Audiohobby.pl

PUNKT ODNIESIENIA :)

lancaster

  • Gość
27-08-2008, 12:03

Jest już ustalony. Jest to system domowy jednego z redaktorów pism audio:

"...odwiedziła mnie wczoraj znajoma, która słucha bez przerwy muzyki klasycznej, a tydzień bez koncertu uważa za stracony. Jeździ po Polsce w poszukiwaniu bardziej interesujących występów. Słuchaliśmy płyty Olejniczaka grającego, o ile pa,iętam, na Erardzie. Jej konkluzja: "niestety, tu brzmi lepiej, niż na koncercie". Dowód na nienaturalność brzmienia mojego systemu? Komentarze do sytuacji?"

Są dwie możliwości, albo chodzi o to ze mamy do czynienia z systemem ktory wyciska 110% z muzyki,:)))) albo chodzi o punkt odniesienia butelek po imprezce :)

Kompletnei nie mogę sobei poradzić o ktorą opcje chodzi....sluchalem Vien i to bardzo fajne kolumny w temacie klasyczne audio....ale muzyki na zywo tez nie raz sluchałem :)

'Wiadomo, ze taki a taki pomysl jest nie
    do zrealizowania. Ale zyje sobie jakis
    nieuk, ktory o tym nie wie. I on wlasnie
    dokonuje tego wynalazku.'

lancaster

  • Gość
27-08-2008, 12:48
musiała "znajoma" dobrze usiąsć ze sie nadziala na taką referencję !:)


\'Wiadomo, ze taki a taki pomysl jest nie
    do zrealizowania. Ale zyje sobie jakis
    nieuk, ktory o tym nie wie. I on wlasnie
    dokonuje tego wynalazku.\'

lancaster

  • Gość
27-08-2008, 13:22
Piotr, no to fakt. Jezeli to miala na myśli(kiepskie miejsca jakie zajmuje podczas koncertow) oceniajac system audio nie ma problemu....choć i tak pod pewnymi względami tylko, bo chcąc nie chcac nawet stojąc w pomiesxczeniu obok odczuwa sie naturalną energię muzyki live....a z systemow audio co tu duzo mowić (np. dzieki kompresji nagrań) ten aspekt jest przycięty.
W atkich okolicznosciach powiedzieć ze system gra lepiej niz na żywo to duze nieporozumienie....mniej wiecej tak jakbym spojrzal na jakiś widok w brudnych ciemnych okularach, a potem oglądajac dobre foto stwierdzil ze wyglada to lepiej niż na żywo.




\'Wiadomo, ze taki a taki pomysl jest nie
    do zrealizowania. Ale zyje sobie jakis
    nieuk, ktory o tym nie wie. I on wlasnie
    dokonuje tego wynalazku.\'

Rafaell

  • 5033 / 5909
  • Ekspert
27-08-2008, 13:46
Może za dużo koleżanka wina wypiła i się źle wyraziła i nie powiedziała że artysta na koncercie na żywo był niedysponowany no i dla tego ta "lepsza gra niż na żywo"  :) W sumie człowiek to urządzenie analogowe i bestia mógł na koncercie mieć słabszy dzień

Rafaell

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

jjurek

  • 2066 / 5843
  • Ekspert
27-08-2008, 15:14
   Swojego czasu nagrywałem z zespolem (12 osób -chór plus instrumenty akustycze ) w studio Polskiego Radia S-2.
Odsłuchy nagranego materiału (surowego ) w reżyserce wypadły zaskakująco.
W tym małym pokoiku usłyszałem wiecej  niż w sali nagrań będąc uczestnikiem wydarzeń.
Po prostu mikrofony zebrały wszystkie dzwięki, których ja - oddalony,  po prostu nie słyszałem.
Ale też brzmiało  zupełnie inaczej niż znałem to z muzykowania  " bez prądu".
To była wizja zrodzona w głowie   realizatora nagrań.
Jeden chłop za pomocą suwaków robił z dwunastoma osobami co chciał :)

Nothingface

  • 50 / 5912
  • Użytkownik
27-08-2008, 17:53
Jaskrawy przykład tego paradoksu,że muzyka odtwarzana brzmi lepiej od tej na żywo to repertuar heavy-metalowy.
Bywam od czasu do czasu na koncertach z ostrzejszym graniem i jak chodzę tak już ze 20 lat,to na palcach jednej ręki mogę policzyć występy gdzie słychać było dobrą pracę akustyków.
Ciężki rock to niewdzięczny materiał do realizacji live,tu wypadkowa akustyki sali koncertowej,miejsca słuchacza,sprzętu nagłaśniającego i profesjonalizmu dźwiękowców musi być na najwyższym poziomie.W przeciwnym razie wychodzi...hałas.
Choć przyznam,że było kilka występów które zapamiętałem jako wybitne realizacje,np. Megadeth z katowickiego Spodka (chyba rok 2000),-było słychać na prawdę wyśmienicie,nie odnosiło się wrażenia że czegoś brakuje,do tego muzycy byli w wyśmienitej formie co złożyło się na wspaniałą ucztę koncertową dla miłośników cięższego grania.
W domu rock brzmi lepiej,jest więcej detali,można wsłuchiwać się w niuanse i gitarowe zawiłości,koncert ma przewagę jedynie w dynamice,z domowego stereo nigdy nie uzyskamy takiego rozmachu i impetu czym się właśnie taki repertuar na koncertach cechuje.

