Audiohobby.pl
Audio => Ogólnie o audio => Wątek zaczęty przez: Zmelmag w 08-10-2021, 16:44
-
Czyli ile przecietny audiofil poswieca czasu na sluchanie muzyki a ile na sluchanie sprzetu ?
Lub moze sprzetu w kontekscie muzyki i odwrotnie :-)
Domyslam sie ze odpowiedzia kazdego rycerza odzianego w biala zbroje , sunacego na bialym rumaku uwazajacego sie za rasowego melomana bedzie "im lepszy sprzet tym lepsze doznania" ... po czym czy sie pomyle, jesli napisze ze slucha glownie tych "lepszych" realizacji w rozumieniu nie artystycznym tylko realizatorskim ...nawet na nieskonczenie lepszym sprzecie ?;-)
Wasze przemyslenia.
-
Czyli ile przecietny audiofil poswieca czasu na sluchanie muzyki a ile na sluchanie sprzetu ?
Nie jestem audiofilem ani mentalnie ani sprzętowo-bo sprzęt jaki posiadam to pionieerkowy- a to chyba nie jest audiofilski jednak.Nie zapisuje w zeszycie ile godzin dziennie słucham muzyki, ale dużo gra w pokoju dziennym radio internetowe, czasami płyta audio z własną muzyką, czasami nagram kasetę magnetofonową. Na pewno kilka godzin jednak będzie. Sprzęt jest po to aby działał w miarę swoich możliwości technicznych mimo wieku dobrze. Teraz idę posłuchać muzyki bez polityki i reklam...
-
serducho rosnie jak sie czyta ! pozdrowienia :-)
-
serducho rosnie jak sie czyta ! pozdrowienia :-)
To nikt nie słucha muzyki ?
-
No ja jeszcze słucham. To już będzie ze 48 lat, czy coś około. Opanowała mnie też mania zbieractwa płyt. I to dopiero jest nieszczęście.
-
No jak nie jak tak :)
Słuchają i przez to czasu nie mają na statystyki. Swoją drogą to gdy czasami słucha się sprzętu w poszukiwaniu jakichś niesprawności
to chyba nie jest się >audiofilem ? Sprzęt zresztą chodzi sobie tak jak chce :) do oscyloskopów nie podłączony.
No i podoba mi się co Wojciech7 napisał.
Też parę godzin będzie :)
dziennie
a ile lat?
Dużo będzie
-- wstaję rano>odpalam muzę, aktualnie teraz to najczęściej magnetofon> idę robić kawę itd....
-- wsiadam do samochodu celem pojechania do pracy> odpalam i jego i swoją muzę- ew. czasami radio i dopiero wtedy jadę
-- wsiadam do roboczego samochodu> odpalam grata i swoją muzę- ew. radio czasami i jadę
-- wracam do domu> dalej się każdy domyśli :)
-
Im lepszy sprzęt, tym powinno się więcej słuchać muzyki.
Ale jest raczej odwrotnie - zamiast muzyki, po zakupie sprzęcicha jest, co jeszcze nabyć, aby poprawić...
Czyli wszystko zależy od pierwszego zakupu:
a) ma być tak źle, żeby za żadne Chiny nie dało się tego polepszyć
b) ma być tak dobrze, że za żadne Chiny nie da się tego polepszyć.
Wszystko pośrodku odciąga od muzyki.
-
Sprzęt sprzętem, to akurat rzadko, po jakichś zmianach w zestawie/konfiguracji, ale często zdarza mi się słuchać realizacji płyt, bardziej skupiać się nad samą jakością konkretnego nagrania niż przekazem muzycznym. Albo inaczej jak gra dobrze to przyjemnie się słucha i jest to ten cukier w cukrze. A jak realizacja kiepska to wolę zmienić na inną płytę, bez względu na to jak bardzo genialny był by utwór/kompozycja.
-
Z muzyki, której słucham są realizacje lepsze lub gorsze ale nie zdarzyły się takie ,,nie do słuchania,,.
-
Muzyka to muzyka w każdym przypadku upajam się jej smakiem. Bez znaczenia z czego grana. Ale zawsze ekstaza przychodzi podczas słuchania jej na koncercie.
-
ja tam jak kiedy muzyka mi odpowiada zamykam oczy i podobnie jak tomek nie trafilem na muze ktorej by "sie nie dalo" a bywa ze i z jutubem najdziksze wyczyniam swawole.
staremu Muddy Watersowi tak samo zaszkodzi 144p z jutuba jak bajerfulowi pomoze hi res master Quincy Jonesa.
-
zaszkodzi 144p [...] pomoze hi res master
Przecież między sprzętem ekonomicznym, a najdroższym i najlepszym jest taka przepaść w jakości dźwięku, że rozpatrywanie próbkowania jest na nic.
Ktoś powie, że to w każdym przypadku poprawia albo pogarsza. Ale jednak skokową poprawę jakości (też w każdym przypadku...) dadzą lepsze urządzenia. Przy czym cena niespecjalnie ma znaczenie.
upajam się jej smakiem.
