Audiohobby.pl

Audio => Ogólnie o audio => Wątek zaczęty przez: yolaos w 20-01-2009, 16:27

Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: yolaos w 20-01-2009, 16:27
Pozwalam sobie tutaj wkleić tekst przywołany przez elekto na AS, watro go przeczytać za nim zacznie się wygłaszać pseudo fachowe teksty  na forach.

"IDEALNY SYSTEM
PRECYZYJNE WZMACNIACZE
Chris Bednarski
MYDLENIE OCZU
Wszystkie rzeczy, teorie i zjawiska stanowiące przedmiot RYNKU układają się jak wielkie puzzle w jednorodną całość, podporządkowaną podmiotowi, jakim od wszechczasów są PIENIĄDZE, a właściwie zysk, stanowiący podstawowy cel każdej organizacji gospodarczej. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że najczęściej sukces odnoszą projekty mało innowacyjne lub po prostu tandetne. Sprawiedliwość zwycięża tylko w filmach amerykańskich (i to nie we wszystkich), a na polu walki pozostają głównie produkty masowe, intensywnie lansowane za pomocą działań marketingowych polegających na manipulowaniu ludzką świadomością. Siłą rzeczy przedsięwzięcia ambitne, twórcze i nowatorskie stają na straconej pozycji, głównie z powodu bilansu wydatków, w którym nie ma miejsca dla kosztownych kampanii reklamowych.
Sytuacja bezkompromisowych firm zajmujących się przede wszystkim badaniem nowych technologii reprodukcji dźwięku jest szczególnie trudna, ponieważ techniki związane z tymi problemami nie mają istotnego znaczenia z punktu widzenia polityki gospodarczej państwa i w przeciwieństwie do komunikacji, wojskowości czy też nauk podstawowych nie bywają dotowane ani sponsorowane. Komercyjny pasożyt jest jeszcze bardziej niebezpieczny, niż można sądzić, ponieważ często celowo podcina skrzydła najbardziej atrakcyjnym pomysłom, stanowiącym prawdziwe zagrożenie w konfrontacji z produktami miernymi z założenia, to znaczy takimi, na których da się dużo zarobić. Poza nielicznymi wyjątkami, nawet gdy ujmiemy zjawisko w skali światowej, większość czasopism, których celem powinna być rzetelna informacja i pobudzanie czytelników do refleksji, stało się czymś w rodzaju BIULETYNÓW REKLAMOWYCH, funkcjonujących jako agendy najsilniejszych dystrybutorów chodliwego towaru. W ten sposób dowiadujemy się, że kolejny wzmacniacz wyposażony w standardowy transformator dzwonkowy będzie spełnieniem naszych marzeń lub że wzmacniacz drogi musi być dobry, bo jest drogi. Brak wrodzonych preferencji fanów dobrego dźwięku, zasilających codziennie szeregi specyficznego "klubu audio", jest niezwykle kuszący dla ciał opiniotwórczych, usiłujących sprzedać marzenia wypełnione ułudą i pobożnymi życzeniami.
Niedoskonałość przedmiotów i pozorna ulotność zjawisk wydają się być usprawiedliwieniem absolutnego subiektywizmu i samowoli recenzentów i autorów, którzy zbyt często zapominają, że walory elektryczne czy akustyczne można ocenić fachowo i konkretnie. Określenie "fachowo" nie odnosi się jednak do odkręcenia rury i w związku z tym ma zawierać w swojej treści wiedzę i doświadczenie odpowiednie do sformułowania konkretnych, jednoznacznych treści. Ewidentne curiosum stanowią w tym wypadku próby klasyfikowania tandetnych produktów jako urządzeń wysokiej klasy. Tytuł HI-END zawsze oznaczał, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym, zaprojektowanym i wytworzonym przy użyciu ponadprzeciętnej wiedzy oraz ekstremalnej technologii, tymczasem z lektury wielu kolorowych pism wynika, że te zaszczyty mogą dotyczyć także byle chłamu. Tego rodzaju praktyki narażają na szwank interesy genialnych konstruktorów, którzy i tak dość często doświadczani są przez los niezrozumieniem. Nie chodzi jednak o utopijną walkę z wszelkimi przejawami komercji, tylko o oddanie sprawiedliwości tym, którzy mają znaczne osiągnięcia, ale nie chcą uczestniczyć w marketingowym wyścigu, oraz o przywrócenie właściwych proporcji w kwestiach zasadniczych, ponieważ da się wykazać, że zjawiska akustyczne nie muszą być względne, niemierzalne i subiektywne. Biadolenie oczywiście niewiele pomoże, jeśli w ślad za wyrażeniem nawet najbardziej pesymistycznej opinii nie pójdą konkrety w postaci brakujących stron o technologii AUDIO Z PRAWDZIWEGO ZDARZENIA. Potrzebne są rzetelne testy, wywiady pełne fachowych i bezkompromisowych pytań, a przede wszystkim prezentacja nowych, odważnych teorii, choćby i tych mniej popularnych z punktu widzenia interesów masowego rynku.
Postaramy się wypełnić tę lukę, przedstawiając założenia, które spełniać powinien idealny system audio. Zaczniemy od wzmacniaczy.
LAMPY I TRANZYSTORY
Toczący się od lat spór zwolenników i przeciwników obydwu technologii jest nieco zabawny i wygląda przede wszystkim na małą prowokację, mającą na celu ożywienie treści wyrażanych przez poszczególnych oponentów. Oczywiście, tytuł w rodzaju "Wzmacniacze, które świecą w nocy" jest atrakcyjny poprzez humorystyczność sformułowania, jakkolwiek większość komentarzy, prześlizgując się po teoretycznych podstawach, problemu nie rozwiązuje, przyczyniając się jedynie do przedłużenia życia mitów i "opowieści niezwykłych", od których nota bene roi się w dyskusjach na temat urządzeń audio. Także i preferencje osobiste danego użytkownika przelewającego swój stres na papier nie muszą nas interesować, jeśli zaobserwowanym i opisanym zjawiskom nie towarzyszy przynajmniej próba ich wyjaśnienia.
PRZEWAGA GENETYCZNA
Lampa elektronowa, z teoretycznego punktu widzenia, ma przewagę nad tranzystorem już poprzez fizykę swego działania. Sposób sterowania lampy elektronowej, polegający na proporcjonalnym dozowaniu wiązki elektronów przekazujących energię w próżni pomiędzy elektrodami, do których przyłożono dość wysokie napięcie, jest formą niemal idealną w kontekście dotychczasowych osiągnięć w tej dziedzinie. Oczywiście, od razu nasuwa się pytanie o jakość poszczególnych parametrów wynikających z jej konkretnej aplikacji. Pod tym względem też nie jest źle i występujące w półprzewodnikach problemy, polegające na trudnym sterowaniu, znacznych błędach liniowości lub niekomplementarności, tutaj nie występują. Co więcej, lampa elektronowa "odnotowuje" najmniejsze nawet zmiany napięcia na siatce, "transformując" je proporcjonalnie, w wyniku czego możemy mówić o wzmacnianiu sygnałów subtelnych, ograniczonych jedynie strefą szumów własnych elementu. Zrozumienie właściwości precyzyjnego sterowania będzie łatwe, gdy usuniemy z pamięci standardowe procedury pomiarowe i wyobrazimy sobie nie - broń Panie Boże! - sinusoidę, tylko sygnał muzyczny wypełniony dziesiątkami jednoczesnych przebiegów, szybkich i wolnych transjentów, osiągających amplitudy od minus nieskończoności do pewnej wartości (w tym wypadku mniej istotnej). Siatka lampy obciążona taką kakofonią stanów, w przeciwieństwie do bazy lub bramki tranzystora, ma się zupełnie dobrze, rozpoczynając proces liniowego dozowania (wzmacniania) bez obciążeń i pułapek, na jakie napotyka sygnał o charakterze muzycznym w elementach półprzewodnikowych.
Teoretycznym uzasadnieniem doskonałej umiejętności odwzorowywania sygnału przez lampę są parametry elektrody sterującej, takie jak choćby bardzo wysoka impedancja i bardzo mała pojemność względna, ale w rzeczywistości zależności te są o wiele bardziej złożone, ponieważ wkraczają w zagadnienia teorii ładunków i elektromagnetyzmu. W ujęciu bardziej filozoficznym: siatka lampy elektronowej jest znacznie bardziej usamodzielniona i w przeciwieństwie do bazy tranzystora nie poddaje się wszelkiego rodzaju uwikłaniom termoelektrycznym, zaburzeniom związanym z pamięcią stanów elektromagnetycznych czy napięciową barierą przewodzenia. Nieosiągalna dla półprzewodników precyzja przetwarzania słabych sygnałów powoduje, że pragnienie stworzenia urządzenia charakteryzującego się wzorcowo namacalnym realizmem odwzorowywanej audycji muzycznej stawia konieczność wykorzystania lamp elektronowych jako warunek.
DYLEMATY I
Pytanie, które przedwzmacniacze i wzmacniacze lampowe są przykładami idealnych konstrukcji, jest na tym etapie rozważań zupełnie nie na miejscu. Na pocieszenie można jedynie powiedzieć, że uważny czytelnik rozwiąże ten problem samodzielnie, jeśli tylko podda się planowanej indoktrynacji lub po prostu zaufa przytaczanym stwierdzeniom. Lampy elektronowe spotyka wiele zarzutów dotyczących ich walorów użytkowych. To prawda, że są kłopotliwe, drogie, trudno dostępne, zużywają się, parzą, świecą i tak dalej. Pogodzenie się z losem użytkownika sprzętu lampowego jest jednak osobistym wyborem każdego zainteresowanego i z teorią funkcjonowania układów lampowych nie ma nic wspólnego.
Wzmacniacze i przedwzmacniacze lampowe stwarzają też oczywiście problemy konstrukcyjne, i to bardzo poważne. Głównym mankamentem jest konieczność stosowania kondensatorów sprzęgających umieszczonych w torze sygnałowym. Istnieją oczywiście rozwiązania, w których wprowadzające zniekształcenia fazowe kondensatory nie muszą być stosowane, jakkolwiek w opozycji do samej jakości toru pozostaje problem bezpieczeństwa użytkowania tak skonstruowanego układu. Tak czy inaczej, można wykorzystać system odpowiednich zabezpieczeń lub zgodzić się na ograniczoną uniwersalność urządzenia funkcjonującego doskonale i całkowicie bezpiecznie tylko w pewnej konfiguracji z pozostałymi elementami systemu. Mowa tu o układach kaskadowych zasilanych dwu- lub wielonapięciowo, które nawet z jednym kondensatorem umieszczonym na wyjściu mogą stanowić konstrukcje o właściwościach wzorcowych. Pewnym rozwiązaniem, znajdującym coraz więcej zwolenników, jest wykorzystanie transformatorów sprzęgających lampowe stopnie, co pod względem jakościowym może być satysfakcjonujące, a w przypadku wzmacniaczy lampowych jest najczęściej stosowaną praktyką, jeśli do tej grupy zaliczymy także transformator wyjściowy. Ortodoksyjni konstruktorzy bez najmniejszej obawy umieszczają na wejściu i pomiędzy kolejnymi stopniami szerokopasmowe transformatory, których zadaniem jest separowanie i dopasowywanie. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby pojąć sens takiego postępowania. W układzie wzmacniacza galwanicznego od wejścia do wyjścia nie ma ani jednego kondensatora. Kilka rezystorów i lamp pracujących w optymalnych warunkach czyni układ najprostszym z możliwych, wzorcowo przejrzystym i niezawodnym. Jest wielu zwolenników tego typu wzmacniaczy, szczególnie w Japonii i USA, ale dla nas, bezkompromisowych poszukiwaczy neutralności, transformator posiada może i piękną, ale jednak uchwytną "osobowość".
