Audiohobby.pl

Muzyczne arcydzieła XXI w

marcow

  • 1045 / 5359
  • Ekspert
05-03-2010, 11:14
Czy znacie muzykę stworzoną w XXI wieku o której będzie się mówić w XXIIw, że jet to arcydzieło?

pastwa

  • 3815 / 5903
  • Ekspert
05-03-2010, 11:35
>> marcow, 2010-03-05 11:14:13
Czy znacie muzykę stworzoną w XXI wieku o której będzie się mówić w XXIIw, że jet to arcydzieło?

to trzeba by chyba zajrzc na forum www.prorocy-audio.pl ;\'))

marcow

  • 1045 / 5359
  • Ekspert
05-03-2010, 11:40
Proroctwa i wyrocznie  na tym forum są na porządku dziennym;)

Max

  • 2204 / 5400
  • Ekspert
07-03-2010, 20:00
Jako, ze atmosfera watku sluchawkowego ulegla niebezpiecznemu zageszczeniu, moja uwaga w sposob automatyczny skupia sie na tym co ma dla mnie znaczenie pierwszorzedne - na muzyce.

Chcialem napisac o moich doswiadczeniach z muzyka XXI wieku. Z oczywistych wzgledow nie ma ich zbyt wiele:)
Ale dwa muzyczne wydarzenia w ktorych bralem udzial, zwiazane byly wlasnie z muzyka skomponowana w nowym millenium.
Chodzi o dwa nowe dziela Krzysztofa Pendereckiego: VIII symfonie i Koncert fortepianowy.
Mialem ta niewatpliwa przyjemnosc sluchac obu, prowadzonych przez samego mistrza. VIII symfonia "Piesni Przemijania" na glosy solowe, chor i orkiestre jest utworem ciekawym, lirycznym, napisanym w malo skomplikowanym jezyku muzycznym. Nie ma zgrzytow, nie ma dysonansow, jest nastrojowo i poetycko.
Dwa lata temu w katowickim kosciele Piotra i Pawla, razem z cudownym "Stabat Mater" Szymanowskiego i jakims Brahmsem, Penderecki dyrygowal wlasnie swoja VIII. Grala orkiestra NOSPR z chorem filharmonii slaskiej.
Polecam nagranie NAXOS, z orkiestra Filharmonii Narodowej pod Witem.

W zeszlym roku w sali katowickiego NOSPR-u znowu udalo mi sie z pierwszego rzedu obserwowac Maestro, dyrygujacego swoim koncertem fortepianowym. Tu, niestety obok niewatpliwej przyjemnosci ogladania wielkiego kompozytora, w swerze muzycznej nie bylo juz tak dobrze. Koncert fortepianowy oceniam jednoznacznie negatywnie. To rzecz chaotyczna, niespojna, bez jakiejs mysli przewodniej, dla mnie zupelnie nie do przyjecia.

Cenie i lubie Pendereckiego. Koncerty wiolonczelowe, skrzypcowe, na altowke, Symfonia Wigilijna czy tez Siedem Bram Jerozolimy (ktore mam we wspanialym wydaniu Accord-u - Filharmonia Narodowa, Kord, z Gustawem Holoubkiem w roli narratora) to moje ulubione utwory.

Czy jednak dwa dziela XXI wieku o ktorych napisalem, maja jakas szanse aby zaliczac sie do arcydziel muzyki za 100 lat ??
Hmm, o ile VIII symfonia ma szanse niewielkie (choc sluchajac jej teraz jakies jednak daje - jest piekna), koncert fortepianowy nie ma absolutnie zadnych ;)



 

Max

  • 2204 / 5400
  • Ekspert
07-03-2010, 20:23
"VIII symfonia "Piesni Przemijania" na glosy solowe, chor i orkiestre jest utworem ciekawym, lirycznym, napisanym w malo skomplikowanym jezyku muzycznym. Nie ma zgrzytow, nie ma dysonansow, jest nastrojowo i poetycko."

