Audiohobby.pl

Muzyka na żywo - co stanowi....

lancaster

  • Gość
28-08-2008, 07:50
...ze odbieramy ją jako na żywo ? Co stanowi ze pomimo tego ze niektórzy koledzy mają już podobno/zdaniem niektórych systemy grające lepiej niż na żywo nadal ganiają na koncerty ?
Po co płacić np 400zł za bilet na koncert, skoro odtworzony w  domu brzmi po prostu - "lepiej" :)
Dlaczego ludzie cisną się w tloku na koncertach i co ich tak pcha do muzyki na zywo ? Bez sensu przecież robić wyprawę do opery, skoro mozna gościć filharmoników berlinskich u siebie w domu w kazdej chwili....i przy dobrym remasterze brzmia lepiej niz w filharmonii....
....podobne dylematy mieli tworcy pierwszych CD playerów(Philips), ktore to zdaniem tworców i wspólczesnych melomanów wydawaly z siebie dxwiek lepszy niz na sali koncertowej.....hmmmmm, no moze i oni tak to slyszeli, ale czy rzeczywiscie tak bylo ?
Jednym slowem co stanowi o tym, ze czlowiek od wieków otacza sie muzyką, towarzyszy ona naszemu gatunkowi
od pewnie poczatku - tzn od momentu kiedy pierwszy homo sapiens wystukał patykami "wlazł kotek na plotek".

Co sprawia ze odbieramy muzyke na zywo ? Że np. idac ulicą bez problemu slyszymy ze na 2 piętrze ktoś ćwiczy na skrzypcach a nie że jest to dźwięk ze sprzeciora ?
Co tez takiego sie dzieje ze np. perkusja czy fortepian nawet za zamkniętymi drzwiami jest instrumentem i slyszymy ze gra live, a ten sam odtworzony nawet na niejednokrotnie topowych systemach po prostu jest dźwiekiem perkusji ? Ladnieszym albo mniej ladnym/doskonalym technicznie.
Przeciez to slychac niezaleznie od poziomu glośności....nie licze tu oczywiscie systemow grajacych "lepiej niż na zywo", tylko takie zwykle powiedzmy do 100 000zł :)

Ze znanych mi publicznych prezentacji/zestawien bardzo ladnie instrumenty wizualizowal swego czasu system BAT + Legacy - atmosfera wśrod ludzi przebywających w pomieszczeniu odsluchowym niemal klubowa(w najlepszym tego slowa znaczeniu)
WLM grand viola(z subem pewnie)+almarro - rowniez bardzo udana prezentacjai poczucie wizualizacji...zresztą tansze WLM tez bardzo ladnie radzą sobie ze stworzeniem iluzji muzyki....w kameralnych skladach moim czarnym koniem jest system Ancient Audio z monitorami Holography.

...jak myślicie czy ww. systemy dalyby rade kwartetowi jazzowemu(fortepian, perkusja, sax, kontrabas) sluchanych system obok muzykow w dowolnej sali ?

....na AS RCM gości duet przesympatycznych muzyków wykonujacych na kontrabasie i gitarze kilka utworow....nie ma sie co oszukiwac, dźwiek wystawy....dlaczego ?
Co tez takiego jest do "szczęscia" potrzebne ?

Mam prosbę. W tym watku wolalbym nie rozmawiac o gustach. Jezeli ktoś  z kolegow ma system grajacy jak na zywo(albo i lepiej:)) i jest z niego 100% zadowolony to prosze go opisac. Natomiast jezeli uwaza ze tak nie jest to tym razem chcialbym tylko poteoretyzować :)



'Wiadomo, ze taki a taki pomysl jest nie
    do zrealizowania. Ale zyje sobie jakis
    nieuk, ktory o tym nie wie. I on wlasnie
    dokonuje tego wynalazku.'

marko3T

  • 421 / 5906
  • Zaawansowany użytkownik
28-08-2008, 09:57
To może ja pierwszy.  Uważam , że nie ma systemu który będzie w stanie odtworzyć muzyke jak na zywo.  I nie ważne czy będzie to wyśmiewany(przez nie których) bassreflex czy horn , czy vintagowy szerokopasmowiec.

__________________
insomnia.lab      ( wystawiam faktury VAT)
__________________
Tylko V2!

marko3T

  • 421 / 5906
  • Zaawansowany użytkownik
28-08-2008, 09:58
W pracy jestem iii... miałem jeszcze dopisac ...bo głośnik to wąskie gardło systemu.

