Sam przetwornik to dopiero skala możliwości. Lepszy daje większe. Natomiast w złej aplikacji żaden nie błyśnie, natomiast w dobrej nawet te budżetowe potrafią mieć sporo do powiedzenia. Przykładem są takie od DT880, wersje 250 i 600 omów. Tesla od T90 jest lepsza, ale tak mało lepsza, że jak mi ostatnio zaczął szwankować teslowy przetwornik, to nie mogę znaleźć uzasadnienia, żeby kupić taki nowy za ponad 500zł z wysyłką. Chodzi o to, ile można wycisnąć z DT880 przez balans, zmianę padów i modyfikacje. Oczywiście odnoszę do T90 też po kuracji. Nowe DT880 chodzą teraz po 699zł.
W kwestii analogii między gotowaniem a konstruowaniem urządzeń grających, także odtwarzających, to jest ona trafna. I właśnie najprędzej w firmach o małej skali produkcji będzie się to tak odbywało, ponieważ produkcją wielkoseryjną rządzi nie inżynieria, tylko logistyka. Chodzi o minimalizację różnych elementów składowych możliwych do wykorzystania w możliwie wielu produktach. Czasem firma taka dostanie lepszą cenę na 2x większą partię kondensatorów na 35V, niż by ich kupili mniej, a oprócz tego 25-woltowe, bo takie są potrzebne do innego artykułu. 35-woltowy też podejdzie. Tam się kupuje w co najmniej tysiącach sztuk komponentów na magazyn, a cena jest zupełnie inna niż przy detalu. Ja nieraz kupuję jakiś element w ilości jednej sztuki stricte pod zamówienie, bo mam zupełnie inny bufor finansowy, zaplecze w postaci powierzchni magazynowych, itd. Z drugiej strony, jako że lubię doskonalić swoje produkty, duża ilość komponentu, który chcę zastąpić czymś lepszym, stanie się dla mnie kosztownym odpadem. Nie stosuję metody wypychania stanów magazynowych, bo też tych stanów staram się nie tworzyć. I każda firma o małym zapleczu będzie tak robić.