Audiohobby.pl

Audio => Słuchawki => Elektrostatyczne => Wątek zaczęty przez: Audiohobby.pl w 02-06-2015, 19:39

Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: Audiohobby.pl w 02-06-2015, 19:39
Czekamy na pierwsze wrażenia. Zapraszamy do dyskusji.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: Jarek2 w 02-06-2015, 19:56
To ja pierwszy. Z prośbą o wyjaśnienie.

Na ostatnim AS w hotelu Tulipan była fajna prezentacja Staxów. Od najdroższych do najtańszych (najtańsze od okna wychodzącego na ul .Towarową).
Przesłuchałem wszystkie i ... najbardziej spodobały mi się te najtańsze. Wydało mi się to podejrzane, obszedłem całą wystawę w hotelu i wróciłem do Staxów. Znowu przesłuchałem wszystkie i ... no wiecie.

Co jest nie tak?
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: wiktor w 02-06-2015, 20:15
Cała seria Lambd (w tym Sigmy) to bardzo udane słuchawki. Od lat osiemdziesiątych Stax sprzedał ich kilkadziesiąt razy więcej niż razem wziętych Omeg, 007 i 009.

To nie przypadek. Nawet szefowie Staxa uznali jeden z modeli Lambd - SR404 za najbardziej udany w historii swojej firmy.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: minczin w 18-06-2015, 21:27
Słowem wstępu
Po zasięgniętych wcześniej informacjach nie spodziewałem się po zestawie nic szczególnego, szczególnie po samych słuchawkach, jednak miałem nadzieję, że wzmacniacz zagra lepiej od mojego modowanego SRM-1. Jak było, opisałem niżej :)

Ergonomia
Słuchawki w porównaniu do SR-Lambda są znacznie cięższe. Jakość wykonania zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Przylegają mocno do głowy, trzeba zaznaczyć, ja mam z tym problem, bo czułem się po 10 minutach jakbym miał głowę w imadle. Przy nich Lambdy znikają i nie czuć ich niemalże wcale. Plusem jest oczywiście to, że możemy wykonywać bardziej swobodne ruchy nie martwiąc się przy tym, że zgubimy je po drodze.

Scena
Scena w słuchawkach SR-Lambda jest bardziej swobodna, ma więcej powietrza i znacznie lepszą lokalizację instrumentów oraz jest obszerniejsza. W SR-307 jest skondensowana. Pierwszy plan mocniej rzucany na twarz. Grają bardziej bezpośrednio oraz delikatnie bliżej. Można to przyrównać mniej więcej w ten sposób: Lambdy z odległości 1/3 sali, 307ki z pierwszych rzędów.
W SR-Lambda mamy do czynienia z wyraźnym podziałem na plany, które u konkurenta są lekko zlane ze sobą. Scena w SR-307 jest dość wąska z mniejszą głębią, sporo mniejszą. Porównując szerokość obrazu jaki widzimy przed słuchaczem, czyli pole widzenia – SR-307 60 stopni, natomiast SR-Lambda 90, gdzie dodatkowo uczucie głębi jest dwukrotnie większe.

Barwa
Gitara akustyczne na SR-307 jest nieco bardziej płaska. Mniej zróżnicowana. Można odczuć wrażenie zaakcentowania jej wyższych rejestrów, mocniejszy tzw. peak. Wokale są mniej naturalne daje się usłyszeć sztuczność w kreowaniu dźwięku. Brakuje mu swobody. Może być to spowodowane faktem, że słuchawki były wcześniej tylko u kolegi Bathuss’a i są niewygrzane. SR-Lambda grają bardziej analogowo. Posiadają mniej najwyższych rejestrów, jednocześnie sprawiając wrażenie większej naturalności przekazu. Ogólnie barwę obydwu par można określić mianem ciepłych patrząc przez pryzmat dynamików.

Wokal/średnica
Lambdy lepiej oddają mikrodetal. Grają dźwiękiem bardziej detalicznym i namacalnym. Kreują więcej zniekształceń, dając tym samych namiastkę lampowego brzmienia. Mogą nas zaszczycić także większą swobodą i mniej zbitym dźwiękiem.

Bas
SR-Lambda w tym zakresie są twardsze i bardziej punktowe, zaś SR-307 lekko „punchy”, na miarę basu z Beyerdynamica, który pamiętam z DT990 oraz DT931. Niektórzy mogliby odnieść wrażenie, że 307tki grają z lepszym wypełnieniem w tym paśmie. Jednak dla mnie są mniej równe oraz nachalne.

Góra
To najmocniej wyróżniający zakres pasma obydwu modeli słuchawek zaraz po scenie dźwiękowej. Odnoszę wrażenie, że akurat tutaj SR-307 są lepsze. Oddają to pasmo bliżej cechom naturalnym instrumentów. Tym samych sprawiając wrażenie większej naturalności. Góry w tym modelu jest więcej, jednak jest to nieznaczna ilość. Lambdy natomiast grają bardziej analogowo i mocniej zaokrąglają wyższe częstotliwości. Nie jest to jednak taka różnica, aby można było odczuwać niedosyt.

SRM-1 mk1 + SR-307
Słuchawki dostają więcej powietrza. Scena ma większą głębię. Podczas odsłuchu odniosłem wrażenie lepszego napędzenia słuchawek. Były obficie wypełnione na basie i posiadały obszerniejszą scenę. Dało się zauważyć większą ilość wpompowanego w nie życia i muzykalności względem 323S.

323S + SR-307
Dźwięk rysowany grubszą kreską, bardziej analitycznie. Brakuje im nieco wypełnienia. Scena zostaje spłaszczona, a słuchawki stają się bardziej bezpośrednie i grają dźwiękiem bliższym słuchaczowi. Oddają gorzej fakturę oraz mikrodetal.

Podsumowanie
Uważam, że SR-307 grają przynajmniej klasę słabiej od SR-Lambda. Wzmacniacz łapie także gorszą synergię z tymi słuchawkami, aniżeli SRM-1. Jednak obydwie pary grają niezwykle podobnie pod względem sygnatury dźwięku. Zarówno barwą, ilością basu jak i średnicą. Zdecydowanie na plus wybija się kreowanie sceny w Lambdach, która jest obszerna, z dobrą lokalizacją źródeł pozornych oraz kreowaniem trójwymiarowej przestrzeni. SR-307 grają natomiast  bardziej bezpośrednio, przez co możemy odnieść wrażenie zbytniej nachalności. Przy mocniejszych klimatach może być to plus.
Do porównania użyłem także interkonektu Stax’a dołączonego do zestawu jednak po usłyszeniu zdegradowanego sygnału dałem sobie z nim spokój.

Sprzęt użyty w recencji:
- SR-Lambda 1979r., SR-307
- DAC Mytek Stereo192-DSD
- Wzmacniacz SRM-1 mk1 (wymienione kondensatory w sekcji zasilania), SRM-323S
- Interkonekt Ear Stream SunRise, Supra USB 2.0, Zasilający DAC Supra LoRad

Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: Krzysztof_M w 19-06-2015, 09:19
Dzięki za recenzję. Po takim opisie wbrew pozorom, nabrałem większej chęci na skosztowanie takich Lambd jak Twoje. Ja posiadam wersję PRO, przyznam, że zaciekawiło mnie jak mocno inaczej sprawuje się wersja Normal.
Muszę poszukać takowych na rynku :)
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: brodacz w 19-06-2015, 10:16
Mi opis Lambd Minczina bardzo pasuje do moich Lambd Pro
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - sprawy organizacyjne
Wiadomość wysłana przez: gruby w 22-06-2015, 14:08
w takim razie zamieszczam tekst tutaj:
Po krótkich oględzinach podpiąłem cały zestaw, założyłem słuchawki na głowę i... i miałem efekt WOW. Zawsze czytałem, że Staxy to nie orgazm od pierwszego założenia, a sprzęt, do którego trzeba się przyzwyczaić aby doceniać. U mnie się to nie sprawdziło. Acz nie był to efekt WOW spowodowany spektakularnością grania, jakimś cudem świata, usłyszeniem trąb jerychońskich. Był mianowicie spowodowany, że te słuchawki grają jak słuchawki :) Ale bardzo czysto, łagodnie, naturalnie, muzykalnie, a zarazem rozdzielczo, szybko, precyzyjnie. Od razu przyszło mi do głowy, że już to kiedyś słyszałem... ale o tym później.

Teraz jak gra ten zestaw? Jeśli jesteście fanami Beyerów dt990 edition 600ohm to jest to coś dla Was. Wg mnie te Staxy to bardzo dobre rozwinięcie właśnie tych słuchawek (co trzeba dodać to porządnie napędzonych, z synergicznym torem i rekablowanych - bo jednak stock podpięty do bele czego gra sporo gorzej). Podobny charakter, podobny balans tonalny - acz po prostu lepsze, bez niektórych ich wad. Przede wszystkim równiejsze, łagodniejsze, z bardziej nasyconą średnicą.
Słuchawki grają raczej po jaśniejszej strony mocy, acz nie tworząc w tym aspekcie przesady. Całość podana jest bardzo muzykalnie, przystępnie, łagodnie, a jednocześnie w miarę szybko, rozdzielczo i precyzyjnie.
Góra to wg mnie najmocniejsza strona tych słuchawek. Jest "analogowa", ładnie zaokrąglona a przy tym bardzo rozdzielcza. Jest całkiem rozciągnięta potrafiąc oddać zarówno grubość blach, jak i blask przy najwyższych rejestrach. Jest łagodniej niż we wspomnianych Beyerach, a nawet Hifimanach HE500, które to też stanowiły mój punkt odniesienia. Od Beyerów jest też mniej szeleszcząca, precyzyjniejsza, bez zbędnych przydźwięków.
Środek pasma jest troszkę przechylony ku górnym partiom. Średnica jest bardzo muzykalna, barwna, ale czasem brakowało mi masy instrumentów takich jak kontrabas, fortepian, dęciaki czy w mocniejszej muzie gitary elektryczne. Dt990 nie są tak gładkie, nasycone, mają trochę płytsze wokale - acz cechują się większym dociążeniem. Różnice jednak nie są tu wbrew pozorom duże. HE500 to już nieco inna bajka - jest zdecydowanie masywniej i z jeszcze większym nasyceniem, kolorytem. Ale co ciekawe mimo tego odebrałem to pasmo w HE500 też jako ostrzejsze. Bardziej agresywne, gdzie w Staxach była to oaza spokoju, miód na uszy.
Dolne partie znów przywodzą na myśl niemiecką szkołę Beyerdynamica. W Staxach jest nieco mniej dołu i nie ma on takiego kopa, ale nie jest to duża różnica. W żadnym wypadku po przesiadce w Staxach go nie brakowało. Miał odpowiednią moc, będąc też bardziej z tych miękkich niż twardych, sztywnych - acz z zachowaniem dobrej kontroli, minimalnie lepszej niż w dt990. Niestety do HE500 nie ma porównania. Te planary potrafią zejść niżej, mają lepszy impakt i jednocześnie potrafią bardziej zróżnicować dźwięki w tym paśmie.

Scena jaką oddaje recenzowany zestaw nie jest szczególnie rozbudowana. Jej budowa kolejny raz przypomniała mi dt990 Edition 600ohm. Nie jest to napowietrzenie, przestrzeń i "głośnikowe" granie HE500. Pierwszy plan dość blisko, poszczególne warstwy rozłożone poprawnie. Na szerokość też w skali Beyerów, więc krzywdy nie ma acz hektary to nie są. Jednak od nich w Staxach jest zdecydowanie lepiej w kontekście holografii. Instrumenty są rysowane precyzyjniej, mniej rozłożyście, co w parze z lepszą separacją daje bardzo dobre rezultaty. Takiego spokoju scenicznego. Czystości, nienachalności. Nie jest to zmiana rewolucyjna acz dobry krok do przodu w stosunku do jednych z moich ulubionych dynamików. HE500 w tym polu są jeszcze lepsze, pomimo, że tu instrumenty są większe, masywniejsze. Większa przestrzeń i powietrze między instrumentami robi tu jednak swoje.

Jakie więc wrażenie zrobił na mnie testowany zestaw Stax SRM-323S + SR-307 ? Bardzo dobre. Jeśli miałbym napisać w paru słowach co je wyróżnia to lekkość, zwiewność, niesamowity spokój i łagodność. Spokój i łagodność jakich jeszcze nigdy nie słyszałem na żadnych innych słuchawkach. To jest chyba ta magia elektrostatów. Cechy nieosiągalne zarówno dla przetworników dynamicznych, jak i wg moich uszu też ortodynamicznych.
Nie są to jednak słuchawki, które bym nabył, bo bardziej mi leży charakter HE500, stajni Audeze, zwłaszcza w kontekście bardziej naturalnej moim zdaniem barwy. Jako kolejny zestaw Staxy są natomiast zbyt drogie (bo musiał by być to cały zestaw, nowy obecnie wyceniany na prawie 6000pln) i zbyt podobne do dt990. Jeśli ktoś natomiast szuka takiego charakteru, albo potrzebuje upgrade'u właśnie swoich Beyerów to zachęcam. Słuchawki na długi czas - zarówno w kontekście godzin spędzanych na bieżących odsłuchach jak i prawdopodobnego usidlenia na lata, powodując, że nie będzie się chciało szukać niczego nowego. Nie jest to hit w kontekście relacji cena / jakość, ale na pewno pozycja do musowego odsłuchu...

ps. przed jednym muszę ostrzec. Jeśli dostaniecie kiedyś taki zestaw z IC Staxa to od razu ten kabelek pomińcie. Mój grubbbyNatureReference pokazał, że kabel Stax tylko ogranicza ten zestaw. Gorsza dynamika, holografia, rozdzielczość. Gra ciaśniej, nie tak czysto... po prostu muli psując ocenę całości.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: piorut w 08-07-2015, 00:31
Witam,

     na początku chciałbym zaznaczyć, że nie słuchałem kompletnie nic od wielu miesięcy na słuchawkach. Kiedy zobaczyłem wspaniałą możliwość wzięcia udziału w odsłuchach elektrostatów (nigdy nie słuchałem tego typu słuchawek) to pomyślałem, że szkoda byłoby nie skorzystać.

