Następna pierdoła od IFI która wywarła na mnie największe wrażenie z dotychczas testowanych i stała się nie odłączna podczas słuchania muzyki z komputera po złączu USB. O niej można w sumie napisać dość krótko "działa" bo nie sposób nie usłyszeć tego co daje, zmiana jest za dużą. Jako że dziadowskie złącze USB, z którego słucha się często i gęsto dziś, potrzebuje poprawy, o czym przekonałem się nieraz, takie pierdoły mają rację bytu. Okazuje się że często nawet DACi które reklamuje się hasłem że nie można ich poprawić kablami ani takimi rzeczami, czyli pożal się boże mój Chord, wcale nie realizują dźwięku z tego złącza dostatecznie dobrze. Syfiasty sygnał z USB w dodatku prowadzony słabym kablem potrafi działać różne cuda, np zlewać średnicę z resztą w brzydki sposób, nie zszywać po muzycznemu a zlewać, potrafi odbierać energię sopranom, zejście basowi, osłabiać, koherencję widoczność i ogólną transparencję, sprowadzając sporo niuansów do jednego mianownika. Potrafi też taki źle przesłany dźwięk być pozbawiony odpowiednio odciętego tła na którym dźwięk się nie osadza a się z niego wylewa. Szumy i trzaski zdarzają się często, mamy duże opóźnienia co pokazuje np program JRiver w nowszej swojej wersji. Nie wszystko możemy też zrzucić na legendarny jitter i zaszumienie sygnału. IFI proponuje na takie dolegliwosci szereg pierdół. Jedną, tę tańszą i gorszą już tu opisałem. ISilencer proponuje za 250zł technologię ANC która działała zauważalnie jednak nie dla wszystkich z tego co mi wiadomo. Mogę spokojnie powiedzieć że nowy iPurifier3 jest wyraźnie lepszy ale też wyraźnie droższy bo trzykrotnie. Opłaca się? Zabawmy się.
Pudełeczko wielkości podwójnej paczki zapałek albo paczki papierosów. Małe i białe. W środku nic poza gwarancją, naklejką z napisem IFI i mała biała przejściówka na kształt frytki. Takiej małej frytki z kebaba, karbowanej, trochę jak palec ale prostokątne. Do wyboru tylko kolor biały, z jednej strony gniazdo USB B a z drugiej do wyboru wtyk A lub B, zleżnie od potrzeby i z której strony toru będziemy chcieli to podpinać. Mam iSilencera i nie ma potrzeby się go pozbywać bo nie lubię pozbywać się rzeczy które coś robią, działają, wnoszą poprawę. Szczególnie za te pieniądze. Purifeira wpiąłem bezpośrednio do Qutesta a kabel między Purifiera a Silencera. Zasilanie pobiera z portu USB i dwie lampki mówią nam o działaniu. Niebieska o podłączeniu od prądu, zielona że płynie zsynchronizowany odpowiednio sygnał z komputera w formie bit perfect, znaczy kiedy świeca się te dwie lampki wtedy wykonuje należycie swoją pracę. Jest spasowany idealnie względem obudowy i złącz w DACu, wchodzi z luzem z dokładoścnią do może 1mm i nie powoduje że jego własny ciężar ciągnie go w dół. Biała obudowa opiera sie na obudowie przetwornika, tym sposobem sam podtrzymuje swój ciężar i złącze jest odciążone. Przemyslana sprawa.
Jeśli chodzi o dźwięk to można powiedzieć że gdzieś już to słyszałem. To rozszerzona wersja tego co daje iSilencer. Ale tutaj różnica jest wyraźneijsza a żeby było trudniej, testowałem na wpiętym już Silencerze żeby zobaczy czy będzie jakaś zmiana. Jeśli nie, to proste, byłby to wężowy olej. Jednak nie w tym przypadku. IFI chwali się że astosowano tutaj ich autorskie bo nazwane swoimi nazwami technologie: rebalance, reclock i regenerate. Czyli ustawienie zer i jedynek w koeljości i czasie jak trzeba, przywrócenie integralności sygnału i zbalansowanie muzyki. Cokolwiek by to nie znaczyło. Dla mnie mogą nazywać to jak chcą, pytanie czy działa. Otóż tak, działa :) Mało tego, wersja numer 3 czyli ostatnia przepuszcza przez siebie prawie każde gęste pliki bez ograniczeń, nawet DXD. Co się zmienia po podłącznieu?
