Audiohobby.pl
Audio => DIY => Wątek zaczęty przez: pień w 27-02-2023, 08:39
-
Taki mały placyk chciałbym udeptać na potrzeby potyczki który z typów zasilaczy lepszy :)
Chciałbym poznać Waszą opinię w tej kwestii. Jeżeli zarysują się dwie wyraźne frakcje to ja z góry mogę napisać że na starcie jestem>impulsowcem :) I mam powody do takiego wyboru z powodu doświadczenia.
Niewielkie to doświadczenie ale jakieś tam jest. Jednak nie wykluczam że zostanę przeciągnięty do drugiego obozu z powodów których teraz hmmm, nie znam.
Zasilacz ma napędzać pierońsko szybki wzmacniacz- dosyć sporej mocy. Trzeba przyjąć że jest to 400W na kanał. Napięcia potrzebne symetryczne +- 50V
- to minimum
optymalne to +- 70V
Proszę o sugestie :) Jakiego potwora użylibyście do zasilania
-
Każda z technik dobrze zrealizowana będzie dobra. :) Impulsowy będzie bardziej wydajny i lżejszy, więc szedłbym w to.
-
Nie wiem, ale się wypowiem :):).
Znam konstrukcje wręcz doskonałe, "imp-imp", "analog-imp", "analog-analog", "imp-analog", ale też znam pełne porażki urządzenia, które nie pokazały nic z zapowiedzi producenta.
Jeśli ma to być Zasilacz ma napędzać pierońsko szybki wzmacniacz- dosyć sporej mocy.
to szedłbym w bardzo dobrze skonstruowany "impuls".
Przemawia za tym bardzo duża szybkość "odświeżania" mocy w zasilaczach impulsowych. Zasilacze konwencjonalne nie osiągną nigdy takiej szybkości, choćby wstawiał tam najszybsze diody schottky'ego, raczej wstawiałbym tam bardzo mocno przewymiarowane transformatory i kondensatory filtra, minimum dwu, trzy krotnie.
Przyjmuje się dobieranie, dla zasilaczy analogowych, kond. filtrów na poziomie 2mF/1A obciążenia, dla max. obciążonych końcówek mocy, (400W/2x70V/2,86A) czyli na Twoje potrzeby 2x5,72mF/100V. Dla nominału, ale do przewymiarowania potrzebne są co najmniej 2x15mF/125V i trafo 800W.
Dyskusja na poziomie lepszy "impuls" czy "analog" tak, ale do jakich wzmacniaczy. Oba zasilacze nadają się do obu wzmacniaczy, pod warunkiem doskonałego ich dobrania.
(doskonały- 1. odznaczający się najwyższą jakością, mający wszelkie zalety. 2. zupełny, absolutny)
-
Jeśli ma to być Zasilacz ma napędzać pierońsko szybki wzmacniacz- dosyć sporej mocy.
to szedłbym w bardzo dobrze skonstruowany "impuls".
Przemawia za tym bardzo duża szybkość "odświeżania" mocy w zasilaczach impulsowych. Zasilacze konwencjonalne nie osiągną nigdy takiej szybkości, choćby wstawiał tam najszybsze diody schottky'ego, raczej wstawiałbym tam bardzo mocno przewymiarowane transformatory i kondensatory filtra, minimum dwu, trzy krotnie.
Zgadzam się z powyższą wypowiedzią poza zacytowanym fragmentem, który jest pomieszaniem pojęć.
Po pierwsze - prędkość stabilizatora liniowego na pewno jest większa niż pętli sprzężenia zwrotnego w typowym zasilaczu impulsowym.
Po drugie - a co ma dioda prostownicza do szybkości? :) Jeśli piszemy o diodach Schottky'ego w kontekście zasilacza impulsowego, gdzie ona robi za część przetwornicy, to jej główną zaletą jest niskie napięcie przewodzenia i związane z tym straty mocy. Szybkie diody p-n też istnieją, ale bardziej by się grzały. Strata 0.6W zamiast 0.15W z każdego ampera prądu w postaci ciepła.
Natomiast dioda Schottky'ego jako prostownicza poza powyższą zaletą raczej ma same wady - brzydkie widmo zakłóceń przełączania i mało imponujący prąd wsteczny. Lepiej wziąć p-n soft recovery albo po prostu najzwyklejsze prostownicze, bo do tego są. Widmo zakłóceń mają optymalne do filtrowania na elektrolitach, a nie szerokie jak horyzont w przypadku szybkich diod, z czym też można, ale trzeba umieć walczyć.
Kolejna sprawa - we wzmacniaczach audio dużej mocy to ja chyba jeszcze nie widziałem zasilania stabilizowanego, bo... byłyby na tym duże straty mocy, sporo radiatorów potrzebne, itp. Czyli mówienie o jakiejkolwiek szybkości jest tu nie na temat. Stabilność napięcia zasilania będzie tu zależna od napięcia w sieci, a impedancja wyjściowa zasilacza od ilości i jakości nawkładanych kondensatorów za prostownikiem.
Czyli impulsówka będzie miała tą zaletę z marszu, że architektur niestabilizowanych nie ma sensu robić, bo straty mocy na tym nie ma, a stabilność napięcia wyjściowego na dzień dobry lepsza niż niestabilizowana. Jest tego od groma na Ali gotowców, które można sobie dalej modyfikować, jakby ktoś chciał. Jedna z moich ulubionych form tuningu audio, nota bene. I dlatego od dekady siedzę na odtwarzaczu CD z takimż zasilaniem.