Opiszę w prostych słowach (nie potrafię analizować i rozbierać na czynniki pierwsze jak wielu kolegów, nie mam też bogatego doświadczenia) jakie wrażenie wywarły na mnie Staxy oraz krótko porównam je do innych słuchawek.
 
Na początku pierwszy odbiór: sucho, bez emocji i wolno. Totalne zaskoczenie, ale pamiętam jak pierwszy raz słuchałem ortodynamicznych słuchawek to przez tydzień się "zmuszałem" do ich brzmienia. Aż odłożyłem Staxy trochę zawiedziony (była tylko chwila w sobotę na odsłuchy).

Następny dzień:
cóż za spokój, spójne granie, niemęczący przekaz. Tu wszystko pasuje. Wszystko jest zespolone, delikatne i ulegam temu czarowi. Czasami brakuje mi tylko wokalu bardziej grającego z przodu, otaczającego mnie, ale to przyzwyczajenie z Yamah YH-100.

Obojętnie jaki gatunek odtworzyć  - Staxy materiał podają wspaniale. Rozdzielczość, faktura instrumentów - tu słyszałem nowe rzeczy. Jeśli chodzi o barwę i grający solo fortepian to nie dyskredytowałbym YH-100 względem Staxów.

Natomiast jeśli miałbym słuchać pojedynczy instrument na tle innych to widzę tutaj dużą przewagę Staxów nad YH-100, nie wspominając o moich pozostałych słuchawkach. Miałem dużą przyjemność, by śledzić tyle dźwięków z osobna, nic się nie zlewa, możemy wszystko rozróżnić. Ale też nie ma takiego obowiązku, słuchawki nie narzucają analitycznego stylu, jeśli chcemy się skupić nad całością przekazu to nie będzie z tym problemu. Wystarczy zatopić się w dźwięku.

Góra jest delikatna, ale wyraźna, bardzo dobrze oddana, nie ma problemu z detalem, co uważam za największą słabość w YH-100.

W poprzednich recenzjach natknąłem się na opinię o dość bliskim graniu SR-307, potwierdzam, choć YH-100 są dla mnie jeszcze bliżej. Czasami wolę tak jak prezentują to SR-307, a czasami jak Yamahy. Ze względu na przyzwyczajenie do brzmienia Yamah nie odczuwałem dyskomfortu jeśli chodzi o scenę w SR-307, choć jestem ciekaw jak może to wyglądać w wyższych modelach.

Słucham i czasami nie wierzę jak to może grać z taką kulturą, gracją, bez względu na materiał. Można by zarzucić, że nie ma czasami tej "masy" dźwięku co w YH-100, jeśli ktoś ma takie preferencje. Zarówno jeśli chodzi o dolne rejestry, jak też jako całość dźwięku. W SR-307 tego nie doświadczyłem, to inny typ grania, ale to nie wada. Choć osobiście dla mnie mogłoby być w nich więcej masy, to sam balans tonalny bez zarzutu.

Natomiast tak jak byłem przekonany o doskonałym graniu całości (no może trochę oprócz wysokich tonów) przez YH-100 to zakładając SR-307 wydawało mi się, że to one są tego bliżej (nawet gdyby odjąć im punkt za brak tej masy).

Spróbowałem kilku gatunków i SR-307 w muzyce poważnej pokazują detal, rozdzielczość na niespotykanym poziomie, rock - wszystko oddane prawidłowo, ale wg mojej preferencji dźwięk mógłby być bardziej dociążony, dla ciekawości puściłem metal - na blachach usłyszałem rzeczy, których wcześniej nie wychwyciłem, choć to nie jest gatunek dla Staxów.  Monotonny triphopowy utwór i na SR-307 jak dla mnie największa głębia barwy.
Ergonomia słuchawek bardzo dobra, nie spadają z głowy, wygodne. Zastanawiałem się tylko jak wielkość uszu, może wpłynąć na postrzeganie szczególnie dolnego pasma. Delikatnie odchylając te słuchawki od uszu (czy to w dół, czy w górę) przybywa basu (oczywiście wszystko się pogarsza). Ale jeśli ktoś ma większe uszu i samoistnie nie do końca zmieszczą się to czy może przez to odebrać brzmienie Staxów w nieprawidłowy sposób?

Co do Sennheiserów HD580 - nie były w stanie dotrzymać kroku, podczas odsłuchiwanego materiału grające być może równiej (całościowo) od AKG K340, ale najmniej ciekawe w tym zestawieniu, po przesiadce ze Staxów wydawały się matowe, bez energii. AKG K340 - porównując do Staxów zauważyłem na płycie zespołu Skalpel jak zaburzony jest balans tonalny, perkusja mi w AKG wręcz przeszkadzała, wychodziła przed szereg (ale to się wie dopiero jak się ma w pobliżu Staxy). Porównanie brzmienia trąbki, saksofonu jest nie na miejscu w stosunku do SR-307, tak samo brak spójności przekazu, wszystko wydawało się zaburzone.

Wady te są odczuwane jak robiłem bezpośrednie odsłuchy i porównania. Na co dzień potrafię zachować dystans i aż tak bardzo mi to nie przeszkadza.

Natomiast gdybym miał porównać YH-100, których używam najwięcej (choć teraz od dłuższego czasu jest zastój) do SR-307 to oprócz gorszej góry, Yamahy w trakcie bezpośrednich porównań nie urzekły mnie możliwością rozkładania i śledzenia poszczególnych instrumentów. Do momentu pojawienia się Staxów Yamahy uważałem za doskonałe do operowania całością dźwięku (bez analizy, po prostu słucham i słyszę spójność w porównaniu do dynamików), ale wydaje mi się, że i w tym elemencie SR-307 podniosły poprzeczkę wyżej. Na odsłuchy przeznaczyłem kilka godzin w trakcie jednego dnia tak naprawdę. Żałuję, że więcej nie mogłem, tak niestety wszystko było bardzo intensywne, ale zabrakło odstępów w odsłuchach. Przestawienie się ze Staxów na YH-100 lub odwrotnie również wymaga przyzwyczajenia, kto wie być może po kilku dniach obcowania miałbym trochę inne wnioski.

Za wzmacniacz do moich domowych słuchawek robi Yamaha CA-1010, co też pewnie nie jest optimum.

Słuchawki to dostarczony zestaw Stax oraz Yamaha YH-100, AKG K340, Sennheiser HD580. Źródłem był Denon DCD-3000, wzmacniacz słuchawkowy ;) Yamaha CA-1010, IC Conducfil 8896 (wydawało mi się, że było z nim dynamiczniej w porównaniu do fabrycznego przewodu).

Dziękuję bardzo za możliwość wypożyczenia i przesłuchania zestawu Stax. Dla mnie to ogromne i pozytywne doświadczenie. Póki co zostaję przy tym co mam, ale kto wie (a znając siebie)...być może w przyszłości zacznę polowanie na portalach aukcyjnych.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: Krzysztof_M w 08-07-2015, 10:47
Dzięki za fajną recenzję. Wyszło bardzo swobodnie i nie na siłę, bez audiofilskiej poezji, tak od serca :)
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: Karol w 08-07-2015, 13:37
...
Co do Sennheiserów HD580 - nie były w stanie dotrzymać kroku, podczas odsłuchiwanego materiału grające być może równiej (całościowo) od AKG K340, ale najmniej ciekawe w tym zestawieniu, po przesiadce ze Staxów wydawały się matowe, bez energii. AKG K340 - porównując do Staxów zauważyłem na płycie zespołu Skalpel jak zaburzony jest balans tonalny, perkusja mi w AKG wręcz przeszkadzała, wychodziła przed szereg (ale to się wie dopiero jak się ma w pobliżu Staxy). Porównanie brzmienia trąbki, saksofonu jest nie na miejscu w stosunku do SR-307, tak samo brak spójności przekazu, wszystko wydawało się zaburzone.

Wady te są odczuwane jak robiłem bezpośrednie odsłuchy i porównania. Na co dzień potrafię zachować dystans i aż tak bardzo mi to nie przeszkadza.
...

@piorut, dzięki za rzetelny opis. Podobnie jak Ty, odbieram granie Staksów.
Nie słuchałem modelu SR-307. Cieszy mnie wiadomość, że ta wspaniała równowaga tonalna jest udziałem i 307, a nie tylko wyższych modeli. Potwierdzam też Twoje spostrzeżenie, że te wszelkie różnice na plus czy minus, wyłapuje się w momencie porównań i wtedy są najbardziej znaczące. Zauważyłem, że po przejściu na te "lepsze słuchawki”, szybko te ich zalety i przewagi przyjmuję za normę i zwyczajnie mi powszednieją.
Prawdę mówiąc, na te "istotne wady", odkryte przy porównaniach, po krótkim czasie też przestaję zwracać uwagę.
I jakby to nie brzmiało, to uważam to za całkiem naturalne. Bo, na co dzień, słuchamy przecież muzyki a nie sprzętu.
A muzyka potrafi sprawić, że przestajemy zwracać uwagę na coś takiego, jak sprzęt czy jakość nagrania.
To jest ta magiczna siła, która pozwala o tym wszystkim zapomnieć i zatopić się w innym świecie.
Choć ja osobiście, lubię mieć tą świadomość, że sprzęt mam dobry i nic mu nie brakuje. :-)
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: Audiohobby.pl w 08-07-2015, 14:20
Dziękujemy za napisanie recenzji.


Przy okazji prosimy, aby Koledzy, którzy wcześniej dostali sprzęt opublikowali swoje sprawozdanie z odsłuchu.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: Ged w 08-07-2015, 17:40
Panowie, kto jeszcze nie napisał sprawozdania - dawajcie :) Naprawdę fajnie się to czyta!

Piorut - czy możesz zrobić zdjęcie całej szafki/stolika na audio?

Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: piorut w 08-07-2015, 19:33
@Karol
zakładam, że pewnie wiele rzeczy mogłoby się zmienić, gdyby zacząć iść w górę w poszczególnych modelach Staxa (i mogłoby wyjść, że Omegi są lepsze od tych co miałem itd., pewnie tak jest), ale to co odnosi się do zapewnienia równowagi tonalnej nie powinno się zmienić, bo w tym czy innym modelu to chyba cecha, która nie może się zmienić (co innego barwa, scena, ale zachowanie proporcji nie może się zmienić jeśli mowa o równowadze) i to mi się bardzo podobało, taka powtarzalność (świadcząca o klasie sprzętu) na każdym materiale. Również uważam, że chodzi o radość z muzyki w największym stopniu (i od pewnego, wcale nie topowego poziomu jest już dobrze sprzętowo), ale oczywiście warto pobawić się brzmieniem, sprzętem, porównywać (dzięki temu też poznajemy muzykę, realizację płyty, słyszymy nowe rzeczy, czyli coś co muzyk czy realizator chciał nam przekazać), a mieć poczucie, że ma się coś sprzętowego o czym marzymy jest jak najbardziej w porządku.


Cieszę się, że mogłem podzielić się opinią i naprawdę jeszcze raz dziękuję, za coś tak niespotykanego w dzisiejszych czasach jak nieodpłatne wypożyczenie do domu (najlepsze warunki by zapoznać się ze sprzętem w spokoju) oraz możliwość umieszczenia subiektywnej, niewymuszonej opinii.

@w.luczynski - próbowałem napisać PW, ale skrzynka zapchana, daj znać jak będzie na niej miejsce.






Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: belesiu w 13-07-2015, 16:53
No dobra koledzy, zróbcie trochę miejsca - teraz ja się nieco uzewnętrznię:

„Błogosławieni głusi, albowiem oni hajendu pragnąć nie będą”.
Moja droga przez coraz wyższą jakość dźwięku docierającego do uszu zaczęła się jakieś 30 lat temu, gdy mój przyjaciel (pozdrawiam Roberta) za ciężko zarobione przez ojca-emigranta w NRF (tak się wtedy pisało) pieniądze kupił przenośny odtwarzacz kasetowy marki STEREO ze słuchawkami Panasonic (odtwarzacz też był tej marki, ale stereo było napisane wielkimi literami, więc...) oraz oryginalną kasetę Fugazi (Marillionu). Przepaść dzieląca nasze poprzednie doświadczenia muzyczne (Kasprzak/Grundig RS232) od nieba, które było nam dane za życia nawiedzić, była niewyobrażalna. Byłem przekonany, że już nigdy w życiu tak ogromnego skoku jakościowego nie będzie mi dane doświadczyć.