Wzmacniacze lampowe beztransformatorowe, nazywane OTL, są teoretycznie doskonałe, jakkolwiek problem bezpieczeństwa pracy stopnia wyjściowego pozostaje nadal kwestią nierozwiązaną. Tego rodzaju trudności w naturalny sposób ograniczają grono konstruktorów zainteresowanych omawianą topologią, pozostawiając najżyźniejszy kawałek gruntu niezasianym, bowiem najistotniejsze ograniczenia klasycznych wzmacniaczy lampowych związane z funkcjonowaniem transformatora w funkcji mocy nie występują w konstrukcjach OTL. Gdyby nie fakt, że układy beztransformatorowe są mało efektywne i uzyskanie dużej mocy związane jest z pewnymi kłopotami, ten rodzaj konstrukcji na pewno znalazłby się na piedestale najlepszych rozwiązań. Nie można jednak zapominać o OTL, ponieważ pokonanie bariery zabezpieczenia wyjścia tego rodzaju wzmacniacza może zaowocować pojawieniem się konstrukcji przełomowej w stosunku do dzisiejszych dokonań. Obawy przed zastosowaniem transformatora, jako elementu wprowadzającego znaczne ograniczenia, rozwiewają w istotnym stopniu tacy producenci, jak: Lundahl, Plitron, Jensen, Tamura, Tango, Alum Rock Technology, United Transformer Co. Oczywiście, ocena wszystkich za i przeciw musi uwzględniać także pozostałe walory możliwe do osiągnięcia i jako taka cały czas jednak stawia konstrukcje lampowe na czele peletonu "precyzyjnych wzmacniaczy" lub - jeśli ktoś woli takie określenie - "wzmacniaczy o dużej rozdzielczości". Jednak od ogólnych wniosków do skonstruowania doskonałego wzmacniacza, choćby tylko w wyobraźni, jest daleka droga, na której kolejne przystanki to: sposób zasilania, jakość wykorzystanych podzespołów, sposób wykonania obudowy, połączeń, jakość i właściwości elementów mechanicznych, gniazd, przełączników oraz architektura fizyczna całości urządzenia, uwzględniająca zarówno zjawiska elektromagnetyczne, jak i mechaniczne wibracje powstające głównie w wyniku wtórnego sprzężenia akustycznego pomiędzy zespołami głośnikowymi a pozostałym sprzętem. Dla bezkompromisowego konstruktora i zaawansowanego fana dźwięku wysokiej rozdzielczości nie liczą się nawet takie wady wzmacniaczy lampowych, jak niski współczynnik tłumienia, który mógłby być przypadłością szczególnie dokuczliwą, gdybyśmy zamierzali wykorzystać zestawy głośnikowe o trudnej impedancji i niewielkiej efektywności. Ale jeśli kierujemy się zasadą dążenia do odwzorowania akustycznej rzeczywistości koncertowej, nie ma powodu, abyśmy mieli tak czynić, ponieważ zestawy głośnikowe o wymienionych właściwościach mogą być epilogiem ogólnej katastrofy. Co więcej, nawet dla najbardziej ortodoksyjnych tradycjonalistów, stawiających ponad podziałami pojedynczą triodę mocy na kanał w klasie A single ended, bariera 100 W RMS została pokonana, o czym zapewne nie wszyscy wiedzą. Przykładem mogą być wzmacniacze Wavac HE-833 i ART 304TL. Podstawowym zagadnieniem pozostaje konfiguracja stopnia wyjściowego.
Fenomenalne właściwości w dziedzinie przetwarzania słabych sygnałów mają wzmacniacze typu SE zbudowane w oparciu o jedną lampę - triodę bezpośrednio żarzoną. Wzmacniacze SE, z punktu widzenia profesjonalisty, mają jednak poważną wadę w postaci znacznego przyrostu zniekształceń THD w funkcji mocy. Powszechna opinia mówi o dobrym brzmieniu wzmacniaczy wykorzystujących triody typu 300B, a także 211 czy 845, zapewniające uzyskanie większej mocy wyjściowej - w okolicach 25 W. Niestety, nawet najlepsze wzmacniacze tego typu, potraktowane jako urządzenia uniwersalne, w bezwzględnych testach nie wykazują wystarczającej przezroczystości. Przyczyną pewnej koloryzacji brzmienia są właśnie zniekształcenia harmoniczne pojawiające się podczas silniejszego wysterowania wzmacniacza o takiej konstrukcji. Przykładowy perfekcyjnie skonstruowany wzmacniacz wykorzystujący triodę 300B zachowuje doskonałe parametry przy maksymalnej emisji mocy do około 1 W i przy spełnieniu takich warunków może być uznany za urządzenie referencyjne, jeśli wziąć pod uwagę bilans parametrów technicznych i wrażeń odsłuchowych. Idąc dalej, możemy założyć, że zastosowanie wzmacniacza SE o znacznie większej mocy proporcjonalnie poszerzy zakres nieskazitelnego przetwarzania, co dla wielu użytkowników może oznaczać rozwiązanie problemu. Opisane konfiguracje należą prawdopodobnie do najszczęśliwszych kompromisów, ale kompromisem pozostają, jeśli mamy zamiar przeżyć głębię doznań podczas orkiestrowego tutti z uderzeniem w kotły. Topologicznie najlepszym rozwiązaniem okazały się wzmacniacze lampowe wyposażone w stopień mocy klasy A push-pull, oparte na wysokonapięciowych triodach typu 211, 845 lub podobnych. W takim wypadku istnieje możliwość znacznego ograniczenia zniekształceń poprzez choćby symetryzację układu oraz zwielokrotnienia mocy wyjściowej bez potrzeby stosowania monstrualnego transformatora ze szczeliną stałoprądową, wymaganego dla układów paralel SE. Jedna z najlepszych konstrukcji tego rodzaju to OJAHTE, wykonywana przez niezależnego konstruktora, Marka Kelly`ego, oraz nieco mniejszej mocy, lecz bezbłędnie zaprojektowany wzmacniacz SV572, wykorzystujący nowoczesne triody, a wykonywany przez konstruktora o nazwisku Scott Schwartz. Nieliczne wzmacniacze charakteryzujące się opisaną konstrukcją w wielu aspektach pozostawiają w tyle układy oparte na większej ilości pentod lub tetrod mocy, stosowanych z powodów praktycznych przez większość producentów.
Wzmacniacze wykorzystujące triody dużej mocy są stosunkowo proste konstrukcyjnie, jakkolwiek założenie osiągnięcia perfekcyjnego przetwarzania wiąże się z jednej strony z koniecznością rezygnacji z globalnej pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego, a z drugiej - z zapewnieniem bardzo dobrych parametrów układu, dlatego też jakość wykorzystanych elementów, jak i tolerancje dokładności powinny być ekstremalne. Tego rodzaju wymogi technologiczne w zasadzie uniemożliwiają masową produkcję tych wspaniałych wzmacniaczy.
Konstruktorzy wzmacniaczy lampowych na ogół czują się silnie związani z tradycją. Jeśli weźmie się pod uwagę dokonania z czasów złotych dla lampy, jest to zupełnie zrozumiałe. Obiektywizm jednak nakazuje ustosunkować się do kilku spornych kwestii związanych z tą technologią w świetle współczesnych wymagań. Próby praktyczne dowodzą, że doskonałe rezultaty można uzyskać przy zastosowaniu toroidalnych transformatorów wyjściowych. Wiem, jak niektórzy zareagują. Zdaniem jednak coraz większej grupy konstruktorów, znakomicie wykonany transformator toroidalny jest po prostu lepszy od tradycyjnego. Można oczywiście przytoczyć wiele argumentów na poparcie tej tezy, jakkolwiek w kilku wypadkach same testy odsłuchowe dostarczyły wystarczających powodów do sformułowania takiej opinii. Referencyjny wzmacniacz lampowy z okrągłym transformatorem łączy zalety brzmienia najlepszych konstrukcji tranzystorowych i lampowych. Jest szybki, energetyczny, zwarty, a przede wszystkim brzmi bardziej neutralnie niż najlepsze konstrukcje tradycyjne. W ślepych testach odsłuchowych wielu uczestników będzie miało problemy z określeniem wykorzystanej technologii i postawi raczej na tranzystory w klasie A, jednak dłuższe obcowanie z dźwiękiem tak zbudowanego wzmacniacza ukazuje realizm reprodukcji możliwy do uzyskania tylko przez urządzenie lampowe.
Innym drażliwym tematem jest stosowanie lamp prostowniczych. Wielu konstruktorów uważa to za konieczność, jeśli rezultatem ma być wzmacniacz koherentny, harmonijny i muzyczny (nie mylić z kretyńskim określeniem "muzykalny"). A jednak lampy prostownicze często "nie wyrabiają się", powodując wrażenie odsłuchowo zauważalnej kompresji. Być może, ich zwielokrotnienie jest jakąś radą, ale uwspółcześniony ideał brzmienia żąda więcej i więcej. Wyniki poszukiwań odpowiednich komponentów przemawiają za prostownikami półprzewodnikowymi wykorzystującymi bardzo szybkie diody typu FRED Soft Recovery Time. Rezultatem ich zastosowania jest poprawa czystości dźwięku i większa sztywność zasilacza, przekładająca się na bardziej dynamiczną reprodukcję i ograniczenie zjawiska kompresji. Jest jeszcze wiele podobnych, wartych omówienia zagadnień, do których powrócimy wkrótce, przy okazji prezentacji podzespołów pasywnych, stanowiących najbardziej tajemniczy fragment zagadnień związanych z konstruowaniem elektronicznych urządzeń służących do reprodukcji dźwięku.
Wzmacniacze lampowe mogą być doskonałe technicznie i niektóre takie są, co nie oznacza, że odnajdziemy je na półkach salonów hi-fi czy hi-end. Niestety, powszechne opinie dotyczące przetwarzania wzmacniaczy lampowych są reminiscencją kontaktu użytkowników z tandetnymi produktami obecnymi na rynku.
TRANZYSTORY
Wzmacniacze tranzystorowe przeszły podobną ewolucję jak ich lampowi prekursorzy, jakkolwiek drzewo genealogiczne konstrukcji półprzewodnikowych, mimo że jest młodsze, posiada znacznie większą liczbę gałęzi. Swoistą konkurencją w obrębie gatunku są tranzystory bipolarne i polowe FET i MOS-FET. Pewnym kompromisem są tranzystory IGBT, posiadające strukturę wejściową wykonaną w technologii polowej oraz bipolarne złącza prądowe. Jeśli pominiemy hybrydy wieloemiterowe i specjalistyczne parowane tranzystory małej mocy, to mamy w zasadzie wszystko, czym dysponują konstruktorzy. Prawdziwa parada stylów dotyczy dopiero rozwiązań układowych spotykanych we wzmacniaczach tranzystorowych, jakkolwiek w zastosowaniach audio wysokiej jakości stosuje się wyłącznie układy funkcjonujące w klasie A lub AB. Podstawowe różnice związane z architekturą układów przypominają trochę rozwiązania lampowe. Będą to przede wszystkim bezpośrednio sprzężone układy komplementarne, konfiguracje symetryczne oraz posiadające nielicznych, ale charyzmatycznych reprezentantów wzmacniacze wykonane w technice single ended.
Podobnie rzadką praktyką w przypadku wzmacniaczy tranzystorowych jest stosowanie transformatorów sprzęgających lub wyjściowych. Transformatory sprzęgające spotkamy np. we wzmacniaczach Jeff Rowland i profesjonalnych końcówkach Hill, natomiast konstrukcjami, w których wykorzystano autotransformator wyjściowy, są np. wzmacniacze McIntosh oraz równie legendarna konstrukcja Sansui BA-5000.
Najbardziej bezkompromisowe wzmacniacze tranzystorowe zbudowane w formie w pełni zbalansowanych monobloków składają się z niezależnych wzmacniaczy sterowanych sygnałem różnicowym, w wyniku czego na środku podłączonego pomiędzy wyjściami obciążenia pojawia się wirtualny punkt odniesienia o potencjale "0". Konfiguracja typu "bridge" z powodu swojej różnicowej architektury jest rozwiązaniem charakteryzującym się znakomitym tłumieniem zakłóceń, ale ponieważ każdy kij ma dwa końce, wiąże się to z koniecznością zachowania idealnej symetrii pomiędzy poszczególnymi wzmacniaczami, ponieważ niespełnienie tego warunku spowoduje powstanie wynikowego błędu liniowości i o dostatecznym tłumieniu sygnału współbieżnego możemy zapomnieć, wskutek czego pierwotne założenia nie zostaną spełnione. Po drugiej stronie barykady umiejscowić można teorię lansowaną w swoim czasie przez zasłużonego konstruktora amerykańskiego, Nelsona Passa, który twierdzi, że w przyrodzie nie występuje zjawisko potencjału ujemnego i z tego powodu symetryczne układy różnicowe są tworem nienaturalnym, co ma swoje skutki w ich reprodukcji dźwiękowej. Nelson Pass uzasadnia swoje rozumowanie przykładem zjawiska fali akustycznej, której ciśnienie nie przyjmuje wartości ujemnych i jako takie pozostaje w opozycji do różnicowego sposobu funkcjonowania domniemanego wzmacniacza. Jednak ostatnią ofertą tego producenta (przy całym szacunku dla jego dokonań) są właśnie wzmacniacze o budowie w pełni symetrycznej, co się nijak ma do wcześniejszych deklaracji. Wniosek z tego taki, że nawet wybitni konstruktorzy tworzą teorie na własny użytek, a w zasadzie dla uzasadnienia takich czy innych poczynań. Materia ma jednak budowę symetryczną i pozostaje w równowadze, którą opisuje się jako układ symetryczny (nie licząc piątego kwarka), być może, dlatego tak trudno odwzorować ideał i amerykański konstruktor ma w sumie rację. Niestety, układy wzmacniaczy tranzystorowych single ended są wyjątkowo niewdzięczne dla konstruktorów i dla wielu z nich wady w postaci trudności z uzyskaniem dużej mocy wyjściowej i stosunkowo wysokich zniekształceń są barierą zbyt trudną do sforsowania. Z drugiej jednak strony tego rodzaju układy mogą być bardzo proste, co zawsze ma pozytywny wpływ na właściwości soniczne urządzenia.