__________________
insomnia.lab      ( wystawiam faktury VAT)
__________________
Tylko V2!

AdamWysokinski

  • 358 / 5891
  • Zaawansowany użytkownik
28-08-2008, 10:46
> lancaster, 2008-08-28 07:50:44
> ...ze odbieramy ją jako na żywo ? Co stanowi ze pomimo tego ze niektórzy koledzy mają już podobno/zdaniem niektórych systemy grające lepiej niż na żywo nadal ganiają na koncerty ?

Moim zdaniem powodem całego zamieszania jest podtrzymywany przez przemysł audio oraz przez rzesze audiofili mit, jakoby muzyka odtwarzana miałaby stanowić odpowiednik muzyki granej na żywo. To dwie niemal kompletnie odrębne kategorie, a jedynym łączącym je elementem jest "słuchanie muzyki" - w jednym wypadku granej live, w drugim - lepiej lub gorzej odtwarzanej z jakiegoś nośnika. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się upierał, że fotografia wierniej oddaje rzeczywistość od niej samej lub że stanowi jej zamiennik. Z odtwarzaniem muzyki jest tak samo. To nie jest rozróżnienie w kategorii "lepiej-gorzej", a raczej "inaczej". A że są osoby gotowe płacić setki tysięcy dolarów za próby podtrzymania tego mitu - to inny problem (i źródło zysku dla przemysłu audio :-) Ale cóż, nie moje to zmartwienie. Przyjemność sprawia mi zarówno słuchanie muzyki na żywo, jak i w domu i nie zmiarzam zawracać sobie głowy i tracić czasu na próby stworzenia iluzji rzeczywistości. Po co?


__________
I am weasel!
Pozdrawiam,
Adam

majkel

  • 7476 / 5903
  • Ekspert
28-08-2008, 11:01
Coś w tym jest. Widzę pewną rozbieżność między tym, co słyszę na żywo, a tym, co mnie z audio najbardziej przekonuje. Pewnie chodzi o to, że gdybym miał decydować o miejscu zdarzenia muzycznego, to bym tych samych wykonawców osadził w nieco innych okolicznościach przyrody, żeby ich prezentacja była dla mnie optymalna. Z punktu widzenia prezentacji tonalnej - tutaj muzyka na żywo jest nie do przebicia, ale inne walory przekazu muzycznego są zależne od środowiska, a sprzęt audio daje możliwość modelowania takiego środowiska, tyle że jakby się uprzeć na powtórzenie konkretnej prezentacji live!, to okazuje się, że to piekielnie trudne, i kółko się zamyka.
Jak sobie ostatnio ćwiczę DIY DACa na CS4397 to już mam czasem problemy w określeniu, kiedy on gra bardziej realnie, i czy aby na pewno wtedy, gdy jest to najmilsze dla ucha? Jako że słuchanie muzyki ma sprawiać przyjemność, to stawiam na wersję, iż piękno jest uosobieniem prawdy. :)

Cervantes

  • 398 / 5906
  • Zaawansowany użytkownik
28-08-2008, 11:18
ja słucham muzyki na sprzęcie, bo raz jest to wygodne, dwa cały ten punkt odniesiania do muzyki na żywo jest jak dla mnie przereklamowany. wszyscy piszą o operze i filharmoni jako odniesienie. Ja natomiast właściwie nie slucham klasyki. Co ma zrobić gościu słuchający np. eletroniki. Przecież wystarczy wtedy aby było miło.

Co do koncertów na żywo to jest to wilka ściema. trzeba by było chodzić po bardzo malych knajpach tak aby mieć tam kameralny skladzi plumkajęcy sobie do piwka klientów. jak ktoś chce osiągnąć efekt koncertowy jak na koncercie Kazika to chyba nie to forum, bo wystarczy zakupić paczki estradowe, tuby, zamieszkać w hali, albo ku uciesze sąsiadów rozstawić sprzęt na podwórku i włączyć przy okazji bawiąc się w austyka. Sory ale samo naglaśnianie i widzimisię austyka jest etapem psującym lecz czasem niezbędnym do uslyszenia niektórych instrumentów. Nie zrobimy sobie w domu stadionu na którym jest koncert, ale co najwyżej jakiś kwartecik może powstać i gwarantuję że jeżeli jest wzmacniany przez dupnego akustya, to w domu może brzmieć lepiej to na malutich paczuszkach.