Byłem i jestem, bo rzecz jasna, tamtego uczucia nie przebije nic, ale ostatnie trzy dni udowodniły mi, że jednak ciągle w moim życiu jakieś rewolucje (przynajmniej w sferze odbioru dźwięku) są możliwe.

A wszystko zawdzięczam forum Audiohobby.pl i jednemu z jego guru – Wiktorowi, który dał chętnym możliwość poobcowania weekendowo z zestawem słuchawkowym Stax 3170. Zapisała się grupa zacna, same tuzy forów wszelakich, diajłajowcy, recenzenci albo przynajmniej Znawcy. I ja – bidulek, co jeszcze kilka dni wstecz był przekonany, że Fidelio L2 to już naprawdę reprodukują dźwięk, że ho ho.

Co się zatem wydarzyło takiego rewolucyjnego i czy będę dzielił swoje życie na Ante i Post Stax?

W piątek wieczorem, kiedy już wszystkie stworzenia duże i małe (żona, córka, pies i kot) przeszły w tryb hibernacji, wyciągnąłem z ogromnego pudła słuchawki właściwe (nausznicae vulgaris) i energizer i podłączyłem je do następującej konfiguracji:
- źródło zupełnie pierowotne - mini komputer z dedykowanym wyłącznie odtwarzaniu muzyki serwerem Daphile, który to czyta (i robi to wspaniale) wszystkie formaty plików cyfrowych ze wszystkiego co się do niego podłączy (aż czuję wibracje powietrza od tego grymasu niesmaku, który pojawił się na twarzach co bardziej ortodoksyjnych wyznawców winyli, lamp i wszelkich innych analogów). Ten to właśnie Daphile odtwarzał muzykę w formacie FLAC zarówno z plików, z podłączonego pendrive'a, jak i strumieniowo z TIDALA HiFi.
- źródło niezupełnie pierwotne (w skrócie DAC) - Audio-gd 11.32
Z DAC-a za pośrednictwem kabli, które przyjechały razem ze Staxami, sygnał powędrował prosto do energizera, gdzie nabrał mocy właściwej i rozpętał istną burzę elektrostatyczną, zamieniając na mniejsze bądź większe wyładowania sygnał zapisany w następujących zbiorach danych:
(pozwolę sobie kolejno wtrącać moje odczucia, pojawiające się w trakcie docierania do mnie efektów opisanych powyżej zjawisk, które to właśnie (odczucia, nie efekty) kilka akapitów wyżej nazwałem rewolucją)

1. Mozart – Requiem – London Symphonic Orchestra pod Sir Colinem Davisem

Nie wiem, jak dobre to wykonanie, ale teraz jest wyraźnie lepsze. Poprawiła się przede wszystkim sceniczność całej realizacji. Nie umiem poprawnie nazwać wszystkich instrumentów, które wzięły udział w nagraniu, ale potrafię z bardzo dużą dokładnością wskazać, gdzie znajdowały się w jego trakcie. Bardzo wiele zmieniło się w kwestiach wokalnych. Szczególnie panie śpiewające z przodu rozkleiły się (to znaczy ich głosy uległy silnemu odseparowaniu, przez co dużo łatwiej jest mi śledzić ich partie) a i reszta chóru dociera dużo precyzyjniej (do tego stopnia, że odbieram przeróżne pomruki, pochrząkiwania, mlaskanie i inne zabiegi oralne, których celem zapewne jest przygotowanie się do jakiejś szczególnej ekwilibrystyki wokalnej – ha! - nie wiedzieli, że ja ich tu w Staxach przypilnuję, czy świewają, co Mozart kazał, czy na pogaduchy przyszli…)
Tak więc, są aspekty, w których więcej nie musi znaczyć lepiej :)

Podsumowując – zestaw Staxa ożywia i urozmaica realizacje muzyki klasycznej – zarówno chóralnej jak i orkiestrowej. Nie chcę się silić na specjalistę, bo klasyka to zaledwie około 10% mojego czasu z muzyką, ale odnoszę wrażenie, że tutaj zysk jest najwyraźniejszy i pewnie gdybym uzależniał moje decyzje zakupowe od jakości reprodukcji tego gatunku, to od dzisiaj zbierałbym na Staxy.

2. Jan Garbarek – Visible World

Czy ja napisałem powyżej, że w klasyce zysk jest największy? No to bzdurę napisałem. Szelesty, podmuchy, wybrzmienia, cyknięcia. Wszystkie dźwięki, które da się wydobyć z instrumentów perkusyjnych brzmią na tej płycie po prostu nieziemsko. Nie wiem (i chyba nie chcę wiedzieć) jak to jest możliwe, że słychać tak dobrze tak drobne zdarzenia dźwiękowe, ale chwała Japończykom za to, że uzasadniają zakupy dobrze zrealizowanych płyt. Rzeczywiście – świat staje się widoczny, szczególnie po zamknięciu oczu. Muzyka angażuje w 100%. Nie ma to nic wspólnego z tzw muzyką relaksacyjną i nagranymi w jakichś zaawansowanych systemach przestrzennych (binaureal czy jakoś tak) odgłosami potoków i innych szumów wiatrów. Garbarek (a może Stax) wyczarowują powietrze, wodę, ziemię i ogień z dość prostego instrumentarium. Oczywiście – saksofon z przodu, ale bas mruczy i krąży a wszystkie przeszkadzajki (na tej płycie sens tej nazwy ginie) rozciągają się od prawa do lewa i od tyłu po horyzont pozwalając na orientowanie się we wszystkich zdarzeniach, które wokół nas się rozgrywają. A dzieje się tu… Genialnie.

3. Świerszcze, psy, krzyki, gitara, patos – czyli Amused to death – Roger Waters

Płyty takie jak ta powinny być dołączane do zestawu Staxów w tak zwanym "bundlu" z dopiskiem, jaki stosuje Chesky - „usłysz różnicę”. Wydaje mi się jednak, że o ile w nagraniach klasycznych i jazzowych tylko techniczni realizatorzy dźwięku myślą o tym, w jaki sposób przedstawić dźwięk na płycie, to właśnie na płytach Watersa słychać, że sceniczność muzyki jest co najmniej równie istotna jak pozostałe jej walory artystyczne i jest projektowana równie wcześnie. Waters wymyślił wszystko tak, aby słuchacz nie miał chwili wytchnienia i ciągle odkrywał nowe smaczki zarówno w sferze fabularnej jak i w kwestiach realizacyjnych. Banałem będzie jak napiszę, że usłyszałem tutaj więcej przez te kilkadziesiąt minut, jakie mogłem poświęcić tej płycie na Staxach, niż przez 20 lat jej słuchania na wszystkim innym, na czym jej wcześniej słuchałem. Wiem, że ludzie wymieniają się informacjami na temat rasy szczekających psów, gatunków świerszczy, odległości burzy i innych zapisanych na tej płycie zdarzeń. Nie ma co pisać, trzeba tego słuchać (i czekać, aż Fajans coś nowego wyda).

Nota bene – poprzednie płyty Watersa to też absolutna pierwsza liga jakości dźwięku i rozbudowania fabularno-scenicznego.

4. Talk Talk – The Colour of Spring

Klimat nostalgii, oczekiwania, nadziei – to sporo niskich dźwięków do przekazania. Nie jest to wprawdzie techniczny death metal i bas nie musi aż tak ciężko pracować, niemniej jednak słuchawki w dolnych rejestrach mają co robić i musi to być praca wykonana porządnie. O górę (której też jest bardzo dużo, bo w tej płycie powietrza jest tyle, że balony można dmuchać) byłem spokojny. Nie wiedziałem tylko, jak słuchawki poradzą sobie z basem (naczytałem się pierdół, że elektrostaty nie radzą sobie z basem to i obawy rosły).

Ilościowo może faktycznie – jakiejś klęski urodzaju tutaj nie ma, ale za to jakościowo...
Żeby nie wprowadzić jakichś wątpliwości – jeśli basu byłoby choć odrobinę więcej, niż dają Staxy – byłoby go zbyt dużo. Jest tam gdzie ma być, trwa tyle, ile ma trwać i jest go tyle, ile trzeba. Dociąża, nie spowalnia, niczego nie przykrywa – idealnie. A średnica i góra sprawiają, że piszę ten akapit trzecią godzinę, bo nie umiem się oderwać od słuchania płyty, którą znam na pamięć w każdą stronę. No ale przecież nigdy nie słuchałem jej w taki sposób – jednocześnie analityczny (bo muzycy rozeszli się po scenie i każdy mocno pilnuje swojego miejsca) i syntetyczny (bo dźwięki doskonale się uzupełniają i znajdują niesamowicie silne oparcie w wyraźnym, ale wcale nie mocno akcentowanym rytmie, który czuć jako ruch powietrza wdychanego i wydychanego w trakcie spaceru po lesie, świeżo po burzy). I znów Hollis nie przewidział, że ktoś go będzie tak pilnie słuchał i zostawił na płycie mnóstwo śmieci (jakieś mruknięcia, uwagi do muzyków, komentarze – a może to tak miało być – nie wiem).

5. Reszta świata

Mam kilkadziesiąt ulubionych płyt – raczej 90 niż 20. Głównie słucham rocka progresywnego, różnych odmian metalu, post rocka, klasyki w dużych składach, smooth jazzu. Oczywiście w ciągu tych trzech dni nie udało mi się posłuchać wszystkiego, czego bym chciał posłuchać. Wszystko jednak, co zagrało, zagrało wyraźnie lepiej. Największa radość w nowej odsłonie dawała mi scena. W tej dziedzinie słuchawki Staxa są absolutnie nie do pobicia i gdybym sam nie usłyszał, co się dzieje w muzyce, którą znam tak przecież dobrze, to nikomu bym nie uwierzył, gdyby próbował mi opowiedzieć. Wiele zdarzeń nabrało sensu z punktu widzenia rozwoju zdarzeń na płycie (w przypadku muzyki, której słucham, często akcja rozciąga się na wszystkie utwory i aby w całości odebrać zamysł autora trzeba mieć rozeznanie zarówno w muzycznej treści płyty, która podkreśla i uzupełnia libretto, ale również ma oparcie w geograficzno-geometrycznym rozmieszczeniu pozornych źródeł dźwięku). Idealnie precyzyjne przekazywanie partii basowych, pozwoliło wysunąć się do przodu (a często w ogóle zaistnieć) sygnałom towarzyszącym różnym zdarzeniom (niepokój wywołany ruchem, wrażenie chaosu lub porządku, spokój bądź niepokój przekazywany przez rozedrgane bądź stojące plamy dźwiękowe w wyższych rejestrach). O wielu z tych zjawisk nie miałem zupełnie pojęcia i żal mi rozstawać się ze sprzętem, który pokazał mi jak wiele mogę jeszcze usłyszeć.

Podsumowanie zalet:
- nieprawdopodobna szczegółowość, która jednak pozwala się skupić na całości (dzieje się tak chyba dzięki dość wąskiej prezentacji - jak na smartfonie z ultra wysoką rozdzielczością ekranu - bez problemu obejmiesz całość, ale po dokładnym wpatrzeniu się, wyłapiesz najdrobniejszy szczegół)
- zapierająca dech klimatyczność, ocierająca się wręcz o efekty rodem z kin 5d - drgania, muśnięcia - nie wiem jak to się dzieje, ale się dzieje, że....- bardzo dobra kontrola niskich tonów - nie jestem basolubem, więc nie będę się rozpisywał nad poszczególnymi pasmami basów - po prostu - bas jest fenomenalnie punktualny czasowo, idealnie precyzyjnie zlokalizowany, niczego nie przykrywa.
- średnica i wysokie tony to czysta poezja, ważne, że nie ma tu nadmiernej ostrości, nawet użyłbym słowa "ciepło", ale nie użyję, bo mogłoby zostać niewłaściwie odczytane.
- lokalizacja zdarzeń, brak sklejania się sąsiadujących dźwięków, możliwość śledzenia praktycznie każdego wybranego instrumentu/głosu - mistrzostwo świata.

Nie jest to jednak sprzęt bez wad.

Dość boleśnie obnaża słabe realizacje. Pewnie przestałbym słuchać Marillionu, U2, Red Box i jeszcze kilku wykonawców, których lubię (a przynajmniej niektórych ich płyt) gdybym miał ich słuchać na Staxach. Płasko, w środku głowy, jeśli już jakiś ruch, to nienaturalny…

Boleśnie odebrała też Staxa moja głowa – jej czubek mam odciśnięty tak, że nie mogę się dotknąć, szyja mnie boli a wokół uszu mam coś w rodzaju odleżyn. Ciężar na głowie i imadło na uszach to coś, do czego zupełnie nie jestem przyzwyczajony i gdyby jutro się okazało, że nie muszę słuchawek oddawać, tylko mogę słuchać kolejne trzy dni, to moja radość byłaby cokolwiek wątpliwa (na obronę Staxów też coś mam: mało kto jest tak zwariowany jak ja i siedzi 3 doby praktycznie bez przerwy, ze słuchawkami na głowie)

No i cena. Najprawdopodobniej po prostu nie jestem targetem. Staram się racjonalnie iść przez życie i dysponować zasobami tak, by ich dystrybucja świadczyła o przyjętych przeze mnie i moją rodzinę priorytetach. Dlatego równowartość dwóch średnich krajowych za (jakby nie było) słuchawki, to jednak zbyt wiele.

