Audiohobby.pl

Klub miłośników klasycznej muzyki XX wiecznej

Gustaw

  • 3856 / 3322
  • Administrator
08-12-2015, 22:15
Niestety zaskoczenia nie było.

Z pozytywnym nastawieniem zacząłem słuchać. No może tym razem "zaskoczę" i mistrz przemówi do mnie całym swoim geniuszem? Były momenty ciekawe (Lacrismosa?) ale potoczyło się to mniej więcej tak:

Po 10 minutach uwaga i zainteresowanie muzyką zaczęły się ulatniać. Po 15-20 minutach uwaga powróciła i zadałem w duchu bezpośrednie pytanie kompozytorowi. Cytując dosłownie siebie " Co ty, facet, pier….isz?" Po następnych kilku minutach nastąpiło kompletne zobojętnienie i zacząłem zajmować się czymś innym. Po następnych kilku minutach muzyka Pendereckiego zaczęła mi zwyczajnie przeszkadzać i tylko z utęsknieniem czekałem kiedy skończy się pierwsza płyta. Drugiemu krążkowi nie dałem już szansy. Wrzuciłem "na ruszta" znanego rzemieślnika jazzowego - Marcusa Millera i odetchnąłem z ulgą, wiedząc jednocześnie muzyką jakiego kompozytora Wszechmogący dowali mi w czyśćcu abym odkupił doczesne winy.

Archie

  • 1544 / 5804
  • Ekspert
09-12-2015, 08:34
Na Pendereckiego w czyśćcu bym się nie nastawiał :), spodziewałbym się raczej Karlheinz'a Stockhausen'a rozkręconego na pełną głośność...





...jeśli chodzi o piekło, no to cóż, wiadomo :)



Max

  • 2204 / 5397
  • Ekspert
10-12-2015, 14:27
Każdy miłośnik muzyki polskiej, który liznął trochę historii, wie kim był Bartek Obrochta (1850-1926). Postać to kultowa, związana z muzyką i folklorem zakopiańskim, góral, którego muzykowanie było inspiracją dla m.in. Szymanowskiego.
Ta postać przewija się w literaturze poświęconej polskiej kulturze I poł. XX wieku, a czasy owe są mi bardzo bliskie.

A piszę o nim, albowiem postać to barwna ale czasowo odległa, historyczna, dlatego z wielkim zdziwieniem wysłuchałem dzisiaj w radiowej Dwójce reportażu opowiadającego o odnalezieniu wałków fonografowych z 1914, z zapisem podhalańskiego folkloru muzycznego, które udało się uratować i skopiować cyfrowo dla potomnych. Koniec końców usłyszałem zapis kilkuminutowej solówki skrzypcowej samego Bartka Obrochty, sprzed ponad 100 lat. :-)

http://www.muzykatradycyjna.pl/pl/leksykon/mistrzowie/articles/bartlomiej-obrochta

http://megazin.megatotal.pl/historia-fonografii-od-wynalazku-edisona-do-plyty-kompaktowej/

Jak to fajnie, że obok żałosnych RMF-ów i innych ZET-ek, funkcjonują programy dla odbiorców nastawionych na treść...
« Ostatnia zmiana: 10-12-2015, 15:36 wysłana przez Max »

pastwa

  • 3815 / 5900
  • Ekspert
10-12-2015, 17:19
A ja wykonuje za chwile kolejne podejscie do Sibeliusa, jakos mnie on nigdy nie przekonal do siebie, ale moze pomoga w tym jego rodacy, Helsinki Philharmonic Orchestra grajacy w Birmingham Symphony Hall, choc tak po prawdzie, bardziej intryguje mnie wystep Christel Lee, wielce utalentowanej skrzypaczki i ide glownie z jej powodu...

a programik na dzis jest taki:
En Saga Op 9   
Violin Concerto Op 47 in D major   
Karelia Suite Op 11   
Symphony No 7 Op 105 in C major
« Ostatnia zmiana: 10-12-2015, 17:28 wysłana przez pastwa »

4m

  • Gość
10-12-2015, 19:20
Każdy miłośnik muzyki polskiej, który liznął trochę historii, wie kim był Bartek Obrochta (1850-1926). Postać to kultowa, związana z muzyką i folklorem zakopiańskim, góral, którego muzykowanie było inspiracją dla m.in. Szymanowskiego.

