Audiohobby.pl

Klub miłośników klasycznej muzyki XX wiecznej

magus

  • 20990 / 5903
  • Ekspert
27-10-2015, 11:51
Gustwa,

a kto powiedział, że celem dodekafonixa jest dyskusja? ;-)

Odszedł 13.10.2016r.

Max

  • 2204 / 5397
  • Ekspert
27-10-2015, 12:08
dodekafonix,

O Brittenie to ja mogę podyskutować z Dongiem albo Pastwą (zresztą robimy to na priva), ale i każdym rozsądnym userem, nawet takim, który ma inne preferencje estetyczne.
Natomiast o kulturze tutaj rozmawiamy, ale nie uczymy jej... Warto się zatem pilnować, bo kolejne "odjazdy" nie będą już tolerowane.   
---------------------------------------------------------

Dawkuję sobie "Les Illuminations", "Nocturne" a zwłaszcza "Serenade..." Brittena, bo to zawsze u mnie wielkie święto, ale i do oper, koncertów, pomniejszych "sztuczek", czy też "War Requiem" wracam zawsze z radością.
To muza, która kreuje niepowtarzalny klimat, będący konsekwencją wyjątkowej wrażliwości twórczej i talentu kompozytorskiego. Tak już jest u Brittena, że miast poszukiwań czy eksperymentów stylistycznych, mamy subtelną osobowość i muzyczną finezję. Ale i moja reakcja na tą muzę była początkowo bardzo chłodna (Britten/Rattle box/EMI) - wydawała mi się wtórna i eklektyczna. Musiało upłynąć trochę czasu, zanim właściwie ją odczytałem.



« Ostatnia zmiana: 27-10-2015, 12:19 wysłana przez Max »

Max

  • 2204 / 5397
  • Ekspert
27-10-2015, 12:34
Cóż, Boulez w początkach kariery był podobnie radykalny w sądach... na szczęście mu przeszło, i to bez szczególnej szkody dla jakości komponowanej muzyki.

http://www.arkivmusic.com/classical/album.jsp?album_id=539151

W pewnym momencie zaczęła go wręcz pociągać muzyczna pornografia ! :-)

dodekafonix

  • 51 / 3242
  • Użytkownik
28-10-2015, 07:22
Hmm Gustaw być może się pomyliłem jeśli chodzi o ciebie ale z drugiej strony to raz jeszcze powtarzam, że nie nawidzę neomarksistowskiej poprawności politycznej i jestem osobą, która potrafi swoje sądy formułować dość ostro. Poza tym jeszcze raz powtarzam, że określenie kogoś kołtunem jest tylko stwierdzeniem faktu, choć przyznaję dość ostrym i prowokacyjnym. Ale Gustaw prawdopodobnie będę musiał  krytyczne uwagi w stosunku do Ciebie po prostu cofnąć.
Max słuchaj sobie Brittena ja przy takiej Serenadzie czy Nocturnie wymiękam- knajpiana muzyka a w zasadzie antymuzyka.
A jeśli chodzi o naukę kultury to poczytaj sobie swoje wpisy, pełne nonszalancji i arogancji a potem krytykuj innych.


 

magus

  • 20990 / 5903
  • Ekspert
28-10-2015, 07:28
Poza tym jeszcze raz powtarzam, że określenie kogoś kołtunem jest tylko stwierdzeniem faktu, choć przyznaję dość ostrym



to zupełnie jak Lenin - on też dość ostro stwierdzał fakty :D
szczególnie odnośnie innych ludzi

co on mógł poradzić, że był otoczony przez ludzkie wszy i wrogów rewolucji, którzy w dodatku stali na drodze postępu?
stwierdzał jedynie fakty

ostro, bezkompromisowo
bo tego wymagała walka klasowa i przyszłość rewolucji

Odszedł 13.10.2016r.

Max

  • 2204 / 5397
  • Ekspert
28-10-2015, 11:11
dodekafonix,

I tu mała prośba (weźmiesz pod uwagę lub nie). Spuścizna Szostakowicza jest... "dość mizerna", tylko na użytek Twojego pisania na forach, lub prywatnych wypowiedzi. You know what I mean ? Tak naprawdę weszła ona do żelaznego kanonu najlepszej muzyki czasów wszystkich. I to zupełnie obiektywnie. Ja oczywiście łapię przekaz, że Britten, Dymitr czy Pender to "nędza", i doskonale rozumiem Twój estetyczny punkt widzenia, ale o wiele sprawiedliwiej i bardziej elegancko, będzie jeśli w przyszłości napiszesz. "Moim zdaniem, uważam że, jak tego słucham to...," Nikt wówczas Twojego zdania nie zechce kwestionować.
To samo zresztą tyczy się Brittena. Muszę Ci powiedzieć, że w pierwszym kontakcie z tą muzą (już to pisałem kilka wpisów do góry) gęba mi się krzywiła, bo to jakieś takie archaiczne, wygładzone, tonalne, eklektyczne, bez wyrazu...
Ale potem nagle pojawił się klucz do tej muzy i dziś sięgam po nią regularnie. Od kilku dni wałkuję uroczego Petera Grime'sa, a Les Illuminations a zwłaszcza Serenade for tenor, horn and strings... zabieram do trumny, albo każę grać na pogrzebie ;-) Kocham tą muzę na równi z III aktem Króla Rogera.

