>> podoba mi się brzmienie np. płyt: Blackwater Park, Damnation, Watershed, Aenema, Lateralus, 10 000 days,
>> Images and Words, Awake itp.
Z tego towarzystwa jedynie Aenema broni się jeśli idzie o brzmienie instrumentów, ale znowuż baza stereo jest nienaturalnie zawężona. Prawie jak w nagraniu mono. Cała reszta to już ofiary loudness wars z plastikowym, płaskim, syntezatorowym brzmieniem i brakiem przestrzeni. Nienaturalnie krótkie wybrzmienia, dźwięk zamulony, głuchy, a w innych miejscach jazgoczący. 10 000 Days jest wręcz klinicznym przypadkiem nadmiernej kompresji, co słychać szczególnie na perkusji, wyraźne cyfrowe artefakty.
Na And Justice For All nie ma żadnej z powyższych wad. Intencjonalnie wyciszyli ścieżki gitary basowej, bo Newstedowi, jako nowemu w składzie jeszcze nie ufali. Ale cała reszta gra jak należy. Ulrich zagrał partie życia, za które dostał zresztą tytuł perkusisty roku. Do sesji nagraniowej szukał lokacji przez 2 tygodnie po całych Stanach. Grał na specjalnie przygotowanym dla niego zestawie Tamy - nie do kupienia dla innych muzyków. Do tego zjadliwe gitary, tnące jak brzytwa, a jednocześnie wcale nie męczące. Ich brzmienie zainspirowało przyszłe pokolenia muzyków metalowych. Pod jedną harmonię gitarową potrafili mieszać gitarami i przystawkami cały dzień.
Dziś masz ProTools i triggery, wszystko idealnie równiutko i w tempo. Technicznie perkusiści wystrzelili w kosmos, każdy pokończył kilka akademii etc. Szkoda tylko, że brzmią jak kiepskiej jakości automat perkusyjny.