KLASY
Interpretacje skutków działania wzmacniacza w danej klasie obciążone są wieloma mitami, analogicznymi do tych funkcjonujących w odniesieniu do wzmacniaczy lampowych. Nieporozumieniem generalnym jest bezkrytyczne utożsamianie klasy A z dobrą jakością dźwięku. Bezbłędnie zaprojektowany wzmacniacz klasy A bezspornie najlepiej spełnia pokładane w nim nadzieje i odwrotnie - kiepska konstrukcja klasy A zagra fatalnie. Zachwyty użytkowników tandetnych wzmacniaczy klasy A są najlepszym dowodem na to, jak silna może być autosugestia powodowana indolentną informacją.
Obserwując wyniki pomiarów zniekształceń THD w funkcji częstotliwości układu wprowadzonego w klasę A, od razu zauważymy zmniejszenie się zniekształceń w górnym paśmie częstotliwości i gwałtowny ich wzrost dla częstotliwości najniższych. Czym większy prąd spoczynkowy stopnia mocy (głębsza klasa A), tym bardziej krzywa THD niebezpiecznie unosi się, osiągając dla niskich częstotliwości wartości trudne do zaakceptowania. Przykładowego pomiaru dokonano, testując wzmacniacz o maksymalnej mocy 40 W dla każdego kanału, wyposażony w niezależne źródła zasilania zdolne do dostarczenia mocy 350 W na kanał. Poziom całkowitych zniekształceń THD w przedziale częstotliwości od 10 Hz do 30 Hz wynosił odpowiednio 0.77 % i 0.32 %.
Bezinteresowne testy odsłuchowe całkowicie potwierdzają rezultaty pomiarów, ponieważ większość wzmacniaczy klasy A charakteryzuje się poważnie zaburzoną reprodukcją niskich częstotliwości. Dotyczy to często wzmacniaczy drogich, nie wspominając o tych tańszych, w których producent decyduje się często z wyżej wymienionych powodów na ograniczenie zakresu najniższych częstotliwości. Bas reprodukowany przez nawet potężny, ale - jak się okazuje - niedoskonały wzmacniacz pracujący w klasie A bynajmniej nie jest ograniczony. Wręcz przeciwnie: bywa dominujący, czasem monstrualny, spowalniający muzykę lub czyniący ją przesadnie dostojną czy też subiektywnie ociężałą. Reprodukowane zniekształcenia harmoniczne nie są bezpośrednio odpowiedzialne za taki stan rzeczy, a jedynie stanowią jeden ze skutków. Główną przyczyną zaburzeń są dynamiczne zmiany impedancji wewnętrznej układu, przyczyniające się do utraty kontroli basowych "transjentów". Pierwszoplanowymi cechami wysokiej klasy reprodukcji basu jest absolutna kontrola, szybkość, zwartość, a nawet pewna, pozytywnie rozumiana, twardość dźwięku. Wiele drogich wzmacniaczy zyskujących pochlebne oceny w testach nie spełnia tych warunków, co rzuca niekorzystne światło na kompetencje lub uczciwość recenzentów. Aby zrównoważyć krytyczne uwagi, trzeba powiedzieć, że wzmacniacze klasy A skonstruowane choćby poprawnie na ogół charakteryzują się bardzo dobrą reprodukcją zakresu średnich i wysokich częstotliwości akustycznych, co również ma potwierdzenie w podstawowych pomiarach zniekształceń. Idealny wzmacniacz klasy A wymaga zasilacza stabilizowanego o mocy dwudziestokrotnie przekraczającej maksymalną moc wzmacniacza. Aby lepiej zobrazować problem, możemy posłużyć się przykładem i przyjąć, że jeden kanał wzmacniacza o mocy 100 W oddawanej do obciążenia w tzw. czystej klasie A powinien być zasilany z zasilacza wyposażonego w transformator o mocy 2500 W, jeśli założymy 20 % stabilizację napięcia. Odpowiedź na pytanie, który ze znanych wzmacniaczy spełnia te warunki, możemy potraktować jako zadanie domowe dla najdociekliwszych fanów dobrego brzmienia. Oczywiście, zainstalowanie nawet największego transformatora nie zagwarantuje urządzeniu osiągnięcia pełnych walorów jakościowych.
Popularna klasa AB, traktowana zazwyczaj nieco po macoszemu, zawiera w istocie realizowanej zasady pracy bardzo poważny potencjał wynikający ze stosunkowo małego zapotrzebowania prądowego układu w czasie spoczynku. Ograniczony apetyt na kosztowne ampery z jednej strony daje szansę na konstruowanie dobrych i tanich wzmacniaczy, a bez szczególnych cięć budżetowych otwiera możliwość osiągnięcia doskonałych rezultatów, wprost porównywalnych do tych z bezkompromisowych konstrukcji klasy A. Na pewnym poziomie kwestia kosztów nie odgrywa przecież roli decydującej. Ważniejsze są: powtarzalność rezultatów, niezawodność i walory użytkowe. W tych aspektach wzmacniacze klasy AB zdecydowanie prowadzą. Jedynym, ale za to piekielnym, problemem dla konstruktora jest uzyskanie gładkiego jak jedwab brzmienia. Istnieje jednak kilka sposobów, które - umiejętnie zastosowane - mogą okazać się bardzo skuteczne. Doświadczenia wykazują, że newralgicznym miejscem wzmacniaczy tranzystorowych, a szczególnie tych pracujących w klasie AB, jest stopień sterujący. Od tego, jak zostanie zrealizowany, zależy zarówno równowaga tonalna wzmacniacza, jak i charakter brzmienia rozpatrywany w skali twardy - gładki - miękki. Jeśli konstruktor odnajdzie złotą zależność, polegającą między innymi na wprowadzeniu drivera w głęboką klasę A, ma szansę wykorzystać już tylko same dobrodziejstwa klasy AB.
Gromadzenie energii do wykorzystania w momencie realnego zapotrzebowania jest walorem o decydującym znaczeniu w kontekście dynamiki, kontroli, stabilności, szybkości, a nawet niezawodności układu wzmacniacza. Przykładowy wzmacniacz klasy AB o mocy 100 W wyposażamy w regulowane źródło zasilania zdolne dostarczyć 1000 W mocy ciągłej, a więc znacznie mniejsze niż w przykładzie poprzednim. Przy założeniu, że prąd spoczynkowy stopnia mocy wraz z sekcją układów wstępnych marnotrawi około 10 W mocy zasilacza, pozostaje nadal do wykorzystania "wolne" 990 W. Zgromadzona energia w niewielkim stopniu wykorzystywana jest przez wzmacniacz w sposób ciągły, jakkolwiek gwarantuje prawie niezmienną i jednocześnie bardzo niską impedancję układu zasilania, co z kolei znakomicie podnosi wartość współczynnika tłumienia. Transjent realizowany przez układ funkcjonujący w opisanych warunkach jest bliski ideałowi pod warunkiem, że wzmacniacz został odpowiednio zaprojektowany, co oczywiście jest założeniem koniecznym do spełnienia. Tak czy inaczej, rezultatem będzie megadynamika, kontrola we wszystkich zakresach, przejrzystość i precyzja. Wzmacniacze spełniające opisane warunki są wytwarzane przez niewielką firmę nie gdzie indziej, ale właśnie w naszym kraju, jakkolwiek produkty te wykonywane są na zamówienie i nie są ogólnie dostępne.
DYLEMATY II
Subiektywnie najlepsze brzmienie mają wzmacniacze posiadające stopień mocy zbudowany w oparciu o możliwie najmniejszą liczbę tranzystorów lub lamp. Układy wielotranzystorowe i wielolampowe nigdy nie uzyskują takiej przejrzystości i szlachetności brzmienia jak układy jedno- (SE) lub dwutranzystorowe (dwulampowe) (push-pull). Najbardziej odpowiednie tranzystory do zastosowań audio, opracowane przez firmę Precision Monolitics, z powodu zbyt niskiego napięcie pracy nie nadają się do zastosowania w dyskretnych stopniach wejściowych wzmacniaczy mocy. Wśród kilkunastu tysięcy typów produkowanych tranzystorów nie ma ani jednej odpowiednio szybkiej pary komplementarnej o mocy większej niż 25 W, która nadawałaby się do zastosowań audio. Najlepsze bipolarne tranzystory mocy nie są wystarczająco komplementarne. Komplementarne są tranzystory posiadające gorsze pozostałe parametry. Najbardziej niekomplementarne są generalnie tranzystory MOS-FET, ale najbardziej komplementarna para to również MOS-FET (Exicon ECW). Co ma zrobić konstruktor, który nie lubi tranzystorów MOS-FET? Najlepsze lampy produkowano 30, a niektóre 60 lat temu. Dobrych rdzeni do transformatorów wyjściowych w ogóle nie ma. Idealna para lamp nie istnieje, a kwartet lub sekstet to fałszujący chór.
W powyższych informacjach, pomimo ich żartobliwej formy, zawarte jest wiele faktów, które są zmorą ambitnych konstruktorów. Codziennie bombardowani jesteśmy informacjami o nowych, coraz doskonalszych podzespołach. Inwestycje w produkcję półprzewodników osiągnęły rekordowe sumy, a jednak dla najbardziej zaawansowanych producentów z wielkiej rodziny AUDIO rezultaty tego są mizerne. Dzieje się tak, ponieważ pasjonaci odtwarzania muzyki w skali 1:1 postrzegają problemy techniczne w innej rozdzielczości. Przy porównaniu kryteriów oceny i weryfikacji stosowanych przez niektórych konstruktorów high-endu do np. problemów (bez obrazy) projektanta urządzeń telekomunikacyjnych nasuwa się porównanie mikroskopu elektronowego do ślepego dziadka. Tak szokująca różnica może zaistnieć, ponieważ decydujący wpływ na metody postępowania definiuje sam podmiot zagadnienia, jakim jest prezentacja utworu muzycznego. W tym wypadku dochodzi do integracji takich cech, jak finezja, artyzm i wyczucie, które towarzyszą emocjonalnie także i badaczom technologii wiernej reprodukcji nagrań muzycznych.
Konstruowanie doskonałego urządzenia można podzielić na dwa etapy:
ETAP I - UKŁAD. Tego rodzaju czynności zajmują konstruktorowi jeden wieczór lub (najczęściej) noc, nad ranem wzmacniacz jest gotowy;
ETAP II - OPTYMALIZACJA. Etap ten trwa do czasu wyprodukowania ostatniego egzemplarza danego modelu, czyli średnio kilka lat.
Efekt ostateczny uzależniony jest od wielu czynników, których nie da się jednoznacznie określić. Nie miałoby to zresztą sensu, ponieważ konstruktorzy w każdym wypadku działają inaczej, skupiając uwagę na wybranych zagadnieniach. Możemy to rozpoznać, ponieważ z artykułów prasowych i wywiadów dowiemy się, co stanowiło przedmiot ich największego zainteresowania. Możemy też być pewni, że zagadnienia przemilczane pozostawiają wiele do życzenia w warstwie realizacyjnej.
Problemów jest wiele. Nie wszystkie doczekają się rozwiązania, natomiast optymalizacja jest zawsze możliwa, i na tym właśnie polega konstruowanie urządzeń stanowiących komponenty systemu audio najwyższej jakości. Każdy z konstruktorów stara się uzasadnić swoje decyzje w sposób jak najbardziej przekonywający, chociaż i w tej materii często mamy do czynienia z nadinterpretacją i manipulacją. Twórca jednak ma prawo bronić swego dzieła i nie demonizowałbym tych drobnych nadużyć. Zdarzają się jednak kampanie wyjątkowo kłamliwe, w których najczęściej duże koncerny elektroniczne, uzurpując sobie prawo do innowacyjności technicznej, wygłaszają pseudonaukowe teorie, podczas gdy w rzeczywistości proponują produkt prymitywny, nie zawierający żadnych nowatorskich rozwiązań. Rynek będzie i tak rządził się swoimi prawami, jakkolwiek nie oznacza to, że nie warto uporządkować wielu spraw, chociażby tylko w świadomości czytelników zainteresowanych technikami audio wysokiej jakości."
Chris Bednarski
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 20-01-2009, 16:41
Hm...no cóż, można i tak ten temat postrzegać.