Choć z drugiej strony, nie piszemy muzycznych podręczników, ani nie szukamy prawdy absolutnej. Dobra więc... niech Ci będzie "mizerna". I don't fucking care... ;-)

Co do Sznittkego, właśnie trzymam w ręce boksik "The Ten Symphonies" BIS, a muza grzecznie czeka na rozpakowanie (przyszło to razem z Frankiem Martinem i "Peterem Grimes'em"). W następnym rzucie dojdą koncerty fortepianowe, więc rezerwuję dla Alfreda całe mnóstwo zimowego czasu i uwagi.

Zaglądaj i pisz o nowej muzie. Ja jestem max (nomen omen) otwarty i zaciekawiony.

Wpis powyżej to ewidentny dowód mojej pychy i nonszalancji.
Ale spokojnie, pożyjesz jeszcze z 15 lat, nabierzesz dystansu, i może zrozumiesz o co chodzi w muzyce...

Oto cytaty kończące książkę "Britten" Andrzeja Tuchowskiego:

"Nie dbając nigdy o modne brzmienie swych dzieł ani o nowatorstwo środków technicznych, należał Britten do pionierów w zakresie stosowania kontrolowanego aleatoryzmu, wcześnie eksperymentował z taśmą magnetofonową i niekonwencjonalnymi źródłami dźwięku. (...)
Nie sa to jednak sprawy szczególnie istotne - sztuka rządzi się własnymi prawami i nie wydaje się właściwe stosowanie wobec niej kryteriów "odkrycia" czy też "rekordu świata". Takie było stanowisko Brittena, który dość wcześnie przewidział kryzys idei "permanentnej rewolucji" w sztuce"

"Żywił apolińskie uwielbienie czystego piękna (...) Jego niemal arystokratyczne wyrafinowanie szło jednak w parze z ogromną prostotą i skromnością, a wśród przyjaciół obok Audena, Roztropowicza, Szostakowicza byli również prości rybacy, których pracę darzył wielkim szacunkiem. Nie czuł się bowiem artystycznym "pomazańcem Bożym", przeciwnie - uważał się za zwykłego człowieka, którego praca miała wzbogacić życie innym, uczynić je lepszym, pełniejszym, szczęśliwszym"

Tak jak napisał Dong "może i Tobie się jeszcze odmieni"..., i kiedyś załapiesz, że np. taki Witold Szalonek manifestował własną awangardową bezkompromisowość:



ale i zdarzało mu się pisać - świetną ! - muzykę do słuchania, dla ludzi chcących prosto i zwyczajnie obcować z pięknem....  ("muzykę do słuchania" - jakież to banalne !!! :-)))) )


« Ostatnia zmiana: 28-10-2015, 11:24 wysłana przez Max »

dodekafonix

  • 51 / 3242
  • Użytkownik
28-10-2015, 15:17
Max, wiesz jaka jest różnica między Brittenem a Szalonkiem-otóż ten pierwszy poprzez swój konserwatyzm działał destrukcyjnie na na rozwój muzyki, zaś ten drugi poprzez własne odkrycie tzw. dźwieków kombinowanych ujawnił się jako geniusz. I w kongenialnym 1+1+1+1 nie manifestował żadnej awangardowej. bezkompromisowości lecz tylko ujawnił światu swój geniusz- to takie proste.Nie wiem też co ma mi się odmienić, uważam nadal, że zawsze w muzyce było trochę hochsztaplerów, w wieku XX byli to Brritten czy też Szostakowicz, Glass, późny Kilar etc. Uważam też, że odwoływanie się w muzyce do apolińskiego piękna obecnie może być uznane jako społeczno-kulturowy zabobon.

Magusowi nie odpowiem, gdyż dyskusja z tym człowiekiem to zwykła strata czasu...wole pogadać z moim kotem.

magus

  • 20990 / 5903
  • Ekspert
28-10-2015, 15:30
:D cieszę się dodekafonix, że z pokorą przyjmujesz tzw. ostrą krytykę

może kiedyś wyjdzie z ciebie ciemnogród ...

Odszedł 13.10.2016r.

dong

  • 541 / 5869
  • Ekspert
29-10-2015, 08:36
Nie wiem też co ma mi się odmienić, uważam nadal, że zawsze w muzyce było trochę hochsztaplerów, w wieku XX byli to (...) Szostakowicz (...)

Życzę Ci (i sobie, i każdemu), żebyś nigdy nie znalazł się w okolicznościach bytowych, w których od zręczności w uprawianiu "hochsztaplerki" może chwilami zależeć nawet Twoje życie (i Twoich bliskich).