Ma być fun a nie jakieś fetyszyzmy, a jak ktoś pisze, że mu w domu gra lepiej niż na żywo to jak najbardziej może mieć rację. ja też wolę swój system od wiekszości koncertów, bo mi gra lepiej. Lepiej o tyle że mam wplyw co leci, nie jest za glośno, i nie kasuja mnie za 50cl whiskacza 30 zl. jeżeli jednak kkomuś się wydaje że jego zestaw lepiej odtwarza pianino/skrzypce, kontrabas, niz same instumenty to ma absolutną racje - wydaje mu się : )    

.............................
no box is best box
.............................
When the Last Tree Is Cut Down, the Last Fish Eaten, and the Last Stream Poisoned, You Will Realize That You Cannot Eat Money

konto_usuniete

  • 56 / 5429
  • Użytkownik
28-08-2008, 11:22
>> AdamWysokinski, 2008-08-28 10:46:24
Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się upierał, że fotografia wierniej oddaje rzeczywistość od niej samej lub że stanowi jej zamiennik. Z odtwarzaniem muzyki jest tak samo. To nie jest rozróżnienie w kategorii "lepiej-gorzej", a raczej "inaczej".

Tak samo jak fotografia powinna oddawać rzeczywistość tak samo sprzęt audio powinien to robić. Chyba, że zamysł twórcy (fotografika, realizatora nagrań) był inny.
To na ile można się zbliżyć do tej rzeczywistości jest inną sprawą.
Istnieje wiele bardziej lub mniej skomplikowanych rozwiązań w fotografii aby tą wierność z rzeczywistością zapewnić a raczej się do niej się zbliżyć.
I nie może być tak, że np. oglądając ludzką twarz na fotografii akceptujemy mocno czerwony odcień ludzkiej skóry tylko dlatego, że to fotografia.
W wypadku audio musi być podobnie bo równie dobrze można napisać, że nie musimy gonić za iluzją i słuchajmy na bum-boxach.
Uważam, że właśnie mamy stwarzać iluzję rzeczywistości aby zminimalizować to "lizanie loda przez szybę".

Ma być maksymalnie wiernie, bez obcinania informacji muzycznej, oczywiście na tyle na ile pozwala technologia.

AdamWysokinski

  • 358 / 5891
  • Zaawansowany użytkownik
28-08-2008, 11:52
>> Gustaw, 2008-08-28 11:22:29
> I nie może być tak, że np. oglądając ludzką twarz na fotografii akceptujemy mocno czerwony odcień ludzkiej skóry tylko dlatego, że to fotografia.

Istnieje różnica pomiędzy akceptowaniem skrajnych odchyleń od tego, co uznamy za punkt odniesienia (np. system odtwarzający zamiast organów brzmienie czyneli :-), a traktowaniem fotografii (reprodukcji muzyki) jako odrębnej jakości, w jakimś *stopniu* prezentującej wycinek rzeczywistości, w sposób zaplanowany przez fotografa (muzyków + osoby odpowiadające za proces nagrywania).

> W wypadku audio musi być podobnie bo równie dobrze można napisać, że nie musimy gonić za iluzją i słuchajmy na bum-boxach.

Nie mam bum-boxa nie dlatego, że gonię za iluzją, ale dlatego, że to co mam daje mi wystarczającą przyjemność podczas słuchania muzyki, przyjemność której nie dawał mi bum-box, ani mniej doskonałe urządzenia. A jeśli komuś wystarcza słuchanie muzyki na bum-boxie - to ma spokój ducha i więcej na koncie :-)

> Uważam, że właśnie mamy stwarzać iluzję rzeczywistości aby zminimalizować to "lizanie loda przez szybę".

Nie mamy, tylko ewentualnie możemy :-). Tzn. niektórzy muszą. Ja wolę czerpać przyjemność ze słuchania muzyki, bez towarzyszącego uczucia "lizania loda" :-)

> Ma być maksymalnie wiernie, bez obcinania informacji muzycznej, oczywiście na tyle na ile pozwala technologia.

Dla mnie ma być maksymalnie przyjemnie, bo przecież w ponad 99% przypadków nie wiem jak miałoby być, żeby było "wiernie" - skąd mam wiedzieć np. jak brzmiało w studiu słuchane właśnie "the boatman\'s call" Cave\'a? Jak wcześniej napisano w tym wątku - pół biedy, jeśli mamy jakiś wzorzec odniesienia (vide muzyka klasyczna). Ale co z ambientem lub jakimiś psychodelicznymi eksperymentami itd? I w związku z tym uważam, że takie próby naśladowania "niewiadomoczego" są pozbawione sensu.


__________
I am weasel!
Pozdrawiam,
Adam