No nie do końca, bo kultowy to był Jan Krzeptowski Sabała, ostatni wykonawca muzyki góralskiej. A Bartuś Obrochta to już nowa 'posabałowa' epoka. Wycofał tradycyjne instrumentarium, wprowadził skrzypce i zorganizował muzykę do tej pory graną z potrzeby serca, dla siebie, w góralskie kapele grające na życzenie. Bartuś chodził po górach z Sabałą i Chałubińskim, zapamiętywał i przetwarzał 'sabałowe nuty', dzięki czemu przetrwały one do dziś. A nuty obrochtowe znajdują się w partyturze Harnasi :) Bartuś przerzucił most pomiędzy spuścizną przodków, a współczesnością, gdzie muzyka góralska w dużej mierze podlega zasadom wolnego rynku, czyli prawom podaży i popytu.

Muzyką podhalańską był również zainteresowany Kotoński w początkowym okresie twórczości, czemu dawał wyraz w publikacjach i swojej muzyce (Tańce góralskie na orkiestrę, 1950)

Max

  • 2204 / 5397
  • Ekspert
10-12-2015, 23:04
No nie do końca, bo kultowy to był Jan Krzeptowski Sabała, ostatni wykonawca muzyki góralskiej. A Bartuś Obrochta to już nowa 'posabałowa' epoka.

Wycofuje słowo "kultowy", bo jest wyjątkowo durne.
Wiesz, dla mnie ważniejszy Bartuś, bo należy do epoki najdroższego Karolka i z nim mi się kojarzy. On ma swoje miejsce w tych wszystkich opowieściach o Zakopanem początku XX wieku, a przecież Rytard go zabrał z kapelą do Paryża na światowa wystawę ! Wychodzi więc na to, że Sabała przy Bartku światowcu to skromny juhas ;-)

Ale żeby nie było, podczas mojej dorocznej pielgrzymki do Zakopanego na początku listopada i tradycyjnego spaceru Drogą pod Reglami, odwiedziliśmy z moimi dziewczynami Sabałową chatę - muzeum, należącą do potomków Krzeptowskiego. Można sympatycznego właściciela za język pociągnąć i sporo się o słynnym góralu dowiedzieć.
Ciekawostką może być fakt, iż bratem Sabały był prapradziadek Joanny Wnuk Nazarowej, obecnej dyrektor NOSPR-u, którą regularnie widuję podczas koncertów :)

Przy okazji. Masz już ?
http://pwm.com.pl/pl/sklep/publikacja/muzyka-wzwodzi,andrzej-chlopecki,18483,ksiegarnia.htm
Ja dziś zamówiłem, żeby pod choinkę było.

« Ostatnia zmiana: 10-12-2015, 23:33 wysłana przez Max »

dong

  • 541 / 5869
  • Ekspert
11-12-2015, 08:32
Przy okazji. Masz już ?
http://pwm.com.pl/pl/sklep/publikacja/muzyka-wzwodzi,andrzej-chlopecki,18483,ksiegarnia.htm
Ja dziś zamówiłem, żeby pod choinkę było.

Właśnie przedwczoraj skończyłem czytać. Dobre, choć wybór bardziej "od Sasa do Lasa", niż w przypadku pierwszego tomu tekstów.

Dla Ciebie bardzo na czasie, bo jest sporo monograficznych tekstów o muzyce polskiej (od Szymanowskiego po Aleksandra Nowaka).

dodekafonix

  • 51 / 3242
  • Użytkownik
11-12-2015, 10:17
To jeszcze słów kilka o Góreckim. Oczywiście Max przesadził twierdząc, że I symfonia to lipa, Scontri to wydumane dźwiekotwórstwo a Genesis II to kit. Wszystkie te utwory to są absolutne arcydzieła a opinia Maxa niestety po raz kolejny wskazuje, że ma on poważny problem z recepcją i zrozumieniem Nowej Muzyki. A recepta na to jest prosta-trzeba jej po prostu więcej słuchać a wtedy też wraz z wyrobieniem w sobie nowych nawyków słuchowych pojawi się zrozumienie. Więc... odrzucić Brittena i słuchać Stockhausena :))). No i jeszcze jedna sprawa...nie powinno się oceniać muzyki po jej jednokrotnym przesłuchaniu. Ja po sobie wiem, że zrozumienie Scelsiego czy Xenakisa wymagało kilku lat, oswojenie się z Pasją Mykietyna to chyba z dziesięć przesłuchań, nawet Schubert zaczął do mnie docierać po kilku latach mierzenia się z jego twórczością. Warto więc o tym pamiętać.A wracając do sonorystycznego Góreckiego to był nim zafascynowany sam Boulez i ponoć miał plany ściągnięcia go do Francji.
Górecki miał też  w moim odczuciu kilka udanych kompozycji neotonalnych, chociażby kapitalny i dość trudny w odbiorze Recitativa i ariosa „Lerchenmusik”

