz na dzien dobry bez zadnych modyfikacji i grzeban, ktore tak nawiasem mowiac sa tutaj chyba kompletnie zbedne bo mozna tylko spieprzyc to co jest dobre, to czego chciec wiecej poza koncentrowaniu sie na pozyskiwaniu nowej, fajnej muzyki.
Na sam juz koniec jedna uwaga, aby docenic walory tego wzmacniacza warto miec mimo wszystko przyzwoity cd-ek, za dobre minimum uznajac takiego Audiolaba 8200, co nie powinno byc chyba tak wielkim wyzwaniem.
ps. wyjasnienie do wstepu, pisalem ze wzmacniacz poczatkowo nie byl moj, ano skusilem sie i go sobie zakupilem, bede mial na czym sluchac w sypialni. Majac go od nowosci zauwazylem za na pelne wygrzanie sie (lub takie tez mialem omamy sluchowe w tych godzinach wczesnych) trzeba okolo 5-15 godzin.