A szkoda – naprawdę. Bo chyba się zakochałem. Więc gdyby to były nie dwie średnie, ale takie jakieś minimalne, to kto wie...

P.S. Dziękuję koledze Paratykusowi za pomoc w przygotowaniu tekstu - kilka uwag, ale jakże celnych.
P.P.S. Przepraszam wszystkich za brak zdjęć - ale muzyka pochłonęła mnie tak, że nawet sikać chodziłem co drugi raz (niczego nie będę wyjaśniał). Więc o zdjęciach nawet nie pomyślałem - a ta hiena (kurier znaczy) już stała u drzwi i chciała krwi
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: wiktor w 13-07-2015, 19:54
Leszku,

Twoja recenzja robi wrażenie. Jak będziemy mieć banner Cytat miesiąca, to nominuję:

"Czy ja napisałem powyżej, że w klasyce zysk jest największy? No to bzdurę napisałem. Szelesty, podmuchy, wybrzmienia, cyknięcia. Wszystkie dźwięki, które da się wydobyć z instrumentów perkusyjnych brzmią na tej płycie po prostu nieziemsko".

Super!
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: belesiu w 13-07-2015, 21:59
Z przejęcia zapomniałem podziękować Ci za to, że mogłem wziąć udział w tak wspaniałej akcji. Nie chcę zabrzmieć jakoś patetycznie, ale naprawdę jestem ogromnie wdzięczny i za zaufanie i za włożoną pracę. Bez tego, pewnie gdzieś, kiedyś udałoby mi się posłuchać czegoś na takich słuchawkach - w zgiełku, na jakiejś prezentacji tudzież w innych warunkach, w których pewnie stwiedziłbym "staxy? nic nadzwyczajnego". Bo trzeba absolutnej ciszy i spokoju, żeby czar zadziałał a to można osiągnąć tylko w zaciszu (niekoniecznie swojego) domu, w wygodnym fotelu i z własnego źródła.
Dziękuję.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: brodacz w 14-07-2015, 00:29
belesiu
pro podejście do sprawy ,dziękuję !
touok ,michauczok ,SławekR cieniasy jedne uczyć się od kolegi :-).

Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: michauczok w 14-07-2015, 01:03
Dzięki uprzejmości forum audiohobby oraz Wiktora, w ramach akcji „Weekend ze Staxem za recenzję” miałem okazję przez kilka dni gościć u siebie średni zestaw Staxa, oznaczony przez producenta  jako SRS-3170, składającego się z elektrostatycznych słuchawek STAX SR-307, oraz tranzystorowego wzmacniacza Stax SRM-323S. Za możliwość obcowania z tym kompletem chciałbym z tego miejsca serdecznie podziękować, w szczególności Wiktorowi, który to osobiście zajął się wysyłkami sprzętu, umożliwiając entuzjastom takim jak ja zapoznanie się z dość rzadko jednak spotykanym w naszym kraju sprzętem.
Słuchawki dotarły do mnie w czwartek, przed południem, kurier pojawił się dosłownie kiedy stałem w progu wychodząc, niosąc w rękach ogromne pudło. Zestaw odebrałem, odstawiłem w bezpieczne miejsce, i niestety byłem zmuszony odłożyć jego obejrzenie na później, co jeszcze bardziej zaostrzyło mój apetyt. Wreszcie, kiedy mogłem już odpakować przesyłkę, moim oczom ukazały się nie tylko wymienione już słuchawki i wzmacniacz, ale jeszcze kabelek RCA, instrukcje obsługi i foldery reklamowe Staxa, swoją drogą pięknie zrobione, w przeciwieństwie do ich strony internetowej, pamiętającej jeszcze chyba lata 90.

Pierwsze wrażenie – bardzo dobra jakość wykonania słuchawek, które mimo że wykonane niemal w całości z tworzywa sztucznego, nie sprawiają wrażenia tanich słuchawek. Nic nie skrzypi, nie trzeszczy, wszystko dokładnie spasowane, a użyte materiały wyglądają dobrze nawet z bliska. Nie jest to bardzo wysoka klasa wykonania, jednak zdecydowanie zawyżająca średnią. Jeden mały wyjątek to pady, które wykonano z materiału niezbyt przyjemnego dla ucha, przynajmniej mojego. Miały one poza tym skłonność do odklejania się, prawdopodobnie dwustronna taśma klejąca, używana chyba we wszystkich Staxach, okazała się w jednym miejscu zbyt słaba. Same słuchawki wyglądały na dość odporne na zużycie, jednak pewne niedomagania wyszły na wierzch przy dalszym użytkowaniu.

Wygląd – kwestia w przypadku Lambd bardzo dyskusyjna, są tak brzydkie że aż ładne, i zdecydowanie większe niż się wydają na zdjęciach..

Wzmacniacz nie zwrócił na siebie uwagi niczym specjalnym, wyglądał na porządnie zbudowany, i zaskakująco lekki jak na swój spory rozmiar. Bardzo spodobał mi się firmowy patent regulacji balansu, za pomocą koaksjalnego potencjometru, jednak nie była to pierwsza moja styczność z takim rozwiązaniem.

Nie zastanawiając się długo, rzuciłem się (z konieczną ostrożnością, właściwą dla wypożyczonego sprzętu) podłączać sprzęt. W związku z tym, że źródło używane przeze mnie na co dzień (iMod mini 2G) dostarcza sygnał bezpośrednio z kostki DAC, z pominięciem firmowych kondensatorów, składowa stała jest filtrowana dopiero na wzmacniaczu słuchawkowym. Niestety nie byłem pewny czy taka filtracja występuje w sprzęcie Staxa, więc zapobiegawczo podłączyłem się do niego poprzez wzmacniacz FCL II. Sam DAC ma brzmienie raczej neutralne, bez faworyzowania jakiegokolwiek pasma, podobnie wzmacniacz.

W takiej konfiguracji jako pierwsze uderzyło mnie brzmienie zupełnie odwrotne, do tego typowo kojarzonego z elektrostatami. Bardzo mocno wyeksponowana wyższa część basu, brak basu najniższego, dół lekko przyciemniony i kremowy, wycofany środek, i góra pasma, w przeciwieństwie do dołu lekko rozjaśniona. Sama scena bardzo kameralna, słuchawki grają „na twarz”, nieco, jak na mój gust scenoluba za blisko. Instrumenty będące na scenie zdawały się być skompresowane, upchnięte w za  małej przestrzeni. Słowem, brzmienie kojarzyło mi się z typowymi mainstreamowymi słuchawkami dynamicznymi, skierowanymi do bardziej masowego odbiorcy -  brzmienie „loudnessowe”, delikatnie zamulone, słowem szału nie było przy pierwszym przesłuchanym utworze, przy drugim i trzecim też nie za bardzo. Testowe podłączenie moich referencyjnych planarów uwydatniło jeszcze wymienione wyżej cechy. Jednak, w związku z tym, że są to słuchawki wytwarzane przeze mnie, a na forum audiohobby słuchało je raptem kilka osób, nie będę się bardziej wgłębiał w to porównanie, tym bardziej, że w związku z moim przyzwyczajeniem do ich sygnatury brzmieniowej,  takie porównanie mogłoby być krzywdzące dla SR-307. Jeszcze rzut ucha na standardowe tym razem Beyerdynamic DT990 600 Ohm, upewniło mnie, że moje skojarzenia ze słuchawkami dynamicznymi nie były bezpodstawne. Jednak po pewnym czasie, i żonglerce źródłami, pecetem z gruntownie zmodowanym SB0460, iModem na Wolfsonie WM8711 podłączonym tym razem bezpośrednio do wzmacniacza Staxa przez dorzucone kondensatory foliowe, i nawet  z czystej ciekawości Samsungiem Galaxy SII doszedłem do nieco innych wniosków.

Po pierwsze, i chyba najważniejsze, mimo tego ocieplenia i lekkiego zamglenia, jakie było dla mnie słyszalne w każdej konfiguracji, słuchawki nie tracą informacji przekazywanych w nagraniu. Są bardzo, bardzo szczegółowe, w nienachalny, zrelaksowany sposób. Rzecz taka byłaby nie do pomyślenia w słuchawkach dynamicznych, gdzie przyciemnienie będzie się nierozerwalnie wiązało z utratą szczegółów. Szczegółowość ta nie jest złudzeniem tworzonym przez nadmierne wyeksponowanie sopranów, co często ma miejsce, a raczej jest pochodną bardzo niskiej masy mylarowej membrany odtwarzającej dźwięki.
Kolejnym następstwem technologi używanej przez japońskiego producenta, jest piekielna szybkość i dynamika, takiej odpowiedzi impulsowej można ze świecą szukać i w dynamikach, i w planarach, być może przetworniki typu AMT mogłyby powalczyć na tym polu, jednak mają one bardzo duże problemy z odwzorowaniem niskich tonów, przez co słabo nadają się do słuchawek.
Wielkim plusem jest sama jakość góry, jej dokładność i jakość, tu także inne technologie oddają pola, nawet tak hołubione przeze mnie ortodynamiki.
Środek, mimo pewnego wycofania przekazuje ogrom informacji, i jest chyba najbardziej liniowym pasmem tych słuchawek.

Dzięki wymienionym wyżej cechom, nieco przyciasna scena Staxa po chwili przyzwyczajenia staje się całkiem znośna, a nawet przyjemna, wydaje mi się wręcz, że fani tego typu prezentacji dzwięku, przykładowo użytkownicy niższych modeli Grado, mogą być wniebowzięci. Instrumenty, mimo że stłoczone na niewielkiej przestrzeni nie wpadają na siebie, są otoczone powietrzem i wyraźnie odseparowane od siebie. Słuchawki nie mają ponadto problemów z odtwarzaniem wielu dźwięków o różnych wysokościach pochodzących z kilku czy kilkunastu źródeł pozornych, co sprawia że nawet słuchanie dużych składów nie męczy. Co do źródeł pozornych – holografii również należy się pochwała.

Słuchawki grają naturalnie, instrumenty brzmią tak, jak przynajmniej według mojego pojęcia brzmieć powinny, oczywiście biorąc pod uwagę to ocieplenie dźwięku i roll-off na subbasie. Brzmienie jest bardzo eufoniczne i wciągające, co jest kolejną rzeczą, której by się laik w Staxach nie spodziewał, słuchawek aż nie chce się ściągać z głowy.
Wysokie tony, będące dla mnie na granicy, powyżej których dłuższy odsłuch może męczyć, momentami, szczególnie przy utworach Anny Marii Jopek tną jak małe żyletki, przekazując wielki ładunek emocjonalny, ale i powodując zmęczenie – obawiam się że na co dzień trzeba by je połączyć ze spokojnym źródłem, albo mieć w odwodzie słuchawki z mniejszą ilością góry.

Przez te kilka dni odsłuchów, doszedłem do wniosku, że SR-307 lubią średnie i duże głośności, przy których dopiero rozwijają skrzydła, ciche odsłuchy to trochę lizanie cukierka przez papierek. Większość najbardziej irytujących mnie problemów z brzmieniem (przyciemnienie, braki subbasu, niedostateczne napowietrzenie i wrażenie stłoczenia dźwięków) może być łatwo wyeliminowane przez modyfikację. Można się z taką zmianą łatwo zapoznać, delikatnie unosząc earpad, pozwalając na przepływ powietrza przez powstałą szczelinę. Aplikacja drivera przez staxa wydaje mi się być co najmniej nietrafiona, spowodowane jest to być może przez fakt, że jest to model ledwie drugi od dołu, i producent musiał zachować odpowiednie cenie brzmienie słuchawek, słowem celowo zepsuli, żeby nie były za dobre.
Wracając do padów – jedna z najsłabszych stron tych słuchawek, zdecydowanie zbyt płaskie, średnio estetyczne, gniotą, uszy się w nich pocą, ciężko w nich dłużej wysiedzieć. Kolejną wadą czysto ergonomiczną jest sam kabel – do odsłuchów biurkowych nieco za długi, ciężki, gruby, nieporęczny i ciągnący za sobą słuchawki, jednak rozumiem że jest to w pewien sposób nieodzowne, ze względu na wysokie napięcia w nim występujące. Nie bez znaczenia jest też fakt, że posiada aż sześć żył, przekazujących sygnał dźwiękowy i napięcie polaryzacji membrany.

W trakcie użytkowania zauważyłem, że słuchawki, mimo że prawie nowe, mają luźny mechanizm regulacji pałąka po prawej stronie, blokujący się zdecydowanie tylko w skrajnych pozycjach. Mam nadzieję że to tylko jednostkowy przypadek, bo gdybym posiadał te słuchawki na własność i zapłacił za nie niemałą przecież cenę, to irytowałbym się takim ewidentnym niedopracowaniem.
Podobny problem, chociaż zdecydowanie mniej denerwujący wystąpił we wzmacniaczu SRM-323S, gałka regulacji głośności została wykonana z niskiej jakości plastiku, i była nieco chybotliwa, co uwidaczniało się w trakcie użytkowania, problem taki nie występował w wyższym modelu SR 727, jednak to zupełnie inna klasa sprzętu.