http://ninateka.pl/audio/recitativa-i-ariosa-lerchenmusik-op-53

wszystkie trzy kwartety
http://ninateka.pl/audio/juz-sie-zmierzcha-muzyka-na-kwartet-smyczkowy-op-62
http://ninateka.pl/audio/ii-kwartet-smyczkowy-quasi-una-fantasia-op-64
http://ninateka.pl/audio/iii-kwartet-smyczkowy-piesni-spiewaja-op-67

koncert na fortepian/klawesyn
http://ninateka.pl/audio/koncert-na-klawesyn-fortepian-i-orkiestre-smyczkowa-op-40-wersja-na-klawesyn

motoryczne, nieco wczesnoprokofiewowskie Trzy tańce
http://ninateka.pl/audio/trzy-tance-op-34-na-orkiestre

i wesołe, ludyczne małe requiem dla pewnej polki
http://ninateka.pl/audio/male-requiem-dla-pewnej-polki-op-66

Czwarta symfonia zaś czeka na poznanie...słyszałem ją jak na razie  tylko raz.

dong

  • 541 / 5869
  • Ekspert
11-12-2015, 10:28
(...) opinia Maxa niestety po raz kolejny wskazuje, że ma on poważny problem z recepcją i zrozumieniem Nowej Muzyki.

Czy mógłbyś powstrzymać się od tego rodzaju uwag ad personam?

Jesteś mocno osłuchany w nowej muzyce, masz sporą wiedzę - lepiej, żebyś się ograniczył do dzielenia się nią - będzie to z większą korzyścią dla współforumowiczów i dla atmosfery dyskusji. Twoja wypowiedź merytorycznie nic by nie straciła na wycięciu z niej tego zdania.

Na marginesie - samo stwierdzenie:
Wszystkie te utwory to są absolutne arcydzieła (...)
bez poparcia rzeczowymi argumentami może być traktowane tylko jako subiektywna opinia Autora, czyli warte jest tyle samo, ile osądy Maxa.

Max

  • 2204 / 5397
  • Ekspert
11-12-2015, 14:29
To jeszcze słów kilka o Góreckim. Oczywiście Max przesadził twierdząc, że I symfonia to lipa, Scontri to wydumane dźwiekotwórstwo a Genesis II to kit. Wszystkie te utwory to są absolutne arcydzieła a opinia Maxa niestety po raz kolejny wskazuje, że ma on poważny problem z recepcją i zrozumieniem Nowej Muzyki. A recepta na to jest prosta-trzeba jej po prostu więcej słuchać a wtedy też wraz z wyrobieniem w sobie nowych nawyków słuchowych pojawi się zrozumienie. Więc... odrzucić Brittena i słuchać Stockhausena :))). 

Forum dyskusyjne polega na wymianie opinii zgodnych z indywidualnymi poglądami i przekonaniami. W sztuce owe poglądy wynikają z wrażliwości, inteligencji oraz indywidualnych potrzeb estetycznych. Ale są one osobniczno zmienne. Czasami odmienne bardzo zasadniczo.  Różnimy się w ocenie i odbiorze róznych treści. I to jest dobre. A z przebogatej oferty muzycznej ostatnich wieków - począwszy od muzyki dawnej, a skończywszy na radykalnym eksperymencie okołomuzycznym - wybiaramy dokładnie to, co jest dla nas, stylistycznie i estetycznie, najbliższe.

Zgodzę się, że odpowiedni odbiór muzyki XX wieku wymaga, ogólnie mówiąc, pewnego przygotowania i osłuchania (niejednokrotnie sam o tym pisałem). Ale za kompletną bzdurę i zupełny absurd, uważam pogląd, iż dany gatunek muzyczny stanie się nam bliski, na skutek wielokrotnego przesłuchiwania jakichś, początkowo zupełnie nieakceptowanych, treści.
Oczywiście mówię o sytuacji, w której estetyczna idea, konkretna stylistyka czy też sposób komunikowania się z odbiorcą są w radykalnej niezgodzie/konflikcie z własną wrażliwością odbiorczą....