Cały dowcip polega jednak na tym że gdyby jankesi uznali lampę elektronową za cud techniki to po dziś dzień ładowaliby miliardy dolarów w ową próżniową technologię.

Najmilsze jest ględzenie o tym że tylko lampy elektronowe pracują w próżni, takiej jak po wojnie atomowej.

Rewelacyjna bzdura.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 20-01-2009, 16:46
Aby dolać oliwki do ognia to dodam że w oparciu tylko o technologię lampową nie byłoby żadnego postępu w parametrach takich jak, pasmo przenoszenia , odstęp szumów od zakłóceń i pomniejszeniu zniekształceń  , powtarzalność parametrów.

Co ciekawsze dla audiofilów niedowiarków im mniejsze zniekształcenia w lampusie tym mniej mamy do czynienia z tzw.lampowym dźwiękiem mamy do czynienia.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: lancaster w 20-01-2009, 16:48
yolaos, juz wczesniej ludzie sie polapali że marketing ma z rzeczywistością tyle o ile :))))
Chris Bednarski jako przedstawiciel branży tym bardziej to potwierdza.
Ale nie przejmuj sie , większosc audiofili i tak upi urządzenia ocenione na 6 gwiazdek czasami tylko dlatego ze własnie zalega reklamodawcy na magazynie - normalka:)

Bardzo lubie lampy, a zwłaszcza SET :) ...i szczerze mowiac uwazam ze jesli dobry SET am problem z wysterowaniem jakichś paczek to trzeba zmienić...kolumny :)

Poza tym artykul bardzo fajny.

