...Dziś już na chłodno mogę to analizować...
I to jest tylko jeden ze sposobów słuchania muzyki. Jesteś akurat w takim momencie, w którym albo to dopiero odkryłeś, albo dopiero teraz zaczęło Ci to sprawiać przyjemność.
Bardzo podobny w charakterze jest sposób słuchania świeżych audiofili. Dosłuchują się różnic, dźwięków psa za kolumnami, nudzi ich płaska przestrzeń monofonicznych nagrań Davisa, gardzą kiepskim sprzętem, bo nie zaspokaja ich potrzeb "analitycznego" słuchania. To dwa bardzo bliskie sobie sposoby przyswajania dźwięków.
Ale mogę Cie uspokoić, za jakiś czas znudzą Cię te "analizy", podążanie za twórcą, sprawdzanie ciągłości harmonicznej, biegłości technicznej, sprawności realizatorskiej, cudowności sprzętu itd... Wtedy być może odkryjesz prawdziwie młodzieńczą radość ze słuchania dźwięków, obcowania z wibracjami powietrza. Dobierzesz świadomie muzykę do nastroju i nie pogardzisz disco polo na weselu, chillout`em wieczorem, symfonią na śniadanie a Krallową na spotkaniu audiofilskim. Jarrrzysz? ;D ;D
Jarzę, w pełni się z Tobą zgadzam, z tym tylko zastrzeżeniem, że nie rozumiesz , o czym ja piszę. NIE UWAŻAM, ŻE NOWA MUZYKA stoi ponad innymi gatunkami, twierdzę , że niewielu jest w stanie ją zrozumieć, dlatego walczę o to, by z pokorą przyjąć tajemnicę wszechświata. Rozum ludzki jest za mały, by pojąć całą złożoność oddechu trawy.
Nie wymagam od nikogo , by jej słuchał, chcę tylko, by swe niezrozumienie tej muzyki nie przekładało się na drwinę, agresję, obrzydzenie. To główna przyczyna wszelkich wojen - strach przed odmiennością - zabiję tego człeka, bo jest inny ode mnie . Brak zrozumienia rodzi agresję, dlatego zacząłem tu pisać, bo Max swym "autorytetem" nieustannie pozbawia Nową Muzykę prawa do nazywania jej sztuką.
A disco polo? Nietrafione porównanie. Cała popularna muzyka wypełniająca nieustannie każdego dnia wszelakie rozgłośnie radiowe jest wynikiem produkcji czysto komercyjnej, jest produktem takim samym jak młotek, który ma jasno określone przeznaczenie, tak i muzyka radiowa ma bawić. Ma się sprzedawać, im więcej ludzi jej słucha , tym większe zyski- to czysty interes, ze sztuką mający niewiele wspólnego.
Idziemy do sklepu i kupujemy buty, bo gdzieś je dostrzegliśmy i nam się podobają. Podobnie z muzyką pornograficzną - gdzieś usłyszeliśmy jakąś nutę, to pędzimy do sklepu, by kupić całą płytę. Liczy się sprzedaż, czyż nie ? Tam , gdzie chodzi o pieniądze, nie ma miejsca na sztukę.
Muzyk free jazzowy nigdy nie będzie bogaty - dlatego tak cenię tę sztukę. Muzycy free jazzowi są współczesnymi nomadami przemierzającymi cały świat z swoimi koncertami, na które przychodzi garstka ludzi.
Po co to robią? Dlaczego? Dla pieniędzy? Nie. Wyrażają samego siebie - to jest sens ich istnienia.
Charles Gayle we wczesnej młodości był bardzo obiecującym muzykiem pochodzącym z wykształconej rodziny, dość zamożnej. W wieku około 20 lat rzucił uporządkowane życie, a posiadał mieszkanie i wszystko, co jest potrzebne do życia. Innymi słowy został kloszardem - żył na ulicy, za przyjaciela miał tylko swój instrument - saksofon. Grę na saksofonie przerywał gorącymi przemowami religijno-społeczno-politycznymi. Wiele opowiadał o Jezusie. Wiecie , ile spędził na ulicy ? Ila czasu zajęło mu mieszkanie bez domu? Dwadzieścia lat. Potem szef klubu jazzowego zaprosił go na koncerty w swoim klubie, stąd znamy jego twórczość przepełnioną żarliwą modlitwą. Charles Gayle jest czarny, czyli nie jest podłym białasem. Ba, powiem więcej, ciągle żyje i nagrywa.
Życie swe oddał muzyce.
I to jest zasadnicza różnica pomiędzy komercją pornograficzną terroryzującą uczuciowo każdego odbiorcę, a prawdziwą sztuką.
Nie rozumiem współczesnego malarstwa, plamy na płótnie. Nie mówię jednak , że to dzieło idioty, twierdzę , że nie rozumiem sztuki malarskiej.