Mam na dzisiaj 3 swoje grosze odnośnie sprzętu.
Przynosimy decka z giełdy w ciemno.
Po pierwsze nie włączamy od razu, najpierw otwieramy i sprawdzamy czy nie ma wylanych kondów i innych śmieci czy uszkodzeń.
Odczekamy z godzine do temp pokojowej i dopiero włączamy.
ok działa, fajnie, to stosujemy standardowe procedury serwisowe, paski. rolki, olejki. smarowidła itd.
ALE ! nie zapomnijmy że luty i metal potrafi śniedzieć.
Warto WSZYSTKIE PUNKTY MASY, przetrzeć aby styki były bezstratne, jak i też wszelkie złączki napieciowopradowocyfrowe.
Warto w starych modelach wymienić elektrolity wszystkie jak leci, oszczędność czasem boli.
Jeśli sprzęt jest na 220 wymieniamy kondensator (gasik) który zazwyczaj montowany jest na włączniku sieciowym, i dajemy na wyższe napięcie niż stary.
Sprawdzamy wszelki płytki od strony lutowań eliminując wszelkie buble.
Jeśli nóżki w scalakch mają czarny nalot trza go usunąć i pokryć albo lakierem albo czymś tam co konserwuje, przeciwdziałając dalszej korozji, czasem to występuje na tranzystorach - trza je pomierzyć czy w ogóle działają.
W mechanizmach ważna jest inspekcja plastykowych wyprasek na metalu i od razu zabezpieczyć większej degradacji, porada ta dotyczy też napędów Sony w CD.
Po zrobieniu tego wszystkiegoi oczywiście kalibracji sprzęty możemy się cieszyć doskonałą muzyka.
A zapomniałbym o głowicy, lekko zużyte można spolerować i ustawić prawidłowy skos.
hough.