Pierwsze co usłyszałem po wpięciu Purifiera i co wywiera największe wrażenie to sposób w jaki zmienia się prezentacja średnicy i jak dźwięk osadza się całościowo w przestrzeni, odcinając się od tła. Pomimo tego że nie zaszła żadna zmiana w prezentacji pod względem dodania decybeli, soprany nie wyskoczyły z siebie, bas nei zaczął się tłuc po słuchawkach, zauważalnie nastapiło zszycie całego pasma ze sobą i i podniesienie całego dźwięku. Wydaje się jakby cała średnica razem z sopranem poszła do przodu i znaleźliśmy się bliżej muzyki. Myślę że to tylko trik który robi mózg regując na odcięcie się dźwięku włąsciwego od dźwięków tła. Powoduje to też efekt ze wszystko nagle gra głośniej, ale jakby ożyły całe słuchawki, nie coś poszczególnego w pasmie. To jest wszystko fajne ale cieszy te całościowy przyrost realizmu brzmienia i przejrzystości które nie przychodza z ceną podbitych wyższych częstotliowości. Dźwięk od razu zyskuje na przestrzeni i czystości, barwa jest prawdziwsza a instrumenty lepiej wybrzmiewaja. Talerze perkusji wykańczane bardzo dobrze, niższe tony lepiej zróżnicowane. Zaskoczyła faktura dźwięku który jest twardszy i prawdziwszy, ale bać o uszy się nie trzeba. To nie jest po chamsku wykonane odcedzeniem nizszego basu i cieńko podaną niższą średnicą. Wydaje mi się też że znów barwa wpada w zimniejszą ale efekt szybko znika. Niektóre zmiany mózg bardzo szybko adoptuje i zapominamy o nich ale to akurat nie nowość. Okreslam ten typ dźwięku jak bardziej naturlany, mniej bajkowy.
Odbieram poprawę jaką dał Purifier dość wyraźnie i i nie usłyszałem żadnego negatywnego wpływu na obie pary posiadanych przeze mnie hi endowych słuchawek. Po prostu Finale wypadają lepiej tutaj przy tych wszsytkich zmianach wnoszących klarowność i lekkość bo grają realistycznie z dużym obciążniem. Pioneery wraz z przyrostem jakości toru grają coraz bardziej lekko, ale nie ustępują w niczym prowadzeniem średnicy czy kubaturą. Ich problemem jest słabsze zróżnicowanie basu który pozostał ogromny, aczkolwiek zawsze brzmi czysto i klarownie. Ale też mneijsza wielkość zródeł zastapiona podkręcaniem objętości całości dźwięku co daje efekt poduszki. Gdyby nie twarde faktury i prowadzenie basu mogłyby mieć podobny problem co Audeze. Dołączenie Purifeira robi ciekawą rzecz tym Pioneerom, mianowicie ściąga z nich efekt grania wycofanym sopranem i poduszką basową na której osadzają soprany wtopione w srednicę. To też kwestia wzmacniacza Chorda Anni co opiszę lepiej w innym wynurzeniu bo tutaj jest co pisać. Ale to czym Purifier zaskakuje osobiście, to jak po wpięciu w Qutesta potrafi otworzyć słuchawki na granie ścianą. Nie podejrzewałem nigdy Qutesta o takie granie bo dla mnie zawsze był raczej orędownikiem trójwymiaru i szybkości. Sciana z słuchawek która wydobyła się po podłączeniu Anni i powiększenie tego efektu po dodaniu Purifeira było zaskoczeniem. Wiedziałem że Pioneery potrafia zagrać dużym dźwiekiem jak Finale ale pompowanie wszystkiego naraz przy takiej wielkości źródeł i objętości średnicy to już przeżycie intensywne, coraz bardziej mniej słuchwkowe, szczególnie im wyższy jest poziom głośności. No i trzeba tu powiedzieć przy okazji że Finale robią to wszystko lepiej bo góra pasma jest zrobiona jak trzeba żeby usłyszeć prawdziwe pogłosy, wybrzmienia i barwy instrumentów które tam egzystują. Pioneery zawsze chcą brzmieć ładnie ale brakuje im w tym prawdziwości przy Finalach.
Jeśli ktoś się mnie spyta czym ulepszyć dźwięk ze złącza USB to powiedziałbym że w pierwszej kolejności powinen się zaopatrzyć w Purifiera zanim wyda z 1,5 tys zł np na kabel USB. Nie mogę znależć nic przeciwko niemu, chyba tylko niektórzy mogliby się przyczepić do ceny. Mamy teraz zalew chińskich konwerterów SPDIF itd, a tu przecież wciąż tylko filtr USB. Wszystkie te rzeczy na pewno coś tam grają i na pewno mają jakiś tam stosunek ceny do jakości na poziomie co najmneij średnim czy dobrym. Ale ja nie kupuję chińszczyzny i nie interesuje mnie pisanie o niej. Taki mam kaprys i styl obcowania z urządzeniami audio. I raczej tak zostanie. Dlatego zostawiłem sobie tego IFI bo moim zdaniem wnosi wystarczająco dużo. Ogólnie to te wszystkie słowa o zmianach brzmią bardzo szumnie i głośno ale podkreśliłem w opisie zasilacza i PowerX że zmiany są względne, a słów właściwych do opisania zmian musze użyć.. No bo przecież ten opis brzmi podobnie co opis zasilacza iPowerX czy iSilencera, tylko jak ma brzmieć skoro dwa urządzenia sa w zasadzie filtrami szumów, a jedno zasilaczem z filtrem szumów, i działają podobnie? Siłą reczy zmiany które wprowadzają można odebrać podobnie, bo za każdym podłączonym urządzniem IFI ma czystsze tło i lepszą separację/transparencję itd, tylko Purifier różni się tym że przybliża nas do muzyki najbardziej z tej trójki gadżetów. Myśłę że różnice będa do wychwycenia przez każdego wnikliwego słuchacza, a czy ktoś uzna że warto dać za Purifeira 750zł to inna kwestia.
Platforma testowa;
Komputer
JRiver i Youtube
Chord Anni i Qutest
IFI i Powerx i iSilencer
Ear Stream Sunset i USB Extreme