Przed samym podsumowaniem powiem tylko, że te lambdy miały u mnie ciężko, bo mają trochę nie moją sygnaturę brzmieniową, a słuchając ich starszych braci, miałem wobec nich wygórowane wymagania.

Same słuchawki biją na głowę większość dynamików które miałem okazję odsłuchać, z wyłączeniem Sennheiserów HD800 i AKG K1000, które to zrobiły na mnie wielkie wrażenie przy pierwszym kontakcie. Przegrywają jednak ergonomią, nie nadają się na sprzet portable, i trzeba je traktować ze sporą dbałością. Porównując do ortodynamików nie jest już tak różowo, poziom jest podobny do słuchawek Audeze, przy podobnej do LCD-2 cenie, biorąc pod uwagę wzmacniacze, jednak tutaj o wyborze zadecydują osobiste preferencje, w jednych bowiem brakuje dołu, a w drugich góry. Kolejnymi alternatywami są Hifimany HE500 i HE-5LE, tu także cena i jakość są podobne, jednak Hifimany mają bardziej stłoczoną scenę, równiejsze brzmienie, ale są znacznie gorzej wykonane.

Wreszcie porównując do elektrostatów – są to najsłabsze elektrostaty jakie miałem okazję usłyszeć, jednak to nic dziwnego, konkurowały ze Staxami SR-009 i Lambda Pro, tych pierwszych nawet nie porównuję, a drugie stoją na drugim biegunie, są znacznie jaśniejsze, i pozbawione jakiegokolwiek zamglenia, jedne z kilku słuchawek które z marszu wywołały u mnie niezwykle pozytywne wrażenie, i chciałbym kiedyś posiadać na własność.

Czy za cenę rynkową warto się w takie Staxy zaopatrzyć? Jeżeli nie posiadamy wzmacniacza słuchawkowego, i koniecznie chcemy sprzęt nowy, to warto taką opcję rozważyć, jednak znacznie bardziej interesujące byłyby moim zdaniem używane lambdy pro w zestawie z którymś z małych wzmacniaczy Staxa, lub lepiej, wzmacniacz DIY któregoś z naszych rodzimych twórców i ortodynamiki, czy to Audeze, czy też zmodyfikowane Hifimany, które to, obojętnie czy HE-5LE czy HE560, kompletnie deklasują w moich uszach SR-307.

/Stanowsko testowe na załączonym zdjęciu.
//Umknął mi "ustawowy" termin siedmiodniowy, mam nadzieje że wybaczycie :D
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: brodacz w 14-07-2015, 08:19
belesiu
pro podejście do sprawy ,dziękuję !
touok ,michauczok ,SławekR cieniasy jedne uczyć się od kolegi :-).

Widzę ,że mały wjazd na ambicję i piorunem poskutkowało :-D
Dzięki Michauczok ,bardzo ciekawa recenzja !
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: Karol w 15-07-2015, 00:15
Koledzy @bolesiu i @michauczok, wielkie dzięki za opisy waszych wrażeń.
Po ich lekturze dotarło do mnie, że ta akcja, to naprawdę bardzo dobry pomysł.
Jestem pod wrażeniem obu recenzji. Jedną i drugą czytało mi się znakomicie. Myślę, że warto było poczekać.
Ale teraz z jeszcze większą niecierpliwością czekam, na te pozostałe "zaległe" recenzje. :)
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: wiktor w 15-07-2015, 10:24
Michał,

bardzo dziękujemy za szczegółowe sprawozdanie z odsłuchu.

>>W trakcie użytkowania zauważyłem, że słuchawki, mimo że prawie nowe, mają luźny mechanizm regulacji pałąka po prawej stronie, blokujący się zdecydowanie tylko w skrajnych pozycjach. Mam nadzieję że to tylko jednostkowy przypadek, bo gdybym posiadał te słuchawki na własność i zapłacił za nie niemałą przecież cenę, to irytowałbym się takim ewidentnym niedopracowaniem.<<


Panowie,

tak mają wszystkie Lambdy poza SR-507. To nie jest usterka tych konkretnych słuchawek. Sprawdziłem i jest w porządku.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: brodacz w 23-07-2015, 09:09
Na stronie dystrybutora nie ma żadnego śladu o zestawie przenośnym Stax 002.Czy nie jest on w regularnej dytrybucji w Polsce ? Jeśli jest to czy zna ktoś cenę ?
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: brodacz w 23-07-2015, 11:20
Dziękuję bardzo za użyczenie przenośnego zestawu Stax 002.

Zestaw przenośny którego używam w podróży i na wakacjach to ipod classic i słuchawki które były do niego dołaczone.
Miałem też kiedyś słuchawki AKG K450 których używałem z moim ipodem i były dużo lepsze od tych dołączonych ale bardzo szybko popsuł sie ich kabel
i leża od kilku lat gdzies w szafie na dnie.Mam dwóch znajomych którzy też kupili te AKG i byli z nich tak ja bardzo zadowoleni lecz tylko do momentu jak im też padł kabel.

Słuchałem też wiele razy i pożyczyłem go również do porównania z zestawem Staxa odtwarzacz Hifiman HM-601.
Hifiman gra dużo lepiej od ipod i słychać to już z małymi słuchawkami od ipoda i dobitnie z K450 czy B&W P5 lecz jest trasznie toporny w użytkowaniu i nie może pomieścic tak dużo muzyki co ipod.Poznałem też z obydwoma tymi odtwarzaczami słuchawki Beyerdynamic DT1350.
Jestem więc bardzo świadomy słabej jakości brzmienia mojego zestawu przenośnego lecz jakoś nigdy bardzo mi to nie przeszkadzało gdyż głównie chodziło mi o to aby coś
po prostu grało i pozwoliło mi zabrać jak najwięcej różnej muzyki aby nie było nudno w podróży.

O zestawie przenośnym Staxa przed wypożyczeniem nie wiedziałem praktycznie nic poza tym ,że ma go nasz koloega Sim.
Po rozpakowaniu miło się zaskoczyłem bo wzmacniaczyk jest naprawdę mały.Nie jest może jakoś super wykonany ale nie rozpada się w ręlach iużytkuje się go w porządku.
Wtyk ma zupełnie inną konstrukcję do której przyzwyczaił mnie Stax ze swoich stacjonarnych słuchawek.Przypomina trochę wtyk internetowy i bardzo ciasno się go wkłada i wyjmuje
ale zapewnia to bardzo pewne połączenie i nigdy nie wypnie się przypadkowo w czasie słuchania czego elektrostatyczne słuchawki mogą nie lubić.Jest też tego druga strona wiele razy
przy użytkowaniu ipoda na mieście czy w podróży przypadkowo kabel mi się gdzieś zawinął i pociągałem za niego a on po prostu wyskakiwał z gniazda.W zestawie przenośnym Staxa może
skończyć się to urwaniem kabla gdyż jest dość delikatny.Jest to taka taśma jak w dużych Staxach lecz dużo cieńsza.
Same słuchawki zaskoczyły mnie swoim rozmiarem.Jak na douszne część która wystaje z ucha jest dość spora.Można je zamontować na dołaczonym pałąku lub używać jak standarwowe słuchawki
douszne ,super rowazanie.Ja używam z pałakiem gdyz dociska on słuchawki delikatnie co daje pewność użytkowania.Bez niego odnoszę dziwne wrażenie ,że słuchawki mogą wypaść mi same
z ucha.Wykonanie słuchawek i pałaka jest ok ,nie zachwyca ale i jakoś specjalnie nie rozczarowuje.

Brzmienie które uzyskałem podłączając ipoda do tego zestawu jest zaskakujaco dobre.Sam ipod ze swoimi słuchawkami i Hifiman z jego przenośnymi słuchawkami ( nie wiem co to za model)
grają w porównaniu do tego ze Staxem tak marnie ,blado i tak strasznie cyfrowo i bezuczuciowo ,że az żal tego słuchać.Różnica jest ogromna!Mając jeszcze w  pamięci brzmienie tych odtwarzaczty z AKG K450 ,B&W P5 ora DT1350 nie zaryzykowałby stwierdzenia ,że zbliżają się one do tego jak grają odtwarzacze te ze Staxem.
Ze Staxem uzyskuje się brzmienie z uyczuciem co jest dla mnie głównym atutem słuchawek Stax i posiadają to też te najmniejsze.Osoby zaznajomonej z brzmieniem Staxa odnajdą tam wszystko
to czym charakteryzują się duże słuchawki lecz wiadomo ,że w słabszej jakości.Pewnych rzeczy niestety nie da się przeskoczyć przez ograniczenia konstrucyjne.
Jest tam i mniejszy objętościowo lecz dobrze kontrolowany i punktowy Staxowy bas oraz barwna ciepła średnica jak i szczegółowe przestrzenne wysokie.
Znajdziemy też w nim zaskakującą jak na takie maleństwa przestrzeń i separacje.Porównywać tego do słuchawek  dousznych  Applea czy Hifimana granych z ich odtwarzaczy nawet
nie będę do one przy Staxie grają jak jakiś żart.
Tak jak Hifiman jest lepiej brzmiącym od ipoda odtwarzaczem tak samo jest po podłączeniu do wzmacniaczyka Staxa.Z ipodem gra to świetnie lecz z Hifimanem niewyobrażalnie jak dla mnie
dobrze jak na zestaw który mogę zmieścic w kieszeni luźniejszych jeansów lub w bocznej kieszeni bojówek.

Słuchawki mają kontrukcję otwrtą i nie izolują praktycznie w ogóle od otoczenia i to może być znaczny problem dla osób które chciałyby go używać w pociągu,samolocie czy na ulicy.
Problemem nie będzie przeszkadzanie innym ludziom gdyż muzyka bardzo cichutko wycieka na zewnatrz lecz odgłosy z zewnątrz.Przy cichym słuchaniu lub przy cichych partiach muzycznych
słyszę ptaki przez otwarte okno w pokoju.Dla mnie jest to bardziej zestaw przewieź mnie w dane miejsce i tam słuchaj w spokoju niż słuchaj mnie wszędzie gdzie chcesz.
Z drugiej jednak strony douszne słuchawki od ipoda czy Hifimana nie izolują jakoś dużo lepiej niż Staxy lecz utrata jakości w nich nie boli bo nie jest jakaś super a w Staxach tyle tego dobra ,smaczków i klimatu jest ,że człowiek chce to wszystko chłonąć i odkrywać.
Z wym zestawem i dobrym odtwarzaczem można mieć audiofilski dźwięk prawie wszędzie i wygodnie.
Myślę ,że jest tu tak jak ze wszystkim, coś za coś.Gdyby słuchawki te były nastawione na izolacje i były zamknięte nie byłoby między nimi a zwykłymi dousznymi czy innymi małymi słuchawkami które poznałem takiej różnicy.

Pozdrawiam
Przemek
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: -Pawel- w 23-07-2015, 16:20
Gratulacje dla pierwszego recenzenta SR-002! Miło się czytało, dzięki :-)
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: Radical w 23-07-2015, 16:44
Dzięki za recenzje. Zawsze byłem ciekaw jak grają baby staxy jednak nigdy nie mogłem rozgryźć sensowności budowania słuchawek otwartych do celów przenośnych. Ja używałbym takowych w tramwaju a tam wiadomo że idzie przygłuchnąć bez dobrze izolujących dokanałówek.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: belesiu w 23-07-2015, 19:43
Jak się tak dobrze zastanowić, to w ogóle sens budowania wysokiej jakości przenośnych zestawów słuchawkowych jest dość wątpliwy. No bo zamknięte narażają na duże niebezpieczeństwo, otwarte wpuszczają mnóstwo dźwięków zabijających przekaz.
A jednak chce się wiedzieć, że to, co się ma jest po prostu dobre, lub bardzo dobre i w sprzyjających warunkach oferuje coś szczególnego.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: Radical w 24-07-2015, 09:03
Z tym niebezpieczeństwem to bym nie przesadzał. Sam używam dokanałówek już z 10 lat, codziennie dojeżdżam do centrum Krakowa do pracy i nigdy nie miałem niebezpiecznej sytuacji. Wiadomo jak zawsze trzeba sprzętu używać z głową to znaczy jeśli nie słyszymy co się dzieje wokół nas to trzeba się więcej rozglądać i tyle.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: belesiu w 24-07-2015, 10:32
Oj, trochę mi to brzmi jak "zawsze w tym miejscu jeżdżę 120 i nigdy nic się nie stało - nie rozumiem tego ograniczenia do 50". No ale dobra - zostawmy to...
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: wiktor w 24-07-2015, 19:56
@brodacz

Przemku, właśnie dowiedziałem się, że Pan Sebastian ustalił cenę promocyjną zestawu SR-002 na 500 €.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: zkb w 25-07-2015, 11:24
Dziękuję  Audiohobby  za akcję „Weekend ze Staxem za recenzję” i umożliwienie dłuższego odsłuchu zestawu przenośnego Staxów.
Jak „za recenzję” to  wypada w końcu parę słów skrobnąć.