...nie wiem tylko skad Twoje uwagi o "pseudofachowych uwagach" ?
Rwnie dobrze moznaby tu wkleić artyku napisany ręką Kondo, chy Hiragi i napisać: czytajcie zanim otworzycie paszcze żrby cokolwiek ocenić :))))
Nie wiem po co.
Wnioski najczesciej są podobne przy bezpośrednich porównaniach, a sam CSR robił swoją drogą sewgo czasu wzmak na jakimś philipsowskim TDA....wieć tez teoria teorią a jak przychodzi co do czego to księgowy daje kase tylko na scalaka :)
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 20-01-2009, 16:49
Sorry za końcówkę zdania.... niestety niema edycji wpisu.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 20-01-2009, 16:51
Łatwiej zrobić dobrego krzema niż żarówkowca.
Ale co zagra lepiej to jeden ch.. , skoro gra dobrze !
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: lancaster w 20-01-2009, 16:51
Darkul, daj spokj. W lampy to kasy nie ądują bo za 1/5 ceny(albo i mniej) mozna zrobić mocniejszy/uniwersalnieszy dla niskoskutecznych kolumn(tez tańszuch w produkcji, bo mozna dac mniejszy/tańszy woofer, zeby miec "rozciągnięcie" w dół)

Jakda mnie do tej pory dobra lampa jest bezkonurencyjna.
Jedno co to po przeczytaniu artykuu jestem juz pewien ze w nastepnym ampie odpuszcze sobie prostownik lampowy....przynamniej do testow....ptem sie moze porówna
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: yolaos w 20-01-2009, 16:53
"Aby dolać oliwy do ognia"czy to sugestja tendencyjnej wypowiedzi?
Zagra, miałeś kiedyś dobry wmak lampowy w domu taki co kosztował wiecej niż chociaż 4tyś

Odpowiedż na temat technologi była w pierwszej części,( po co? nie opłaca się itd,) zapytaj się łebka poniżej 20 lat czy ma odtwarzacz Cd zgadnij co Ci odpowie "po co"
pozdrawiam
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 20-01-2009, 16:54
A ja wolę krzema. Ale przed dobrą żarówka się nie bronię tylko niech taka znajdę.

Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: lancaster w 20-01-2009, 16:55
he, sorki....myśle starym nickiem :)
zagra powinno być.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 20-01-2009, 16:58
Są zwolennicy baniek i kostek.
Nie powiem że nie, ale żar żarówek ma pewną miłą otoczkę.

Z lampy się zbyt wiele nie wyciśnie, poza tym jest niestabilna.

Fakt, stare żarówki,nawet te magazynowane są lepsze od tych nowych.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: lancaster w 20-01-2009, 17:09
No i dochodzi jezcze taki detal ze uczciwie zrobiona lampa(trafa) to w 10Kzł na pólce w sklepie raczej sie nie zamknie...jak sobie podliczyć marze, vaty, sraty, podatki to niestety...
...a trany potrafiabyći z kopem i calosciowo w sumie dobre.....tyle że wolę lampy :)
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 20-01-2009, 17:15
Dobry krzem nie gra ani ostro czy mulaście i dobra barwę też potrafi mieć.

Dobrej klasy 1 trafiak wyjściowy do lampusa to kilka tysięcy Zł. Ręczna robota , i odpowiednie materiały [ blachy w trafiaku ].

Nie ma co kruszyć kopi, dla każdego cos dobrego.
Może i dobrze, inaczej by wszyscy kaszlakami pomykali....

Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: yolaos w 20-01-2009, 17:16
Miałem w domu mały kontenerek wzmaków lampowych, ale grały tylko te co miały trafa z wyzszej pólki Lundhale, Trybiuty czy Audio Note co znaczy grały? poprostu nie muliły odrywały dzwięk od kolumn pokazując przestrzeń i nie brakowały mi mocy , a reszta to tylko pitoliła smęcąc anemicznym basem.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 20-01-2009, 17:19
Jak dla mnie [jak do tej pory ] jedyny lampus godny uwagi to stary ,dzielony Conrad J. z dwoma parami EL84 w p-p. w monobloku.20 W/8 Ohm i pełnia szczęścia. Oraz stary Quad 66 MkII z KT 66 General Electric w p-p.
Ten ostatni jako chyba jedyny grał wspaniale z ESL 63.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 20-01-2009, 17:22
Niestety obecnie wykonywane lampusy to w większości kiepskie imitacje starych i dobrych konstrukcji z przełomu lat 50/70.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 20-01-2009, 17:27
Ciekawe jest natomiast godzenie obu technologii, lampowej z krzemową.
Czyli wzmocnienie hybrydowe.
Ładnym połączeniem jest konfiguracja drivera z 6N30P oraz dobrymi fetami w p-p.[ Tu za tzw.lateralnymi nie przepadam , choć i te maja swoich zwolenników ].
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: second_edition w 20-01-2009, 17:39
również uważam, że "lampową" barwę można mieć w tranzystorze. Gładko już grała Drakula "tip top" - daleko lepiej niż nie jeden firmowy wyjadacz ze średniej półki. Niestety oddawała pola innym trazystorom (za parę tysi) z w innych aspektach. obecnie też mam końcówkę DIY posiadającą specyficzną ciepłą barwę i rewelacyjną gładkość dźwieku posiadajacą jednocześnie dynamikę i rewelacyjną definicję niskich tonów. Dlatego przeszło mi myślenie o lampie. Nawet zrezygnowałem z pre lampowego. Oczywiście wiem, że z lampy też można mieć dynamikę, kopa, doskonały bas - ale ile to kosztuje? Marzył mis ię spark na kt100... ale poszedł w używce za chyba ponad 6-7 koła - a to sporo już było jak dla mnie.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: lancaster w 20-01-2009, 18:30
Zagra, ten paent z 6N30P + mody jest uwazam bardzo dbry.
Znajomy ma amp na 6n6p+mosy(na forum masz gdzieś opis "czerwony tramwaj") .

Luzik z moje strony, jak bedziesz miał jaiś amp który mogłbys podesłac na odsłuch to daj znać.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: foxbat w 20-01-2009, 20:42
darkul, a teraz juz zupelnie serio, co myslisz o popularnej obecnie lampizacji?

---------------------------------------------
strach sie bać...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: a_men w 20-01-2009, 20:51
>> lancaster, 2009-01-20 16:48:38

Wnioski najczesciej są podobne przy bezpośrednich porównaniach, a sam CSR robił swoją drogą sewgo czasu wzmak na jakimś philipsowskim TDA....wieć tez teoria teorią a jak przychodzi co do czego to księgowy daje kase tylko na scalaka :)

Kto to jest CSR i o jakim wzmacniaczu piszesz?



"Geniusz może mieć swoje ograniczenia, ale głupota nie jest tak upośledzona."
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Slav w 20-01-2009, 21:12
>> a_men, 2009-01-20 20:51:29

tfu, tfu ;)
www.audiostereo.pl/forum_wpisy.html?temat=1654&p=1#k

Nie wiem, czy istnieje jeszcze jego strona www.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 20-01-2009, 21:21
>second edition

Dowcip z "Drakulą" jest taki że kto ją robił tak mu grała.
Więc nie jest to dobry przykład.
Nowe wzmaki na bazie starej Drakuli to inna bajka.
Ale nie czas i nie miejsce o tym gadać, tym bardziej że każda sroczka swój ogonek chwali.

>foxbat
Co mysle o lampizacji.....hm, mnie ten problem nie dotyczy.
Mamy i słuchamy to co nam na dana chwilę pasuję.

Nie mnie oceniać to zagadnienie.
Dla każdego coś dobrego.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 20-01-2009, 21:25
>foxbat
Nie raz i nie dwa mnie atakuje ktoś abym zrobił coś w pełni lampowego, gdy mówię cenę...STRESSS!
Dlatego mam spokój.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: second_edition w 20-01-2009, 22:47
wiem Darkul, że każda gra inaczej, ale jednak chyba ta raczej ciepła i miła dla ucha sygnatura zostaje jeśli użyje się odpowiednio dobrych elementów. Tak przypuszczam na podstawie rozmów.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: intuos w 21-01-2009, 00:04
nie spotkalem tranzystorowca ktory mial by dynamike tak dobra jak lampa, nie znalazlem tranzystorowca ktorego rozdzielczosc byla by lepsza od lampy, nie znalazlem tranzysotrowca ktory "mowil by tak wiele" na temat muzuki przezen plynacej co lampa czyni.
NIestety wiekszosc nie potrafi laczyc ze soba lamp, nazywaja siebie konstruktorami a gowno wiedza, potem taki kowalski za przeproszeniem pieprzy trzy po trzy ze lampa ma obciete skraje pasma...bo slyszal ow twor tegorz konstruktora-prosze sie nie obrazic za te slowa zimne i suche ale prawdziwe.
Z dynamikom tez sa cuda tworzone...wzmacniacz niby ma 1xxdb-phonitor sluchawkowy np., a jeszcze nie czytalem na head-fi by ktos go za to chwalil-dynamike.
Generalnie sie nie udzielam w tematach na ktorych osobiscie sie nie znam ale ze mam przyjaciela konstruktora i slucham osobiscie w domu jego tworow to pozwolilem sobie wtracic 3 grosze.
Sorry z gory...ale wielu zamiast sprobowac usiac i pomyslec nad fizyka lampy przeszło na ciemna strone mocy :)
a tylko dlatego ze tranzystorowca pozornie dobrze grajacego jest latwiej zrobic, lampa natomiast potrzebuje pasji w tym jak i dlaczego tak gra.

premiera lampowca do sluchawek ktory moim zdaniem otworzy nową karte w historii lamp w zakresie przynajmniej sluchawek niebawem;)
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: second_edition w 21-01-2009, 08:22
nadzwyczajnych tajemniczych i genialnych konstruktorów i przełomowych produktów otwierajacych nowe karty u nas Ci dostatek!;) ile ja to już razy słyszałem:)
Co do lampy jeszcze - no kurde, słuchałem, próbowałem... akurat z lampowca nic mnie nie skusiło.
Nie dzielił bym tu jednak w ten sposób. Bo tu i tu są różne wzmacniacze, lepsze, gorsze, dynamiczne, mulaste, ciepłe, zimne... to, że ktoś coś tam słyszał z lampy nie oznacza, że tak graja wszystkie lampowce. po prostu dobry wzmacniacz był i pewnie dobre lampy.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: yolaos w 21-01-2009, 09:31
Wzmacniacze lampowe to wredne urządzenia a  po przytachaniu czegos takiego nie mozna zapomnieć ze naleza mu sie kolumny bardziej skuteczne niz opisuje to prodecent, kiedy ktoś podlaczy nawet takiego sredniaka do wąskich kolumienek to nie moze nic innego powiedziec tylko" a fe".

