Audiohobby.pl
Audio => Magnetofony kasetowe => Magnetofony => Pioneer => Wątek zaczęty przez: artekk w 04-02-2024, 13:25
-
Magnetofon posiadany przez krótki czas, szybko zmienił właściciela, bo brzmieniowo nie zachwycił. Krótko mówiąc typowo Pioneerowskie łagodne granie, szczegółowe, przestrzenne, ale bez ikry.
Kupiony w stanie "prawie sprawny - paski do wymiany", poza tym ładny, nie zmęczony egzemplarz, trochę zaniedbany mechanizm, dłuższy czas nieużywany. Wykonano typowe zabiegi konserwacyjne dla mechanizmu Reference Master i kalibrację elektroniki. Było trochę zabawy z regulacją toru przesuwu taśmy, bo mostek zapiekł się w złej pozycji na trzpieniu i trzeba było go zdemontować, usunąć stare smary, nasmarować i ustawić poprawnie.
-
cd
-
cd
-
cd
-
cd
-
cd
-
cd
-
cd
-
Piękny magnetofon. O wybitnych paramertach i nieadekwatnym brzmieniu.
Dziękuję Arturo za zdjęcia.
-
Tak, mamy tutaj znakomity mechanizm, świetną elektronikę, przemyślaną konstrukcję mechaniczną chassis etc. To nie jest jakiś słaby, źle brzmiący magnetofon, naprawdę gra już klasowo, z tym, że nie jest to brzmienie uniwersalne, a porywające wcale, czego można oczekiwać w tym przedziale cenowym. Ale takie zderzenia z legendami czasami bywają w praktyce. Oczywiście to moja ocena i nie trzeba się z nią zgadzać.
-
Wszystko mamy tu wysokiej jakości: mechanizm, głowica i elektronika. Co poszło nie tak? :)
Inżynierowie prawdopodobnie chcieli dorównać CD. Ale po drodze niestety zgubili to coś co powoduje że magnetofonu po prostu chce się słuchać.
-
Mając kiedyś T-1100S pamiętam, że prócz perfekcyjnego beznamiętnego brzmienia nie ujął mnie za bardzo. Ale wygląd może się podobać ;-)
-
No to żeby co było z takiego ideału to trzeba najpierw odpowiedzieć czego chcemy :) I zrobić jakiś plan.
Moja opinia :)
Ja bym chciał żeby nie grał tak dokładnie jak CD i inne takie typu DAC. Zaplanować więc trzeba co by tam sp....suć żeby było OK.
Cholera- w zakładkach miałem odklikane na gościa który badał tajemnice brzmienia Tandbergów i Nakamichich - niektórych :) Bo jak twierdził to są pośród nich takie których kijem by nie pomacał. Mniejsza z tym- gościu w/g tego co można było się dowiedzieć twierdził że cały sekret tkwi w odpowiednim podejściu do cewek które są w magnetofonach- pewnego rodzaju analogia jak z trafami w lampiakach.
To się musi odpowiednio wysycać-przesycać itd.. i wtedy mamy >dźwięk.
Chyba coś w tym musi być? A w tym Pionku wszystko wyliczyli na dużej tablicy żeby każdy odchył zlikwidować i wyszło im taśmowe CD hehehehe
Niestety przy wawalaniu niepotrzebnych zakładek pewno też wywaliłem gościa i teraz z godzinę na Youtube szukam i jeszcze nie znalazłem.
-
Dzięki bardzo za rozpoczęcie tego tematu :)
Ja niestety (jak do tej pory) nie miałem okazji posłuchać ani gry i brzmienia dragon killera jak i dragona. I po tym co przeczytałem wcale się nie zniechęciłem. Mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda. Bez tego nie będę miał własnego zdania i nie będę mógł wypowiedzieć się ntt :)
-
Prostując jakieś niestworzone historie, Pioneer CT-95 (T-1100S) to żaden Dragon-killer... nawet brzmienie ma inne.
Zresztą Dragon, nie jest jakimś wyznacznikiem brzmienia absolutnego.
-
Wszystko mamy tu wysokiej jakości: mechanizm, głowica i elektronika. Co poszło nie tak? :)
Inżynierowie prawdopodobnie chcieli dorównać CD. Ale po drodze niestety zgubili to coś co powoduje że magnetofonu po prostu chce się słuchać.
Ale takie były założenia przecież topowych modeli...kopia idealna aż do bólu dupy.
A dragon killer to było takie Onkyo....
-
;-)
Żaden ONKYO nawet nie zbliżył się w okolice podobnego brzmienia... A co do Dragon-killera to w latach 80-tych tak właśnie nazwała jakaś niemiecka gazeta audio Sony TC-K777. Niepamietam dokładnie które czasopismo ale w testach Soniak wypadł lepiej, czy to technicznie czy brzmieniowo nieważne. Chodziło o zaistniały zwrot.
-
Właściwie to pare magnetofonów nosi taki przydomek, jakiś Tandberg, ASC, Onkyo i jeszcze pare innych choć pewnie 1000-czka gra lepiej, tak mówią.. Ja się tam nie spieram.
-
Właściwie to pare magnetofonów nosi taki przydomek, jakiś Tandberg, ASC, Onkyo i jeszcze pare innych choć pewnie 1000-czka gra lepiej, tak mówią.. Ja się tam nie spieram.
To ciekawe, bo słyszałem o jednym. Kto i gdzie je tak nazwał możesz podać jakie czasopismo je nazwało?
Chciałbym poprostu zobaczyć te testy i dowiedzieć się na jakiej podstawie. I wyeliminować jakieś wyimaginowane opowieści.
Ok. Koniec spamu w tym temacie. Nie będziemy tutaj Arturowi bruździć. O killerach i innych gadach trzeba znaleźć inny temat lub założyć nowy.