Pisanie takich rzeczy jak wyżej bez wzięcia pod uwagę pewnych, nazwijmy to, "uwarunkowań", niekoniecznie świadczy o braku pychy czy nonszalancji.

Polecam lekturę np. Meyera albo uważne wysłuchanie niektórych kwartetów DSz, najlepiej w wykonaniu świadomym tych uwarunkowań.

Max

  • 2204 / 5397
  • Ekspert
29-10-2015, 09:32
Polecam lekturę np. Meyera albo uważne wysłuchanie niektórych kwartetów DSz, najlepiej w wykonaniu świadomym tych uwarunkowań.

Uuuu... niedobrze, kwartety Szostakowicza. Jeszcze tylko Ty nie dowiedziałeś się czegoś o sobie w tym wątku.
« Ostatnia zmiana: 29-10-2015, 12:02 wysłana przez Max »

dong

  • 541 / 5869
  • Ekspert
29-10-2015, 09:49
Cóż, słucham też kwartetów Ferneyhough, Kagela, Ligetiego, a ostatnio choćby Posadasa. Może więc z uwagi na niską szkodliwość społeczną wyrok będzie łagodny.   ;-)

A wracając do Brittena - było już o jego suitach wiolonczelowych?

Max

  • 2204 / 5397
  • Ekspert
29-10-2015, 11:55
A wracając do Brittena - było już o jego suitach wiolonczelowych?

Napisane dla Roztropowicza i przez niego pierwszy raz grane:

"Is there a patron saint of serendipity? Perhaps he's a cellist; he was surely somewhere in the Royal Festival Hall in September 1960 when Shostakovich's First Cello Concerto was getting its London première. The story's well-known; Shostakovich was there, hed invited Benjamin Britten to sit with him, despite the fact they had never met before, and after the performance, Shostakovich introduced Britten to his soloist, Rostropovich. By the time Britten left, Slava had worked his famous charm on him, and extracted the promise of a new work. The Cello Sonata was duly delivered, then recorded by Rostropovich and Britten in 1961. A friendship was being forged, and so was a whole catalogue of cello works for the Russian. Britten's Cello Symphony was next, and then after hearing Rostropovich play the Bach solo Suites Britten gave him the First Solo Cello Suite as a Christmas gift in 1964, to be followed by two more over the next seven years. Cellists have been marvelling at them ever since."


Mam dwupłytowego Hyperiona (plus Cello Symphony $ Cello sonata)
http://www.music-island.pl/opisplyty-CDA+67941/2.html

Różne pojedyncze drobiazgi zdarza mi się sprowadzać z Music Island. Zakupy hurtowe, przy ich cenach, mogłyby się źle skończyć ;)

dodekafonix

  • 51 / 3242
  • Użytkownik
29-10-2015, 16:25
Książkę Meyera czytałem, zarówno pierwsze jak i drugie wydanie i lektura ta utwierdziła mnie w tym, że D. SZ. był zwykłym oportunistą, służącym komuchom.Gdyby miał za grosz honoru to by prysnął z Kacapowa zaraz po śmierci Stalina. Nagryzmolił XV kwartetów, z których kompletnie nic nie wynika. Bartok napisał ich sześć,Webern też sześć, Ligeti dwa, Szymanowski też dwa, Penderecki trzy (ostatni dużo gorszy, choć jeszcze da się tego słuchać, Lutosławski jeden i nie muszę Wam uświadamiać, że wszyscy Ci kompozytorzy mocno rozwinęli ten gatunek i nawet konserwatywny późny Górecki pisał dużo bardziej interesujące kwartety.Grafomania dźwiękowa Szostakowicza ( oczywiście poza jego wczesnymi dziełami), pederasty i pedofila Brittena czy innego pederasty Tippeta to horror dla moich uszu.

A Magusowi cóż mogę odpisać......Vituperia stultorum laus est ....


magus

  • 20990 / 5903
  • Ekspert
29-10-2015, 19:20
A Magusowi cóż mogę odpisać......Vituperia stultorum laus est ....


Ab alio exspectes, alteri quod feceris


a jak już koniecznie musisz błyszczeć, to najpierw dobrze wykuj .... :D

(i zrób coś z tym trzecim oknem, bo po nogach wieje)

Odszedł 13.10.2016r.

dodekafonix

  • 51 / 3242
  • Użytkownik
30-10-2015, 07:56
Biedny Magusie, nic nie muszę wykuwać i nie muszę też błyszczeć, tak po prostu mam...masz chłopie potężne kompleksy, więc czas na jakąś dobrą psychoterapię. Jak wyraźnie zaznaczasz, nie zrozumiałeś idei Okna Johari...hmmm prawdopodobnie przekracza to Twoje możliwości, przyjmij więc wyrazy współczucia. Całą polemikę sprowadzasz do poziomu gówniarzerii i wyjątkowo pretensjonalnego kopiowania mojego jej prowadzenia... więc wybacz ale olewam Ciebie ciepłym moczem. Z drugiej strony będę o Tobie pewnie pamiętał, gdyż...Casus dementis correctio fit sapientis...