Dawniej "dyrygentem" był kompozytor , twórca muzyki zwłaszcza tej granej na wielu instrumentach . Sam nie dałby przecież rady , ale też tylko on jeden wiedział jaki instrument , w którym momencie , jak głośno i przede wszystkim jak ma zagrać . Kiedy zabrakło twórcy pozostał zapis nutowy ( jego dzieła ) - na tyle jest on jednak niedokładny , że dany utwór można zagrać "różnie" . Czyli , że sami muzycy też mają prawo zinterpretować nutki po swojemu .
Tymczasem narodził się kult dyrygentów , elity , dla których to wyłącznie przychodzi się na koncert i godzinę po jego zakończeniu nagradza się gościa oklaskami na stojąco . A to też są tylko zwykli "interpretatorzy" .
Czy orkiestra rzeczywiście potrzebuje dyrygenta ?
Zabawnie :
Kiedyś zapytano o to filharmoników wiedeńskich . Nie - odpowiedzieli - jesteśmy zawodowcami , nuty czytać umiemy i ... gramy przecież na okrągło ciągle to samo !
Prawdziwie :
Orpheus Chamber Orchestra , uważana za jedną z najlepszych orkiestr świata , wprawiająca w zachwyt wytrawnych melomanów , gra już blisko 40 lat bez dyrygenta .