Cały czas słucham jakis bzdetów pseudo naukowych o wąskim pasmie i zniekształceniach przyjemnym graniu i tego typu pierdoleniu, ale jak pytam miałes słuchałes to gebe rozdziawia" nie po co ktos tam miał nie podobało sie"
Pytam się dlaczego lampa ma wiekrza przestrzeń , dlaczego żródla pozorne są bardziej namacalne , dlaczego słychac wiecej dzwieków, dlaczego wysokie sypią sie na wszytkie strony i wiszą w powietrzu , czy naprawde przeciwnicy lamp to MAXYMALNI IGNORAŃCI ,czy poprostu  biedni ludzie którzy nigdy nie pozwola sobie na wzmak powyzej 10tyś nie piszac o kolumnach.
Przytoczony teks pokazuje więcej aspektów i czynników rzadzacych lampą i tranzystorem i to własnie chciałem co niektórym naswietlić

Kiedyś wchodze do gościa grał na 300B słucham jekiejs płyty, kolumny chyba Cabase jakies duże i zalatuje takim mułem ze nie idzie tego słuchac wysokich zero mowie chłopie cos masz nie tak a on "nie nie tak gra lampa", gdybym nie słuchał innych systemów to bym uwierzył , poprosiłem zeby wymienił lampy mocy i stało sie nowy świat.
Problem jest taki ze wzmaki lampowe zuzywajac lampy odpływają nam dzwiekiem w sina dal ,a niektórzy o słabej pamieci myslą ze jest oki, wtedy zaproszony gośc ma gotowe wnioski.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Rick w 21-01-2009, 09:34
Słuchałem lamp u p. Waszczyszyna i było szczegółowo ale za jasno, bez basu, ostro.
Słuchałem seta u Rocha i było mulasto i płasko.
Słuchałem na AS 2008 Harpi ze wzm. lampowym i było rewelacyjnie.....(tam było chyba z 200W na lampie)
Byłem też u Artura (ArtPaw) i Jego modyfikowany ME (15W) z odgrodami też grał świetnie.
Co konstrukcja to diametralnie inne brzmienie.
Dużo mniejsze rozbieżności były ze wzmacniaczami tranzystorowymi.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 21-01-2009, 09:49
Niestety argumenty że lampa ma lepsza przestrzeń czy wierniejsze wysokie tony są nie przekonujące, przynajmniej mnie.
Na ogół lampusy maja lepszą barwę od krzemowców, co też nie jest zasadą.
Opisy brzmień są rożne, tak jak odczucia subiektywne  tak jest z gustami.
Znam ludzi kochających styl grania 12AX7 [ECC83] , jak i kochających E88cc/e188cc/e288CC.
Tak że pomiędzy fanami żarówek są antagoniści.

Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 21-01-2009, 09:51
Zresztą..... najsłabszym ogniwem są zestawy głośnikowe.
Obojętne co gra, ważne jak GRA !
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Conto Usuniente w 21-01-2009, 10:31
kolega Zagra ma stanowczo rację

a lampa i tranzystor to tylko techniki a nie określone "rodzaje brzmienia"

przeczytajcie sobie wywiad z Timem de Paravicini (jak nie wiecie kto to to wrzućcie w google, przy nim "Chris Bednarski" :)) to tylko nabzdyczony pikuś):
http://www.ear-usa.com/timdeparavicini.htm

fragment:
"I don\'t have to use tubes in my designs; I only do it for marketing reasons. I\'ve got an exact equivalent in solid state. I can make either type do the same job, and I have no preference. People can\'t pick which is which. And electrons have no memory of where they\'ve been! The end result is what counts."

-------------------------------------------------
hmmm...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: lopseret w 21-01-2009, 17:16

second-edition

Z czym słuchałeś tego sparka?

sparki na k-100 pp (710) można było kupić NOS w cenie 800-900 euro na ebay.de (2008r)
Kupiłem taki szwagrowi. Używane 530 też trafiają się- cena jeszcze niższa.

Mam tranzystora (nowy ok.7 tys), mam też sparka 530. Różnica jest znaczna w każdym aspekcie. (na korzyść lampy)
Lampa buduje piękną scenę, bardzo głęboką i szeroką. Mnóstwo przestrzeni.  
O dynamice, basie i wysokich, średnicy, wokalu, barwie, wypełnieniu, wybrzmieniach można mówić w samych superlatywach.
Napędza ona po dwa kevlarowe 18 Scana Speaka i robi z nimi co chce.
Z drugiej strony tranzystor jest za słaby na te ss (moc). 530 ma potężne trafa i waży ok.35kg i ma na kanał 50W.




Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: cocor2007 w 21-01-2009, 17:37
>> Conto Usuniente, 2009-01-21 10:31:19
przeczytajcie sobie wywiad z Timem de Paravicini (jak nie wiecie kto to to wrzućcie w google, przy nim "Chris Bednarski" :)) to tylko nabzdyczony pikuś):
http://www.ear-usa.com/timdeparavicini.htm
fragment:
"I don\'t have to use tubes in my designs; I only do it for marketing reasons. I\'ve got an exact equivalent in solid state. I can make either type do the same job, and I have no preference. People can\'t pick which is which. And electrons have no memory of where they\'ve been! The end result is what counts."

a dalej:
"The main advantage of tubes is that an average tube has more gain than an average transistor. Second, tubes don\'t have the enormous storage times of transistors, so they are very fast. Tubes go to 100 MHz without trying"


Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 21-01-2009, 18:14
Hm...
Bańki mogą pracować i w MHz, ale tylko w układzie wzbudzenia, czyli w układach nadawczych dużej mocy.
Na tej samej zasadzie mamy fety , choćby w "komórkach".
Natomiast miałem nie raz do czynienia z urzadzeniami nadawczo odbiorczymi szerokopasmowymi np.Sennheisera  
gdzie są tylko i wyłącznie elementy dyskretne, zaś wykonawcze mocy mosfety z rzęgu THz.
Czyli pasma mocy nieosiągalnego dla lamp elektronowych.
Natomiast w technice m.cz.[małych czestotliwości] jest wiele składowych które maja wpływ na efekt końcowy.
Gdybym miał wybierać system A> kiepska lampa i dobre kolumny czy B>dobry krzem i słabe kolumny wybrałbym opcję "A".Zagra ogólnie przyjemniej i na ogół bardziej poprawnie.



Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: second_edition w 21-01-2009, 21:56
>> lopseret, 2009-01-21 17:16:14

nie dałem rady go posłuchać - ale właśnie słyszałem o tym, ze ta lampa nie klęka przed niczym i można wszystko podłączać. No i wiadomo, nie jest to chińszczyzna. Ale cena była wysoka - poza zasięgiem. Byłem gotów wziąść w ciemno i zaufać opiniom jeśli chodzi o dźwięk.
Słucham innych lamp i tu niestety akurat się zawiodłem i zaczałem szukać po prostu gładko brzmiącego tranzystora co mi się udało.
Ogólnie temat trochę już bez sensu jest... tak jak móię, trzeba szukać po prostu dobrego wzmaka:) No i kolejna sprawa - kwestia poręczności - dla każdego coś miłego.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: jacekz w 21-01-2009, 21:59

czy orientujecie się jak można podączyć mikrofon i nagrywać spiew na amplitunerze Denon DRA - 1000 ?
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 21-01-2009, 22:27
>jacekz
Musisz to pytanie umieścić w innym wątku, nowym ? Nie słuchawkowym.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Road To Nowhere w 21-01-2009, 22:45
Lampa jest jak kochanka :piękna ,uwodzicielska,nieobliczalna i trudna do skontrolowania a dobry tranzystor jak wierna żona :przewidywalny ,bezobsługowy, dający poczucie stabilizacji :-) .
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 21-01-2009, 22:52
Eeeee!

Jeszcze trochę i zaczniemy ocierać się Danikena....
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: __kot__ w 22-01-2009, 08:42
Spójrzcie na to....

http://gallery.me.com/ugyved#101055

Monobloki na lampkach 211 - Single Ended
Potrwór - 30 W !

Generalnie facet ma ciekawe konstrukcje - słuchałem kiedyś Jego wzmacniacza na 2a3 i był znakomity...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Conto Usuniente w 22-01-2009, 09:02
>> cocor2007, 2009-01-21 17:37:45
>> Conto Usuniente, 2009-01-21 10:31:19
>a dalej:
>"The main advantage of tubes is that an average tube has more gain than an average transistor. Second,
>tubes don\'t have the enormous storage times of transistors, so they are very fast. Tubes go to 100 MHz
>without trying"

kolega Zagra właściwie już odpowiedział
te właściwości lamp mają znaczenie dla różnych zastosowań, ale "same nie grają" a "The end result is what counts"
"I\'ve got an exact equivalent in solid state. I can make either type do the same job, and I have no preference. People can\'t pick which is which. And electrons have no memory of where they\'ve been!"

czy można wyjaśnić się jaśniej:
"I don\'t have to use tubes in my designs; I only do it for marketing reasons"

a to pisze facet, którego lampowe konstrukcje od lat zaliczane są do creme de la creme i przez audiofilów i przez odbiorców Pro (sic!)
http://www.ear-yoshino.com/home.html

jak dla mnie "koniec dyskusji"

odpowiedź brzmi na pytanie postawione w tytule wątku brzmi - "I LAMPA I TRANZYSTOR" - wszystko zależy od tego JAK się to robi :)

-------------------------------------------------
hmmm...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: vector w 22-01-2009, 09:48
>> Conto Usuniente,

Po pierwsze to nie traktowalbym Tima jako super guru. Jest w swiatku wiele tezszych konstruktorow...., ktorym jeszcze nie dorasta do piet....
Powiedzialbym raczej ze EAR to druga liga liga a nie "creme de la creme"...:))

Po drugie facet pisze bzdury, ze zmusza go rynek bo na rynku, tranzystorow sprzedaje sie duzo wiecej. Nawet na rynku hi-end! Moglby wiec duzo wiecej zarobic. Logika!

Po trzecie przytoczony tekst jest raczej z gatunku marketingowego belkotu niz z gatunku solidnej prezentacji wiedzy. Chociazby to : "And electrons have no memory of where they\'ve been"     ....ciekawe skad on to wie....???? Moze fizyka kwantowa to jego konik....????  