W poszukiwaniu dobrego dźwięku „na wynos”, portable  zacząłem  ostatnio sięgać po różne słuchawki douszne i dokanałowe. Pasjonaci i szperacze na forach internetowych audio wyszukują i polecają sobie różne słuchawki mające zapewnić najlepsze brzmienie w stosunku ceny do jakości.  Z początku rozpędziłem się w tych poszukiwaniach ale przystopowałem,  gdy uznałem z jednej strony, że wydawanie ponad 2 tys. zł na małe słuchawki  towarzyszące w podróży lub „na mieście”, „grające w głowie”  to zbytnia ekstrawagancja. Są słuchawki przenośne o wartości przewyższającej nieraz wartość dobrych torów stacjonarnych, ale jest gdzieś granica, którą wyznacza rozsądek i możliwości finansowe. Niektóre modele dawały satysfakcję słuchania, ale brzmieniowo dużo im brakowało do doskonałości, albo nie pasowała mi z jakichś powodów konstrukcja. Kupiłem w końcu słuchawki spersonalizowane CIEM, czteroprzetwornikowe, już dzisiaj ze średniej półki i uznałem, że doszedłem już do ściany i w połączeniu z dobrej klasy odtwarzaczem przenośnym mam namiastkę sprzętu stacjonarnego zapewniającą doskonałe wrażenia odsłuchowe. Oszukującą zmysł słuchu na tyle, że człowiek wreszcie ma wrażenie znajdowania się na sali koncertowej a ulubiona wokalistka śpiewa jak na żywo i dalej nie muszę już szukać.
Od pewnego czasu zainteresowały mnie słuchawki elektrostatyczne Stax, więc gdy dowiedziałem się o akcji na audiohobby postanowiłem wykorzystać szansę na odsłuch. Z początku miałem ochotę zapisać się na odsłuch dużych Staxów, ale zobaczyłem, że jest też mały zestaw:  Baby Stax!
Zestaw z tego co kojarzyłem niedostępny w Polsce, o którym kiedyś gdzieś czytałem, że to fajnie gra. 
Nadszedł wreszcie dzień kiedy otrzymałem do przetestowania zestaw SRS-002.
Same słuchawki pod względem konstrukcyjnym to coś dziwnego, dość duże okrągłe krążki z tworzywa połączone z owalną tulejką z nasadzonymi dla izolacji tipsami. Z racji dużych rozmiarów nie wchodzą głęboko do ucha, więc nie są dokanałowe. Mając w pamięci nieciekawe doświadczenia z podobnymi słuchawkami dokanałowymi o zbyt dużej tulejce w pierwszej chwili podszedłem sceptycznie, nie oczekując dobrego dopasowania i co za tym idzie dobrego dźwięku. Jak się okazało niesłusznie. Do tego wszystkiego pałąk przypominający słuchawki do Walkmanów do którego można przypiąć słuchawki na kablu, a raczej taśmie. Całość sprawiała wrażenie bardzo delikatnego sprzętu, typu "patrz na mnie, ale nie dotykaj". W użytkowaniu przenośnie miałbym trochę obawy o łatwe uszkodzenie, chociaż podczas tych paru dni, gdy używałem ich w domu nie rozpadły się. Wtyczkę ciężko się wpina i ciężko wypina, nie ma mowy o przypadkowym rozpięciu, ale sprawia wrażenie, że może też przez to dojść do zerwania taśmy przy nieuważnym silniejszym pociągnięciu. Ogólnie wolałbym przy użytkowaniu zestawu zachować ostrożność, co trochę ogranicza użytkowanie go mobilnie.
Wykonanie jak na cenę nie wywołuje efektu WOW, znalazłem nawet na plastiku pałąka drobne nierówności po odlewie, ale to raczej czepianie się szczegółów. Sam wzmacniacz jest lekki i porządnie wykonany.

A jak "to" gra?
Pierwsze wrażenie po założeniu słuchawek - jakiś płaski dźwięk. Dopiero po lekkim przekręceniu słuchawki dopasowały się do ucha i uzyskałem tzw. seal. Teraz z kolei nastąpiło zaskoczenie – słuchawki grają niesamowicie i z dobrym wypełnieniem.
Brzmienie przyjemne dla ucha, niemęczące, zrównoważone, dobrze wypełnione, bardzo szczegółowe z fantastyczną sceną. Szczególnie podobała mi się średnica. Wokale brzmią bardzo czysto, naturalnie i nigdzie nie usłyszałem  sybilizacji w wokalach damskich, na którą jestem specjalnie wyczulony. Wysokie tony gładkie, niewyostrzone, słychać dużo detali niezagłuszanych przez tony niskie. Bas dla mnie odpowiedni, ogólnie mi go nie brakowało, jest delikatny ale gdzie trzeba uderza. Trochę może nieraz brakowało takiego głębszego zejścia, jak np. w High Hopes z płyty Division Bell Pink Floydów ale może to przyzwyczajenie z moich customów. Syntezatory i chórki w Heaven and Hell Vangelisa zabrzmiały z odpowiednim drajwem bez zastrzeżeń jak na starej analogowej płycie z RCA, ale na customach też zejście jest trochę głębsze.
Ogólnie i bardzo subiektywnie mógłbym określić chyba jednak nawet słuchawki jako eufoniczne.
Słucham głównie muzyki lekkiej, w której ważniejsze są dla mnie naturalnie oddane wokale zwłaszcza damskie jak i wiernie przekazana barwa instrumentów niż mocne uderzenie.  Muzyka zaaplikowana podczas słuchania to zespoły Clannad, Altan, Carrantuohill,  Loreena McKennitt i dużo innych podobnych celtyckich klimatów, z drugiej strony stary rock elektroniczny m.in. Tangerine Dream, Vangelis, Jarre wszystko doprawione muzyką klasyczną, filmową, Pink Floyd, Louisem Armstrongiem i inne.

Baby Stax zabrzmiały dla mnie świeżo i inaczej niż wszystkie słuchawki  jakich słuchałem do tej pory.
Może jednak nie wszystkie, bo jeśli musiałbym coś określić to sygnatura wydaje mi się najbardziej zbliżona do AKG K550, które mam i lubię do tej pory za ich lekki przekaz, detaliczność  i  scenę trudną do osiągnięcia w słuchawkach zamkniętych.  Trudno mi jednak było oprzeć się wrażeniu, że przekaz małych słuchawek Stax jest bardziej naturalny, lepiej wypełniony i zrównoważony od dużych stacjonarnych i wokółusznych słuchawek napędzonych torem stacjonarnym albo z dobrej klasy odtwarzacza.
W każdym razie zestaw mini Stax zabrzmiał dla mnie trochę lepiej, a może po prostu przyjemniej od  słuchawek pełnowymiarowych jakby nie było dużo tańszych bo dostępnych dzisiaj za ok. 500 zł chociaż w cenie wyjściowej 1000 zł.  Baby Stax nie przebija może detalicznością czy sceną słuchawek planarnych  z dolnej półki jak np. HE-400, średnica nie przebija też magicznej średnicy YH-100, ale gra naprawdę na wysokim poziomie jak na mój gust i słychać, że jest to dźwięk z wyższej półki.

Ośmielę się jednak stwierdzić, że jest to bardzo podobny poziom SQ do słuchawek customowych z takiej półki, jakie można obecnie nabyć za połowę ceny zestawu Stax SR-002. Są to jednak same słuchawki a Stax oferuje od razu cały zestaw. Nie trzeba dobierać odtwarzacza, żeby znaleźć odpowiednią synergię i z każdym źródłem zabrzmi dobrze. CIEMy to jednak poważna alternatywa dla zestawu przenośnego Stax i warto je wziąć pod uwagę.
Co do wygody słuchawki są ultralekkie i właściwie nie czuje ich się na głowie.
Na swoich uszach odczuwałem przy dłuższym odsłuchu lekki nacisk tulejek z gumkami. Po wielogodzinnym (2-3 godziny) odsłuchu pojawiał się też lekki dyskomfort i miejscowe lekkie odciski na małżowinach pozostawione przez kolisty kształt muszli słuchawek, nie jest to wielki problem ale jednak niezbyt ergonomiczne rozwiązanie. Być może zależy to też od ukształtowania ucha.
Przenośnie używam różnych odtwarzaczy, zestaw przenośny Stax testowałem z iPodem Touch 4G 64GB oraz iBasso DX90. Na krótko podłączałem też do komputera, żeby posłuchać muzyki z foobar2000 poprzez przenośny  DAC/AMP Meridian Explorer. Zestawienie z DX90 brzmiało dla mnie odrobinę lepiej, bardziej gładko i analitycznie niż z iPoda, do którego podłączałem się przez kabelek FiiO L9 z wyjścia Line Out. Ale nie były to duże różnice, raczej niuanse, podobnie jak przy podłączeniu do Meridiana. Odtwarzacz iBasso jest bardziej neutralny i chłodny podczas gdy IPod, który daje trochę ciepła trochę bardziej dociążał lekkie brzmienie Staxów.
Oba zestawienia jak widać na dołączonych zdjęciach tworzą sporych rozmiarów „kanapki’, które nie są zbyt wygodnym rozwiązaniem. Zestaw z odtwarzaczem iBasso z trudem mieścił się w standardowej kieszeni  koszuli, z iPodem jest lepiej ale też nielekko. Nie lubię nosic odtwarzaczy przytroczonych do paska spodni. Nie ma też w zestawie żadnego etui ani paska do łączenia takich zestawów. Dlatego zestaw przenośny Staxa bardziej brałbym pod uwagę jako „przewoźny” niż przenośny. Wzmacniacz – energizer  jest przystosowany do podłączenia zasilacza. Jednak nie było go w zestawie zużyłem więc 5 zestawów baterii AA dobrej firmy, w które uprzedzony przez Wiktora zaopatrzyłem się na czas odsłuchów. Na dwóch paluszkach wzmacniacz wg specyfikacji powinien grać 4-5 godzin, w zależności czy włączony jest tryb normalny czy ECO, co sygnalizuje tez kolor diody – czerwony lub zielony. Wydawało mi się jednak, że baterie były pożerane szybciej ok. 3-4 godzin, ale nigdy nie byłem w stanie skrupulatnie zmierzyć często przerywanego czasu.
Przydałby się też wygodny dedykowany futerał do przewożenia słuchawek i energizera. Do samych słuchawek można oczywiście poszukać jakieś etui, ale w tej cenie myślę że mogłoby już być.


Plusy i minusy. Stax to słuchawki otwarte, które słabo sprawdzą się w środkach komunikacji jak pociąg, samolot czy tramwaj. Dźwięku z nich wycieka  co prawda niewiele, więc uciążliwe dla współpasażerów nie będą, ale tłumienie jest bardzo przeciętne, na poziomie popularnych pchełek.
Przez szacunek dla zestawu testowego nie wychodziłem co prawda ze słuchawkami na zewnątrz, ale wystarczyło że włączyłem telewizor, żeby przekonać się, że na ulicy będzie jeszcze słabiej.
Może to być zaletą dla osób, które stawiają bezpieczeństwo w ruchu ulicznym ponad przyjemność z odsłuchu. Ale natężenie hałasu ulicznego może też skutecznie zabić całkowicie przyjemność słuchania muzyki i zniechęcić do słuchania zestawu „outdoor”.
CIEM natomiast odcinają od świata kompletnie, co w pewnych sytuacjach jest niewątpliwie zaletą.
Nawiasem mówiąc osobiście nie lubię być całkowicie odcięty od bodźców zewnętrznych, dla bezpieczeństwa nigdy też nie używam słuchawek tłumiących w czasie jazdy rowerem czy też tym bardziej samochodem.


Podsumowując odsłuch małych Staxów był dla mnie dużą przyjemnością. Jeśli tak fajnie grają małe Staxy to zastanawiam się jak muszą grać duże. Traktuję to raczej jako pewien pierwszy etap, mały krok  do poznania dużych słuchawek elektrostatycznych. Chociaż gdybym miał możliwość nabycia ich w okazyjnej cenie kto wie czy nie rozważyłbym ich zakupu jako uzupełnienie słuchawek customowych o trochę innej prezentacji dźwięku . Może być to ciekawa alternatywa dla dobrej klasy słuchawek dokanałowych czy customowych, zwłaszcza dla osób, które nie lubią czy nie mogą takich słuchawek używać.
Są jedynie trochę nieprzystępne cenowo. Nie znalazłem ich jeszcze na stronie dytrybutora Staxów, na stronach zagranicznych natomiast zestaw można zakupić za 508-565 $. Można też upolować je na aukcjach ebay, głównie z Kraju Kwitnącej Wiśni, obecnie w przeliczeniu już od ok. 1539-1588 zł, ale jeśli dodać opłaty importowe wyjdzie i tak ponad 2 tys. PLN.
Przepraszam  za niedoskonały styl czy niefachowe słownictwo. Nie mam ambicji ani zdolności do recenzowania sprzętu audio. Takie tam uwagi zwyczajnego użytkownika.
Na koniec jeszcze moje podziękowania dla Wiktora.
Pozdrawiam.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: Fatso w 11-08-2015, 09:41
Parę moich przemyśleń po osłuchaniu się z SR-002.