I teraz dochodzimy do sedna. Absurdalna to sytuacja, kiedy musimy zmuszać się do zaakceptownia czy też "polubienia" czegoś wbrew sobie i swojemu gustowi. Zrozumienie, sympatia, satysfakcja, czy też każdy rodzaj pozytywnego doznania w reakcji na sztukę muszą być przeczuwane, muszą istnieć w zarodku, muszą zostać, co najwyżej, odkryte w sobie i wydobyte na zewnątrz (i do tego właśnie potrzebna jest owo "przygotowanie i osłuchanie" !).

Należę do tych, którzy w życiu słyszeli już "to i owo". Ale wielokrotnie doświadczałem sytuacji, kiedy jakąś twórczość muzyczną nie od razu w pełni akceptowałem, ale od razu czułem, że to muza dla mnie, muza, która wymaga odkrycia, czasu, wielokrotnego powtórzenia i nieustannych powrotów. To się po prostu czuje i wie. I tyle.
Tak miałem z Webernem, tak mam ze Schnittke, czy też, żeby dać przykład z ostatnich tygodni - tak mam z Dutilleux.
Inną kategorią są kompozytorzy, do których mam stosunek wybitnie neutralny. Których potrafię słuchać z zainteresowaniem, ale bez emocji. Przykładem może tu być twórczość Bouleza.
Jest też kategoria muzyki nieakceptowalnej - którą w tym wątku wielokrotnie, subiektywnie opisywałem. Żadnych absurdalnych starań w kierunku zaprzyjaźnienia się z muzyką, która zupełnie mi nie odpowiada - nie będzie, bo zwyczajnie nie ma takiej potrzeby...!

Kolejnym dobrym pytaniem jest, po co się słucha muzyki ? Odpowiedzi będą różne, ale dla mnie głęboka emocja połączona z satysfakcją intelektualną to - w konsekwencji odbioru muzyki - reakcja idealna. Każdy z nas ma swoją własną paletę twórców i gatunków, które zapewniają tego rodzaju doznania.

O reszcie możemy co najwyżej dyskutować, no i możemy a nawet powinniśmy się różnić, najlepiej pięknie......

P.S.
Nigdzie nie napisałem, że I Góreckiego to lipa - warto czytać uważnie. Napisałem, że słucha się z przyjemnością, ale "na owo bezproduktywne stłoczenie efektów perkusyjnych wzruszam ramionami - dla mnie lipa." Muzyka, najlepiej spójna i płynna - ok, efekty dla efektów - lipa.
Szkoda też, że w tej dyskusji kompletnie nie bierzesz pod uwagę opinii... samych twórców na temat swojej wczesnej twórczości. Pomijasz milczeniem wklejoną wypowiedź Kilara, wzruszasz ramionami na fakt, iż Górecki, jako dojrzały twórca realizował się na zupełnie innym polu niż "eksperyment sonorystyczny". To samo w przypadku Pendereckiego.
Zamiast tego, każesz mi jak uczniakowi, pracować "nad recepcją i zrozumieniem" twórczości, do której sami twórcy mieli odpowiedni dystans....
Cieszę się z zainteresowania Bouleza wczesnym Góreckim, ale nasz Piotruś bardzo sobie ceni a nawet udowodnił to nagrywając kompletną symfonikę, grafomana Mahlera.... Problem, nie ? Może należałoby popracować nad zrozumieniem i recepcją subtelnego Brittena i emocjonalnego Mahlera ?
« Ostatnia zmiana: 11-12-2015, 14:31 wysłana przez Max »

4m

  • Gość
11-12-2015, 17:17
Wycofuje słowo "kultowy", bo jest wyjątkowo durne.
Wiesz, dla mnie ważniejszy Bartuś, bo należy do epoki najdroższego Karolka i z nim mi się kojarzy.

Właśnie określenie 'kultowy' jest wyjątkowo celne, jeżeli chodzi o legendarną postać Sabały, chociażby ze względu na pomniki, ulice jego imienia, te sprawy ;) Co do tego który ważniejszy czy 'większy' nie śmiałbym podejmować tematu ze względu głównie na brak materiału do takich porównań oraz to, że jak już wspomniałem, z opisów słownych wynika, że są to dwa zupełnie różne światy muzyczne w obrębie małej grupy przyjaciół.