Dobra stabilizowana przetwornica kosztuje ułamek tego co sam transformator sieciowy pod zasilacz liniowy, do tego znacznie mniej waży, mniej się grzeje, nie buczy i przyjmie dowolne napięcie zasilania w dowolnej części globu.
-
Dzięki Wam za podzielenie się swoimi poglądami w kwestii zasilacza,
Ja tam jestem cienki bolek z elektroniki. Taki raczkujący bobasek hehehe - ale robię co mogę żeby trochę wprawy w temacie nabrać.
Dotychczas moja walka z zasilaniem sprowadzała się dobrania odpowiedniego dla Malinki i DAC-a który ona karmi sygnałem.
Oczywiście zacząłem od lektury traktującej o takim małym centrum z której wynikało> Impulsowy zasilacz? Czyś ty oczadział?
Tragedia-śmieci-piki- jakieś rezonanse i inne zakłócenia będą. Trzeba prawdziwy zasilacz na toroidzie itd.... itp...
Analiza rzeczywistości wykazała że same zasilacze wyniosą mnie wielokroć razy więcej niż sama Malinka z przybombasami.
Na szczęście jeden miałem -dobry , zakupiony od speca w ich budowie.
Zdążyłem już uzbroić się w miarę OK miernik, oscyloskop sobie kupiłem itp.... Zacząłem to wszystko mierzyć- sprawdzać i wynikowo wyszło mi że jest:
Prawda
Tyż prawda
I g.... prawda
Ma się rozumieć że moje malinowe centrum rozrywki zasilają zasilacze impulsowe- które wypadły najlepiej :)
A co do tego wzmacniacza który chcę ulepić. Przeraził mnie gabaryt :)
Bo też dokonałem jakichś tam obliczeń- trochę na oko też i wyszło że trzeba będzie starą garażową spawarkę przerobić na zasilacz.
Tak więc po waszych wpisach tym bardziej utwierdzam się że ten właściwy to impulsowy :)
Raczej jakiś gotowiec z Ali bo szkoda czasu lepić samemu.
majkel Masz jakieś typy ?
-
Malinka pewnie sama dużo bardziej sieje niż dobry zasilacz do niej.
IFI np do swoich pre gramofonowych wrzuca zasilacze impulsowe. IFI iPower i iPower X. Po prostu zasilacz we wtyczce choć dość duże. Zaprzeczenie wszyskiego co audiofilskie. Jak o tej pory nie miałem jeszcze na stanie pre z zasilaczem liniowym które było by tak ciche przy wkładce MC jak te wynalazki od IFI a w teorii mam ten gorszy. Przy wzmocnieniu 60 dB wszyskie syfy wystrzeliły by na wyjściu z mocą wodospadu.
Gdzieś widziałem test kilku wypasionych zasilaczy liniowych + IFI iPower. Za wyjątkiem jednego pomiarowo rozjechło wszyskie.
Także smps, smpsowi nie równy.
-
60V w różnych mocach od 360W i inne kombinacje. Bierzesz 2, łączysz w szereg, i masz.
https://pl.aliexpress.com/item/1005002843829663.html?spm=a2g0o.productlist.main.7.333f659eQnkhnJ&algo_pvid=88564246-3e45-4c9c-af4c-ba1d037925ad&algo_exp_id=88564246-3e45-4c9c-af4c-ba1d037925ad-3&pdp_ext_f=%7B%22sku_id%22%3A%2212000022434674518%22%7D&pdp_npi=3%40dis%21USD%2112.03%215.77%21%21%21%21%21%402100b5dc16775921158724117d06d7%2112000022434674518%21sea%21PL%21732439337&curPageLogUid=4YdMoQr5bzow
-
Dzięki za linka :) Coś tam sobie wybiorę, tylko pomyślę-wymyślę itd... hehehe
Będzie bolało pod deklem ale trudno się mówi.
Co do siania przez malinkę. Ojjj tak- sieje elegancko taka malinka, wspominałem na forum nawet że mnie w osłupienie wprawiła. Ale zwalczyłem jak myślę w miarę dobrze bo samą kartę na szelce przyczepiłem w pewnym oddaleniu. Z nijakim zdziwieniem odkryłem że kiedyś w komputerach wszystko na takich wisiało tylko człowiek nie interesował się jak to się nazywa. Kiedyś chyba IIC nazywali a teraz I2C a ja w >szufladzie< znalazłem takie fajne, wiekowe i ekranowane. Chyba zostały się z mojego pierwszego w życiu PC-ta. To była machina 16 MHz (zdaje się) procek- koprocesor do pomocy i 20MB dysk twardy. Mega- żeby komuś nie potorbiło się i nie pomyślał że Giga albo Terra hahahahaha. Nawet jedno zdjęcie w RAW z aparatu by nie wlazło hehehehehe
A gramofon u mnie- Technics SL D2 też nie ma zasilacza oryginalnego. Wywaliłem trafo razem z mostkiem i podłączyłem 20V zasilacz od starego zdechłego laptopa. No i buczenie- brumienie jak ręką odjął.
Reszta oryginalnego zasilania które produkuje kilka napięć dla reszty gramofonu zostawiłem w spokoju.