Sam zestaw bardzo przyjemny. Świetny nawet, jeśli mamy naprawdę dobre źródło o małych wymiarach. Taśma robi wrażenie strasznie delikatnej, nie sprawdziłem jednak jej wytrzymałości :D Strasznie krótki czas życia na bateriach alkalicznych(4h max), na akumulatorkach 2200mAh było jeszcze gorzej (3h max). Zestaw raczej biurkowo/biurowy niż portable.

Tłumienie nie występuje. Jest dokładnie tak jak w "dorosłych" Staxach. Niemniej jednak nie przeszkadza to zbytnio, jako, że i tak pewnie bateria wcześniej zdąży paść niż po odsłuchach mobilnych dojdziemy do domu. W przypadku zastosowania poważnego powerpacka, zestaw może służyć za towarzysza "parkowego".

Brzmieniowo SR-002 wypada powyżej średniej. Wspólna cecha dla wszystkich staxów została zachowana. Przekaz jest wyraźny, bardzo równy. Wszystko oczywiście zależy od aplikacji słuchawek w uchu. Już minimalne wycieki potrafią pozbawić nas przyjemnego basu, czy spowodować nieciekawe rezonanse w zakresie sybilantów. Mnie w SR-002 najbardziej brakowało życia. Tej dynamiki (wykopu) w muzyce. Kolega stwierdził, że to matowa średnica jest odpowiedzialna, i muszę mu przyznać rację. Początkowo myślałem, że to wina źródła (podpinałem C4 przez wyjście słuchawkowe), ale wpięcie się do iModa nie poprawiło sytuacji ani o krok. Ot tak to już gra.

Sama aplikacja wymaga przyzwyczajenia, gdyż słuchawki dość głęboko należy zaaplikować, żeby otrzymać pełnię dźwięku, a nie każdy ma na tyle szerokie kanały uszne żeby tego dokonać. Po aplikacji nie miałem żadnych problemów z wygodą.

Największym problemem SR-002 są tak naprawdę słuchawki armaturowe. One bowiem nie pozwalają rozsądnemu słuchaczowi zainteresować się produktem przenośnym Staxa. No i nie wymagają specjalnego energizera.

Bardzo dziękuję za możliwość osłuchania tego zestawu. Ciekawe doświadczenia.

Pozdrawiam
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: wiktor w 13-08-2015, 10:42
Panowie, którzy pożyczyli zestawy Stax, a jeszcze nie wyrazili swojej opinii, proszenie są o dotrzymanie danego słowa. Wasza wypowiedź ma znaczenie dla innych Kolegów zainteresowanych tą marką.

Prosimy, napiszcie to!
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: -Pawel- w 15-08-2015, 16:57
Mi się SR-002 bardzo spodobały, chociaż testów nie robiłem, a jedynie rzuciłem uchem mając ku temu okazję :) Dominik natomiast od samego początku był zachwycony, mam nadzieję, że niedługo dokończy i zamieści swoją relację. W stosunku do dużych Staxów faktycznie średnica nie jest aż tak imponująca, jednak robiąc porównanie z różnorakimi dynamikami (piszę w odniesieniu tylko do tych, które miałem pod ręką tego dnia) czy też z uniwersalnymi IEM (custom to inna klasa i charakter) to jednak w moim odczuciu małe Staxy potrafią się wyróżnić i wykazać czymś oryginalnym i czarującym. Jak dla mnie w swojej cenie deklasują takie Westone 4 (ponadto do nich akurat nie trzeba dokupywać wzmacniacza, bo jest już w zestawie) ;-)
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: Radical w 27-08-2015, 14:15
        Trafiła mi się nie lada gratka, czyli możliwość przetestowania (o ile się nie mylę) jedynych na świecie przenośnych słuchawek elektrostatycznych pod postacią Stax SR-002. Chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować dystrybutorowi, firmie Grobel Audio za wypożyczenie sprzętu oraz Wiktorowi za organizację.
   Zestaw Sr-002 składa się z modułowych słuchawek oraz wzmacniacza. Słuchawki są modułowe ponieważ możemy ich używać zarówno jako dokanałowych słuchawek które same z siebie trzymają się w uszach, a także jak słuchawek z pałąkiem który też znajduje się w zestawie. Jak na słuchawki dokanałowe rozmiar mają ogromny wypełniając dosyć szczelnie większą część małżowiny. Ciężko ich również używać bez pałąka ponieważ swoje ważą. Aplikacja zajmuje chwilę czasu oraz wymaga przyzwyczajenia. Siedzą w uszach w miarę wygodnie chociaż trzeba przyznać nie są to najwygodniejsze słuchawki przenośne z jakimi miałem do czynienia. Na uwagę zasługuje bardzo ciekawy kabel. Wygląda jak płaski wielożyłowy kabel z „dużych” staxów tylko jest znacznie cieńszy i lżejszy oraz jest niewiarygodnie miękki i podatny na zginanie.  Dziwnym posunięciem (ale domyślam się niezbędnym w technologii elektrostatycznej) jest to że słuchawki są typu otwartego, a więc nie izolują od hałasów z zewnątrz. Przy wyłączonej muzyce słychać wszystko z zewnątrz jednak podczas odsłuchów sama muzyka nas nieco odcina aczkolwiek izolacje określiłbym jako bardzo słabą. Na zewnątrz również wydostaje się nieco dźwięku ale w bardzo małym stopniu. Wzmacniacz to małe pudełeczko z potencjometrem zasilanym z dwóch baterii AA, tzw. „paluszków”. Razem z bateriami dosyć ciężkawe chociaż zgrabne urządzenie.
   Od dawna ciekawiło mnie jak „baby stax” prezentuje się muzycznie. Z jednej strony domyślałem się że startu do stacjonarnych elektrostatów nie mają, z drugiej strony z opinii które można było znaleźć w sieci wynikało że prezentują styl podobny do Omeg 007 mk2 których nie znam ale chętnie bym poznał :)
   Po aplikacji do uszu, włączeniu wzmacniacza i podłączeniu do źródło słyszymy dźwięk przyciemniony który nie imponuje rozciągnięciem pasma ani rozdzielczością. Pierwsze wrażenie jest wręcz słabe. Nie zrażając się jednak na spokojnie odsłuchiwałem kolejne nagrania i okazuje się że z całą pewnością źle nie jest. Wysokie i niskie tony są przycięte jednak co mnie zdziwiło bas ma niezłego kopa, praktycznie jak w dynamikach. Jest zwarty i twardy tak jak lubię, brakuje tylko niskiego zejścia. Dodatkowo mamy charakterystyczną dla elektrostatów niedoścignioną jakość odtwarzania wszelkich instrumentów smyczkowych i strunowych oraz damskich wokali. Nie ma też tradycyjnie żadnych wyostrzeń i sybilantów. Mamy dźwięk który co prawda nie imponuje technikaliami ale jest  zrównoważony i niemęczący. Wolałbym zdecydowanie więcej wysokich tonów oraz lepszą rozdzielczość muzycznego krajobrazu ale to co jest dostępne imponuje jakością. Jest bardzo muzykalnie ale bez fajerwerków chociaż z dobrą przejrzystością i wględem w nagranie. Przestrzeń jest normalna dla słuchawek dousznych, ani duża, ani mała. Można było by oczekiwać więcej od konstrukcji otwartej.
   Nie ma moim zdaniem sensu porównywania SR-002 do innych, bardziej tradycyjnych przenośnych słuchawek ponieważ na pewno w ostatecznym rozrachunku da się lepiej, wygodniej, łatwiej (bez wzmacniacza) i taniej otrzymać dźwięk zwyczajnie lepszy. Ale czy można w ten sposób otrzymać elektrostatyczne właściwości dźwięku? Niestety nie. Stax SR-002 jest to sprzęt dla świadomego odbiorcy który chce mieć elektrostatyczne brzmienie podczas podróży, a takiego zwyczajnie w inny sposób otrzymać się nie da.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: grinder324 w 05-09-2015, 09:41
Oto i moja część wrażeń dot. modelu przenośnego SR-002.

Wykonanie jest bardzo niepozorne i przypomina jakiś produkt ze średniej półki. Słuchawki jak na douszne całkiem spore. Kabel wykonany z cienkiej tasiemki, przypomina gumkę z majtek. Pałąk jest tak delikatny, że przy zakładaniu na głowę miałem obawy czy nie pęknie na dwie części. Wzmacniacz to plastikowe pudełeczko nie wyglądające na wytrzymałe. Takie wykonanie ma jednak swoje plusy w niskiej wadze..

Jeśli chodzi o wygodę użytkowania, to słuchawki na początku wymagają odrobiny uwagi dla znalezienia odpowiedniego dla siebie ułożenia. Później nie nastręcza to już większych problemów. Pałąk jest najpewniejszym i najwygodniejszym wspomagaczem, tak też cały czas miałem z niego użytek. Słuchawki w uszach wyglądają jak mini głośniki, bądź aparat słuchowy. Zestaw na głowie jest niemal nieodczuwalny. W moim przypadku, tak co 2 godziny musiałem zapewnić uszom przerwę. Konstrukcja plasuje się między słuchawkami dousznymi, a kanałowymi. Część douszna nie wchodzi tak głęboko jak przy kanałówkach, ale nie doskwierało mi wrażenie że dźwięk gdzieś ucieka. Mniejsza jest też izolacja, zarówno my słyszymy nieco przytłumione dźwięki otoczenia, jak i do otoczenia dochodzą nasze dźwięki.

A jak to cuś gra?
Szeroka scena z w miarę równym pasmem. Słuchawki sprawiają wrażenie bardziej analitycznych uwydatniając więcej szczegółów, przy czym jest też  miejsce na fun. Góra pasma ładnie zaznaczona, środek szeroki, nie brakuje też basu. Mogę powiedzieć, że Staxowi udała się sztuka zmieszczenia w tak małej konstrukcji duszy swoich większych wyrobów.
Słuchawki są bardzo responsywne i sprawdziły się z każdym testowanym przeze mnie gatunkiem. Przy Submerged pięknie ogarnęły nawałnicę dźwięków, uwydatniając ukryte wcześniej smaczki. U Snaresa mózg skacze w rytm muzycznych łamańców. Przy cięższych gatunkach nie brakuje mięsa i dynamiki. Zaś przy country, jazzie, czy muzyce opartej na wokalu, mam wrażenie jakbym słuchał koncertu w przepełnionym dymem barze. Muszę przyznać, że dźwięk wywarł na mnie pozytywnie wrażenie.

Niestety nie miałem okazji zbyt długo nacieszyć się sprzętem. Akurat w testowy okres miałem weekendowy wyjazd, jednak zgodnie z uwagą Wiktora zaopatrzyłem się też w dodatkowy zestaw baterii. O ile na domowych akumulatorkach słuchałem muzyki z doskoku nie licząc czasu, tak w pełni nowe baterie były w stanie pociągnąć sprzęt raptem przez 3h. Poważnie? Nie wiem jak wyglądają różnice w trybie normal i eco oraz jak bardzo wydłuża się żywotność zestawu. Jednak tak duża prądożerność jest poważną wadą i w moich oczach dyskwalifikuje mini Staxy jako sprzęt przenośny.

Mam nadzieję, że recenzja w jakimś stopniu okaże się pomocna. Zamieszczam też kilka poglądowych zdjęć.

Dziękuję także dystrybutorowi oraz Wiktorowi za udostępnienie sprzętu do testów.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: Arekaudio w 13-10-2015, 23:22
Moja kolej. Pierwszy swój kontakt ze Staxem miałem tego lata w Japonii.  Szukając słuchawek do przenośnego AK 100II przypadkowo natrafiłem na słuchawki , których dźwięk tak mnie zachwycił, że pomimo, iż nie nadają się do mojego przenośnego AK to postanowiłem dać im szansę w stacjonarnym odsłuchu.  Warto również wspomnieć, że piętro wyłącznie ze słuchawkami i stanowiskami do odsłuchu zajmowało ok. 1000 m2 i były tam w zasadzie wszystkie znaczące marki, z całymi swoimi liniami produktów. Nie znalazłem jedynie stoiska z HiFimanami, ale nie mam pewności czy dlatego, że ich nie było, czy że ich nie mogłem po prostu odnaleźć. Tak więc już na samym starcie można pochwalić Staxa za to, że potrafił się wyróżnić spośród tak wielu przesłuchanych przeze mnie słuchawek. Nie znając wcześniej tej technologii i marki nie byłem ani uprzedzony ani przygotowany na to spotkanie więc moje wrażenia powinny być obiektywne.

Jeszcze będąc w Japonii zacząłem szukać informacji i opinii w Internecie i zaraz natrafiłem na to forum, gdzie akurat była możliwość przetestowania sprzętu Staxa. Uznałem, że jest to doskonała okazja do sprawdzenia słuchawek w domowym zaciszu i co najważniejsze z płyt, które doskonale znam.  Na co dzień słuchawek używam przede wszystkim do  pracy, współpracując z kompozytorami tworzącymi muzykę do filmów dokumentalnych.  Z tego względu chciałbym możliwie wiernie odsłuchiwać przesyłane mi utwory aby precyzyjnie wnosić uwagi kompozytorowi (np. przy ocenie lub synchronizacji muzyki).

To tyle w kwestii wprowadzenia, chyba będzie ono dłuższe niż sam test, zwłaszcza, że nie chcę powielać opinii moich poprzedników.  Przed wyrażeniem mojej opinii na temat słuchawek chciałbym jeszcze podziękować użyczającym sprzęt do testów.