Cytuj
Przy okazji. Masz już ?
http://pwm.com.pl/pl/sklep/publikacja/muzyka-wzwodzi,andrzej-chlopecki,18483,ksiegarnia.htm
Ja dziś zamówiłem, żeby pod choinkę było.

Jak to mawia pewien stary mędrzec - oczywista oczywistość, że mam :) Świetne felietony z Gazety Wyborczej, kto czyta ten jest najlepiej poinformowany. Tyle, że książka jeszcze leży w folii i czeka. Muszę jeszcze kupić Nono z Krytyki Politycznej, ale głupio mi zamawiać jedną książkę :) Może w weekend przysiądę do internetu i przejrzę co tam jeszcze popularne księgarnie mają ciekawego w ofercie. Jak znajdę coś fajnego z tego roku to dam znać.

dong

  • 541 / 5869
  • Ekspert
11-12-2015, 19:06
Świetne felietony z Gazety Wyborczej, kto czyta ten jest najlepiej poinformowany. Tyle, że książka jeszcze leży w folii i czeka. Muszę jeszcze kupić Nono z Krytyki Politycznej, ale głupio mi zamawiać jedną książkę :) Może w weekend przysiądę do internetu i przejrzę co tam jeszcze popularne księgarnie mają ciekawego w ofercie. Jak znajdę coś fajnego z tego roku to dam znać.

To odfoliuj czem prędzej, przekonasz się, że w tym tomie są inne teksty (felietony wypełniały poprzedni).

W Nono i Stockhausena (Griseya już mam) z Krytyki udało mi się zaopatrzyć w miniony weekend na wrocławskich targach książki. Było taniej niż w internetach i bez kosztu wysyłki.
Niestety, targi są tylko raz w roku.

4m

  • Gość
11-12-2015, 19:54
Nie mam ciśnienia, bo Chłopeckiego właśnie w Gazecie Wyborczej i nie tylko czytałem :) Teraz czytam Poetykę muzyki Scelsiego, potem kilkanaście tytułów zaległych, i Muzyka Wzwodzi. Jest co robić :)

dodekafonix

  • 51 / 3242
  • Użytkownik
12-12-2015, 15:48
Max, nie napinaj się tak bardzo, bo po co. Twoje ograniczenia, Twój problem, Twoje małpy, Twój cyrk. Ja po prostu nie przyjmuję założenia, że w muzyce jeśli coś jest teraz dla mnie kompletnie nie akceptowane to taka sytuacje w przyszłości nie ulegnie zmianie. Zresztą powiem szczerze, że moja przyjaźń z Nową Muzyka to właśnie stopniowe otwieranie się na twórczość kompozytorów, których wcześniej nie akceptowałem.Czy robiłem to na siłę? Nie, raczej kierowała mną ciekawość i oczywiście świadomość możliwości przezwyciężenia  własnych ograniczeń.I nic absurdalnego nie ma w mojej tezie o tym, że poprzez wielokrotne słuchanie konkretnego dzieła człowiek się z nim oswaja i nabywa nowe nawyki słuchowe.Po prostu tak to działa, choć wymaga pewnej pracy.Tak jak akt tworzenia dzieła sztuki jest wysiłkiem twórcy tak również wysiłkiem odbiorcy jest akt jego poznania. W tym nie ma żadnego absurdu.
http://www.wiedzaizycie.pl/8,357.html
  A poglądy kompozytorów na swoja twórczość...kompletnie mnie nie interesują.Zwłaszcza Kilara, który stwierdził, że awangarda II połowy XX wieku to cmentarzysko partytur.Ciekawe co by powiedział na tłumy, które były w zeszłym roku na Holland Festiwal, gdzie grano Nona czy olbrzymie zainteresowanie koncertami z muzyką Stockhausena w trakcie Warszawskiej Jesieni A.D.2011.Niestety geniusz Kilara został pogrzebany przez Hollywood..... Artyści często bredzą więc po co się tym przejmować. Najlepszym przykładem jest Penderecki, który kiedyś stwierdził, że Polimorfia jest jego najgorszym utworem a kiedy odwiedził go Jonny Greenwood zarekomendował mu ten utwór jako jeden z najlepszych jakie skomponował.I jeszcze jedna rzecz,a mianowicie o ile faktyczne i Kilar i Górecki faktycznie mieli negatywny stosunek do swojej twórczości o tyle Penderecki w swych późnych dziełach  jednak niekiedy łączył język sonoryzmu i innych neoizmów- przykładem chociażby II koncert wiolonczelowy, V i VIII symfonia, czy  początek III kwartetu smyczkowego. Nawet jeden z ostatnich jego utworów Dies Illa wykorzystuje wokalne techniki z lat sześćdziesiątych. Ba, echa sonorystyczne i wykorzystywanie  klasterów słychać nawet w jego II symfonii, choć to dzieło nad wyraz eklektyczne. Penderecki  tak naprawdę nigdy nie odcinał kuponów od swojej wczesnej twórczości, a obecnie na fali zainteresowania z nią związanej wypowiada się o tym okresie wyjątkowo ciepło.Ba kilka lat temu odwiedził nawet Warszawską Jesień, kiedy odtwarzano Jego utwór Brygada śmierci? Posłuchaj Max, bo warto.
http://ninateka.pl/audio/brygada-smierci-utwor-radiowy-na-glos-recytujacy-i-tasme
No i wybacz ale nad rozumieniem i recepcja Mahlera I Brittena to pracowałem dość długo i swoje negatywne opinie o niej nie opieram na podstawie jednorazowych przesłuchań ich kompozycji. Mahler mnie zadowala w kilku działach- IV symfonia, Pieśni o Ziemi, Pieśniach wędrującego czeladnika, Pieśniach skargi. W tych utworach nie ma drażniącej mnie histerii emocjonalnej i zwykłego muzycznego grafomaństwa. Zaś Britten sorry, ale to najlepszy przykład antymuzyki, kiczu, filharmonicznego letniego muzaka dla niewyrobionych słuchaczy.. Zresztą czy osobnik chory-sodomita i pedofil mógł zaoferować światu coś wartościowego. W jego antymuzyce nie doszukuję się żadnej subtelności. To tandetna brzydota, to obrzydliwość, to obraza rzucona cywilizacji białego człowieka. Pfu, pfu, pfu......po stokroć!!!!!!!