kedyw

  • 1 / 5915
  • Nowy użytkownik
27-08-2008, 22:24
Będąc kiedyś na koncercie zespołu metalowego, nieznanego mi, postawiłem przed sobą trzy cele; po pierwsze rozpoznać czy wokalista już śpiewa. Nie było to łatwe, ale udało się (piski!). Drugie zadanie to rozpoznanie w jakim języku śpiewa (nazwa zespołu anglojęzyczna). Przypuszczam, że to też się udało (angielski). Chciałem też wiedzieć o czym. Bez szans.

majkel

  • 7476 / 5912
  • Ekspert
27-08-2008, 22:40
A ja dziś byłem na koncercie chóru w dużym krakowskim kościele. :) Siedziałem w miarę blisko, więc luzik. Żadnego nagłaśniania oczywiście. Po raz kolejny, bo poprzednio to były popisy gitarowo-wokalne mojego kolegi z pracy, stwierdzam, że natura brzmi tranzystorowo. Mówimy oczywiście o dobrym tranzystorze. Drugi wniosek, ten to już głównie z dziś - mastering wielu płyt jest przerysowany, kanciasty, jakby był kierowany do osób niedosłyszących, aby mogli lepiej słyszeć każdą spółgłoskę i cyknięcia perkusji, która normalnie nie cyka. Lampowa lampa to świetne lekarstwo na ten przerysowany mastering, przywraca równowagę między wypełnieniem dźwięku barwą, a konturem. To znaczy, z dwóch kłamstw prawda nie wyjdzie, ale jak się równo śmieci pod dywan zmiecie, to garba nie będzie.

lancaster

  • Gość
28-08-2008, 01:13
Panowie, rozmawiamy o fortepianie. Kazdy kto slyszal fortepian nawet w przecietnych warunkach zdaj sobie sprawę z ulomnosci wiekszości systemów audio a o jozwinym burczybasie to nawet nie ma sensu wspominac uważam.
Rozwibrowany, potężny instrument stojacy przed Wami vs to co slychac z burczybasa ?:))))
Szkoda ze nie sluchali solowki na perce bo byloby jeszcze zabawniej :)


\'Wiadomo, ze taki a taki pomysl jest nie
    do zrealizowania. Ale zyje sobie jakis
    nieuk, ktory o tym nie wie. I on wlasnie
    dokonuje tego wynalazku.\'

Switch

  • 191 / 5870
  • Aktywny użytkownik
28-08-2008, 02:43
A chyba największą ułomnością tych systemów są płyty (oraz ich realizatorzy)

lancaster

  • Gość
28-08-2008, 07:16
marvis, pyty sa powiedzmy ulomnością sporą....ale otworzę poświecony temu watek...sam chetnie czegoś jeszcze sie dowiem :)


\'Wiadomo, ze taki a taki pomysl jest nie
    do zrealizowania. Ale zyje sobie jakis
    nieuk, ktory o tym nie wie. I on wlasnie
    dokonuje tego wynalazku.\'

marivs

  • 220 / 5745
  • Aktywny użytkownik
28-08-2008, 07:32
> lancaster,
chyba wkradł się błąd bo ja nic o płytach nie pisałem :)
pozdr.

lancaster

  • Gość
28-08-2008, 07:52
marvis, nie blad tylko przed kawą jestem :) Przepraszam.
Switch mialo byc. Watek otwarlem jakby co ;)

\'Wiadomo, ze taki a taki pomysl jest nie
    do zrealizowania. Ale zyje sobie jakis
    nieuk, ktory o tym nie wie. I on wlasnie
    dokonuje tego wynalazku.\'

marivs

  • 220 / 5745
  • Aktywny użytkownik
28-08-2008, 07:57
Spoko... ja już małą wypiłem :) Tutaj na forum dopiero od kilku dni jestem ale atmosferka jakoś taka świeższa niż na AS jest - mi odpowiada!

  • Gość
28-08-2008, 14:27
>> lancaster, 2008-08-28 01:13:30
Panowie, rozmawiamy o fortepianie ......

... jeżeli chodzi o odtwarzanie dźwięku fortepianu, to zdarzyła mi się taka przygoda na AS 2007 - wszedłem do pokoju, gdzie akurat odtwarzany był fortepian, posłuchałem, a potem zapytałem faceta z "obsługi" czy nie ukrył fotrepianu za zasłoną ... byłem pod wrażeniem. Za dźwięk odpowiedzialny był kompletny system MBL\'a (z ich cybulkami).

Nie znam się, zarobiony jestem - by zacytować klasyka, ale dźwięk był "rozwibrowany" i "widziałem" drgające struny.

To tyle , czekam na gromy ...