Pierwsze co mnie zaskoczyło to niezwykła szczegółowość górnych partii, byłem w stanie zauważyć wiele nowych dźwięków, odgłosów, detali, które wcześniej gdzieś  umykały,  a najczęściej zlewały się z innymi. Słuchawki są bardzo analityczne, instrumenty rysowane są bardzo precyzyjnie, z bardzo dobrą separacją. Nic się nie zlewa. Według mnie ta szczegółowa góra to najmocniejszy atut tych słuchawek. Mistrzostwo.  Zastanawiam się jednak,  czy oby na pewno ta szczegółowość nie wykracza poza poziom wyznaczony czy też postrzegany przez wykonawcę lub kompozytora. Czy byli w stanie usłyszeć tą analityczność albo co ważniejsze, czy w ogóle tego chcieli? To jest ciekawy przedmiot do dyskusji albo dokładniejszego zbadania.

Do środka pasma nie mam zastrzeżeń, wszystko jest jak należy. 

Jeśli chodzi o bas to miałem najwięcej obaw, gdyż przy pierwszym odsłuchu w Japonii wydawało mi się go mniej niż zwykle. Naprawdę długie  odsłuchy w domu, często wielokrotnie tego samego utworu na różnych słuchawkach częściowo potwierdziły moje przypuszczenia. Na szczęście wcale mi to nie przeszkadzało, gdyż bas jest znacznie lepszy jakościowo.  Punktowy, szybki, twardy – to chyba najwłaściwsze słowa. Nawet jeśli jest go mniej to jest znacznie lepszy i w ostatecznym rachunku nie mam zastrzeżeń.

Podsumowując.  Minimalnie mniej basu ale za to znacznie wyraźniejsza góra. Przy czym odjąłbym 1 punkt za słabszy bas (chociaż sam nie jestem przekonany czy to wynik zbyt dużego przyzwyczajenia do basu, ciągłej pracy przy muzyce filmowej, która z natury rzeczy jest w bas bogata) ale dodałbym 5 punktów za niesamowitą i wyraźną górę. W ostatecznym rozrachunku bilans i tak wychodzi dużo na plus. Nie słyszałem jak dotąd lepiej brzmiących słuchawek. Zamierzam sobie je sprezentować pod najbliższą choinkę. Szkoda tylko, że Stax ma dziwną politykę handlową.  Testowany zestaw kosztuje w Polsce prawie 6 tys. zł, a w Japonii połowę taniej (92.000 jenów = 2900 zł). Wyższy model nad którym się również zastanawiam tj.SRM-727 +SR007 kosztuje w Japonii 332.000 jenów czyli ok. 10 tys. zł, a w Polsce dwa razy więcej.  Jak więc ktoś planuje kupić droższy zestaw to bardziej opłaca mu się polecieć do Japonii i tam kupić .
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: wiktor w 15-10-2015, 20:15
Przyznam, że sam zastanawiałem się nad tym, co słyszy na słuchawkach  kompozytor lub wykonawca danego utworu. Jak się ma brzmienie instrumentu lub głosu po nagraniu i odtworzeniu z płyty. Bardzo ciekawe byłyby takie wrażenia i oceny w kontekście słuchawkowej prezentacji.

Dziękujemy za opis Arku.
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: SlawekR w 16-10-2015, 22:43
Przepraszam wszystkich, że dopiero teraz zamieszczam wpis. Ale wyniknęło to z przyczyn ode mnie niezależnych. Zmuszony byłem do tego sytuacją. Ale jak to mówią lepiej późno niż później.

Do rzeczy, postaram się krótko i zwięźle. Może mniej o samym brzmieniu w podziale na poszczególne zakresy, jak w typowej recenzji, bo to inni już opisali. A bardziej od strony praktycznej i ewentualnych dylematów wyboru.

 Mały zestaw Staxa to przede wszystkim nie sprzęt dla każdego, Zarówno użytkownicy „dorosłych” Staxów jak i słuchawek dokanałowych innych typów, powinni koniecznie najpierw ich posłuchać zanim się zdecydują na zakup wyłącznie na podstawie „bo Stax” albo „bo dokanałowe”. Niestety nie jest tak łatwo, bo w zasadzie to są słuchawki z innego świata, albo lepiej powiedzieć gdzieś pośrodku. Ze Staxa mają przejrzystość i niesamowitą szybkość, ale nie do końca brzmienie w ujęciu całościowym, w sensie poczucia z obcowania w membraną planarną (płaską), tutaj jest ona na tyle mała, że to poczucie ogólnej spójności dźwięku nie jest tak dominujące jak w dużych konstrukcjach Staxowych.  I jeśli ktoś tego szuka w podobnie dominującym stopniu to może się zawieść. Z drugiej strony, wielbiciele dokanałówek też powinni koniecznie najpierw posłuchać, bo brzmienie jest tak odmienne od czegokolwiek innego, czego do tej pory słuchali, szczególnie z rejonach górnych zakresów pasma, że tak po prostu trzeba uczynić.

Z cech praktycznych, aby uzyskać pełną równowagę tonalną, trzeba je zaaplikować bardzo głęboko do ucha, a to nie każdemu pasuje fizjologicznie. Ale jeśli pasuje, to ok, warto zainteresować się dalej i posłuchać. Ale jeśli nie, to może się zawieść, bo bas faktycznie ucieka i przestaje być obecny.

Z punktu widzenia użytkownika dokanałówek z kolei,  znacząca prezentacja górnych zakresów,  połączona z szybkością i przejrzystością, może być bardzo odmienna od tego do czego ktoś jest przyzwyczajony. I to niezależnie czy to dokanałowe dynamiki, czy armatury, to jest to całkiem inna szkoła. Do tej pory najbliżej „dorosłym” Staxom i ich ogólnej równowadze brzmienia, w moim odczuciu, było Westonom 4R. Oczywiście nie miały aż tak przejrzystej góry, no way, ale ogólna spójność była zaskakująco podobna. W przypadku małych Staxów, ta spójność nie jest już tak dojmująca, za to ogólnie równowaga jakościowa przesunięta jest ku górze. I to daaaaaaleko poza możliwości prezentacji jakichkolwiek innych słuchawek dokanałowych. Jeśli ktoś poszukuje brzmienia takiego rodzaju to natychmiast powinien skierować swe kroki ku małym Staxom. Bo nic lepszego w tym względzie nie znajdzie.

To chyba tyle. nie była to może typowa recenzja, ale raczej chciałem się skupić na praktycznej stronie zagadnienia i chociaż trochę pomóc w rozwiązaniu potencjalnych dylematów wyboru.  A nie powielać dotychczasowe typowe recenzje.

Jeszcze słowem zakończenia napiszę, że do mnie SR 002 nie przemówiły. Jak już wcześniej wspomniał Kolega Fatso, ich problemem zasadniczym są konstrukcje armaturowe. Dynamiki nie, bo te grają totalnie inaczej. Za to armatury, jeśli ktoś szuka konkretnie ukierunkowanego brzmienia, przy założeniu, że oczywiście góra nie będzie aż tak barwna jak w Staxach, ale za to reszta z grubsza podobna do „dorosłych” modeli Staxa w kwestii spójności brzmienia, to wśród konstrukcji armaturowych ma spory wybór. Ale jak to mówią, „dla każdego coś miłego” i „co kto lubi” :)
Tytuł: "Weekend ze Staxem za recenzję" - recenzje i dyskusja
Wiadomość wysłana przez: touok w 11-11-2015, 04:50
Już czas dobry wiszę tę relację.
Miałem przyjemność posłuchania elektrostatycznego zestawu stacjonarnego. Zbiegło się to z nabyciem przeze mnie mojego pierwszego zestawu Stax SRM-Xh + Stax Lambda Nova Basic.

Muszę powiedzieć, że mój zestaw mający już swoje lata spodobał mi się bardziej. I to zdecydowanie. Największą różnicę stanowił wzmacniacz, wstrzykujący w brzmienie życie i napełniający je witalnością wręcz zdumiewającą jak na gabaryty ów wzmacniaczyka.
To małe cudo potrafiło ustawić większego i poważniejszego brata SRM-323s. Brzmienie tego drugiego było techniczne, surowe, suche i bez emocji. To tak przy porównaniu, bo ta techniczność i analityczność stanowi przecież sama w sobie dużą wartość.
Słuchawki moje - Lambda Nova Basic względem 307 także spodobały mi się bardziej, ale tu już różnica nie była duża. Odniosłem wrażenie, że Novy mają lepszy, bardziej organiczny i wyraźniejszy bas, ale spokojnie mógłbym zamienić się modelami gdyby od tego zależało życie jakiegoś zwierzaka.
Gdyby ktoś nakazał mi zamienić wzmacniacze, musiałoby w grę wchodzić życie ludzkie.
Wybaczcie czarny humor, ale w tym przypadku wzmacniacz okazał się mieć kolosalne znaczenie.

Co do zagadnienia elektrostaty vs. konstrukcje dynamiczne i ortodynamiczne.
Nie chcę rozstrzygać tego technologicznie, ale mogę podzielić się doświadczeniem obcowania z kilkoma konstrukcjami.

Yamahy YH-100 to słuchawki barwowo genialne i podające taki mix przekazu muzycznego w dobrym tego sformułowania znaczeniu. Tam nie ma analizy, tam płynie muzyka i w zależności od gatunku muzycznego może to być albo strzał w dziesiątkę, albo ciekawe doświadczenie i interesujący sposób prezentacji. Dla mnie jednak, do 'dużej' muzyki klasycznej, orkiestr, symfoniki, rozdzielczość i scena mają znaczenie. Dlatego z tą konstrukcją się rozstałem, nie bez sentymentu, nie bez żalu, nie jest wykluczone że do niej kiedyś powrócę, bo pewne walory są zjawiskowe. Jednak jest to brzmienie - dla mnie, mimo niewątpliwych i znaczących walorów barwowych - nieco przygaszone, przyciemnione, przycieżkawe.
Aktualnie korzystam ze słuchawek HD800. Te na lampowym wzmacniaczu od pana Dubiela Skorpion HV1 nie są ani ostre, ani suche, ani nie tną górą, słowem - wzmacniacz im wyjątkowo służy. Bardzo podoba mi się w klasyce ich wyjątkowo duża scena, duża baza dźwiękowa i ponadprzeciętna rozdzielczość, otwartość dźwięku, jego swobodne wybrzmiewanie i napowietrzenie, na to zwracam szczególną uwagę i to jest w tym zestawieniu perfekcyjne. Wzmacniacz Skorpion HV-1 sprawia, że różnorodność barw dźwięku jest wręcz spektakularna. To czego brakuje - i to uświadomiłem sobie dzięki posiadaniu do niedawna Staxów SR-007 MK2 - to trzeci wymiar, głębia, budowanie trójwymiarowej sceny, a także nie do końca odpowiada mi sposób, w jaki scena jest w HD800 poukładana. Także swego rodzaju fizyczność, organiczność dźwięku jest na Staxach zauważalnie bardziej właściwa.
Już porównując testowy zestaw Staxa oraz mój owczesny (Nova Basic + Xh) czuć było w porównaniu do HD800 lepszą atmosferę nagrań i większą ich naturalność, powabność, nienachalność. Dźwięki ulatniają się niewymuszenie tworząc bardziej zjawiskowy spektakl.
Mimo wszystko w gatunku jaki ostatnio jest u mnie na tapecie w 95 % wybrałem rozdzielczość i lampowo kuszącą barwę zestawu Skorpion + HD800 zdając sobię sprawę, że już podstawowe zestawy elektrostatyczne pod niektórymi względami są ponad jedną z topowych konstrukcji dynamicznych.
Z jednej strony piszę o barwie Skorpiona+HD800, a z drugiej o naturalności Staxów. Nie do końca wiem, czy jestem w stanie to dobrze ująć słowami. To trzeba po prostu posłuchać. Z jednej strony Staxy przeważają naturalnością, z drugiej strony czar lampy potrafi uwieść niejednego słuchacza. Mogę jeszcze dodać, że gdy zapuściłem sobie koncerty pewnych artystów muzyki pop czy rock, to Staxy wyraźnie były bardziej odpowiednie. W klasyce ta swoista upiększona dosadność (a także rozdzielczość) zestawu 800+HV1 uwiodła mnie i żadnej sztuczności czuć nie było. W innych gatunkach dało się to bardziej we znaki.

Dziś kieruję się w stronę konstrukcji elektrostatycznych, gdyż sądzę, że dają one o wiele większe możliwości. To podpowiada mi intuicja na podstawie szczątkowych doświadczeń.
Proszę o wybaczenie mi bardzo swobodnego opisu. Nie potrafię matematycznie wykazywać różnic w brzmieniu różnych sprzętów i podzieliłem się swoimi odczuciami w sposób, w jaki je szczerze odczułem.

Na koniec - bardzo dziękuję Wiktorowi za zorganizowanie tej akcji. Uważam, że to już w dzisiejszych czasach rzadkość w taki sposób, bezinteresownie dzielić się dobrą nowiną z innymi hobbystami. Chwała Ci za to i jeszcze raz - dziękuję.
Dziękuję także dystrybutorowi.