I jeszcze słówko do Donga. wiem, że ze wszystkich stron atakuje nas czerwona zaraza czyli marksizm kulturowy propagując swojego bękarta czyli polityczna poprawność. Dziś na murzyna nie można powiedzieć murzyn, sodomii nie można określić jako zboczenia,własnemu dziecku dać klapsa, bo to wszystko może druga osobę obrazić. Żyjemy w chorych czasach i jesteśmy więźniami nazibolszewickiej Unii Europejskiej ale może na tym forum zachowajmy choć trochę zdrowego rozsądku.Uwaga ad personam w stosunku do Maxa nie miała charakteru normatywnego, nie powinna być odebrana przez niego jako obraźliwa. Była po prostu pewnym stwierdzeniem zaistniałego faktu i niczym więcej. A to, że Max się napiął to zupełne inna sprawa.A dlaczego wczesne utwory góreckiego uważam za arcydzieła? Uzasadnienie jest proste-Górecki współtworzył tzw,polską szkołę kompozytorską", zjawisko w krajobrazie muzyki XX wieku bardzo odrębne i wyraziste oraz -co wyraźnie widać dzisiaj- inspirujące młodsze pokolenia twórców.W sztuce tego rodzaju zjawiska nie są tworzone przez dzieła miałkie, banalne czy nawet przeciętne (zresztą sztuka nie toleruje przeciętności a banalność wyrzuca poza swoje ramy). Ot cała tajemnica...arcydzieł Góreckiego.

dong

  • 541 / 5869
  • Ekspert
12-12-2015, 19:23
I jeszcze słówko do Donga. wiem, że ze wszystkich stron atakuje nas czerwona zaraza czyli marksizm kulturowy propagując swojego bękarta czyli polityczna poprawność.
Atakuje nas też inna zaraza, mianowicie besserwiserstwo. I moja uwaga dotyczyła przede wszystkim tej cechy Twoich wypowiedzi.

Masz oczywiście prawo oceniać innych, nie bronię Ci także prawa do publicznego wyrażania Twoich opinii. Jednak sposób ich wyrażania, szczególnie w odniesieniu do treści (całkowicie arbitralnych, dosyć obraźliwych i - last but not least - imho trafionych kulą w płot) przekracza moim zdaniem granice dobrego smaku. I tyle.

Jeżeli nie stać Cię na to, żeby się odrobinę powściągnąć i przestać sądzić innych własną miarą, to - ze smutkiem informuję - nie będziesz przeze mnie traktowany jako poważny dyskutant.