Male sprostowanie:
Oczywiscie podtrzymuje to, co napisalem powyzej, ale ten "malo skomplikowany jezyk muzyczny" moze byc uznany za taki wlasnie przez kogos osluchanego i zaznajomionego z muzyka wspolczesna. Ostatecznie Penderecki to nie Schubert tylko...Penderecki ;))
 

  • Gość
07-03-2010, 21:39
No to polecam Stańko Tomasz

Zauroczyła mnie ta płyta i nie potrafię się od niej odpędzić. Gorąco polecam!!!

Kilka zapożyczonych słów, które przybliżą nam klimat tej płyty:

TOMASZ STAŃKO - "Dark Eyes"

Ciemny miękisz dźwiękowy, szerokie połacie nocnych brzmień fortepianu, wypełniają przestrzeń. Jest mrocznie i niespokojnie. Nagle na czarnym tle pojawia się blask – spokojna, smutna melodia wygrywana na trąbce. Tak, już od pierwszych sekund "Dark Eyes" wiemy, że tej płycie najlepiej będzie się żyło nocą.
Do współpracy nad swoją najnowszą płytą Tomasz Stańko – legenda światowej sceny jazzowej, jeden z najlepszych trębaczy świata – dobrał skandynawski skład. I śmiem twierdzić, że między innymi wybór muzyków, młodych entuzjastów jazzu znad fiordów, przesądził o klimacie albumu.

Obok polskiego trębacza, na "Dark Eyes" usłyszymy pianistę Alexi Tuomarila, perkusistę Olaviego Louhibuori, gitarzystę Jakoba Bro i basistę Andersa Christensena. Nie ma wątpliwości co do tego, jaki instrument na "Dark Eyes" jest najważniejszy – oczywiście trąbka. Wybija się lśniąco nad tworzoną przez zespół matową, ciemną masą brzmieniową.
REKLAMA

Raz są to minimalistyczne muśnięcia akordów, na których Stańko opiera swoje improwizacje, w innych przypadkach – neurotyczny, transowy dialog fortepianu z perkusją, którym gitara dopowiada krótkimi frazami. Delikatny sposób traktowania fortepianu i "sypkie" brzmienie perkusji sugeruje u młodych muzyków Stańki pewne inspiracje norweską sceną jazzową, choćby E.S.T. – niektóre podobieństwa są wręcz oczywiste. Najczęściej trąbka, operująca długimi dźwiękami w niskim rejestrze i rozciągniętym frazowaniem, wprowadza w ten pozorny chaos akompaniamentu pewną dozę stabilności. Najczęściej, bo w utworach takich, jak "The Dark Eyes od Martha Hirsch" partia solisty jest nerwowa, wzburzona i dzika, a z dolnych rejestrów skacze na najwyższe, przedęte piętra. Brzmi wtedy jak podkład muzyczny do filmu o stale pobudzonym, dużym mieście, jak Nowy Jork – uwielbiany przez Stańko.

Generalnie, "Dark Eyes" jest albumem tak mocno ilustracyjnym, że spokojnie mógłby zainspirować do stworzenia filmu, lub go muzycznie opisywać. I choć Stańko trzyma się własnego, indywidualnego i rozpoznawalnego stylu, trudno podczas słuchania jego najnowszego dzieła nie przywoływać w pamięci obrazów z debiutu Louisa Malle, czyli "Windy na szafot", oczywiście.

"Dark Eyes" to doskonała, pełna emocji i możliwości interpretacyjnych, bardzo ECM’owska płyta. Niektórzy sądzą, że to najlepsza jazzowa płyta 2009 roku. Jestem skłonna się do tej teorii przychylić. Stańko po raz kolejny udowodnił, że w budowaniu bajecznej atmosfery muzyki oraz sile wyrazu za pomocą trąbki, nie ma sobie równych.