Podsumowujac, jesli to ma byc koniec dyskusji to rownie dobrze moglibysmy ja skonczyc po pierwszym wpisie z tego watku....:)
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Conto Usuniente w 22-01-2009, 10:12
>> vector, 2009-01-22 09:48:10

być może :)
1) jacy to o wiele tężsi, którym nie dorasta do pięt - chętnie się dowiem, mógłbyś to dla mnie zrobić? :)
2) sugerujesz, że facet nie chce zarobić i/lub że dezawuuje to co robi? krótko - że jest chory?
3) przytoczony tekst to wywiad a nie publikacja naukowa :)

-------------------------------------------------
hmmm...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: vector w 22-01-2009, 10:26
>> Conto Usuniente,
Rozumiem, ze punkty 2 i 3 sa retoryczne wiec odpowiadam na nr1....:)))

Kondo, Shindo...paru innych "san-ow"...., Hiraga, Verdier.......itd
jak chcesz moge podrzucic jeszcze pare nazwisk.......:)))
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 22-01-2009, 10:30
>> vector, 2009-01-22 10:26:45
Kondo, Shindo...paru innych "san-ow"...., Hiraga, Verdier.......itd
jak chcesz moge podrzucic jeszcze pare nazwisk.......:)))

I dlatego elektrony mają pamięć, myślą, ..........


Żądam usunięcia Cenzury - poważnie.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Conto Usuniente w 22-01-2009, 10:31
>> vector, 2009-01-22 10:26:45
>> Conto Usuniente,
>Kondo, Shindo...paru innych "san-ow"...., Hiraga, Verdier.......itd
>jak chcesz moge podrzucic jeszcze pare nazwisk.......:)))

zdecydowanie chcę! :)

-------------------------------------------------
hmmm...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: vector w 22-01-2009, 10:32
jarek

...z elektronami to bylbym naprawde ostrozny......:)
....jak moga byc w dwoch roznych miejsach na raz albo "chyba" cofac sie w czasie to moze i mysla.....????....
kto wie....????......;))

Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 22-01-2009, 10:46
W y l u z u j c i e !

Jeden ptak co gra , ważne aby się podobało.

Na dzień dzisiejszy coraz więcej znajomych lampiarzy deklaruje chęć desantowania się z żarówek.
Wynika to bardziej z niskiej jakości lamp obecnie produkowanych i co za tym idzie do coraz bardzie upierdliwej otoczki obsługowej lampusów.To ludków męczy.

Sporo ludzi ma po dwa i trzy systemy w rożnych technologiach, i jakoś nikt z nich nie płacze.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Conto Usuniente w 22-01-2009, 12:09
>> Conto Usuniente, 2009-01-22 10:31:50
>> vector, 2009-01-22 10:26:45
>> Conto Usuniente,
>Kondo, Shindo...paru innych "san-ow"...., Hiraga, Verdier.......itd
>jak chcesz moge podrzucic jeszcze pare nazwisk.......:)))

>zdecydowanie chcę! :)

nadal chcę :)

napisz komu jeszcze Tim de P. nie dorasta do pięt! :))

(i chociaż zgoogluj temat Tima please :) )

-------------------------------------------------
hmmm...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Conto Usuniente w 22-01-2009, 12:20
ps.
przeczytaj chociaż to: http://www.stereophile.com/interviews/1107parav/
"Tim de Paravicini: King of Tubes"

ja doceniam i tamtych, ale pisanie o "niedorastaniu do pięt" świadczy o...

no sam sobie odpowiedz o czym

-------------------------------------------------
hmmm...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Conto Usuniente w 22-01-2009, 12:28
pps.
jeden z ostatnich projektów Tima de P.:
http://www.quad-hifi.co.uk/model.php?sector_id=3&range_id=7&model_id=42#
http://www.quad-hifi.co.uk/downloads/QuadII-80-Review.pdf

-------------------------------------------------
hmmm...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: vector w 22-01-2009, 13:02
conto,
"ja doceniam i tamtych, ale pisanie o "niedorastaniu do pięt" świadczy o...

no sam sobie odpowiedz o czym"


sam dobrze wiesz, ze nie dorasta......
notabene znam dwie osoby, ktore znaja Tima i nie maja o nim zbyt pochlebnego zdania....
moze to tylko plotki ale tak czy inaczej na tytul guru raczej jeszcze sobie nie zasluzyl...;)
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Conto Usuniente w 22-01-2009, 13:12
>> vector, 2009-01-22 13:02:19

myślałem, że chodzi o konstruktorów a nie o "guru"

do bycia "guru" to on chyba nigdy nie aspirował :)

to po prostu bardzo kompetentny inżynier a nie poeta gadającyz duchami jak śp. Kondo :)

-------------------------------------------------
hmmm...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Conto Usuniente w 22-01-2009, 13:21
>vector
polecam: http://www.regonaudio.com/ongaku.html
Robert Everist Greene o "Ongaku" (w rubryce "Debunking Nonsense Audio: Audio for Non-thinkers")

zanim (i jeśli) skomentujesz po prostu wpierw przeczytaj i sprawdź jaki background ma Greene

-------------------------------------------------
hmmm...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: vector w 22-01-2009, 13:26
conto,

no no......, no wlasnie Tim to taki inzynier...... pewnie jest w miare kompetentny....... Mozna pewnie wymienic z setke rownie kompetentnych.
Tamci, o ktorych wspomnialem to tez inzynierowie a do tego guru. Taka malutka rozniczka.......;)
co do aspirowania na guru to samemu ciezko sie na takiego wykreowac.......
ale moze ktoregos dnia i Tim wejdzie do panteonu "guru".....:)

Podsumowujac: DYSKUSJA  "o wyzszosci lampy nad tranem" TRWA!!!!       :)))

Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: vector w 22-01-2009, 13:30
conto,
"Robert Everist Greene o "Ongaku" (w rubryce "Debunking Nonsense Audio: Audio for Non-thinkers")

zanim (i jeśli) skomentujesz po prostu wpierw przeczytaj i sprawdź jaki background ma Greene"



sa rozne opinie na tym swiecie i rzeczy, o ktorych nie snilo sie filozofom.......
Dlatego tez napisalem, ze Tim nie powinien byc wyrocznia w tym temacie. Dlatego dyskusja ma sens. Wszystko.

Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: fistulator w 22-01-2009, 13:38
>> vector, 2009-01-22 09:48:10
Po drugie facet pisze bzdury, ze zmusza go rynek bo na rynku, tranzystorow sprzedaje sie duzo wiecej. Nawet na rynku hi-end! Moglby wiec duzo wiecej zarobic. Logika!


---> Vector słyszałeś tranzystorową konstrukcję Tima ? albo chociaż na żywo widziałeś ?

M100 który jest pewnym kompromisem kosztuje £ 23,880.85


a wygląda tak

Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: fistulator w 22-01-2009, 13:38
23,880 Funtów
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Conto Usuniente w 22-01-2009, 13:38
>> vector, 2009-01-22 13:26:22
>Mozna pewnie wymienic z setke rownie kompetentnych.

no właśnie - miałeś wymieniać tych co im nie dorasta! ja czekam!

>Tamci, o ktorych wspomnialem to tez inzynierowie a do tego guru. Taka malutka rozniczka.......;)

w omawianym kontekście "różniczka" bez znaczenia

"guru" to kwestia osobości a nie kompetencji i "kultu" jaki ta osobowość generuje

>Podsumowujac: DYSKUSJA "o wyzszosci lampy nad tranem" TRWA!!!! :)))

dlatego, że tacy jak ty tego chcą!
TYLKO DLATEGO!
żyć bez tej dyskusji nie możesz, przyznaj się! :))

a wszystko zależy od wykonania - ty używasz lampy do Rehdeko a akurat do Rehdeko śp. Rehde jak i autoryzowani dealerzy polecali odpowiedni tranzystor jak DNM
więcej - typowi wyznawcy/byli dalerzy Rehdeko są antylampiarzami (jak Funk z Concert Sound)!

i po co te dyskusje? to tylko robienie wody z mózgu, żeby napędzać sprzedaż - a to jednym "bo lampa" a to innym "bo tranzystor" itd.

nonsens!

-------------------------------------------------
hmmm...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 22-01-2009, 13:40
Może? Może was pogodzę ?

Albert Einstein walnął fajny tekst o minimalnej aczkolwiek niezbędnej ilości elementów w danym ustrojstwie.
Osobiście dostosowałem się do tej maksymy, chcąc niechcąc.
Obecne moje klamoty są dosyć proste i godzą dwa światy lampiarzy i kostkowców.
W ślepych testach trudno im określić w jakiej technologii to śmiga, i chyba o to chodzi.
Czego nie widać a tylko słychać sercu nie żal.
Weryfikacja prosta, gra lub nie.
Każdy inaczej słyszy, chce słyszeć , lubi słuchać itp.

W momencie gdy jegomość widzi klocki to często słucha ale oczami.

Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Conto Usuniente w 22-01-2009, 13:40
aha i jeszcze jedno:

>Tim nie powinien byc wyrocznia w tym temacie

a kto? Shindo? Kondo? czy może jednak rozum i ucho?

jak napisał Greene: "Cultists may need deprogramming" ;)

-------------------------------------------------
hmmm...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 22-01-2009, 13:42
Franio Glutek ma sieben tranzistor i gra !
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: vector w 22-01-2009, 14:05
conto,

aha i jeszcze jedno:

>Tim nie powinien byc wyrocznia w tym temacie

a kto? Shindo? Kondo? czy może jednak rozum i ucho?

jak napisał Greene: "Cultists may need deprogramming" ;)



z Twojego wpisu rozumiem, ze Tim jest wyrocznia dla Ciebie. No jesli tak jest to faktycznie dla Ciebie temat jest zamkniety.
Ale dla innych nie jest (np. dla mnie) i w zwiazku z tym dla nich temat jest otwarty.
Nie narzucaj zatem innym swojej wiary w "wyrocznie" Tima.
Ja osobiscie nie opieram sie tylko na tekstach poniewaz slyszalem w zyciu przynajmniej kilkadziesiat wzmacniaczy lampowych i tranowych i mam wyrobiona opinie (moze i kilkaset - nie liczylem) w oparciu o ta "probe".
Moze slyszalem nawet wiecej niz Tim....kto wie...???

PS A skad wiesz, ze nie mam DNMa? A moze mam tez jakies inne trany w domu....??? Kto wie...????    ;))


-------------------------------------------------
hmmm...

Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 22-01-2009, 14:07
>> ZAGRA, 2009-01-22 13:40:12
W momencie gdy jegomość widzi klocki to często słucha ale oczami.

W powyższym zdaniu należy usunąć wyraz "często" i mamy portret audiofila.


Żądam usunięcia Cenzury - poważnie.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Conto Usuniente w 22-01-2009, 14:12
>> vector, 2009-01-22 14:05:45
>z Twojego wpisu rozumiem, ze Tim jest wyrocznia dla Ciebie

zdecydowanie nie rozumiesz mojego wpisu

ja nie jestem kultystą - ty jesteś

>PS A skad wiesz, ze nie mam DNMa? A moze mam tez jakies inne trany w domu....??? Kto wie...???? ;))

a masz? no i? Sun Audio zdeklasowało DNM bo "lampowe"? Rehde, Funk i inni upierali/upierają się przy DNM bo nie znają Sun Audio czy konstrukcji Kondo, Shindo albo Hiragi? (zdziwiłoby mnie gdyby nie znali)


-------------------------------------------------
hmmm...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: vector w 22-01-2009, 14:25

Dzieki za komplement.......kulturystyczny....hihihi....

....a czy ja pisalem co lepsze...??? Ktory, ktorego zdeklasowal..???
Jeszcze nie pisalem.......
A swoje zdanie mam i juz. Przeciez, ktorys musi byc lepszy a ktorys gorszy - no nie?    ;)

Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: lancaster w 22-01-2009, 14:26
Jarek, sluchalem sporo lamp(w tym np. AN) ktrych prezentacja mi sie nie podobaa i nie ma to dla mnie znaczenia ze grała lampa...o prostu byo tak sobie.
Słuchalem kilku tranzystorow ktore mis ie bodoba(w tym jeden calak - LM3875/1875)
Nie uprzedzam sie i szczerze moawiac wolalbym zeby tranzystory grały dla mnie lepiej bo mniej klopotow  wużytowaniu sprawiaą....fakt ze wzmacniacz lampowy wyglada jak dla mnie klimatowo....jak gra tak sobie(a nei raz sie spotkalem) to pierwsze wrazenie nia ma tu nic do rzeczy.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Conto Usuniente w 22-01-2009, 15:19
>> vector, 2009-01-22 14:25:50
>A swoje zdanie mam i juz

no tak - to widzę! :)

>Przeciez, ktorys musi byc lepszy a ktorys gorszy - no nie? ;)

dobrze, że dodałeś ";)" :))


-------------------------------------------------
hmmm...
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: yolaos w 22-01-2009, 15:56
Lancaster
Kiedyś mi pisałeś ze podobało Ci się jak grało An, to nie rozumiem jakiego wzmaka słuchałeś i z czym?
pozdro
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Rafaell w 22-01-2009, 22:42

:)


Rafaell

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Żyłem zaczarowany, uwieziony w jakimś ciele i w pokorze jakiejś duszy...

                      J L Borges
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: lancaster w 23-01-2009, 00:45
yolaos, podobao mi sie OTO, podobał mi sie Quest a nie podoba mi sie ...nawet nie wiem dokadnie co to byo na AS...w kazdym razie jedna płyta -flamenco zabrzmiala tam super, a cala reszta  mocno tak sobie(w roli źrodla wystepowal również gramofon).
Wowczas z tego co kojarze rozmawialismy o Twoim wzmaku a to jak pamietam bylo Oto, lub Soro wlasnie.

Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: lancaster w 23-01-2009, 01:04
yolaos, zeby nie bylo:)

"..postanowiłeś to puścić mimo uszu...poza tym na Twoim systemie kilka rzeczy zagrało calkiem OK...na audioNote kilka rzeczy zagralo calkiem nie OK :) No i czy to jest problem ?..."
pokaż cały temat Czy klasa D to G?
   lancaster   16 Sty 2008, 17:58


"....WLM...w tym roku jak dla mnie chyba nr.1...ja chyba lubię tą odrobinę estrady w brzmieniu :) Kari Bremnes nie do pobicia jak la mnie, perkusja, dęciaki brzmiały jaky się ktos podpiął z kablami bezpośrednio w kolumny....zabrakło odrobinę "magic":) Jak w mbl, ale w zamian za to system zaoferował chyba jeszcze większą rozpiętość dynamiki i jak dla mnie był prawdziwszy...no i trzeciego miejsca jak dla mnie nie było....
....a teraz pozrzędze :)
...audio Note...co to jest ? Altusy nie zagrały przy tym co tam słyszałem źle - serio. Totalne nieporozumienie, gdyby jakiemuś audiofilowi postawić to za kotarą tak by nie widział co gra to by powiedział że to jakiś żart.
domyślam sie ze urzadzenia AN potrafia swietnie zabrzmiec, ale dystrybutor.... "
lancaster   12 Lis 2007, 09:51




sorki, ale pisalem o AN w ten sposob od zawsze, jak mi sie wysoki AN kiedys spoeoba to tez napisze, absolunie nie mam nic przeciwko, bo same urzadzenia bardzo mi sie podobaja(budowa/design)
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 23-01-2009, 10:31
>> lancaster, 2009-01-23 00:45:07

... hmmm ... ciekawy tekst, kawałek o kotarze prawie mnie powalił - i pomyśleć, źe banujesz ludzi za podobne rzeczy ....

   
Żądam usunięcia Cenzury - poważnie.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 23-01-2009, 11:28
>Lanc
Chyba nie kumasz skandynawskiego? Kari Bremnes ma faktycznie świetnie zrobione realizacje, ale to o czym spiewa nadaje się pod kotleta w barze "Elegancki Bolo".
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 23-01-2009, 11:29
Ciekawa płytą do molestowania odsłuchu technologii jest F.G.T.H." Welcome to the pleasuredome".
Ciekawie się wtedy dzieje.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: lancaster w 23-01-2009, 11:36
Zagra, "skandynawskiego" nie znam.....moze i to pod kotlety w barze, ale wiem ze realizacje sa bardzo dobre co oceny urzadzeń nie utrudnia :)
Nie slucham Kari Bremnes prywatnie, po prostu jest jakimś tam punktem odniesienia bo kilku ze znajomych ma ją w stalym repertuarze, lub jako "kawałki testowe".
Stąd chcąc nie chcąc znam niemal na pamiieć :))))
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: w 23-01-2009, 11:43
Dla mnie jej płyta "Krik" do dziś kojarzy się z jednymi z lepszych kolumn jakie w życiu słyszałem , a mianowicie prototypów [niestety tylko 1 para ] ESA, duże, wolno stojące speaki w układzie pełnym D\'appolito na bazie 2 x fi 25cm, 2 x fi ok.14 kevlar , 1 x wklęsły gwizdek wszystko Focal.
Niestety później zaczęły się zabawy ze srebrnym okablowaniem i dźwięk zrobił papa.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: lancaster w 23-01-2009, 11:53
Jarek, no nie wim co odpowiedziec na Twoja interesująca i tematyczną zagaduchę....

Przestaleś już bić żonę i dzieci ?
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: yolaos w 23-01-2009, 16:12
Troszkę jakby zeszlismy z tematu.
Chciałbym się dowiedzieć czy wiedza lub  doświadczenia uczestników tego forum mogą obalić lub potwierdzić zawartośc tekstu przytoczonego na początku, który może nie przesądza sprawy , ale rzuca pewne światło dlaczego lampa może" brzmieć "lepiej niż tranzystor nie tylko w odsłuchach , ale i na oscyloskopach.
pozdrawiam
               
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: yolaos w 23-01-2009, 16:18
Jeszcze do Vektora
Jeśli chodzi o fizykę kwantową to z tymi elektronami jest rzeczywiście dziwnie i nie ma co pokpiewać, poczytaj sobie Vektor o teori "Super Strun"
Jak mawiał Albert "widzimy dopiero ogon słonia"niestety nie wiele się znieniło od tej pory , chociaz polecam programy o teleskopie Hubbla, warto zrozumieć ze nie jesteśmy nawet pierdnieńciem we Wszechświecie i wszytkie wnioski jakie wyciągamy do tej pory przyszłośc weryfikuje jako błędne lub niepełne.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: Rafaell w 23-01-2009, 16:20
>> yolaos, 2009-01-23 16:12:13
Brzmieć lepiej to nie znaczy że poprawniej, tak że problem chyba rozwiążą producenci lamp schodzący z ich jakością i ostatnie dobre lampy to będzie faktycznie luksus przez duże L

Rafaell

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Żyłem zaczarowany, uwieziony w jakimś ciele i w pokorze jakiejś duszy...

                      J L Borges
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: yolaos w 23-01-2009, 16:22
Rafael
Lepiej to znaczy ze chce to mieć i to jest poprawniej
amen
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: lancaster w 23-01-2009, 16:36
yolaos, z moego doswiadczenia :
- marketing rzondzi rulezem w audio. Ludzie po prostu nie ufają temu co sysza najczesciej.
- lampy (zwlaszcza SET) okazały sie w moich audioprzygodach wzmakami lepszymi sonicznie.
Moze nie każdy pod kazdymw wzgledem, ale biorac pod uwagę wgląd w muzyke i "to coś"(czyli mój gust:)) zdecydowanie....serio nei tęsknie za zadnym tranzystorem ktorego sluchalem....a trochę tego było.
- tranzystor w moim przekonaniu moze osiągnąć satysfakcjonujacy poziom, ale na duzszą mete przynajmniej póki co to zabawa nie dla mnie.
Mialem  lub słuchalem - wybrałem.
Tranzutory natomiast maja dwie cech użytkowe ktre stanowia o ich przewadze nad lampami :
1 Zuzycie i koniecznosć wymiany lamp
2 Koszty budowy czesto kilkukrotnie wyższe niż tranzystorowca nie sprzyjają dostepności dla szerszego grona dobrych lampowców.
Średnio koszt całego tranzystorowca to koszt traf wyjściowych w SET.

Samo życie...reszte weryfikuje portfel.
Tytuł: Lampa czy tranzystor?
Wiadomość wysłana przez: vector w 24-01-2009, 14:01
yolaos,
:)
...teoria strun jest obecnie troche \'demode".......
patrz- Lee Smolin "Klopoty z fizyka" czyli: powstanie i rozkwit teorii strun, upadek nauki i co dalej