Byłem zauroczony Melody, ale trochę mi przeszło. Przegięli trochę z pijarem, bo jest po wypadku i na scenie podpiera się dyskretnie laską. Z drugiej strony, na zdjęciach reklamowych zdjęto ją w takich pozach, że gdyby laska była jej faktycznie potrzebna, to nie dała by rady tak ułożyć ciała.
Zwróciłem uwagę, że jest trochę nienaturalna i nieszczera w swoich propozycjach, czyli raczej jest zaprogramowana na... sukces (piszę o ostatniej płycie), która przypomina mi produkcje AMJ, czyli przerost grania nad wokalem.
Po zauroczeniu Dido i usłyszeniu jej na żywo wiem, że właśnie koncert jest w stanie zweryfikować, czasami bez litości, wartość wykonawcy (żadne pleybacki!) i jest taka młodziutka Angielka Adele (Adkins), która świetnie, a czasami lepiej niż na płytach wypada na koncertach i to w dużych salach przy wsparciu zespołem, jak i w klubach przy akompaniamencie własnej lub cudzej gitary. Sama gra, śpiewa i komponuje. Doceniono ją bardzo szybko i zakosiła już dwie Grammy za \'19\', bo tyle miała lat gdy nagrywała album. Posłuchajcie jej \'Hometown Glory\' śpiewaną na żywo z akompaniamentem fortepianu, w deszczowy wieczór na dachu londyńskiego wieżowca w programie BBC. Robi wrażenie.
w tej piosence można wysłuchać wszystko co najlepsze w niej, bo akompaniament jest wyjątkowo oszczędny
i moja ulubiona
Dziewczyna jes szczera, naturalna, utalentowana głosowo, kompozytorsko, gra na gitarze. Jej głosu i interpretacji nie sposób pomylić, bo jest niepodobna do nikogo i dość charakterystyczna. Raczej o innych piosenkarkach będą mówić, lub już mówią, że małpują Adele.
Dodatkowy szacunek ma u mnie ma za to, że nie poddała się żadnym marketingowym zabiegom i nadal jest pulchną Angielką o pięknych włosach i oczach jak spodki. Tak trzymać, a nie grozi syndrom Micheala J.