A artysta nagrywa, żeby nowa kasa mu się pojawiła. Każdy ostatni album (tak mówią w wywiadach...) jest najlepszy.
-
I tak będę czekał bo od jakiegoś czasu wszyscy mi pomału wymierają.
-
Bo nie kupujesz płyt i na jedzonko nie mają...
-
Ha ha ha.
I tu kolego się bardzo mylisz. Bo jako chyba jeden z nielicznych z obrzydzeniem spoglądam na (to się pisze streaming czy coś) te wszystkie bez okładkowe, bez kopertowe, bez dotykowe parszywce. Ble ohyda ;))
Obiecałem sobie że nie tknę tego nawet kijem.
Nawet mój DAP FiiO tankowany jest H2O, żeby zagrał bardziej analogowo :))))
-
Wiemy już, że nie słuchasz w streamingu, ale czy KUPUJESZ płyty?
Zwykle ok. 10 piosenek za 50 zł.
Każde dziwactwo jest OK., możesz śmiało napisać - kupuję, ale tylko 1 miesięcznie, czyli żywię tylko 1 wykonawcę.
Tego najbardziej UKOCHANEGO. A reszta niech przymiera głodem...
-
Karmię tylko tych co dobrze grają, reszta niech przymiera.
A płyty owszem kupuję. Czy jedną miesięcznie ?
No nie, tylko te na które czekam i od tych najbardziej ukochanych. A niech mają na wódę, prochy i co tom ich jeszcze kręci.
-
Do mojego kolegi z pracy, przyjechał sobie na odwiedziny szwagier- miłośnik torentów.
Przypiął się do WIFI i ściągnął sobie parę- dosłownie parę- kawałków. Po czym pojechał do domu, no bo to ileż można siedzieć komuś na łbie.
Przyszedł rachunek do kumpla- 1800 euro
Wychodzi 900 za jeden.
Taniej było by kupić płytę
:)
albo
:(
-
No nie, tylko te na które czekam i od tych najbardziej ukochanych.
Czyli pewnie 1 płytę na 3 lata (dwóch najulubieńszych wykonawców wydających dziś raz na sześć lat).
Tyle wychodzi zakupów w zakupach, ile mniej więcej cukru w soli...
Artyści się wypinają i już część nie wydaje płyt. Tylko pojedyncze single w streamingu albo album tam. Jeśli ktoś się nie przestawi, to nowych utworów sobie nie posłucha. teraz wiadomo, dlaczego tak się dzieje...
Słuchawek przewodowych też zaraz nie będzie. Kupować teraz, póki są jeszcze. Bo jak ludzie nie kupują płyt i im kabel przeszkadza, to co na siłę zmuszać...
Kochają siebie i swoje wygody, a nie tych, którzy tworzą i dostarczają efekty swojego talentu.
-
Matko jedyna jaki ty jesteś sfrustrowany.
STOP.
Czy może podążasz drogą jakiejś prowokacji ? :)))
-
Matko jedyna jaki ty jesteś sfrustrowany.
Zwykle skutki biorą się ze stanu faktycznego. Przecież cały czas piszesz o sobie, więc z jakiego powodu mam czuć frustrację?
Analiza, ile jest cukru w cukrze raczej zakłada, że za dużo albo za mało. U mnie jest odpowiednio, czy jak to mówią: w sam raz, więc o mnie nie ma tu słowa.
Prowokacja też nie, zwyczajną średnią statystyczna można ewentualnie wykryć. Na przykładzie tych, którzy coś o sobie zechcą powiedzieć :-)
Temat się rozwija dzięki Tobie, więc nie STOP, ale DALEJ... Mimo że o cukrze, to przecież słodzić sobie nie będziemy. Wystarczy szczerość w opiniach. Chciałbyś być dziś artystą nagrywającym muzykę?
Chciałbyś być producentem wysokiej klasy urządzeń, mając wgląd w ofertę sprzętu z Chin?
Polecisz komuś dobry sposób na weryfikację jakości jego zestawu hi-fi?
* * *
Z każdej strony się stawiając może być duża zawartość cukru albo spadający jego poziom. Niestety, czasy nie są takie (jak lata 8-te), że wszystko jest mniej więcej constans. Wybory konsumentów są inne niż wtedy. To jest trzeźwa i neutralna ocena (nie kupujesz DZISIAJ płyt - jak większość...), nie wiem dlaczego bierzesz to do siebie :-))
-
Nie chciałem Cię urazić, odebrałem wpisy jako personalne. Trudno.
-
Kochają siebie i swoje wygody, a nie tych, którzy tworzą i dostarczają efekty swojego talentu.
Tak właśnie-super!!!!
-
Przyjmuję kufel, fajny - dziękuję. Na jego zawartości mi nie zależy.
S E R D E C Z N O Ś C I za ten G E S T.